Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Shakingbreaking

Zycie od nowa- co zmienilyscie po rozwodzie/rozstaniu?

Polecane posty

Gość Shakingbreaking

Hejka, Moze kogos to zainspiruje, moze mnie tez dodatkowo podciagnie. Wiadomo, ze rozpad wieloletniego zwiazku (zwlaszcza uwazanego za w miare udany) to trauma, nawet jak sie tego po czesci chcialo. Tak sie zastanawiam, czy tez postanowilyscie po takim przezyciu wziac sie za siebie, zeby po prostu to psychicznie przepracowac?... Ja na przyklad zapisalam sie do sadysty ;) na cwiczenia. Prawie pluca wyplulam wczoraj a dzis ledwo sie ruszam. Ale dalam z siebie wszystko. Mialam takie cisnienie i agresje w sobie, ze masakra. Nawet trener mily, poblazliwy i dowcipny wobec innych cwiczacych babek, wobec mnie zachowywal sie, jakby osobiscie mnie szykowal na walke o smierc i zycie. :) Dodatkowo wykupilam karnet do teatru. Zainwestowalam w dobre kosmetyki. Reszta pieniazkow odlozylam na czarna godzine. A od przyszlego miesiaca znow cos doloze do zajec i podejme druga prace. Nie powiem, ze sikam w majtki ze szczescia. Nie. Ale walcze i jestem dumna z siebie. :) A jak z wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
Ja liczylam na inspiracje a tu cisza i pustka dookola. Troche dolujace, zwlaszcza jak przeczytalam watek o zdradzonej, ktora wyje z rozpaczy. Tez zostalam zdradzona. Ale nie chce wyc. To nie dobre dla mnie. Dlatego walcze. Chetnie poczytalabym o kobietach, ktore dokonaly bardzo radykalnych zmian i wyszlo im to na dobre. Moze ktos sie jednak wypowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olamanolaa
byłaś mężatką? ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
Tak, bylam mezatka. Mam 30 lat. Tez zaraz po szoku wskoczylam w zycie towarzyskie, ale nie przemoglam sie, aby pojsc z kims do lozka. Chetnych nigdy nie brakowalo i mysle ze jakis czas nie braknie, ale nie chce. Na razie nie chce, czuje ze to nie dobra droga dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lodowkaaa
Doradzić, to Ci nic nie doradzę. Bo ja akurat jak byłam w takiej sytuacji, to byłam "ofiarą losu". Zero jakiegokolwiek myślenia o sobie ;/ Ale trzymam za Ciebie kciuki, no i podziwiam ;) Trzeba mieć siłę, żeby zobaczyć sens dalszego życia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mialam
przez pierwsze 2 miesiące : rowerek, basen itp. a przez nastepne 3 m-ce wyłam jak bóbr - ale Ty tego nie rób i trzymaj tak dalej !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
Dzieki lodowa :) Mysle, ze za ostro sie oceniasz. Ja tez nie jestem silaczka caly czas. Nadal przychodza dni i noce, kiedy wyje jak zwierze. Ale to mi tez pomaga. Pozniej jakos lzej na duszy po takim wyryczeniu sie. Ale nie chce byc wlasnie ofiara. Pamietam przyjaciolke jak na kolanach blagala chlopaka, zeby wrocil. Wtedy bylo mi jej zal, ale czulam tez zlosc na nia- jak tak mozna sie upokarzac. Dzis, kiedy sama przerobilam bolesne rozstanie- wiem, ze reakcja mojej przyjaciolki jest wbrew mojej naturze. Owszem placze za tym, co minelo, ale to dla mnie zamkniety rozdzial. I musze walczyc o ten nowy, lepszy. No to sie zmuszam i walcze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech tez przezyła i nadal przez
nadal przezywam ale trzy lata po rozstaniu ... własna firma, nowe ciuchy , 15 kg mniej na wadze , ekstra wygląd ... samodzielne mieszkanie ... skonczony kurs ksiegowosci , kurs komputerowy ... tylko nadal sama .... ale nie samotna....zostałam kochanką z wyboru ... i dobrze mi z tym ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
ja tak mialam- postaram sie, obiecuje. :) Chociaz przyznaje szczerze, ze boje sie, ze kiedys jeszcze te emocje mnie przytlocza. Dlatego obiecalam sobie, ze mimo zaciskania pasa (musze sie teraz sama utrzymac i wiadomo, ze ciezej) musze jednak wynajdywac sobie zajecia na zapas. Tak, zeby, jak przyjdzie ta czarna godzina, zebym nie mogla sie zalamac. Szef ostatnio powiedzial mi, ze jeszcze nie widzial osoby tak dobrze radzacej sobie z problemami. Bardzo mnie to podbudowalo. Staram sie trzymac fason i rozpieszczam sie, ale nie uzalam sie nad soba. Zobaczymy co przyniesie los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
ech tez przezyła i nadal przez- wow! To dopiero zmiany! Kurde musze ci kroku dorownac. Tylko kochanka... raczej wolalabym nie byc. Nie oceniam cie i skoro ci dobrze. Ja, zwlaszcza po tym, co kochanka z moim mezem mi wywinela, raczej nie gotowalabym podobnego losu innej kobiecie. Ale wiem tez, ze na tyle sie znamy, na ile nas sprawdzono, wiec lepiej cicho bede siedziec i nie kusic losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech tez przezyła i nadal przez
nie, nie jest jeszcze dobrze są dni że mam depresje, i ochote nie wstawac z łózka , ale nauczyłam sie juz ze musze wstac bo mój zwierzak musi zjesc , musze go nakarmic , musze załatwic sprawy firmy bo klient nie bedzie czekał , bo za to zyje i musze pracowac na siebie bo za patrzenie w sufit nikt mie nie płaci, jest jeszcze wiel złych dni , ale wszytsko można przewalczyć... mnie tez facet zdradzał owszem, bycie kochanka nikt sie tym nie chwali ... dla mnie to pewna forma odreagowania teraz... daje mi to duzo powera i dobry nastroj i duzo energii ... nie jestem ws tanie z nikim byc i nie wiem cyz kiedys bede... przelotne znajomosci jednarozowe..nudne i ryzykowne .... teraz jestem z kims z kim idealnie sie zgrywam i dobrze bawie... owszem nie jest to popularne a raczej potępianie...ale ja juz nie patrze na innych zyje i walcze o przezycie dla siebie ina swoj dla mnie najlepszy sposób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lodowkaaa
Szef ma rację :) Z tego, co piszesz - naprawdę nieźle się trzymasz! Staraj się za dużo nie myśleć o tym, co było. On nie był Ciebie widocznie wart. Życzę Ci, abyś spotkała mężczyznę swojego życia. Wiadomo nie od razu... musisz się najpierw "odgruzować". Napewno gdzieś taki istnieje i na Ciebie czeka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
ech tez przezyła i nadal przez nawet nie wiesz, jak bardzo swoim postem zaszlas mi za skore. Znam ten stan. Emocjonalnej impotencji. Niby chcesz, ale bardziej boisz sie zranienia. Dlatego jestem ostatnia osoba, ktora potepilaby twoj wybor. Sama nie wiem, jak moje zycie sie potoczy. Na razie wizja bycia z kims jest dla mnie zupelnie nieralna. Jestem pusta, wyjalowiona emocjonalnie i rownoczesnie emocjonalna az do kosci. Tez mam zwierza, ktory stal sie powodem do trzymania sie w ryzach. Musze "nam" zbudowac nowy dom. Lodoweczko to nie tak "ze on nie byl mnie wart". Ja nie chce byc ofiara, ale nie chce, zeby on byl tez katem. Rozumiesz? Bo jesli jego i tylko jego obwinie za to, co sie stalo, to przekresle ostatnie lata mojego zycia. I to, co przez te lata zrobilam. Okaze sie wtedy, ze cala moja praca dla zwiazku byla o kant doopy rozbic a poswiecilam wiecej niz przecietny czlowiek (zmiana kraju, pracy, jezyka). Dlatego wole myslec, ze stalo sie jak sie stalo. Zachowal sie nie fair przy zakonczeniu zwiazku, ale jestesmy tylko ludzmi. Ja ze swojej strony chce dobrych ukladow. Co on zrobi, to juz nie lezy w mojej gestii. Na razie rozmawiamy normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech tez przezyła i nadal przez
nie wierze juz w nic nowego ani nie chciałabym pakowac sie w nic nowego zeby cierpiec, ciagle wierze ze on wróci mimo upływu lat jestem tego pewna .. bo choc nie mamy kontaktu...przez osoby trzecie ciagle sie interesuje tym co robie i wiem ze jest w duzym szoku ...bo kiedy byłam z nim bałam sie nawet wyjsc z domu,nie pracowałam , wazylam 60 kg i wygladalam gorzej niz własna babcia... moje zmiany wywolaly u niego mega wstrzas ... i jestem pewna ze kiedys sie wszystko zmieni ... ale teraz juz napewno nie poswiecilabym zycia dla kogos ... jak wroci bedzie gdzies na szarym koncu mojego nowego wspanialego zycia i dlugo bedzie musial sie starac zebym chociaz poswiecila mu chwie czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
Wlasnie tak sobie pomyslalam, ze wlasciwie przy takim stanie ducha rzeczywiscie wybor bardzo niezobowiazujacej znajomosci, wydaje sie najlepszym wyjsciem. Masz seks, masz czulosc, ale zadnych deklaracji, zadnych wiezow, ktorych czlowiek dotkniety rozwodem tak bardzo sie boi. Dla mnie to swiezy etap. Na razie za wczesnie wogole na jakikolwiek zwiazek. Ale "ech tez przezyła i nadal przez" rozumiem cie bardziej, niz myslisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margoooola
ja na początku mimo, że ryczałam prawie cały czas postanowiłam nie dać się. zaczęłam bardziej dbać o siebie, zainwestowałam w fajne ciuszki i kosmetyki. Planuję zapisać się na angielski. Poza tym basen i dużo spotkań z przyjaciółmi i znajomymi. jest ciężko, ale też walczę. Staram się myśleć pozytywnie, niestety zdarzją się chwile, gdy dopadają mnie wspomnienia - te dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
No moj eks tez niezle sie zszokowal widzac moja reakcje. Jak sam przyznal, liczyl na teatr pelen lez, blagan i szlochow. Widze po nim teraz, ze chyba chce wrocic. Ale w moim przypadku to niemozliwe. I tez wiem, ze kolejny partner (jesli taki sie znajdzie) nie dostanie tyle ode mnie, co moj eks. Po prostu dalam z siebie wszystko w poprzednim zwiazku i wiem, ze to nie bylo dobre, zdrowe i ze wiecej juz nie moge dac ani bylemu ani nikomu innemu. To byla najwazniejsza lekcja z tego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
margoooola oj ja tez mam w glowie album ze wspomnieniami. Wystarczy jakies miejsce, sytuacja i wracaja dobre chwile, lzy leca po policzkach. Wiesz kraj do ktorego przyjechalam dla eska, ten kraj caly poznalam bedac w zwiazku. Dlatego robie teraz rzeczy calkiem nowe. Zeby miec swoje wlasne, pozazwiazkowe wspomnienia. Walcze jako lew. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
ech tez przezyła i nadal przez- przeczytalam twoje posty raz jeszcze. I chce powiedziec, ze jestem z ciebie dumna i mam nadzieje, ze i ja przetrzymam te najdluzsza zime w moim zyciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech tez przezyłam
ech nie było tak rozowo pierwszy rok, prawie wlasciwee 1,5 po spedzilam w łózku gapiac sie w sufit, potem pol roku było walki o siebie, w koncu rzuciłamw szystko i wrocilam do naszego miasta , i to był najlepszy, skok na gleboka wode, samotnosc, walka o przetrwanie , miejsce gdzie kazdy kat przypomina jego, mieszkam teraz na tym samym osiedlu w bloku naprzeciwko gdzie mieszkalismy razem, teraz juz wspomnienia nie bola , te wspomnienia i stawienie im czoła dały siłe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
No ja nie mam wyjscia za bardzo. Do Polski sie nie wybieram. Tu jest teraz moje zycie. Tu. I nigdzie wiecej. I niech mi mowia, ze w Polsce byloby mi latweiej. Ale kochajac eksa, pokochalam ten kraj, to miasto, te ulice, ten jezyk, mentalnosc. Jakby powiedzial lis z Malego ksiecia "oswoilam to sobie" i jestem za to teraz odpowiedzialna. Nie wyobrazam sobie zostawic tego wszystkiego. Chociaz mama chlipie do telefonu: wracaj tu jest twoj dom. A ja wiem, ze o ile rozwod z eksem przezyje, to rozwodu z tym krajem juz nie. Bo do krwi bylam przeczolgana, zeby tu byc. I to jest moje prawdziwe malzenstwo. Takie na zawsze. :) Tak teraz czuje. Chociaz i tak wygadac sie wole po polsku. Bo to zawsze ten pierwszy dom. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5ggsdxhj
ja myslę ze nie powinno cie juz to interesować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shakingbreaking
Ze slucham? Co nie powinno mnie interesowac? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sannnnnnka
Witam Cię, co by tu napisac. Mam 22 lata jestem świerzo po rozstaniu.. Wiem pewnie myślisz sobie, ze gówniara ze mnie ale zgodze się tak jest. ! stycznia zerwałam z chłopakiem i on ze mną też, ale przez pierwsze kilka dni było mi z tym dobrze, potem zaczeły wracac wspomnienia i juz tak kolorowo nie było. Długo byliśmy razem, mieliśmy już plany na przyszłosc a jednak jedna kłutnia sylwestrowa pozwoliła na to zebyśmy się rozstali. Dziś juz zaczynam to wszystko rozumiec, zaczynam widziec, że wcale nie pasowaliśmy do siebie, ze byliśmy z dwóch innych światów a jednak coś nas ze sobą łączyło. Wiem, ze jestem jeszcze młoda i ze całe życie przedemną, ale zawsze jak jest się z kimś w związku to myśli się ze ta osoba będzie przy nas juz na zawsze. Co zrobiłam ze sobą po rozstaniu?? Oj dużo... Zaczełam patrzec na swoje potrzeby, na to co dla mnie się liczy, co jest wazne a co nie. NIe wiem czemu wcześniej nie zwracałam uwagi na rzeczy które mnie teraz irytują lub poprostu wkurzają, zaczełam cwiczyc, chodzic na łyżwy, zadbałam o siebie, przez ten zwiazek starsznie się zapusciłam, przytyłam starsznie, ale wiem ze jesli bede chciałą to uda mi sie zrzucic zbedne kilogramy juz schudłam 5 :). No i co jeszcze, zaczełam sie spotykac czesciej z moimi przyjaciółmi dla których wczesniej nie miałam czasu albo poprostunie chciałam go miec bo ukochany był najwazniejszy. Nie wiem czemu ale wszytskie rzeczy ktore mialam od niego spokowałam w pudło i leza gdzies daleko i głęboko pod łóżkiem, nie chce na nie patrzec. Najgorsze jest to, ze mój były ciągle sie do mnie odzywa, ciagle pyta co u mnie, czy czegos niepotzrbuje i tak dalej, Powiedziałam mu zeby z ta troska o mnie nie przesadzał bo nie dbał tak o mnie jak bylismy razem wiec teraz to jest zbedne. Nie chce miec z nim kontaktu, nie chce o nim myslec i udaje mi sie to. Minął już ponad miesiac i jest mi dobrze, twraz dopiero zastanawia mnie to czy tak naprawde kochałam tego chłopaka, czy to było tylko przyzwyczajenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margooola
Podnoszę topik bo ciekawy Myślę, że większość z nas po rozstaniu stara się być lepszą, ładniejszą, mądrzejszą by udowodnić, że sobie i innym, że facet nie jest miarą jej możliwości. Według mnie dużym błędem jest całkowite oparcie swojego świata na facecie, niestety ja tak zrobiłam. On był dla mnie najważniejszy, wszystko robiłam z myślą o nim, chciałam jak najwięcej czasu spędzać z nim, byłam zła gdy długo nie wracał do domu. Na szczęście nie zapomniałam wtedy o moich przyjaciołach, bo teraz naprawdę było by mi ciężko, a tak wiem, że mogę na nich ( właściwie na nie ) liczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walcze_dalej
Ja dołączam do Was/ Mam 26 lat rozstałam sie po 6 latach bycia ze sobą. Nie byliśmy nawet zaręczeni. Od rozstania minie niebawem 3 miesiące. Z tym radzeniem jest różnie. Raz jest okropnie-wtedy nie chce mi sie nic i ide spać-śpie wtedy do samego rana żeby nie myśleć. A nieraz jest szcześliwa, uśmiecham się. Co jakiś czas kupie sobie fajny ciuch, umaluje sie , zrobie świetny fryzz;) i wychodze-choćby do supermarketu:)) Od miesiaca chodze na basen, w planach mam tez fitness:) I wiecie co byłoby calkiem dobrze gdyby nie to że były sie cały czas odzywa, próbuje nawiazac ze mną kontakt, wstawia głupie opisy na Gg: coś w stylu że zakochał sie wreszcie itd.. Boli mnie to bo wiem , ze robi to specjalnie, a ja na to nie zasłużyłam. Chciałabym się odciąć od niego, a gdy mi sie to już udaje to on zaczyna ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sannnnnnka
Dla mnie tez najgorsze jest to odzywanie się jego do mnie, tak mnie to czasem denerwuje, ze szkoda mówić. Mam ochotę poprostu zamknąć ten rozdział z mojego życia a On ciągle go otwiera na nowo, ciągle coś chce, napisze coś na gg, podgląda na nk, tak mnie to denerwuje. Powiedziałam mu już że niestety przyjaźnie nie mogę mu zaoferować na tą chwilą i mimo wszystko, ze nie czułam się zraniona przez niego jak sie rozstawaliśmy to teraz wiem jakim był podłym chamem i dupkiem "przyjaciele" - ci którzy ich udają dopiero wtedy zaczeli mi gadać ze nareszcie otworzyłam oczy, że on był taki sraki i owaki, że nie zasługiwał na mnie. No i tez właśnie o największym kłamstwie dowiedziałam się jakieś dwa tygodnie po rozstaniu z nim, nie wytrzymałam wtedy spotkałam się z nim i tak mu nawtykałam, że aż mi było głupio, ale w pełni na to zasługiwał.... Jedyne czego nie mogłam mu zarzucić to chyba zdrady, a tak to pod każdym innym względem potrafił tak kłamać ze sam chyba wierzył w te swoje bajki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozstalam sie ze swoim 1.5 roku temu. Niedawno go widzialam przypadkiem i musze sie pochwalic ze nic juz nie poczulam!!! Jestem z siebie dumna. Na poczatku bylo masakrycznie ciezko - to on zerwal. Plakalam ze juz nigdy nie uloze sobie zycia, ze wszyskto sie zawalilo. Ciezko mi bylo wytrzymac bez jego telefonow, czasu sedzanego z znim ale potem zaczelam przypominac te zle chwile (a bylo tego troche) i staralam go sobie obrzydzic. Jakos wzielam sie w garsc, zdalam super egzamin na podyplomowce, potem tydzien wakacji ze znajomymi, nowa praca - taka jaka zawsze chcialam, nowy samochod i wyjazdy sluzbowe. Mylse ze te zmiany w moim życiu i sukcesy pozwolily mi uwierzyc ze on wcale nie byl mnie wart!!! Poza tym pomoglo mi tez to ze on nie kontaktowal sie raczej ze mna, moze tylko pare razy, ale tak marzylam zeby mu w koncy tylek zmiekl i zeby chcial wrocic a ja mu wtedy dumnie powiem ze NIE CHCE! Teraz to mi juz wisi:) Niestety teraz znowu nie jest wesolo - znowu zawod milosny... pol roku do wyrzucenia:( swierza to sprawa i ciezko mi:( jeszcze do tego problemy zdrowotne. Nie wiem co moglabym zmienic zeby przestac myslec o tej sprawie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×