Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aknaj

Wypalenie.. we wszystkim

Polecane posty

Witam, W końcy zebrałam się żeby napisać na forum. Od jakiegoś czasu mam ciąglę wahania nastroju. Potrafię z dobrego humoru obrazić się na mojego chłopaka za nic i ryczeć przez godzinę...bez powodu tłumacząc się np. pms. Od początku roku nie mogę zebrać się do pracy, caly dzień siedzę, udaję, że coś robię-byle zabić czas. Nie chce mi się nigdzie wychodzić, do tego przytyłam, biorę apptrim z nadzieją, że trochę schudnę i poprawi mi się humor ale to nic nie daje. Męczę się, nie potrafię się niczym cieszyć, zasłaniam twarz maską uśmiechniętej, a jak wychodzę do łazienki to wybucham płaczem. Płaczę również teraz, w przy biurku, w pracy- nikt nie widzi..a ja nie potrafię się opanować. Do tego mam wrażenie, że mój mężczyzna się ode mnie oddala, ciagle pracuje, nie uprawiamy seksu tak często jak kiedyś. Wracam do domu, nie chce mi się nawet umyć głowy od tygodnia. Czy myślicie, że to tylko jakaś zimowa handra czy może być to początek czegoś poważniejszego. Dodam, że ostatnio gdy odwiedziłam mamę stwierdził, że "biednie" wyglądam - bez makijazu, w dużej bluzie, włosy w kucyk. Wiem, że powinnam się za siebie wziąć, ale nie mam nawet sił pójść do fryzjera, zapisałam się na siłownię od początku lutego - oczywiście jeszcze na niej nie byłam. Ciągle znajduje jakieś wymówki. Prawo jazdy robię od 2 lat, zostało mi 5 godzin do wyjeżdzenia ale ciągle "coś". Myślę o rzuceniu pracy, zamknięciu się zdala od wszytskich, ale jak zapłacę za studia i inne zobowiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że to minie, mi też ciężko się było swego czasu zabrać za cokolwiek,przez to straciłam pracę, zamknęłam się w domu i w ogóle katastrofa:/ Może zamiast na siłownię zapisz się do psychologa, albo przeczytaj dobrą książkę jakiś poradnik psychologiczny i zmuś się żeby stosować się do nowych zasad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysłałam o tym, nawet kiedyś byłam na kilku spotkaniach, ale skończylo się gdy mialam przyjść z mamą, nie chciałam jej w to wciagać. Jestem z rodziny zakompleksionych kobiet - własciwie zadnej (a jest nas 6) nie udal się zwiazek z mezczyzną. Mam wrazenie ze przekazujemy te wszytskie kompleksy i kisimy sie w tym piekiełku. W obecnej chwili w zwiazku jestem tylko ja i moja mama(chociaz jej sytuacje trudno nazwac zwiazkiem) i chyba tak naprawde zadna z nas nie jest szczesliwa (mam 21 lat)...czasem amm wrazenie ze poprostu od jakiegos czasu nie potrafię czerpac przyjemnosci, szczescia. Najgorsze, ze nieodlacznym punktem ostatnio jest wieczorne piwo..sama, z kims- obojetnie- to taki punkt dnia ktorego nie moge sie doczekac. Zagubilam sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ej no kurczę to musisz wznowić znajomość z psychologiem, i jeślii będzie trzeba to przyprowadzić mamę koniecznie, sama przez to kiedyś przechodziłam i wiem że to trudne, ale terapia to nie jest tak że jak zaczniesz to będzie tylko lepiej. Przez to się długo idzie, trzeba odkopać wiele bolesnych dla nas sytuacji,tematów, przepłakać swoje,przecierpieć. To naprawdę potrzebne jeśli chcesz zacząć od nowa i z nową energią, musisz się zwyczajnie oczyścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to czasem trwa długo, rok albo więcej. Zależy od Ciebie jak mocno tego chcesz i twojej siły. Zależy od problemu. Ja nie zdawałam sobie sprawy,że moje życie do pewnego momentu pieprzyło się z jednego powodu. Który nie przyszedłby mi do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
porozmawialm o tym z kolezanka- zapisala mnie do swojego psychologa...zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle,ze masz poczatki depresji i tylko specjalista bedzie w stanie Ci pomoc. tak jak ktos wyzej napisal,psychoterapia w twoim przypadku jest jak najbardziej wskazana,moze wybierz sie tez do psychiatry,czesto terapia wspomagajaca sa leki i nie martw sie wszytsko sie ulozy,tylko musisz zrobic ten pierwszy krok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsfdsfdssfsdsd
Tak, już depresja hahaha... każdy w życiu przechodzi jakieś kryzysy i nie robi się z tego wielkiego haloo. Samo minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elamal
może samo minie ,ale jak nie minie? to co? ja też mam podobne problemy ,mijaja i z powrotem wracają i co robić? psycholog ,psychiatra ok.ale jak do niego sie wybrać jeśli nie ma się na to siły? często myślę że jak już się wybiorę to nie będę wiedziała od czego zacząć. jest tak wiele rzeczy które mnie przygnebiaja. nie potrafię sama. aknaj życzę ci poprawy nastroju i jesli już wybierzesz się do tego psychologa to chciałaby wiedzieć jak było :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jelesais
do aknaj: zrob sobie badanie TSH (tarczyca)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szytom
sluchajcie a moze w ostatnim czasie zaczelyscie zazywac zle dobrane tabletki antykoncepcyjne? ja mialam stan depresyjny kiedy bralam MINULET. mialam wtedy hustawki nastroju, nic mi sie nie chcialo, ciagle klucilam sie z moim (wtedy) chlopakiem-co by nie zrobil bylo zle. samej siebie mialam dosyc, mialam nawet mysli samobojcze. wszystko minelo kiedy odstawilam tabletki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedzenie_ma_znaczenie
A jak Ty się odżywiasz ? Jest zima, brak świeżych owoców, warzyw, słońca - a więc brak Ci witamin np. magnezu, wit. D, C, z grupy B, i m.innymi B12, gdy je uzupełnisz to powinien Ci się poprawić nastrój (bez psychologa). Czy gotowane pożywienie jest dla nas dobre ? W naturalnym środowisku wszystkie zwierzęta jedzą żywy pokarm, taki jakiego dostarcza im natura. Tylko ludzie gotują pożywienie i tylko ludzie cierpią na szeroko rozpowszechnione choroby i dolegliwości. Te osoby, które odżywiają się głównie żywym pożywieniem, są bardziej czujne, myślą jaśniej i bardziej logicznie i stają się bardziej aktywne. A co najbardziej istotne, osoby odżywiające się żywym pożywieniem stają się rzeczywiście wolne od chorób! Gotowanie jest procesem niszczenia żywności i to już od momentu, gdy zastanie ona poddana obróbce technicznej. Długo zanim żywność obróci się w proch, jej wartość zostanie całkowicie zniszczona. więcej informacji: http://www.surawka.republika.pl/ - zobacz też film pt. "JEDZENIE MA ZNACZENIE" http://www.wellness.pijnazdrowie.pl/artykuly/jedzenie_ma_znaczenie/ Mottem filmu są słowa Hipokratesa, ojca współczesnej medycyny: “Niechaj pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem”. “Przysięga Hipokratesa” jest do dziś składana przez współczesnych lekarzy. Ale od czasów Hipokratesa nasze podejście do leczenia chorób się zmieniło… Współcześni lekarze są bardzo słabo, o ile w ogóle, szkoleni z dietetyki. Nowoczesna medycyna obraca się wokół “pigułki na wszystko”. I taki stan rzeczy przemysł farmaceutyczny chce utrzymać, bo dobre zdrowie jest może sensowne, ale nie jest dochodowe. Choroby serca i rak to dwa główne powody przedwczesnej śmierci mieszkańców krajów zachodnich. Na trzecim miejscu są zgony z powodu błędów lekarskich i niepożądanych reakcji na leki. Skoro więc sama medycyna jest groźniejsza niż większość schorzeń, może warto przypomnieć maksymę, którą znają wszystkie kultury świata: “Jesteś tym, co jesz” i uświadomić sobie, że to, co wkładamy do ust ma znaczenie: jest albo doskonałym, “paliwem” dla ciała, albo gwoździem do naszej trumny…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szytom
taa zdrowe jedzenie lekarstwem na wszystko....juz to gdzies czytalam, na innych forach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Dziś już trochę lepiej.miałam wczoraj "oczyszczającą" rozmowę z chłopakiem. Do lekarza ide w następnym lub za dwa tygodnie. Niestety to poczucie rozdrażnienia, obojętności, niechęci nadal mi towarzyszy. Za 20 minut wychodzę z pracy, mam się spotkać z koleżankami...ale już myślęo tym jaką wymówkę im sprzedać...ale nie- nie zrobię tego. Cholera.nie można tak. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm... w zawsze wiedziałam, że powinnam mieszkać w Szwecji:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×