Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z wątpliwościami

33 lata, wkrótce ślub, a brak pragnienia posiadania dziecka...

Polecane posty

Gość z wątpliwościami

Witajcie! Za pół roku wychodzę za mąż i dopadają mnie coraz częściej wątpliwości i ataki strachu. Pewnie częściowo to normalne - im ktoś starszy, tym bardziej wszystko analizuje i coraz trudniej wejść w nową rolę. ALE: narzeczony pragnie dzieci. Ja ich nigdy nie pragnęłam mieć. Nie to, żebym się zarzekała, że nigdy mieć nie będę. Ale nigdy nie pojawiały się w moich marzeniach ani planach - żadne domki z ogródkiem i gromadką dzieci. Ten temat w ogóle nie zaprzątał moich myśli, póki byłam singielką lub w jakichś studenckich związkach. Teraz niestety jestem zmuszona o tym myśleć. No bo: jeśli już mieć, to jak najszybciej i nie odkładać - ze względu na wiek. Tymczasem jeśli taką decyzję bym podjęła, to na bazie czysto rozumowej. I to mnie przeraża! Często słyszę, że pragnienie posiadania dziecka często dopada kobiety nagle, że nawet te, które wcześniej były przeciwniczkami powiększania rodziny nagle zmieniają zapatrywania o 180 stopni. Czy to mi się kiedykolwiek przydarzy? Byłoby mi naprawdę dużo łatwiej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie toze dopada nagle
raczej dopiero jak urodzisz , a zwlaszcza dziecko zacznie kontaktowac to sie robi fajnie. Wiele kobiet nie lubi dzieci jako takich, a wlasne ubóstwia,bo to zupelnie co innego (jestem przykładem:)) Ale jesli twardo nie chcesz dziecka , wypada uprzedzic narzeczonego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wątpliwościami
Narzeczony wie o moich wątpliwościach, rozmawialiśmy. Tyle że nie mogę powiedzieć nic na pewno, tak naprawdę. Dzięki za pociechę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wychodząc za mąz uzgodniłam z moim mężem,że nie chcę dzieci.Po kilkunastu latach nie żałujemy tej decyzji.Choć ciotki i inne babki do dziś nie mogą na mnie patrzeć no bo"jak to może być-ślub i bez dzieci".Bo w rodzinie męża jest tak,że im więcej tym lepiej jakby chodziło o przewagę liczebną na wojnie.Jesteśmy wolnymi ludźmi,wyjeżdzamy kiedy i gdzie chcemy,robimy co chcemy(w granicach rozsądku oczywiście).Często moje koleżanki narzekają,że "tego nie moga bo dzieci".Z drugiej strony zapraszając czasem kilku znajomych z całym przedszkolem czuję niesmak.Zdarzyło mi się bowiem,że zapraszając na kawę 2 koleżanki nie spodziewałam się 12-tki małolatów.I swoich i pożyczonych i z rodziny i od siostry.Zanim podałam kawę nie było już ciasta,kanapek,wszystkiego co się nadawało do jedzenia.Byłam przerażona. Wracając do tematu-nie mam instynktu,nie mam potrzeby,mówię o tym wprost i nie wstydzę się tego.Każdy ma obowiązek to zrozumieć.A jeśli jakiś tuman,który nie mając czasu oddał dzieci na wychowanie siostrze albo ma 5-tkę i nie potrafi nad nimi zapanować namawia mnie na ciążę,zbiera mi się na wymioty. Nie mam bo nie chcę.Nie mam bo nie czuje takiej potrzeby.Nie mam bo jestem egoistką.Nie mam bo chcę najbardziej na świecie kochać tylko ciebie-mężu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wątpliwościami
Hmm... sęk w tym, że jeśli zdecydowanie odrzucam dzieci, to nie powinnam wychodzić za mąż za mojego narzeczonego, który ma inne zapatrywania. To mogłoby nam obojgu rozwalić życie i związek, abstrahując już od faktu, że on miałby prawo po prostu zrezygnować z pomysłu ślubu ze mną - bo pragnie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaki ten ślub planujecie
bo w tej sytuacji chyba kościelny odpada. Warunkiem ślubu kościelnego jest deklaracja że dwoje ludzi planuje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem człowiekiem" prostym" i twierdzę,że życie jest proste jak drut.On decyduje się na życie z TOBA.Na razie tylko zTobą.Ja absolutnie nie odradzam Ci dziecka.Mówię wyłącznie o sobie.Przyznam się,że długo rozmawialiśmy o tym i w końcu mój mąż mnie zrozumiał.Wychowywany był w prostej rodzinie wśród prostych ludzi.Oni nie myśleli,bo po co?Tak miało być i już!Mam wielu znajomych młodszych i starszych,którzy tak jak my nie mają dzieci.I żyją!I kochają się!Jedna zmoich koleżanek zdecydowała się na dzieci długo po 30-ce.Jej mąż z fajnego faceta stał się zatroskanym starszym panem.Ona wiecznie zmęczona,podrzuca dzieciaki gdzie się da ,bo pracuje...Po co? Możesz być szczęśliwą mamuśką i cieszyć się macierzyństwem ale to jest Twoja decyzja.To Ty to dziecko urodzisz i Ty go wychowasz.Z pomoca tatusia oczywiście.A jeśli warunkiem ślubu jest dziecko to nie ma o czym gadać nawet.Ja mam inny punkt widzenia i tyle ale wcale Cię do niego nie przekonuję.Po prostu trzeba o tym gadać i gadać i gadać...Jak już się "nagadacie"to samo wyjdzie to,co powinno być.Boże tak dużo chciałabym Ci powiedzieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wątpliwościami
mika -- u nas nikt nie stawia warunków (ślub, jeśli dziecko czy też ślub, jeśli zgoda na brak dziecka). Od tej strony więc jest bardzo OK i normalnie - właśnie rozmawiamy i rozmawiamy, i próbujemy w ten sposób poznać i uzgodnić nasze oczekiwania. Narzeczony chce ślubu (ze mną), ale też nie ukrywa, że ma nadzieję, że się przekonam do idei posiadania dziecka. jaki ślub - myślę, że chodzi raczej o deklarację o nieodrzucaniu potomstwa. I tu jestem korekt, bo zauważ, że po pierwsze, cały czas się zastanawiam nad tym moim "brakiem chęci" (że może nie jest to postawa na zawsze), po drugie w razie wpadki rzecz jasna zaakceptowałabym taki "podarunek" od Opatrzności, po trzecie po ślubie zamierzam przejść z tabletek na NPR (co prawda głównie z pobudek zdrowotnych, i to wspomagane komputerem typu Lady Comp). W sumie jak dwoje ludzi ZA BARDZO planuje te dzieci, to też bywa wbrew nauce Kościoła - no bo wiemy, co Kościół sądzi o in vitro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja doskonale Cię rozumiem! Też tak miałam- do czau zajścia w ciążę :) Też przeszłam z tabletek, które brałam pół życia na NPR i stwierdziliśmy, że co ma być to bedzie. Zaszłam w ciążę na wakacjach (słońce, luż, inny klimat i bach)- na poczatku TRAGEDIA!! Mąż ucieszony a ja przepłakałm miesiąc. Aż mi głupio jak sobie teraz o tym pomyslę :) Z dzieckiem można robić wiele rzeczy, czasem nawet jest fajniej niż jakby go nie było. Dużo by mówić na ten temat- powiem krótko- Jeśli jesteś ciepłą, normalną osobą dziecko nie będzie dla Ciebie końcem świata:) Skoro planujesz odstawic tabletki wszystko może się zdarzyć- i tego się trzymaj. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wątpliwościami
magda -- "Skoro planujesz odstawic tabletki wszystko może się zdarzyć". Tym mnie przeraziłaś! Nie chcę tracić kontroli. Ufam, że da się stosować NPR w celu uniknięcia poczęcia... w każdym razie takie wspomagane, z Lady Comp, Bioselfem czy innym takim gadżetem. W momentach wątpliwości najwyżej prezerwatywa lub abstynencja... Jeszcze jedno, o czym dotychczas nie wspomniałam: tak naprawdę z tabletek chcę zrezygnować dlatego, że nie opłaca mi się truć przez cały miesiąc dla dwóch niepełnych zbliżeń w miesiącu :( Więc jest szansa, że dzieci z tego i tak by nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, doskonale Cię rozumiem. Jestem w podobnej sytuacji, z tą róznicą że ja już jestem po ślubie a przed decyzją o poczęciu. I paraliżuje mnie ta myśl - ciąża, poród, dziecko... Nie mówię że kategorycznie nie chcę dziecka, ale boję się podjąć tą decyzję o jego tworzeniu. Chciałbym byc jedną z tych kobiet które wiedzą co chcę, i wiedzą że chcą to dziecko. Ja tego nie wiem, nie jestem przekonana... i miotam się. Chyba tak jak Ty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem twoje wahania
bo sama zdecydowalam sie na dziecko w tzw ostatnim momencie, pozno, pomyslalam, ze jednak zycie sie ma tylko jedno i dobrze byloby wszystkiego w nim sprobowac.Nigdy nie mielismy oboje parcia na dzieci. w ciazy tez nie marzylam sobie, jak to bedzie, nie kupowalam ubranek czy wozka. Gdy dziecko przyszlo na swiat tez daleka bylam od euforii. Ale potem coraz szybciej mi sie to zaczynalo podobac, mozna powiedziec, stałam sie wrecz fanką macierzyństwa ( choc nie dzieci w ogole). Teraz rozumiem ludzi , ktorzy mowia ze dzieci sa ich najwieksza radoscia i sukcesem , bo moge to powiedzic i o sobie -mimo ze mam dosc powazne sukcesy naukowe a i radosci towarzyskie .Więc nie przezywaj zbytnio, jak ma byc, tak bedzie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frentii
Jeśli jesteś ciepłą, normalną osobą dziecko nie będzie dla Ciebie końcem świata Nie za bardzo rozumiem . Jesli ktos nie chce miec dzieci, brac na siebie odpowiedzialnosci za drugiego czlowieka, poswiecac mu pieniedzy i czasu, to dziecko bedzie dla niego tragedia i wcale nie oznacza to, ze ktos jest nienormalny czy zimny jak ryba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
frenti- ja pisałam o sytuacji, kiedy dziecko będzie już na świecie a nie o chęci posiadania. Ja dziecka też nie chciałam a jak już je urodziłam już nie wyobrażam sobie żyć bez niego. Z wątpliwościami- w sytuacji, kiedy kochasz dwa razy w miesiacu i do tego masz silną samokontrolę pewnie dasz radę. My kochaliśmy się dużo częściej i tak naprawdę czasem wiedzielismy, że nie powinniśmy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wątpliwościami
Dziewczyny, dzięki, użyło mi trochę! W kwestii potomstwa po ślubie zdam się pewnie na to, co przyniesie los (czyli NPR ;) ), ale dzięki Wam wiem jedno: wezmę ten ślub! A były już chwile, że zaczynałam wątpić w cały ten pomysł - więc naprawdę dziękuję za dodanie otuchy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×