Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

BedEducation

Kilka przemyslen na temat malzenstwa

Polecane posty

Czytam forum i doszlam do jednego wniosku tyczacego sie malzenstwa. Byl juz tutaj taki temat ; wazniejsza chemia czy przyjazn. Prawie wszyscy pisali, ze chemia. Jak widac, wiele malzenstw nie dogaduje sie, nie maja o czym rozmawiac, nie chca spedzac ze soba wolnego czasu. Dlatego wazniejsza jest przyjaz po kilku wspolnych latach namietnosc sie wypali (nie we wszystkich przypadkach), ale pozostanie przyjazn I tylko takie malzenstwa sa udane. Zgadzacie sie ze mna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wazne sa oba czynniki. bo majac meza-przyjaciela na bank bym zdradzila go w koncu z jakims gosciem gdzie bedzie ta chemia. w druga strone tez nie jest lepiej bo nie mozna zycia przezyc w lozku i w koncu znajduje sie "przyjaciel" ktory rozumie ukoi itd itd i... znowu zdrada jak nie fizyczna to na pewno emocjonalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja się zgadzam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aczkolwiek ludzie z czasem się zmieniają, więc ktoś, kto wydawał Ci się ideałem może po kilku latach "pokazać rogi" :o małżeństwo to loteria, czasami związkiz "wpadki" są trwalsze i szczęśliwsze niż związki dusz :( proza życia nas zjada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie, ze chemia jest bardzo wazna bo i seks w zwiazku jest wazny. Raczej chpdzilo mi o osoby, ktore swoje zwiazki opieraja tylko na chemii, a po kilku latach okazuje sie, ze tak naprawde nie maja wspolnych tematow i nie lubia tak naprawde spedzac ze soba czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fasola1
trzeba mieć w życiu o czym gadac widzieć te dobre i złe strony bo motylki w brzuchu po latach maleją..i zostaje proza życia a wtedy juz chemia nie starcza..warto wiec mieć o czym gadac i wiedzieć jaki to czlowiek stare przysłowie mowi : " z pięknej miski sie nie najesz " wiec nie wygląd a głowa sie liczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moi rodzice zawsze mówią mi tak:Dziecko(mam 29 lat:D), najważniejsze to mieć o czym rozmawiać z partnerem, bo porywy serca mijają, a przyjaźń zostaje. A po drugie dobrać się pod względem seksualnym, bo to największa przyjemność, jaka scala związek" Ja tam nie wiem, bo mężatką nigdy nie byłam, chociaż dwa razy o mały włos:D, ale rodzicom wierzę jak wyroczni.:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fasola1
mam juz troche lat ...8 lat malzenstwa ...za soba wiec chyba nie jestem laikiem..znam męża 15 lat i teraz..hmm duzo mniej nas laczy bo chemia zmalała wiec moim zdaniem powinno sie patrzec na wszystko bo niestety po latach okazuje sie ze zauroczenie z młodzieńczych lat zanika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajtuś
No tak, możecie sobie wmawiać że piękno się nie liczy ale ja sobie nie wyobrazam sypiac codzień z kimś kto mnie nie pociąga lub jest wręcz nieatrakcyjny. Co do przyjaźni, oczywiście, ważne by nie drażnić się nawzajem ale dl amneipodstawą związku jest szacunek, bez niego ani przyjażń ani miłość nic nie znaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Druga rzecz, czy w bardzo mlodym wieku tj. 20-25 lat powinno sie decydowac na malzenstwo i dzieci ? Pisze i dzieci dlatego, ze jak sie nie ma dzieci to latwiej jest sie rozstac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem 11 rok z mężem i w naszym przypadku ta chemia nadal jest,a tematów do rozmów tez nam nie brakuje czasem gadamy do rana a potem jestesmy "źli" jak patrzymy na zegarek, która godzina a rano do pracy....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie akurat chemia nie była zbyt silna, raczej przeświadczenie, że to ten, uczucie :) spędzaliśmy razem całe dnie, spotykaliśmy się w każdej wolnej chwili, nie wyobrażaliśmy sobie życia osobno... ale po 3 latach małżeństwa coś się wypaliło, on zaczął szukać kontaktów z innymi dziewczynami (błogosławiony internet), zaczął mówić mi o swoich wątpliwościach co do sensu bycia razem, potem znów przepraszał, przysięgał, że kocha... gdzie popełniłam błąd? nie wiem... może nie zasługuję na miłość :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fasola1
do dziewczyna marzeń zazdroszcze ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na samym szacunku daleko nie zajedziesz... generalnie powinno się szanować ludzi, ale nie jest to spoiną związku jak dla mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naprawiać trzeba chcieć :) trudno naprawiać związek, gdy "druga połówka" woli grać w gry niż zamienić ze mną dwa zdania ;) czasami myślę, że gdyby nie praca to chyba zwariowałabym już do końca... już nie mówiąc o jakimkolwiek adorowaniu... może nie jestem pięknością, ale na pewno mam zgrabną sylwetkę, do karakanów też bym się nie zaliczyła :) niestety - zero komplementów, nie wiem czy mu się jeszcze podobam, w każdym razie nie jest ani trochę zazdrosny (sprawdzałam już nieraz)... no więc smutna małżeńska egzystencja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fasola1
naprawiac trzeba chcieć..bardzo dobre zdanie czasami nie masz juz siły ..a sens tego gdzies zanika wiem to sama :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×