Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Narzeczona...

Za dużo wymagam...??

Polecane posty

Sama nie wiem już czego chce... Tak na prawde wszystko mam, a nadal czegoś mi brakuje... Ten mój M. ma ze mną przechlapane... Że też wytrzymuje to wszystko, ale do rzeczy... Chyba sobie wmówiłam, że czegoś mi brakuje w związku... bo tak - miłość okazuje, tuli, całuje,kwiatka kupi, czasem jakiś spacer, coś, kilka razy dzienne mówi, że kocha... Czy wg Was to za mało ? Ja sobie wymyśliłam, że nie zabrał mnie nigdy do kina, ani na kolacje to już, że mu nie zależy, że trzeba się rozstać, chyba jestem jakaś chora ? Albo szukam pretekstu do kłotni już sama nie wiem... Najgorsze jest to,że cały czas wmawiam mu, że mu się nie podobam, że ma sobie znaleźć lepsza, ładniejszą, że mnie nie kocha i takie tam, to chyba nie jest normalne ? Dziś przegięłam i chyba dlatego sobie to wszystko uświadomiłam... Mamy rocznice... Przyjechał, kupił kwiatka i takie tam... Chciał być miły, a ja z wielkim fochem, z jakimiś gorzkimi żalami, powiedziałam chyba za dużo... Chyba bardzo mocno go ranie... Dlaczego on to wszystko wytrzymuje ? Dlaczego nie poszuka sobie normalnej, zdrowej dziewczyny... Kocham go bardzo... i strasznie ranie ;( jak to zmienić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morena2
lecz sie na glowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balo
jeszcze troche a poszuka sobie inną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest tylko jedno wyjscie - pokochaj siebie. To oczywiste, ze zle siebie postrzegasz ... a przez to przelewasz czar goryczy na inne osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie z tym pokochaniem siebie jest u mnie ogromny problem... walcze z tym i nie potrafie się zaakceptować taką jaką jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm ... nie wiem jak to zrozumialas ... mnie chodzi o to, ze dzialasz w ten sposob, bo nie kochasz siebie ... inaczej ... Twoje obecne dzialanie to skutek "nie kochania siebie", a nie jego przyczyna. Przyczyn nalezy szukac gdzie indziej, przewaznie nalezy siegnac pamiecia do czasow dziecinstwa - wychowanie, rodzina, otoczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm, dzieciństwo do pewnego momentu miałam dobre... później niestety zaczęły się komplikacje... Rodzice się rozeszli, itd... Zawsze powtarzam, że nie wyjde za mąż, żebym nie musiała się rozwodzić ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, no to w Twoim przypadku na pewno to byl ten "zly bodziec". Teraz wszystko w Twojej ... glowie ... by o niej - przeszlosci - zapomniec, bo rozumiem, ze chcesz byc w maksymalnym stopniu szczesliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×