Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ToTylkoLaura

Oszukali mnie teściowie i mąz. Pomozcie, tak mi smutno dziś....

Polecane posty

Laura===> Kurcze, dobrze robisz.... ważne, że się wprowadził. Teraz może z górki... Nie dawaj za wygraną, bo jak wyczuje Twoje wątpliwości, to bedzie probowal Cie przekabacić. Ktos wczesniej dobrze napisał: jak Ci jeszcze raz powie, że mieszkac u jego rodziców bedzie Wam lepiej to zapytaj sie go, czy lepiej dla niego czy dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulkaula
Lauro sledze tą sprawe od początku ..bardzo dobrze zrobiłaś i wygrałas juz na początek bo on przyszedł a to znaczy ze mu zależy..{tak samo było u mnie} i teraz to juz z górki zobaczy jak fajnie jest bez rodziców na swoim sami sobie...tylko musi sie do tego przyzwyczaic ale to nastapi zobaczysz szybciutko tylko nie daj sie złamac obstawaj przy swoim a i jemu to się spodoba...życze powodzenia i zdawaj tu relacje ciekawe jestesmy czy ci sie uda a wierze ze tak Trzymamy kciuki za ciebie..głowa do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna przyszła synowa==> przykro mi ale masz dupka a nie normalnego kochajacego faceta. To, że mu leca łzy itd. to tylko dowód na to, że jest ciotą.... gdyby był facetem i miał jaja to popłakałby sie a pozniej zmienił swoje zachowanie i nie pozwoliłby na dalsze takie traktowanie Ciebie. Tymczasem on Cie szantażuje emocjonalnie. On wychodzi z tego czysty bo udaje skruchę a to Ty wychodzisz na zołzę, czego efektem jest brak szacunku jego rodziny do Ciebie. Może gdybys nie dawala tak sobie w kasze dmuchac to ludzie mieliby wiecej szacunku do Ciebie. Nawet kiedy Ci płacze to powinnas zacisnąć zęby i powiedziec mu, ze dłuzej tego nie wytrzymasz a nie widzisz checi zmiany z jego strony i odchodzisz.... jesli facet dupa to pogodzi sie z tym i zostanie z mamusią. Skoro natomiast czujesz sie wartosciowa osoba to nie bardzo rozumiem dlaczego z nim jestes....milosc to zadne wytlumaczenie, kiedy traci sie godnosc... Czyzbys bala sie, ze nikogo sobie nie znajdziesz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna przyszła synowa
Nie narzekam na powodzenie, nie chodzi o to, że boje sie zostać sama... tylko kocham swojego faceta. Po prostu. Dlatego zastanawiam się, czy da się to jeszcze jakoś uratować. Z innymi ludźmi mam normalne stosunki, nikt mi nie ubliża, jestem towarzyska i lubianą osobą. Tylko teściowa ma do mnie jakieś ale ciągle, już o teściu nie wspominajac. On w ogole nie chce wiedzieć o moim istnieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna przyszła synowa
tak, masz rację... to ja wychodzę na zołzę. Ultimatum to chyba jedyne rozwiązanie w tej sytuacji... tyle, że my nawet nie mieszkamy teraz razem. I zastanawiam się, czy w ogole jest sens , żebyśmy zaczęli razem mieszkać. czy lepiej to zakończyć... czasem mam wrażenie, że on chciałby to zmienic, a czasem że ma to gdzies... więc to chyba nie ma sensu.... Szkoda tylko, że jest mi tak cięzko odejśc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie miłość, tylko psychiczne uzależnienie. Nie masz kogo kochać- taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna przyszła synowa
Nie mam kogo kochać ? A kogo mam kochać, jak jestem z Nim ? Jak jestesmy sami, to jest nam na prawdę ze sobą dobrze, wspaniale sie rozumiemy.... gdyby było źle między nami, nie błoby mi ciężko go zostawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna przyszła synowa
milego dnia 🖐️ i pozdrowienia dla Laury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna przyszła synowa==> kiedy jestescie sami to sie rozumiecie...niestety ale kiedy jestescie sami to on nie jest stawiany w niezrecznych sytuacjach. W momencie kiedy musi postawic sie rodzicom to on juz nie potrafi tego zrobic.... to dupa nie facet, nie potrafi obronic swojej kobiety przed własnymi rozicami...żałosne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nie przeżyjecie życia będąc sami. Taki los, że żyje się z ludźmi i między ludźmi, czy Ci się to podoba, czy nie. Tak więc miłość na osobności, to żadna miłość. Facet ma Cię gdzieś, więc Twoja miłość to tylko uzależnienie psychiczne od niego. Nie masz kogo kochać, bo on nie kocha Ciebie, niezależnie od tego co mówi, gdy jesteście sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna przyszła synowa
No nie przesadzajmy, jaka miłośc na osobności ... ? Wśrod ludzi żyjemy normalnie, a On jest dla mnie dobry nie tylko w 4 ścianach, ale poza nimi też. Rozumiemy się bez slow juz od paru ładnych lat. Tylko sytuacja z Jego rodzicami jest chora... i wiecie, co , wlasnie dlatego wiem sama dobrze, ze powinnam go zostawic. dlatego ide juz stad, bo juz wystarczajaco zdolinowana jestem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna przyszła synowa
Kiedy jesteśmy sami, mialam na myśli że gdy teściowej nie ma w pobliżu, a nie sami w 4 ścianach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosiula
przyszła smutna synowa.... musze przyznac mur beton racje... za bardzo pozwalasz innym zle sie traktowac( czyt przyszłym tesciom?). Moze oni po prostu chca Ciebie zniechecic, abys odeszła, jesli oboje nie sa Toba zachwyceni? Ty nie mozesz tylko sobie rozmawiac z facetem o tej sytuacji, Ty musisz od niego to wymóc, jesli to bedzie dla niego takie trudne aby obronic swoja kobiete, moze matke swoich przyszłych dzieci, to on naprawde jest dupkiem.. I nie obrazaj sie tu na osoby ostro piszace, chca Ci pokazac jak to wyglada z zewnatrz! Twoja miłosc naprawde nie tłumaczy takiego zachowania.Zacznij od tego, ze nie bedziesz do nich jezdzic, moze w ten sposób zacznij manifestowac, ze jak Cie tam zle traktuja to nie widzisz potrzeby bycia w ich domu! I na ostrzu noza , ze tak powiem, postaw jasno sprawe chłopakowi, niech to w koncu do niego dojdzie, bo Cie straci, koniec kropka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna przyszła synowa---> Wiem, że chodzilo Ci o teściów. Dlatego pisze, że kiedy jesteście "sami" to jemu łatwo jest cos powiedziec, przytulic Cie i mówic Ci ze Cie kocha a nawet sie popłakać. Nie poterafi zrobic tego przy rodzicach i tu takze jest roblem ale wiekszym jest moim zdaniem to, że Ty dajesz jezdzic po sobie. To dla mnie niewyobrażalne, że dalej jezdzisz do ich domu. Gdyby mnie ktos tak potraktował to nie dość, że odpyskowałabym to w dodatku wyszłabym i nigdy moja noga nie stanelaby u nich, a chlopakowi (który tak ponoc kocha...) to powiedzialabym, ze ma cos zrobic z tym i ze nie zycze sobie takiego zachowania. Słowa to nie wszystko!!! On płacze ale nic z tym nie robi!! To tak jakby ktos Cie uderzył a on by poplakal sie przy Tobie i przepraszal ZCie za to co sie stalo. A to on jest facetem (???) i to on powinien oddac i stanac w Twojej obronie. Wybacz ale to ciota a nie facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mur Beton dobrze pisze
wodki jej polac!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna przyszła synowa
Mur Beton, od jakiegoś czasu już tam nie jeżdżę, ale czy tak da się żyć ? Wczoraj podjęłam decyzję, że należy się rozstać... Rozmawiałam z moim chłopakiem o tej sytuacji, nie dąłam się zbyć jak zawsze. To bł moj monolog, po ktorym moj chlopak stwierdził : "Przesadzasz" . Popłakałam się, ale wiem, że to najwyższy czas , żeby zakończyć tę farsę. Mam nadzieję, że starczy mi na to siły, tak, jak Laurze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojatojatojatojatojatojatoja
Laura jestes tu dzis? Co sie dzieje? Jak leci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To tylko Laura
Jestem :) Nie układa nam się jednak najlepiej, mimo, że mąż jest ze mną i (o dziwo !) nie kontaktował się jeszcze z rodzicami, ani oni z nim. Wiecie, mam wrażenie, jakby On nie rozumiał tego, dlaczego zrobiłam z tego taką "awanturę" , a przecież mnie oszukał... i własnie to mnie najbardziej boli. Niby jest ok, ale jakoś tak chłodno. Myślicie, że wszystko się ułoży ? Jutro wybieramy się do kina, może w końcu będzie to pierwszy normalny dzień od jakiegoś czasu. Ale od razu mi lepiej, kiedy mieszkamy sami. Bez porównania lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze robisz. Przestań się mazać i kopnij faceta w dupę, niech wraca do mamusi i wraz z nią "przesadza", chyba kwiatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisałam do przyszłej synowej, która wreszcie poszła po rozum do głowy i została niedoszłą synową:) Lauro- brawo za stanowczość. Miejmy nadzieję, że wyciągnął wnioski i drugi raz takiego numeru nie odwali. Masz znacznie więcej cierpliwości, niż ja, bo pewnie popełniłabym już jakiś mord na facecie i jego mamusi w takiej sytuacji. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To tylko Laura
No właśnie ciekawi mnie, jak będą wyglądać nasze relacje teraz :) Tzn. moje z teściami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałam się i zeżarło - co za debil wymyślił te kody z obrazka? Lauro - bardzo dobrze robisz, weź pod uwagę, że przeciełaś pępowinę Twojego męża z rodzicami bardzo brutalnie - to boli. Ponadto rozpoczął się u niego proces dojrzewania do małżeństwa - to też boli. Daj mu trochę czasu, sama poczujesz ile, a jak się nie będzie poprawiać, to postaw jeszcze raz sprawe na ostrzu noża i napisz pozew rozwodowy i daj mu do przeczytania. Napisz tam, że mąż jest niedojrzały do małżeństwa, że nie umie się odciąć od rodziców (na moim ślubie czytałam fragment pisma, który mówił o tym, że mąż opuści rodziców i połączy się z żoną), i że podważył, a może wręcz zburzył jeden z najważniejszych filarów małżeństwa - ZAUFANIE. Ale mysle, że aż do tak drastycznych środków nie będziesz musiała się uciekać. Na Twoją korzyść świadczy to, że nie mieszkasz u swoich rodziców, tylko wynajęłaś mieszkanie - brawo brawo. W razie gdyby to i tak sobie poradzisz - wiem to!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulkaula
Lauro wszystko sie bedzie dobrze głowa do góry..pozdrawiam i cały czas sledze ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna przyszła synowa==> To przykre, naprawde Ci współczuje ale czas leczy rany, badz dzielna a napewno wszystko sie ułoży. Napewno poznasz kogos, kto będzie kochać Cię tak jak na to zasługujesz, bo pamietaj, ze jestes wartościową osobą. Bedzie ok :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba jeden jedyny
topik, na ktorym sie jad nie leje i jest przyjazna atmosfera. Brawo dziewczyny ! Już was lubie ! Całuski dla was wszystkich 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A relacje z teściami - no cóż, może nawet nigdy oni się z tym nie pogodzą, bo zostana sami w pewnie dużym domu. Ale z czasem sie złagodzą, to sie da wytrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja historia jest taka
Jestem pod wrażeniem tematu i rad, które są w nim zawarte. Trzymam kciuki za Laurę- wiem, że dobrze postąpiła i było to jedyne wyjście. Ja też mam problem z teściową, chociaż na pierwszy rzut oka jest on niezauważalny... Otóż, jak mąż mi się oświadczył, to moi rodzice od razu zadeklarowali, że nam pomogą ( przy budowie domu, lub kupno osobnego mieszkania, bo "młodzi powinni mieszkać na swoim"). Tak też się stało. Byłam bardzo szczęśliwa, weszliśmy do nowiutkiego mieszkania po remoncie. Co mnie jednak za bolało: 1) Mąż wybrzydzał, chciał nawet w mieście swoich rodziców albo w mieście, w którym on pracuje (!) Zszokowało mnie to. 2) Teściowie tak naprawdę nie ucieszyli się,że mamy gdzie mieszkać. Podczas całego remontu teściowa nawet nie zajrzała zobaczyć, nie zaoferowała (z grzeczności tylko-o to mi chodzi) - żadnej pomocy Mimo wszystko nie przywiązywałam wagi do tego i starałam się być bardzo dobrą synową, która rozumie, że teściowie zostali sami i która stara się postrzymywać więzi, pomagać w razie potrzeby. Tak się działo przez dwa lata. Jeździliśmy do nich co tydzień. Teściowie mają mało kasy, więc jak tylko napomknęli,że nie mają pieniędzy a chcialiby kupić coś dużego, to sama mówiłam mężowi,żeby dał im kasę, albo żebyśmy tę dużą rzecz kupili im na jakąś okazję. Jak chorowali, interesowałam się, dzwoniłam. Jak była jakaś impreza, to pomagałam, przygotowywałam, sałatkę zrobiłam itp. Chciałam, żeby było jak w rodzinie. Przez ten cały czas nie otrzymywałam nic z drugiej strony. A to żartowali, że jakt ak lubię kupować prezenty, to może bym im jeszcze coś kupiła, raz np teściowa powiedziała,, że jak mnie zobaczyła, to od razu wiedziała, że "to się tak skończy" (czyli ślubem), nigdy nie cieszyła się z moich sukcesów zawodowych, że staram się rozwijać itp, i mimo,że jestem lepiej wykształcona, pochodzę z lepiej sytuowanej rodziny, to u niej czułam się jakby to ona była..hmmm taka wyniosła. No więc przez te dwa lata odwiedzalismy ich z mężem, ja dzwoniła w tyg żeby porozmawiać z nimi- żeby przez to okazać im swoją sympatię, nawet tydzień przed porodem jeszcze ich odwiedzałam. Niestety, jak przyszło co do czego, to nie dostałam jednej dziesiątej tego co sama dawałam. Urodziłam dziecko. Teściowie nawet nie odwiedzili mnie w szpitalu. Leżałam z dziewczynami z różnych domów ale każdą odwiedzili teściowie - oprócz mnie. Mąż chciał ich przywieźć do mnie i odmówili twierdząc,że ich drugi syn ma wpaść do nich w tym dniu.(ot taka zwykła wizyta). Przez pół roku teściowa nie zainteresowała się jak sobie radzimy, nie odwiedziła wnuka nie zaoferowałą (z grzeczności, bo sama umiem zająć sie dzieckiem - pomocy). Nigdy nie myślała o mnie nawet jak byłam przed porodem jak ja się czuję i że może być ciężko jeździć mi do nich i może wypadałoby,żeby to o ni do nas przyjechali. Jak wpadaliśmy do niej ok14ej kiedykolwiek to mówiła,że napewno nie jedliśmy mimo,że mąż wyraźnie mówił, że gotowałam obiad. Od początku lubiła swoją drugą synową i to okazywała (twierdząc przy tym,że jest sprawiedliwą teściową)Np jak snowa tamta przyjeżdżała, to wielkie święto było (imo,że tamta synowa raz na 3mce przyjeżdza)Teściowie zapraszają też jej rodziców do siebie a moich nie. Jak kiedyś starsza osoba w ich rodzinie stwierdziłam,że miałam piękną suknię ta ich druga synowa zbyt wyzywającą, to teściowa obroniła tamtą,że jak ma co pokazywać i jest ładna, to może taką suknię nosić. (czyli co, ja jestem brzydka jakaś?)Na niedzielnych obiadach witała nas osmolonym garnkiem na stole, dwawła prezenty typu "noga z kurczaka z rosołu", jak upiekłam ciasto i im przywiozłam to skomentowali, że to takie najprostsze ciasto. Mimo, że nie mają powodów, to nie cierpią i nie szanują moich rodziców. Od samego początku to teściowie nie chcieli wspólnych spotkań, mimo,że widzą jak moi rodzice nam pomagają to teściowie nie chcą ich znać. Na imieniny męża celowo przyszli godzinę wcześniej (bez zapowiedzi!!) żeby nie spotkać się z moimi rodzicami. Aż się popłakałam w kuchni. Nie wiem z czego to wynika, bardzo się starałam, nie byłam uprzedzona do nich a i tak jest jak jest. Nie cieszy teściów, że mamy piekne, zadbane mieszkanie, że dobrze sobie radzimy, że dobrze nam się powodzi. Nie interesuje ich, że teraz pracujemy ciężko i długo i padamy z nóg. Jak raz mąż powiedzial,że będę otwierała własny biznes to teściowa tylko kiwnęła głową. nie ucieszyła się, nie zainteresowała jak damy radę, nie wykazała takiego zwykłego zdrowego entuzjazmu. Widzicie problem, który opisuję? Mąż trzyma stronę rodziców. Tłumaczy, że są tak wychowani i nie myślą co mówią. A mnie jest podwójnie przykro, bo uwielbiają tamtą synową, która robi z nich idiotów od samego początku -począwszy od ślubu, skończywszy na odwiedzinach i szacunku. Tamta nawet doporowadziła do tego, że mój mąż i jego brat nie urzymują kontaktów, mimo,że zapraszałam ich do siebie wiele razy.Przez całą znajomość byli tylko na naszym śłubie i chrzcinach dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja historia jest taka
rozchodzi mi się też o moich rodziców, bo widzę to tak: oni są od roboty (kupno mieszkania, opiekowanie się małym kiedy jesteśmy w pracy ( stać nas na opiekunkę ale nie mam serca zostawiać dziecka obcej osobie, uważam, że nie ma to jak babcia) - zaznaczam,że sami zawsze oferowali pomoc, nie musieliśmy się prosić moich rodziców. Jak robiliśmy remont, to mi mo,że kupili nam mieszkanie , fachowny opłaceni, to z uśmiechem wpadli do n as pomóc w malowaniu, żebyśmy szybciej skończyli. bez łaski, wyniosłości, wszyscy machaliśmy wałkami. Nawet fajnie było. jeżeli chodzi o teściów- zero. nawet telefonu. Jeszcze gadali przy mnie ciągle, na każdej wizycie po ślubie przez ok pół roku: po prostu ciągle pytali się męża ile to ma dalej do swojej pracy z naszego mieszkania niż z mieszkania jego rodziców i jak długo jedzie. To samo było przed śłubem - pytali ile pali mu auto, jak długo jedzie do mnie i gdzie jest krótsza traza mimo, że mieszkaliśmy jedyne 11km od siebie (!). To jest dla mnie nie do pomyślenia zwłaszcza, że mój poprzedni chłopak miał ponad 100km do mnie i nie słyszałam takich tekstów. ZAZNACZAM, że mój mąż miał łasne auto i sam płacił za benzynę.. a teściowie to jaśnie - Państwo, którxy jescze uważają, że naie należy się szacunek moim rodzicom. nie jestem sierotą i skoro weszłam do ich rodziny to razem zw swoją rodziną. nie zamierzam dawać, że moich rodziców nie ma. nie chcę pomijać ich w rozmowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blekitna_laguna1987
a moja historia jest taka - współczuję... brak szacunku do moich rodziców (pomocnych i normalnych tym bardziej) bolałby mnie bardziej niż brak szacunku do mnie; powinnaś swojego męża trochę pogonić, też z niego burak, że nie opieprzy porządnie rodziców!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×