Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lonely_Wolf

Przeszłość partnerów, a związek

Polecane posty

Gość Lonely_Wolf

Tak się zastanawiam na ile przeszłość jest ważna, czy należy naszemu obecnemu partnerowi opowiadać o naszej przeszłości, próbuje, ze względu na niedawną sytuację z mojego życia, ukształtować sobie jakiś pogląd. No bo czy jeżeli facet słyszy od dziewczyny, że ona nie potrafiła by być z kimś kto korzystał z usług prostytutek, miał przygody na jedną noc, a on to robił, to czy powinien się przyznać? Albo jeżeli trafił do więzienia i teraz się zmienił, a wie, że jego połówka by tego nie zaakceptowała? Z drugiej strony facet mówi dziewczynie, że nie akceptuje przygód na jedną noc? Czy ewentualnie na żonę szuka tylko dziewicy lub nie chce dziewczyny, która miała kiedyś np. aborcję? Oczywiście w obu sytuacjach rozpatrujemy sprawę logicznie, znaczy coś od kogoś wymagałem, to najpierw sam wymagałem tego od siebie. Czy to jest tak, że można przeszłość zasypać i zapomnieć? Czy ludzie nie boją się tego, że potem ona wypłynie w najmniej oczekiwanym momencie? I dlaczego okłamują swoją przyszłą połówkę, zwłaszcza kiedy już mają do niej zaufanie? Czyż nie lepiej zachować się wtedy elegancko, nawet jeśli nie potrafi się do czegoś przyznać, i odejść, podając zbiór innych powodów? Czy mój przyszły partner nie zasługuje choć na tyle szacunku, aby mógł świadomie podjąć decyzję i sprawdzić czy potrafi pokonać swoje ograniczenia? Bo moja historia jest prosta. Powiedziałem czego oczekuje, co ciężko by mi było zaakceptować w przeszłości dziewczyny itp. A potem kiedy prawda wyszła na jaw to odszedłem, tylko już nie z powodu przeszłości, a dlatego, że zostałem okłamany w sprawie która była dla mnie w danym momencie ważna. Zawsze wydawało mi się, że związek powinno budować się na szacunku, a jak da się okazać komuś szacunek okłamując go? Czy nie lepiej zaproponować choć przebieg testowy, pozwalający zobaczyć czy da się żyć z prawdą i budować coś na solidnych fundamentach? Ot takie przemyślenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy myśli inaczej
Ja uważam, że przeszłość już była i nie jesteśmy w stanie nic zrobić aby ją zmienić, nie cofniemy czasu, stało się i się nie odstanie, jeśli ktoś wyciągnął konsekwencje z tego to super, przeszłość nie powinna mieć aż tak wielkiego znaczenia, teraz jest teraz i należy myśleć o przeszłości z daną osobą. Czasami lepiej żyć w niewiedzy, bo ktoś kto ma taką naturę iż potrafi sobie wkręcać różne historie tego nie zniesie. Ja powiedziałam o swojej przeszłości bo On mnie zapytał, chciałam budować związek na szczerości i dostałam w pysk, bo przy pierwszej lepszej okazji przy nie porozumieniu zostało mi to wygadane. Dlatego teraz nauczona tym doświadczeniem będę mówić tylko to co uważam za słuszne iż ta osoba powinna wiedzieć. Owszem ten facet to prostak bo najpierw powiedział, że rozumie a potem wyszło jak wyszło. ech i tak źle i tak nie dobrze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lonely_Wolf
Znaczy tu się zgadzamy, bo albo jesteśmy coś w stanie zaakceptować, albo nie. Twój facet nie powinien już zatem do tego wracać. Ale jeżeli nie byłby w stanie przyjąć tego co mu powiedziałaś i odszedłby, zachowując jednocześnie dyskrecję, to dla mnie też byłby w porządku. Ale mi chodziło o coś innego, ktoś zadaje pytanie na konkretny temat i oczekuje odpowiedzi. Jak ludzie potrafią zrobić przyszłemu partnerowi, że go okłamują, wiedząc iż jest to dla niego ważne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy myśli inaczej
No właśnie, zadał mi pytanie i odpowiedziałam, to nie było nie wiadomo jakie wyznanie no ale jemu to przeszkadzało, no ale jak szuka dziewicy w wieku 30 lat to powodzenia :) A może u Ciebie było tak, iż ta osoba wiedziała, że mówiąc Ci prawdę skrzywdziła by Cię i nie powiedziała wszystkiego dla Twojego dobra, sama nie wiem co Ci powiedzieć, Ja cenię sobie szczerość, najgorsza prawda ale zawsze prawda !!!! wtedy człowiek daje sobie trochę czasu aż ochłonie i albo zaakceptuje to czego się dowiedział albo mówi, że niestety nie da rady i rozchodzimy się w zgodzie. Tak uważam i tak zawsze mi się marzy aby tak było, aby ludzie ze sobą rozmawiali bo jasnowidzem nikt z nas nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po prostu wiedziała że odejdziesz jak tego się dowiesz, za bardzo cie kochała, za bardzo się bałą i wstydziła. Mogę ją zrozumieć, okłamała cie ale... powiedz tak naprawdę istniała możliwość że się nigdy nie dowiesz. I ona się łudziła że może tak będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lonely_Wolf
No dobrze, ale ja patrzę z mojego punktu widzenia. I na przykład nie wyobrażam sobie możliwości iż potem dzień po dniu patrzę w lustro ze świadomością, iż okłamałem ukochaną osobę, kogoś na kim mi zależy, że nie wiem czy ona by teraz była ze mną. Przecież ja zrobiłem jej w takim wypadku krzywdę, nie pozwoliłem jej podjąć uczciwej decyzji czego oczekuje od życia i do czego dąży, postawiłem swoje szczęście nad jej własnym, okazałem się po prostu egoistą. I to mnie przeraża, bo nie sądziłem, że tak można bez zawahania, zwłaszcza jeśli podobno zależy Ci na drugiej osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witaj w realnym świecie
;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zalezy co kryje sie w tej przeszlosci... jesli naprawde rzeczy sporego kalibru to i jest szansa, ze predzej czy pozniej szydlo wyjdzie z worka, wiec lepiej powiedziec na wstepie i skonczyc zwiazek przed wielkim zaangazowaniem sie w niego (zakladajac, ze sluchacz uzna, iz nie jest w stanie zyc z ciezarem tej wiedzy), anizeli rozstac sie w wielkim bolu po dluzszym okresie bycia ze soba. Inna sprawa, ze ludzie maja rozne poglady i rozna wrazliwosc... i to, co jednego nie rusza, drugie jest w stanie zepchnac na skraj depresji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z szacunku dla siebie
i innych nie warto jest nadmiernie grzebac w przeszlosci powinno sie liczyc to co tu i teraz obarczanie innych swoja przeszloscia jestnie fair,tak samo ja nie dawanie kredytu zaufania i zakladanie ze pomylki z przeszlosci sa wazniejsze niz terazniejszosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lonely_Wolf
A czy to jednak nie jest tak, że jednak przeszłość świadczy w jakiś sposób o nas? O tym czego oczekujemy? I najwięcej o nas mówią te największe głupoty? Poza tym mi kompletnie nie chodzi o ocenę tego, czy pytanie kogoś o jego przeszłość jest dobre czy złe. Ja byłbym w stanie zrozumieć, że ktoś może mieć inne poglądy, ale wtedy widzę już za duże różnice przy samych podstawach, aby z taką osobą budować związek. I także przyjąłbym do wiadomości jakby ktoś odmówił odpowiedzi na zadane pytanie, tylko naprawdę poważnie musiałbym się wtedy zastanowić co dalej. Ale kłamać? I potem twierdzić, że to dla czyjegoś dobra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie pomarańczka
Zakończyłąm znajomość z kimś dla mnie bardzo ważnym, bo wydawało mi się, że nie byłby w stanie udźwignąć tego, co powinnam mu powiedzieć. Usprawiedliwieniem jest to, że nie byłam w kiepskim stanie psychicznym i nie dałabym rady o tym z nim rozmawiać. Stało się, zakończyłam tę znajomość podając bzdurne powody. Źałowałam tego i chyba żałuję do dnia dzisiejszego, że nie dałam mu wyboru, może za bardzo mnie to przygniotło, do tego byłam zbyt młoda i niedojrzała by dać mu prawo do decydowania. Zrozumiałam swój błąd już dawno temu. Nie cofnę już czasu i pewnie nie będzie już okazji ku temu, aby mu wszystko wyjaśnić - a szkoda, bo on na to zasługuje. Człowiek z czasem dojrzewa i dostrzega swoje błędy, nauczyłam się szczerości, bardzo bolesna to była lekcja, ale myślę, że wartościowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie pomarańczka
Zakończyłąm znajomość z kimś dla mnie bardzo ważnym, bo wydawało mi się, że nie byłby w stanie udźwignąć tego, co powinnam mu powiedzieć. Usprawiedliwieniem jest to, że byłam w kiepskim stanie psychicznym i nie dałabym rady o tym z nim rozmawiać. Stało się, zakończyłam tę znajomość podając bzdurne powody. Źałowałam tego i chyba żałuję do dnia dzisiejszego, że nie dałam mu wyboru, może za bardzo mnie to przygniotło, do tego byłam zbyt młoda i niedojrzała by dać mu prawo do decydowania. Zrozumiałam swój błąd już dawno temu. Nie cofnę już czasu i pewnie nie będzie już okazji ku temu, aby mu wszystko wyjaśnić - a szkoda, bo on na to zasługuje. Człowiek z czasem dojrzewa i dostrzega swoje błędy, nauczyłam się szczerości, bardzo bolesna to była lekcja, ale myślę, że wartościowa. Sorry za błędy ale oczy trosze mi się zamgliły. Już poprawiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×