Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dioramaa

Autodestrukcja

Polecane posty

Gość dioramaa

Mam 22 lata i życie przestało mnie cieszyć. Do niedawna byłam wesołą, roześmianą dziewczyną, zajmowały mnie różne ciekawe rzeczy.Wszystko zmierzało ku dobremu. Teraz jednak coś się stało. Z dnia na dzień popadam w coraz gorsze stany. Nic mi się nie chce, chociaż grozi mi zawalenie semestru na studiach. Boję się tego, ale nie znajduję już sił, żeby walczyć. Potrafię godzinami spać, a jak się obudzę, marnować każdy dzień na łzach i rozmyślaniu. Rodzice ciągle mają do mnie wąty, a ja już najzwyczajniej w świecie nie daję sobie rady z tym wszystkim. Najgorszy jest ten nagły smutek, który ciągle czai się obok. Napady agresji i złości, jeśli coś mi nie wychodzi. Niskie poczucie własnej wartości, czuję się gorsza od moich przyjaciół, taka toksyczna zazdrość. Myśli samobójcze, oplatające mój umysł niczym trujące rośliny. Bo nie mam już ochoty żyć, walczyć o coś, co i tak jest daleko. Na nic moje zamiary i lata starań. Życie jest zupełnie inne niż młodzieńcze plany. Dlatego nie mam po co żyć. Tyle tylko, że nawet samobójstwo mi nie wyszło. Odratowali mnie i kazali mi się iść leczyć.Byłam u psychiatry kilka razy,mam depresję i schizofrenię, ale potem doszłam do wniosku, że niby po co. I tak codziennie się niszczę. Marnuję szanse dane mi od uczelni, śpię, piję, obżeram się strasznie, boję sie wychodzić z domu... Jednocześnie z każdym dniem pytam samą siebie : czy to normalne ? Za kilka dni mam sesję poprawkową, a wraz z nią szanse na to, bym wszystko pozdawała. Tylko czy dam rady? Jak myślicie, czy mam szansę żyć normalnie? Tak jak kiedyś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Czy ktoś z was miał/ma podobnie ? Pisze na forum, bo to jedyne miejsce, w którym mogę o tym powiedzieć bez ogródek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lone Wolf
według mnie cierpisz na depresje powinnas znalezc sobie faceta by cie wyciagnał z tego bagna albo znalezc sobie jakies hobby zajcie to co najbardziej lubisz potrafisz poprostu trzeba sie czyms zając a nie rozmyslac i dołowac się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Faceci mnie nie chcą - uważają mnie za wariatkę z problemami. A co do pasji, to mam kilka. Niestety depresja zabiła we mnie dążenie do poszukiwań. Czasami poczytam książkę, obejrzę film, ale brakuje mi tamtego zapału. Jest mi ciężko, bo jestem indywidualistką, drażnią mnie studia, grzeczne życie. Wolałabym podróżować i być artystką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lone Wolf
a wiesz dlaczego faceci uciekaja od ciebie.... bo nie potrzebnie im zaraz na poczatku mowisz o swoich problemach, staraj sie bardziej optymistycznie wypowiadac. A ktos kto od raz swoje problemy zwala na poczatku znajomosci takie osoby beda od ciebie uciekac niestety.Zmien swoje nastawienie do zycia postaraj sie nie opwiadac zaraz o swoich problemach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pancernik złowieszczy
wypad z łóżka i do działania......masz zdać te egzaminy i to za wszelką cenę bo jak nie to spędzisz swoje życie na braniu leków...jak masz talenty humanistyczne to wykorzystuj je ale poza uczelnią.....te dwie rzeczy zainteresowania i uczelnię da się pogodzić ze sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Nie opowiadam zaraz o swoich problemach, a może nawet w ogóle. Chodzi tu raczej o to, że łatwo wpadam w złość - potrafię znienacka wyjść i trzasnąć drzwiami, jeśli ktoś mnie wkurza. Mam straszne humory, ze śmiechu przechodzę w płacz. Byle co jest w stanie zniszczyć mój spokój. Mam niby grupkę bliskich mi ludzi, oni jeszcze to znoszą, ale większość ludzi ma mnie dosyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jakże
Jak masz takie wybuchy złości, nie panujesz nad emocjami, stany depresyjne to chyba jednak powinnaś iść do psychiatry i zacząć brać leki. Samo, niestety, to nie minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Pancerniku, próbowałam. Jeszcze dwa miesiące temu chodziłam na warsztaty literacko - dziennikarskie, nieco wcześniej próbowałam swoich sił w malarstwie i fotografii. Chciałam iść na scenografię na ASP, ale nie mam pieniędzy na wyjazd do Krakowa. Zostałam w domu, poszłam na pewien kierunek humanistyczny, który też mnie interesuje.Na I roku dobrze mi szło, wydawało mi się, że to moje miejsce. Ale tak od grudnia depersja się nasiliła. Przestałam się w ogóle uczyć, narobiłam sobie nieobecności na dwóch przedmiotach, bo ciągle pisałam i rysowałam.Potem stało się tak, że przestałam sie nawet w to angażować - a wszystko dlatego, że czułam się tam niedoceniana przez prowadzących. Wszędzie czułam się gorsza od innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Wiem, że mój psychiatra czeka na mnie z otwartymi ramionami, ale długo mnie tam nie było, czeka mnie teraz ochrzan. W ogóle boję się, że mnie zamkną w psychiatryku, bo podejrzewają u mnie nie tylko depresję, ale też schizofrenię ( mam omamy, przywidzenia, chodzi tu o życie pozagrobowe). Tyle tylko, że ja nie chcę by mnie przekreślali. Od kiedy zachorowałam, mój tata zwątpił we mnie - zamiast słów wsparcia, słyszę tylko, że "nic nas dobrego nie czeka". Mama to rozumie, bo sama jest na leczeniu, ale atmosfera w domu nie jest najlepsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pancernik złowieszczy
możliwe że musisz dostać leki na doprowadzenie do równowagi swoich emocji i będzie ok....piszesz i odpowiadasz na posty lepiej niż tak zwane zdrowe osoby wiec możliwości w Tobie są ogromne...nie zaprzepaść swoich możliwości a po drodze może kiedyś znajdzie się osoba która to doceni....jedno działanie powoduje następne a brak działania stagnację..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Co robić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jakże
No sama widzisz, że tylko leczenie psychiatryczne Ci pomoże. Szkoda, że nie masz wsparcia w ojcu. On powinien teraz być dla Ciebie największym oparciem skoro Mama sama się leczy i też go potrzebuje. Zamknięcia w szpitalu nie musisz się obawiać, ponieważ nie można nikogo zmusić do leczenia jeśli nie zagraża innym lub sobie. Myślę, że im wczesniej zaczniesz leczenie tym lepiej to będzie rokowało na przyszłość. Nie zwlekaj bo czas działa na Twoją niekorzyść. pozdr.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Dziękuję za miłe słowa :) Ja po prostu mam kompleks 'piątego koła', choć nie wiem dlaczego. Być może dlatego, że nieraz dzieje się coś takiego, że moje koleżanki są bardziej dostrzegane niż ja, w dodatku zdrowe psychicznie.Nieraz wychodziłyśmy razem, było miło, ale dopóki nie pojawili się inni ludzie, którzy mnie ignorowali, a je chwalili. To nie jest wina kumpelek, ale mimo wszystko, było mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
No właśnie, ojciec tylko mnie krytykuje.Obwinia mnie o wszystko, a najbardziej o studia. Chce rządzić moim życiem, wszystko musi być po jego myśli, bo inaczej wpada w gniew i przestaje rozmawiać ze mną i z mamą. Leczenie zacznę, muszę to zrobić. Ta choroba zniszczyła moje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dioramaa To co o sobie piszesz jest mi tak jakby znane. Jeżeli masz takie objawy nie powinnaś się bać leczenia a do niego dążyć poza psychiatrą powinnaś też postarać się równolegle o psychologa bo same lekarstwa i rozmowy z psychiatrą nie dają tak dobrych efektów jak psycholog wspierany psychiatrą. Dobrze żeby ze sobą współpracowali. I jedno nie bój się szpitala. Tam są w stanie o wiele lepiej cię zdiagnozować i dobrać leczenie. Poza tym oderwanie od świata jakim niewątpliwie jest szpital może ci pomóc odpocząć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Może i tak, jestem bardzo zmęczona presją, jaką wywiera na mnie uczelnia, rodzina. Przecież to moje życie, gdybym była sama, od razu bym się zgłosiła na leczenie w szpitalu.Tyle tylko, że w mojej rodzinie osoby chore psychicznie to od razu psychole itp. Moja mama do dziś jest tak traktowana przez babcię i resztę krewnych. Ojciec zreztą też nas wyzywa od wariatek, i mam tego dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
A psychologa też mam, średnio jednak się z nim dogaduję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakistam
A z jakiej miesciny jestes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że z południa Polski, a konkretnie ze Śląska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam zupelnie to samo co Ty tyle ze u mnie zdiagnozowali tylko osobowosc z pogranicza,mam za soba trzy proby samobojcze,ciagle samookaleczenia,wieczne wahania nastroju,nienawisc i agresja w stosunku do samej siebie,zanizona samoocena,a o moich relacjach z facetem mozna delikatnie powiedziec ze sa chore.tak jak Ty zazdroszcze innym normalnego zycia,bo ja nawet ze studiami nie umialam sobie poradzic i zostalam skreslona z listy studentow.pozdrawiam Cie,wiedz ze nie jestes osamotniona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsfsd
a to nie jest osobowosc borderline

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jestem lekarzem,pisze jaka diagnoze dostalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Współczuję Ci bardzo. Ja też nienawidzę samej siebie, ale nie mam tendencji do okaleczeń. Przejawia się to natomiast w tym, że za dużo jem, śpię i piję, chodzę na wagary. Studiów mi szkoda. To już drugi rok, mogłabym się postarać, bo dobrze zaczęłam. Ale powoli i uczelnia stała się dla mnie więzieniem. Nie mam tam w ogóle z kim rozmawiać, ludzie mnie obgadują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z jedzeniem mam to samo,tyle ze to bulimia,wymiotuje dwa trzy razy dziennie,z lozka tez bym mogla nie wychodzic.ja w sumie mialam byc teraz na czwartym roku ale przez to ze moj stan psychiczny byl w oplakanym stanie dwa lata mialam dziekanke na mojej uczelki w pazdzierniku wrocilam na drugi rok ale dalam rade tylko trzy miesiace chodzic na zajecia:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam autorko
bardzo ciekawa historie masz ale nie zrozumialam calkiem,co to znaczy ze masz omamy, przywidzenia a szczegolnie co to znaczy ze sa one z zycia pozagrobowego? przepaszam za glupie pytanie ale chce zrozumiec calkiem i nigdy nie slyszalam o tym! Mam przeczucie ze schizofrenii nie masz!Kiedys widzialam w telewizjii reportaz o osobach bardzo bardzo inteligentnych i bardzo kreatywnych.I mowiono tam ze te osoby nie radza sobie w zyciu i jak nie maja mozliwosci zeby wyszalec sie kretywnie to szaleja okropnie. Osobiscie znam faceta u ktorego wlasnie tak jest. No nie wiem..moze cos w tym jest...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam autorko
wyszalec sie kreatywnie mialo byc zo znaczy artystycznie.podobne ci ludzie potrzebuja tego jak powietrza do zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
Oj, to przykro mi bardzo. Bulimia to paskudna sprawa, choć sama nie zetknęłam się z nią bezpośrednio. U mnie to raczej zwykłe obżarstwo, które ma niby pocieszyć, a daje inne rezultaty. A czym teraz się zajmujesz? Ja mimo wszystko uważam, że powinnam chodzić na studia, bo mimo tej presji, potrzebna mi taka motywacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dioramaa
To znaczy prześladują mnie ciągle obrazy zmarłych, cmentarzy, boję się ciemności. Czasem mam wrażenie, że ktoś za mną stoi lub idzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siedze w domu i udaje przed rodzina ze dalej studiuje,czyli czasami wyjde niby na zajecia a tak naprawde to ide na spacer.tylko moj chlopak wie ze zostalam skreslona z listy studentow.nie bylam w stanie chodzic na zajecia,bo mam leki zwiazane z przebywaniem wsrod wiekszej ilosci osob,nie przyswajam wiedzy,nie jestem w stanie skupic sie na jednej rzeczy no i na pewno jakies lenistwo czy niemoznosc pokonania wlasnych slabosci.bardzo chcialam studiowac,mysle ze od pazdziernika sprobuje znowu,ale nie mam pojecia czy cos z tego wyjdzie.myslalam tez o tym zeby isc do pracy ale z racji tych lekow przed ludzmi mam maly wybor niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×