Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ciężko z tym żyć

Moja mama jest potworem...

Polecane posty

Gość Ciężko z tym żyć

Może to i głupie pisać o tym na forum, ale po prostu naprawdę nie mam się komu wygadać, a ciąży mi to niesamowicie. Nie mogę wytrzymać ze swoją mamą. Pewnie sobie pomyślicie, że jestem zwyczajną, zbuntowaną nastolatką, która po prostu ciągle kłóci się ze staruszkami i tyle. Problem taki jak wszystkie. Ale tak nie jest. Moja mama jest niesamowicie nerwowa, przeczulona na swoim punkcie i przez całe życie wychowywała mnie tak, żeby wiecznie tkwiło we mnie poczucie winy. I tak jest do dzisiaj. Nawet jak byłam małą dziewczynką, kiedy coś jej nie pasowało mówiła do mnie: "To jak ci nie pasuje to sobie zmień mamę. Nic tylko wziąć sznur i się powiesić! Docenisz mnie jak umrę." Wiecznie chodzi z nadętą miną, obrażona na cały świat, wybucha bez powodu kląc na cały dom. Nawet kiedy z własnej inicjatywy chcę jej w czymś pomóc, np. wysprzątam dwa pokoje (a są one dość duże i sporo z nimi pracy), to zamiast się ucieszyć złości się na mnie, czemu w takim razie nie sprzątnęłam trzeciego. Jest despotyczna, nie mogę zrobić niczego bez jej zgody, nie mogę jej wytknąć najmniejszego błędu, bo zaraz znowu słyszę, że docenię ją dopiero jak umrze. Najgorsze jest to, że wśród znajomych uchodzi za taką spokojną i miłą. Potrafi w jednej chwili kląć jak szewc, a kiedy zadzwoni jej koleżanka, ma znowu miły, słodziutki głosik. Aż mdli mnie od jej hipokryzji. Mam przez nią skoki ciśnienia i problemy z sercem, chociaż nie mam nawet skończonych 20 lat! Przy swoich znajomych jestem zawsze spokojna, pogodna i wesoła, a mamie najchętniej schodziłabym z oczu. Wiem, że to przykre, ale dla mnie najgorszą obelgą, jaką mogłabym usłyszeć jest to, że jestem z charakteru do niej podobna. Wytrzymałabym nazwanie mnie jak najbardziej obrzydliwymi zwrotami, ale gdybym usłyszała, że jestem jak ona, to chyba bym się zabiła. Nigdzie nie mogę się wykrzyczeć, od dziecka tłumię w sobie złość i żal, a ona nawet sobie nie wyobraża jak bardzo mnie krzywdzi. Oczywiście kocham ją i troszczę się o nią, przejmuję się jej problemami, ale to nie zmienia faktu, że marzę o tym, żeby mieszkać jak najdalej, bo boję się, że wpadnę przy niej w jakąś chorobę psychiczną. To już ponad moje siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm .*
Ciężko z tym żyć Ja mialam przez swoja mame depresje i coz .... Mamy nie zmienisz jedyne wyjscie postawienie mamie granic Jak krytykuje ma pretensje to powiedz co myslisz jak nie zadziala tez zacznij krytykowac zwracac uwage Jak powie ze masz zmienic mame to odpowiedz ze jak bedziesz miala okazje to chetie to zorbisz......... Ona nie liczy sie z Toba Twoimi uczuciami Ty muszisz robic to samo inaczej ona Cie zniszczy Jak to nie mozesz niczego zorbic bez jej zgody?? Przywiazuje cie do kaloryfera w domu?? Myslisz ze moja mama jest lepsza ze sie nie wtraca nie zabrania nie zakazuje nie mowi co mam robic?? Robi to ale ja mam ja w dupie zaczelam sie stawiac i pomoglo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm .*
P.S. Depresja stwierdozna przez psychiatre ... wiele miesiecy terapii u psychologa a mama wysmiewala sie ze mnie ze sobie cos wymyslilam ze ta pscyholog to i taka glupia jak ja .. jakos dalam rade matki niecierpie ale wiedzma nie bedzie mnie krzywdzic. Jezeli ktos tak postepuje jak nasze mamy tzn ze nie potrafi kochac ze to jest chora osoba i bardzo toksyczna zatruwajaca zycie innym. Niestety ale jesli ona nie zorzumie tego co robi nie nalezy okazywac jej uczuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie jedna ania
daz do tego, zeby jak najszybciej sie usamodzielnic i uciec z tego toksycznego domu... a co na to ojciec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssssasanka
Ja mam dokladnie tak samo. Walczę z tym beznadziejnym poczuciem winy. Mam męża i córeczkę, pomagają mi w tym. Masakra jak matka moze zniszczyć życie dziecku, ważne ze o tym mówisz, z Tej opowieści wypływa poczucie winy, żal do siebie że o tym mówisz. Dziewczyno zniszczysz się od środka jak nie zaczniesz z tym walczyć. Niestety musisz się jej postawić, ale zanim to zrobisz to dobrze przemyśl jak to zrobisz, żeby nie odwrócila kota ogonem. powodzenia Ci życzę. dasz radę :) Trzymam za Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciężko z tym żyć
Jeśli chodzi o mojego tatę - to jest niesamowicie cierpliwym facetem względem mamy, a też mu się obrywa - równie często, jak nie częściej. Aż się dziwię, że potrafił się w niej zakochać i być przy jej boku już od 20 lat. Do spraw mamy podchodzi z dystansem, chociaż też czasem widać, że traci cierpliwość, ale jest dla niej o wiele za dobry. Aż czasami mam ochotę, żeby ją uderzył - wiem, że to podłe i nie mam prawa tak pomyśleć, ale mama jest tak okropnie rozkapryszona, że wręcz zasługuje na coś, co pomogło by się jej opamiętać. To chore, że myślę w ten sposób. WIem... Nie mogę powstrzymać się od myśli, że mama jest dla mnie jak trucizna. Są dni, kiedy zachowuje się normalnie - troszczy się o mnie, gdy jestem chora, pociesza, gdy coś się nie uda - nie mogę powiedzieć, że jest potworem 24 godziny na dobę. Ale kiedy ma już zły humor (a ma prawie codziennie) to lepiej zniknąć jej z oczu. Zawsze się dziwiłam, że gdy byłam mała to moi rówieśnicy tęsknili za rodzicami, gdy jechali na wakacje. Ja gdy byłam poza domem nawet przez chwilę nie pomyślałam o czymś takim jak tęsknota :/ I kończy się na tym, że wyszukuję sobie w necie jak najsilniejszych leków uspokajających na receptę. Czasem poruszam ten temat z mamą, ale ona uważa za każdym razem, że przesadzam i robię z niej potwora, bo przecież każdemu rodzicowi zdarza się krzyczeć na dzieci. Ale nie każde dziecko ma z tego powodu kłopoty ze zdrowiem. Kiedyś do tego stopnia wyprowadziła mnie z równowagi, że prawie straciłam przytomność, bo tak bolało mnie serce - a byłam wtedy jeszcze w gimnazjum. Więc chyba to nie jest normalne zachowanie mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgosiat
Przeżywałam podobne i jeszcze gorsze traumy od wczesnego dzieciństwa. Gdy byłam małym dzieckiem, bawiłam się w bicie i wyzywanie lalki, która była do mnie podobna. Aż zamierałam, gdy słyszałam szybkie kroki mamy na korytarzu. Wbiegała do domu i od razu zaczynała mnie szarpać i wrzeszczeć. Darła się, że ją w pracy zdenerwowali i musi się wyżyć na mnie. Bo jestem jej własnością. Urodziła mnie i może zabić. Nawet za to do więzienia nie pójdzie.Tak zachowywała się przez całe moje życie. Na szczęście wychowywała mnie babcia, która ją tonowała.Gdy dorosłam, chciałam od matki uciec, ale wówczas zostałam wezwana, bo miała wypadek. Samochód ją potrącił. Umarła też babcia. Wróciłam, bo byłam jej jedyną opiekunką. W szpitalu opowiadała, że nikt jej nie odwiedza, chociaż byłam dwa razy dziennie. Twierdziła, że jestem nikim, więc ona nie kłamie. Czuła się lepiej, gdy m,nie poniżała i maltretowała. Gdy miałam 40 lat, okazało się, że ma raka mózgu, który toczy ją od bardzo wielu lat. Wycięli jej narośl i teraz muszę się nią zajmować. Chodzi, ale sika pod siebie. Nie chce zakładać pieluchy, bo mówi, że będzie miała duży tyłek. Muszę ją przewijać, chociaż gdy byłam małym dzieckiem, mówiła mi, że się mnie strasznie brzydziła i babcia mnie przewijała.Nigdy nie była mi matką, a mojej córce bacią. Jej motto zyciowe to: ja, moje, mieć. A ja dzięki niej cierpię na spastyczność jelita grubego, która grozi rakiem.Musze zajmować się potworem, który mnie niszył. Nie potrafię sobie z tym poradzić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie. Zamieszkaliśmy z mężem po ślubie w moim domu rodzinnym i to był błąd. Babcia-tyran, matka niesłychanie przeczulona na swoim punkcie i drugi tyran, ojciec-niewolnik, pantofel dwóch tyranów i my plus dziecko. Ciągle nam dyktują warunki, stworzyli nam piekło. Jak byłam w ciąży usłyszałam od własnej matki, ze dla niej jej matka jest ważniejsza i że jak będę kłóciła się z babcią, mam się wynieść z domu. Efekt? Zagrożona ciąża od 15.tygodnia. Ciągłe awantury, olewanie nas jako rodziców, szukanie zaczepki. Ja leczę się w efekcie na depresję, chodzimy z mężem na terapię dla par, bo juz nie mamy pomysłow,jak sobie radzić z nimi. Nie ma się na razie jak wynieść, bo oboje nie pracujemy (mąż kilka m-cy temu stracił pracę), władowaliśmy kupę kasy w remont części domu, a teraz słyszymy, ze mamy się wynieść. Nie wiem, co robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze Wam dziewczyny współczuję, a pierwszy post to jakbym o sobie czytała 10 lat temu. Od tamtego czasu zmieniło się to, że z mamą już nie mieszkam i nie zamieszkam, chyba że mnie do tego zmusi życie - choroba itp. Recepta na to wszystko - jak najszybciej się usamodzielnić, ale też podjąć takie wybory, których później nie żałować. Mama bardzo chciała, żebym była na dziennych studiach. Dostałam się, ale poszłam na taki kierunek, który mnie w ogóle nie interesował. Gdybym mogła cofnąć czas poszłabym od razu po szkole średniej do pracy i na zaoczną filologię - jakąkolwiek. To było od zawsze moje marzenie, które dopiero mam odwagę spełnić po 10 latach od chwili, kiedy taką decyzję powinno się podjąć. Dzisiaj, z perspektywy czasu, uważam że to co się działo w domu tylko mi pomogło. Nawet na rynku pracy - dodatkowa umiejętność: umiejętność radzenia sobie z trudnym klientem. Trzeba zawsze patrzeć na wszystko z każdej ze stron. Mamę kocham, ale najlepiej ją znoszę na odległość. Do dzisiaj dla niej, trawa u sąsiada jest zieleńsza (czyt. inne dzieci są lepsze, bardziej wdzięczne, osiągają lepsze sukcesy - nigdy nie widziała tego, że byłam wiodącą uczennicą w gimnazjum. Potem już nie miałam siły i ochoty się starać.). To jest naprawdę przykre, ponieważ z domu powinniśmy wyjść odziani w zbroję wiary w siebie, z przeświadczeniem mogę wszystko i dam radę, ustatkowani emocjonalnie. A my musimy oprócz tego o co inni ludzie się starają - stabilizację zawodową, osobistą zadbać jeszcze o emocjonalną. A o tą bardzo trudno, jeśli ma się braki z poprzednich lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szanuj swoją mame dopóki żyje, będziesz płakała gdy jej w przyszłości zabraknie, zobaczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pod warunkiem, że nie zgotuje ci za życia piekła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
SZUKAMY OSÓB DO PROGRAMU TV!!! Masz problem ze swoją matką ? Awanturuje się, ubiera wyzywająco - nieodpowiednio do swojego wieku, albo ciągle chodzi na imprezy? Zgłoś się do programu telewizyjnego ! Szukamy osób, które chcą coś zmienić w swojej mamie ! Jeśli jesteś zainteresowany/a i masz taką lub podobną sytuację - napisz do mnie. Opowiem Ci o szczegółach. wer.stanuch@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka córek
szanuj matkę jeśli ona szanuje tez ciebie,,taka zasada powinna obowiązywać w kazdej relacji,w kazdej rodzinie,dlaczego dziecko ma dbać i szanować kogos kto je niszczy lub ciągle krytykuje albo zachowuje się okrutnie,bezdusznie?tylko dlatego ze jest rodzicem?a córkę mozna traktować gorzej niż psa?są matki hipokrytki ktore dla ludzi obcych są bardziej miłe życzliwe i ludzkie a dla własnych dzieci okropne i trudno mi to pojąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niektórzy ludzie są psychopatami http://joemonster.org/art/25410 jestem męzczyzną,30 letnim ale moja matka ma takie zaburzenie,wspólczuje Tobie i ściskam mocno.Moja rada.....kochaj ją pomimo nienawiści....wybaczaj....miej cierpliwość i szukaj Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość udręczony anioł
obecnie mam podobną sytuację jak pierwszy wpis , moja mama to potwór a wszystko przez moja babcie . Gdy tylko zrobię coś źle matka dzwoni lub jedzie do babci i pyta jej się co ma robić . To jest chore , jakby sama nie potrafiła się mną zająć . Do niedawna jeszcze tak źle nie było . Teraz wszystko się zmieniło . Myślałam że z roku na rok będę mieć więcej luzu jednak z biegiem czasu jest coraz gorzej . Musze być w domu o 9 a tylko dlatego , że wróciłam niedawno do domu o 22:10 a nawet nie wracałam się sama . Gdy tylko przekroczyłam próg drzwi mama z tata nawrzeszczeli na mnie i zakazali mi wychodzić z domu . Płacze po nocach , nie mogę jeść , cierpię na bezsenność a gdy tylko zamknę oczy od razu mam koszmary i zrywam się ze snu . Odkąd pamiętam słyszę od rodziców że do niczego się nie nadaje , że nic nie potrafię , że nie ma ze mnie nic dobrego , nigdy nie usłyszałam dobrego słowa o mnie . Co ja takiego robię ? Co roku mam świadectwo z paskiem , pomagam w domu , chodzę na dodatkowe zajęcia , biorę udział w różnych konkursach ale jak widać nie jestem wystarczająco dobra dla nich . Próbowałam już wiele razy z nimi rozmawiać jednak było jeszcze gorzej . Za rok kończę szkołę i wyprowadzam się od nich do oddalonego o 120 km internatu , nie będę ich odwiedzać , dzwonić , ani zapraszać do siebie . Chce uwolnić się od tej toksycznej rodziny . Poczuje się znowu wolna , będę chodzić na terapie i wreszcie stanę się psychicznie zdrowa , wszystkim , którzy doświadczają na co dzień takiego życia jak ja radzę to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powodzenia Ci życzę, nie wyobrażam sobie takich rodziców ;-( Siły, wytrwałości i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cierpliwości i wiary w siebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka też jest potworem i zawsza taka była. I uważam- że od takich ludzi trzeba się odciąć jak nie idzie inaczej. A moją córcię kocham nad życie a ona mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×