Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Gość porzuconaa a
aneri30: dziekuje bardzo za słowa otuchy :** masz racje to chyba było mi potrzebne bo wtedy bolało o wiele bardziej, płakałam nie mogłam spać jeść itp. Powiem szczerze, że dziś też źle spałam, ale bez płaczów. Nie mam też, że słucham jakiejś piosenki co mi się z ni kojarzy i zbicie. Mam dobre wspomnienia niektóre i tego się trzymam. Nie dam sobie wmówić rzeczy, której nie zrobiłam. Nawet jak to jest koleżanka to nie zmienia faktu, że okłamał mnie, że to facet z firmy ubezpieczniowej jeszcze miał ja zapisaną jakimś szyfrem... nie raz jak dzwoniłam od niego gdzieś to widziałam ten numer w wybieranych więc nie jestem głupia i naiwna aby w tą bajkę uwierzyć... okłamał w żywe oczy :) nie wiem jak się z tym czuje... chyba jest na maxa zażenowany aż nie wie co zrobić więc napisał, że się nigdy nie odezwie i ma z głowy.... ja wiem, że nic nie tracę. naprawdę facet kłamie, kombinuje, ma sprawe w sądzie o fałszerstwo..... naprawdę jestem młoda, studiuje, ładna i NICZEGO mi nie brakuje ! przepraszam niczego NAM kobietki nie brakuje !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkie serdecznie, studiowałam ten topik od 17nastej i naprawdę jestem pod wrażeniem Waszej wytrzymałości, spokoju, opanowania. Dzięki Wam i ja się uspokoiłam... Potrzebuję Waszej rady, jestem jeszcze ze swoim mężczyzną, ale wiem, że w ten weekend się to zmieni, bo on wyjechał do innego miasta miesiąc temu i teraz przyjeżdża i jak się dowiedziałam całkiem niechcący chce ze mną zerwać, dosłownie było napisane tak, rozstaje się z nią bo chyba mam jej dosyć, nie wiem czy dobrze robie ale to nigdy nie wiadomo. Nieukłądało się nam najlepiej 1,5 tygodnia przed wyjazdem jego, nie dzwonił, pisał nie, nocował w domu, nie odbierał telefonu, widzieliśmy sie w przeciagu tego czasu 3 razy moze na 10 min; dwa dni przed wyjazdem zadzwonił spotkaliśmy się i przepraszał ze sie tak zachowuje ale jest zdenerwowany wyjazdem, ze mnie kocha i tesknil za mna przez ten czas co sie nie widywalismy, ale jednoczesnie jak ze mna gada to go iryruje. Po wyjezdzie jego bylo jeszcze gorzej rozmowy urwaly sie praktycznie calkowicie raz na tydzien jak zadzwonil to dobrze bylo i gadal ze mna jak z kolezanka i teraz jeszcze ta wiadomosc ze sie ze mna rozzstanie. Powidzcie co o tym sadzicie, jestesmy razem 7 lat, rozstawalismy sie i schodzilismy juz nie raz on mial za soba flirty z laskami i ja tez jeden mialam, a teraz jeszcze przed wyjazdem jego telefon wzielam do reki zpbaczylam ze on dzwonil do jakiejs i ona do niego, a pozniej ma portalu spolecznosciowym zobaczylam u niego prezent od niej dwuznaczny... Powiedzcie mi co o tym myslicie... Ja juz spakowalam jego rzeczy i chce go upredzic i zerwac, ale cvzy dobrze zrobie???help

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
Chmurka ja bym zachowała się neutralnie, powiedziałabym, że chcę pogadac, i zaczeła rozmowę, że się nie układa, że lepiej pożegnać się w dobrej atmosferze bez złych słów, że po prostu nie wyszło, że dzieją się rzeczy, których nie akceptujesz (telefony do innej, prezenty) i bez sensu robić niepotrzbne wyrzuty. Na pewno będzie zdziwiony ! powiedz to ze spokojem bez podnniesionego tonu ! jeszcze przyjdzie pewny, że chce zakończyć ta znajomość, a wyjdzie cały roztrzęsiony i nie zdziwie się jak powie, że może jeszcze spróbujecie ! ale nie daj się ! może to mówić pod wpływem emocji... powiedz, ze przemyslisz i dasz odpowiedz... zoabczysz przed ten czas czy zabieg itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chmurko A skad masz pewność, że on chce zerwać z Tobą? Skąd powzięłaś tę informację? I jeszcze jedno pytanie do Ciebie: czy Ty zerwałabys z nim z własnej inicjatywy, gdybyś nie otrzymała informacji o planowanym zerwaniu? Chcesz z nim być? odpowiedz sobie na to pytanie w oderwaniu od tej (niepewnej) wiadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
porzucona a Właśnie o to chodzi, że on nie chce ze mną za bardzo gadać, bo twierzdzi, że go irytuje. Bez względu czy słodze tak, że się nie da wytrzymać czy krzycze czy mówie normalnie. Nie wiem o co mu chodzi i nawet nie moge sie dowiedzieć. aneri30 Pewna jest ta wiadomość na 1000%, widzialam ją na własne oczy. Ten cały tekst, że się rozstaje ze mną jak przyjedzie na weekend ii że chyba dobrze robi :/. To skoro już podjął tą decyzje (bo na to wygląda)to czy jest sens z nim w ogóle to omawiać. Powiem Ci, że nie wiem czy bym z Nim zerwała gdyby nie ta wiadomość, nie powiem, zastanawiam się nad tym biorąc pod uwagę jego stosunek do mnie, kontakty, prezenciki i dzwonienie do innych panienek, po prostu zaczynam mieć tego dosyć. Jeszcze jedno w trakcie naszej ostatniej rozmowy jednej z niewielu powiedział mi, że nie jest gotowy się, że mną żenić, a ja mu że chce tylko pierścionek a nie ślub a on ze na to tez nie jest gotowy. Chce z nim być kocham go, wyjechał wogole tam do pracy dla nas, zarabiac na nasza porzyszlosc, tak twierdził...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co Chmurko... Znam przypadek chłopaka, który wyjechał do UK tylko na dwa miesiące, żeby zarobić na ślub, który był juz zaplanowany z data itp. On i jego dziewczyna byli przygotowani na taki wydatek, ale chcieli, żeby to było naprawdę wystawne bogate wesele. Wyjechał więc z założenia tylko na dwa miesiące i ... już nie wrócił:( Okazało się, że życie na wyspach barzo mu się spodobało, wcześniej nie zarabiał tyle pieniędzy ile tam, zachłysnął się tym wszystkim.... Ta dziewczyna walczyła o niego, chciała do niego przyjechać do UK, ale on definitywnie zerwal i baaaardzo szybko związał się z dziewczyną, poznaną w swoim miejscu pracy. A wracajac do Twojej sytuacji... z tego co piszesz, od dłuższego czasu w Waszym związku jest byle jak...ani źle, ani dobrze, ani nawet poprawnie...On flirtuje sobie z jakimiś panienkami na portalach społecznościowych, niewiadomo co robił kiedy wyjechał pracowac, ale jego zachowanie budzi podejrzenia oc do jego uczciwości. Jeśli w tej chwili czujesz się gotowa i chcesz z nim zerwać, bo tak oceniasz wasza sytuacje w związku, tzn bez szans, to zerwij. Jesli jednak robisz to, zeby być "pierwsza", żeby ubiec z jego zamiarach, nie będąc przekonana do swojej decyzji, to zrobisz to wbrew sobie i natychmiast zaczniesz żałować. Wówczas Ty pierwsza wyciągniesz rękę do zgody, będziesz zabiegać o Niego, żeby wrócił, zaczniesz przepraszac itp.... Czasem warto pomęczyć się ciutkę dłużej, ale zrobić z odpowiednim momencie, zamiast za szybko zrobić coś, czego będziesz żałować, nawet jesli to będzie rozsądne rozwiązanie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Dziewczynki moja kochane :* u mnie tez jest dziwnie sama nie wiem czego on chce ja w kazdym badz razie staram sie juz nie angazowac mamy ze soba codzienny kontakt i to w sumie on zawsze pisze pierwszy ale nie ma czegos takiego jak było zawsze 50 smów dziennie codzienne spotykania ale moze to i lepiej bo jak sie tak zaczynało to zawsze konczyło sie tak samo czyli rozstaniem !! teraz ja ze tak powiem stoje w miejscu bedzie co ma byc trzymajcie kciuki bo chyba juz tylko to pozostalo :( ja oczywiscie trzymam za Was porzucona starsznie przykro mi sie zrobiło jak przeczytałam ze on znowu Ci zrobił cos takiego :( trzymam kciuki za kazda z was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wciąż cierpię, zastanawiam się, czy on już sie pozbierał, jak spędza czas, weekend, podcza gdy ja tylko myśle o nim i wspominam, analizuję...mam niepokoje i lęki i znowu nie chce mi się żyć:( Czuję, że już nawet nie mam w sobie takiej potrzeby bycia z kimś, z kimś kto nie jest nim.... a z drugiej strony sama też nie chcę być. Wsominam wspólne śniadania, rozmowy, wygłupy i zagryzam wargi ze złości, że tego już nie ma i nie będzie. Za każdym razem, gdy spotykało mnie jakieś rozczarowanie ze strony faceta słyszałam, że natępnym razem będzie lepiej, że lepiej się tało, że sie o czymś przekonałam itp...a w rezultacie okazywało się, że następny raz był podobny, albo niewiele lepszy, bo kończyło się podobnie. Już nie wierzę, ze spotka mnie coś lepszego, bo niby dlaczego miałoby tak być? Życie i uczucia to nie jest prosty rachunek matematyczny, nie wystarczy podstawić do odopowiedniego wzoru włąściwych danych i wynik gotowy...Za co ja tak cierpię? co ja zrobiłam światu, że teraz tak mi odpłaca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
kafeterianka: dobrze, że się dystansujesz, a nie lecisz jak grzeczny piesek. Facet ma się teraz starać jak spieprzył. Wiesz jednak dla mnie po powrocie najgorsze byo to, że ja wcale nie czułam się spowrotem tak kochana jak przed. on mówił, że płakał za mną itp wierzu mu, ale co z tego ?? aneri: a może spróbuje odrzucić te myśli na bok i żyć tak trochę mechanicznie. I pozwolić życiu żeby samo te sprawy poukładało ?? może warto odłożyć miecz pochylić główę i przestać bojować ze światem ?? wyzbyć się tej złości bólu itp i brać co los przyniesie ?? może właśnie dorosłę żyć pozbawione tych dziecięcych ideałów to takie przyjmowanie tego co nas spotyka ze spokojem ?? może to jest droga żeby być szczęsliwym ?? akceptować to co nam życie przynosi i nie zmieniac tego na siłe. A co do partnerów uwierz, że jest Ci ktoś pisany.... że będzie lepiej... że życie nie stawia nam takich pułapek od tak sobie.... że to ma cel, którego być może teraz nie widzimy. A u mnie... napisał on sam, że myslał, że może jednak sie odezwe i, że mamy przełom (nie wiem jaki przełom), że życzy mi powodzenia. Ja mu odpisałam ze nic mi nie wyjasnil, ze ja bym chciala o tym porozmawiac i jak on chce to mozemy sie spotkac... nic nie odpisal wyslalam po pol godzinie drugiego smsa ze jak bedzie chcial sie spotkac to ma moj numer i, ze to takie dziwne, ze sie kochamy bez siebie nam źle a dziieją się złe rzeczy nnie odpisał.... może był na imprezie albo zasnał. nie wiem, ale mialam przez to niespokojna noc.... gdy nie czekam na jego smsa czy telefon jest mi latwiej zyje normalnie... a tak to w takiej przoni w oczekiwaniu, ale tak jak sama radziłam Aneri po prostu poddałam się... co ma być to będzie nie chce walczyc z wiatrakami za dużo to kosztuje sily... a ponadto efekt nie jest gwarantowany. Trzymajcie się dziewuszki i powiedzcie co powinnam zrobić i co on miał na myśli z tym przełomem ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucona Nie wiem co mógł miec na myśli pisząc o przełomie, być może nic konkretnego, a Ty się zastanawiasz niepotrzebnie, ale oczywiście znam to uczucie, kiedy analizuje się niemal każdy gest ...słowo... Myśle, że chciał w ten sposób wytłumaczyć swoje niezdecydowanie i brak konsekwencji w działaniu wobec Ciebie. To jednak nie może przyćmic sprawy z tą koleżanką, która miała być rzekomo pracownikiem firmy ubezpieczeniowej. I nie proś go o spotkanie, nie proponuj nic, on doskonale wie jak się z Tobą skontaktowac. ja nie dzwonie i nie odzywam sie do swojego byłego, wcale zreszta nie licze na jakiś gest z jego strony, bo znam go i wiem jaki jest. Na powrót nie mam co liczyć, ale to nieważne... Każdy Twój kolejny telefon, czy smsm do niego zburzy spokój jaki budujesz w swojej głowie, a potem wszystko zacznie się od początku. Efekty Twojej pracy nad sobą zostaną zniweczone przez nadzieje, jakie wiążesz z kontaktem z nim - w jakiejkolwiek formie. Facet ma 30 lat a nie 20, albo w prawo albo w lewo...niech się zdecyduje. Jeśli teraz czuję jakiś "przełom", to za każdym razem, gdy zapragnie wytchnienia od Ciebie i waszego związku, będzie się asekurował owym przełomem. Nie pisz do niego, a w ogóle to odpowiedz sobie na pytanie, czy naprawdę chcesz z nim być, nawet jeśli sie spotkacie i porozmawiacie, tylko skąd będziesz miała pewność, że będzie szczery?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzuconaa Zgadzam się z Aneri myślę że nie ma sensu zastanawiać się co miał na myśli i co chciał w ten sposób osiągnąć. Zrobił Ci świństwo bo perfidne kłamstwo i oszustwo to świństwo. Sama piszesz że od dłuższego czasu kontaktował się z tym numerem a więc jest coś na rzeczy. Według mnie miał tupet skoro kręcąc coś na boku chciał powrotu do Ciebie. Czasami po prostu jak słyszę takie historie to ręce mi opadają.. W związku jedną z podstawowych rzeczy jest zaufanie, czy ty będziesz mogła mu zaufać? Wiesz nie pomyśl że my Cię tak "zniechęcamy" na złość czy coś. Ja się trzymam tego że faceci poprzez zachowania i czyny pokazują to czy im zależy. A Twój pokazał jedynie jakim jest perfidnym dupkiem, tymbardziej że jeszcze próbował na Ciebie zrzucić winę bo przecież on "nic złego nie zrobił" - ohyda.. Dziwne że tak szybko zaprpoonowałaś spotkanie bo to wygląda trochę tak jakby "nic się nie stało" i on może czuć się bezkarnie bo Ty od razu chcesz "sie spotkać i pogadać"- nie popieram! Brak kontaktu, olanie i to na długo. On musi dostać szkołę. Ale zrobisz jak chcesz. Poza tym według mnie to że od razu jak Ci napisał "że kocha że tęskni a Ty na to poszłaś " to nic innego jak zjawisko "nagłego zrywu "o którym pisałam wcześniej. Trzymaj się i bądź rozsądna. Moim zdaniem facet nie zasłużył na Twoją uwagę, a już na spotkanie to w ogóle.. Aneri Wiem że jest ci ciężko i wiem tak naprawdę, że żadne słowa nie są w stanie zmienić tego. Jedyną osobą która mogłaby to zmienić jest F. Ja też żyję z dnia na dzień, praca dom szkoła a poza tym wielka pustka, ogromna samotność. Ale póki co nie mogę tego zmienić. Nie szukam nikogo, nawet nie myślę o tym. Boję się tej samotności. Ale wychodzę z założenia że to rozstanie bardzo mnie zmieniło, dojrzałam, wiele rzeczy zrozumiałam. I wiem że gdybyśmy się nie rozeszli to bym się nie zmieniła, Także widzę pewne plusy a to już coś. Nadal czuję często taki niepokój. Nie wiem skąd to się bierze i o co się boję ale coś takiego jest. To że myślisz co robi jak się czuje to normalne. Ja też często się nad tym zastanawiam, ale wiem że i tak nie mam na to wpływu. Może się z kimś spotyka a może nie, może myśli o mnie czasem a może bardzo rzadko. Nic nie wiem na pewno i dlatego staram się nad tym nie zastanawiać bo właśnie to męczy najbardziej. Po prostu nie boję się już "zapomnieć" o nim. Bo wiem że i tak będzie zawsze w moim sercu. Ja czuję się teraz tak jak w piosence Goyi: "Zawsze już na duszy dnie będziesz bo jesteś częścią mnie. W każdą noc dziękuję wciąż, że sobą nas obdarzył los. Nie chcę burzyć Ci Twoich myśli bo nowe życie masz. Lecz chcę byś wiedział, że wiele dałabym żeby cofnąć czas."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
aneri: masz racje każdy sms burzy to co tak próbowałam budowac... spokój. Wiecie co i tak jestem jakaś z siebie dumna.... przy nim nauczyłam się odpuszczać gdzie kiedy jak nie odpisywał to sie martwiłam i potrafiłam zadzwonić 20 razy.... ale nie wiem czy to dobrze, ze tak szybko odpuszczam może nie w tym przypadku, ale tak ogólnie. Czasem uważam, że jednak warto walczyć nie mówię o tym przypadku, ale boje się, że w kolejnym związku będę wszystko analizować, uważać badac każdy krok... a przecieżto głupie milość to stan naturalny i tym samym spontaniczny, którego się nie planuje i nie analizuje bo miłośc albo jest albo nie jej nie ma prawda ?? wiem, że trzeba sie szanować, ale gdzie jest ta granica ?? po jednym smsie ?? czy po 2 ?? czy moze 3 dni milczenia ? Nie wiem... czuje, że faktycznie zburzyl moje mury obronne tym smsem... niepotrzebnie... i tak nic nie mniósł. A może jestem po prostu niecierpliwa Dziwne kiedyś na pewno bym napisalam na koniec smsa, że jest chamem, że jak mógł mi cos takiego zrobic itp... a teraz ?? nie po co i tak mi odpiszcze smsa na odwal albo nie odpisze o tresci: tak masz racej, zawsze mi powtarzalaś, że ja jestem ten najgorszy w tym związku. Wiec całam sobie spokój... Nie wiem czy chcę do niego wrócić... bardzo go kocham, brakuje mi go jego zapach, dłoni,, obecności rozmowy itp., ale czy by to wygladało tak samo jak bysmy wrocili ?? szczegolnie ze w nastepnym tyg wylatuje na 2 miesiace za granice i po co ciagle myslenie co on robi ?? na co mi to ? drożdżyk: masz racje zachowuje się jak by to nie miało znaczenia, a przecież zostałam OKŁAMANA i jeszcze na mnie zrzucono winę... mówiąc 'gratuluje'. Masz racje cos mi sie w głowie popierdoliło.... umiem się nieodzywać kiedy on tego nie robi... ale kiedy napisze zawsze odpisuje.... a czemu ? skoro on tego nie robi ? ja mu odpisze i cisza ! tak się nie traktuje osób które się szanuje ! Masz racje... po co ja glupia sie staram !zachowuje sie jak te wszyystkie bite kobiety, ktore potem mówią ale ja go sporowokowałam do tego" rany Julek.... źle ze mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucona Ja naprawdę Cię rozumiem, ja wiem, że kiedy on napisze to Ty się rozpływasz czujesz się lepiej, i od razu jest ten odruch że się odpisuje, że Ci zależy,że gdzieś w głębi nagle przechodzi Ci złość i wraca miłość i nawet jesteś w stanie wybaczyć. Ale tak nie można. Bo to musi być wzajemne, tak jak sama napisałaś on się odzywa tylko wtedy kiedy jemu pasuje. Jak go "napadnie" a Ty biedna czekasz na jakiś znak, smsa.. a on ? MYślisz że w tym czasie tak samo się przejmuje, myśli? Wiesz ja tak piszę bo sama patrząc na siebie z przed paru miesięcy uważam że byłam słaba i żałosna. Owszem mogę to tłumaczyć tym że byłam bardzo zakochana. Ale do cholery miłość nie powinna z człowieka robić takiego głupola jakiego ja z siebie robiłam. I dlatego ja teraz jestem tak nastawiona. Po prostu wiem że jeżeli facet mnie nie szanuje i nie okazuje tego szacunku, to dlaczego ja mam się starać, upodlać wręcz "wygłupiać" ? Za jaką cenę? Przecież nie jestem jakąś ofiarą losu która bez niego nie istnieje? Nawet jeżeli jest ciężko to on nie może o tym wiedzieć. Bo ja sobie poradzę i Wy tak samo. Tylko nie dajmy się wykończyć emocjonalnie przez ich huśtawki. I o to tylko Cię porzucona proszę. Nie daj się mu. Nie zasługuje na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucona Nie pisz, nie odzywaj się - tylko to moge Ci poradzić... On i tak wyjeżdża na 2 miesiące jak pisałas. Teraz nawet jeśli do siebie "wrócicie", to ten 2 miesięczny okres absencji, kiedy nie będziecie się widzieć spowoduje u Ciebie prawdziwy rozstrój nerwowy, bedziesz tylko czekac czy odpisze czy nie, czy zadzwoni lub oddzwoni.... Nawet nie bedziesz miała możliwości aby do niego jechać i w ostateczności spotkac się, aby wyjaśnic jego zachowanie. Na odległość ta sytuacja będzie jeszcze trudniejsza... a Ty i tak jesteś teraz w takim stanie, że dodatkowe "atrakcje emocjonalne" nie sa Ci potrzebne. Drożdżyk Ja wiem, że Ty masz rację, sama dochodze momentami do takich wniosków, ale te mysli to takie natręctwa, które narzucają sie same i kąsają mnie:( Poza tym, wciąz bolesna jest inna sprawa, o któej pisałam w poprzednim poście, chyba przedwczoraj - F. bardzo rzadko wykazywał ochote na sex - na początku było inaczej, zupełnie inaczej!!!! A potem miał tylko swoje depresje i jazdy i tak w kółko, ale ja myśle, że zwyczajnie nie podobałam mu się i nie pociągałam go, dlatego tak rzadko wykazywał zainteresowanie sexem.... to wszystko sprawia, że nie czuje się jak kobieta, bo on mnie tak nie traktował, byłam dla niego powiernikiem, przyjacielem, ale kobietą po pewnym czasie juz nie.... I jak się z tego otrząsnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie musisz się z tego otrząsać bo to absolutnie nie odbiera mi kobiecości. Kiedyś kolega powiedział mi, że jeżeli mężczyzna z którym się jest sprawia, że kobieta czuje się gorsza lub nieatrakcyjna to nie warto z taką osobą być. Pod tym względem ja np.o K. nie mogę powiedzieć źle. Ja mam dużo kompleksów a on mnie raczej starał się z nich wyleczyć. Zawsze miałam kompleks na punkcie piersi a to od tego momentu jak kiedyś mi pokazywał zdjęcia i zobaczyłam jego byłą i jej ogrroooomne "oczy". Od tamtego czasu cały czas miałam przeświadczenie, że ja z moim biustem przy niej to marnota. Pamiętam że kiedy się kochaliśmy to nie chciałam zdejmować stanika bo się po prostu wstydziłam. Ale on mnie z tego wyleczył, i to jest między innymi to za co będę mu wdzięczna. Jako mężczyzna dawał mi odczuć, że jestem dla niego atrakcyjna że lubi moje ciało to mnie bardzo z nim zbliżyło. Może to jest śmieszne ale ja przez długi czas się go najzwyczajniej wstydziłam. Jeżeli chodzi o seks to ja się zgadzam że są faceci dla których to nie jest najwazniejsze. Nie mówię że nie jest ważne, każdy ma jakieś potrzeby ale np. K. mi kiedyś powiedział że dla mężczyzny seks to jednak tylko rozładowanie jakiegoś napięcia ( wiadomo jakiego ;) że to rodzaj "sportu", oni tak bardzo emocjonalnie nie podchodzą do tego. Ale z drugiej strony mężczyzna musi mieć "ochotę" i dziewczyna musi go pociągać jeśli tego nie ma to nic nie wyjdzie.. mężczyźni czasami mają problemy, jakieś rzeczy ich trapią i wtedy nie myślą o seksie.. przecież my też czasami nie mamy ochoty..Nie można tak strasznie się tym przejmować. Zresztą seks po pewnym stażu nie jest taki sam jak na początku bo nic nie jest takie jak na początku. Po prostu nie sądzę aby to seks był w Waszym przypadku Aneri przyczyną problemów. Przyczyną problemów był zdecydowanie F.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aneri30 Wiesz co może i faktycznie nie jestem gotowa żeby z nim zerwac, ale wiem, że on to zrobi na 1000%, nie wiem włąśnie czy dać mu tą satysfakcje. Właśnie czuje się bardo źle, bo napisałam mu życzenia imieninowe , a on odpisał dopiero po 2 h i do tego zwykle dziekuje i odezwę się juto. Nie dwonił nawet, że przyjechał czy coś normalnie czuje to zerwanie w powietrzu, nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Znowu samotne noce, płacz i rozmyślanie :( Najgorsze jest to, że będę musiała się z nim zobaczyć, na samą myśl serce mi dudni jak głupie. ,Jak nie pisze i nie dzwoni to juz mi lepiej, ale tylko mi odpisał dzisiaj a ja się nie mogę uspokoić, myśle o nim non stop:( i robie sobie nadzieje. Nie wiem jak sobie z tym poradze wszystkim, trzeba będzie rzeczy oddać klucz do domu i zostawić go za sobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chmurko Napisz co postanowiłas i jak się wszystko potoczyło.Może byłoby lepiej, gdybyś spotkanie rozpoczęła d szczerej rozmowy, w której poinformujesz swojego faceta o tym co zauwązyłaś, o zmianach, jakie w nim zaszły, o ym co czujesz. Po prostu nie zaczynaj ostro i radykalnie od zerwania, tylko w ten sposób zmuś go do szczerości. Jak natychmiast z nim zerwiesz, to on skorzysta z tego, że m u ulatwiasz adanie i zostaniesz sama z dręczącymi Cię pytaniami. Rozpoczij od tego portalu społecznościowego, potem podzel sie innymi spostrzeżeniami. Napisz w każdym razie jak będziesz już po. Trzymaj się i odwagi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuje Kochana:), Na pewno się odezwę z płaczem podejrzewam do Was po rozmowie, o ile znajdzie dla mnie czas dzisiaj. Ja wczoraj byłam na grillu, także mam trochę kaca, ale przynajmniej nie myślałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przez parę dni trzymałam się dobrze,wręcz doskonale. Dziś znów obudziłam się z jakimś dołem. Na dworze piękna pogoda, powinnam teraz przeżywać najpiękniejsze chwile życia a jest ..... nijak ...pusto.Jak patrzę na innych ludzi to wydaje mi się że oni żyją pełnią życia, mają znajomych spotykają się na grilla, jeżdżą na wakacje, na imprezy. Ja jestem w tej chwili sama i tylko sama ze sobą spędzam czas. To jest przytłaczające... Chmurka Strasznie Ci współczuję tej całej sytuacji. Nie wygląda to dobrze. Jeśli miałabym CI cokolwiek poradzić to na spotkaniu zachowaj spokój i opanowanie. Cokolwiek się stanie nie daj się sprowokować do płaczu i nie proś o nic. Wolałabym żebyś jednak wróciła i powiedziała że porozmawialiście i daliście sobie szansę. Życzę Ci tego z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk Ja mam dokładnie to samo. Z utratą F., straciłam resztę, swój tryb życia, oczywiście przekonałam się ile są warci znajomi.... Mam wprawdzie jakieś kolezanki, ale widuje je rzadko, bo wiadomo, że one też mają swoje życie. Nie mam już 20 lat, kiedy to zyje się imprezami i spotkaniami towarzyskimi. Kiedy byłam z F., często wychodziłam na piwo, posiedzieć na rynku itp. Jego znajomi byli moimi, a teraz już ich nie ma. Równiez większośc czasu spędzam z sobą samą, może trochę to i dobrze, bo tylko w samotności można znaleźć siebie, ale wiem, że jutro po pracy nie będę miec żadnych planów... W weekend jeszcze to jakoś wygląda, kiedy wracam do domu, ale w tygodniu masakra, wtedy myśle najwięcej. Moi znajomi, z którymi kiedyś sie spotykałam częściej, teraz mnie olewaja:( I to tacy, którzy mogli na mnie liczyć gdy sami mieli problemy, albo chcieli sie wypłakać. To jest smutne, kiedy odkrywa się, że zostajemy sami w momentach, w których najbardziej potrzebujemy kogoś bliskiego. Nie dość, że straciłam swoją miłość, to przy okazji jeszcze dodatkowo przeżywam ból po utracie znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, Jest mi ciężko bez znajomych, bez takiej prawdziwej przyjaciółki od serca, którą kiedyś zresztą miałam i wydawało mi się że to przyjaźń na dobre i na złe. Ale z drugiej strony mam takie myślenie, że skoro ich teraz przy mnie nie ma to co to za przyjaciele? Żadni. Co to za przyjaciele, którzy odzywają się do mnie tylko wtedy jak czegoś potrzebują albo nie mają już nikogo innego.Jeśli tak jest to naprawdę nie szkoda mi takich "przyjaciół". Tak samo jest z facetami. Czasami sobie myślę, że nie powinnam tęsknić za K. że nie powinnam myśleć o nim, przejmować się jak mu się w życiu wiedzie, właśnie dlatego że mnie zostawił. Czasami mam wrażenie że jestem wciąż "zbyt" wyrozumiała, zapominam o wszystkich łzach jakie wypłakałam po rozstaniu, o tym jak bardzo mnie tym zranił, o tym że zostawił mnie w tej beznadzieji mimo, że wiedział jak bardzo go kocham i jak bardzo będę po tym wszystkim cierpieć. Dla mnie to teraz tak wygląda, że on poszedł na łatwiznę, wyjechał, na pewno szybko zapomni, ułoży sobie nowe życie tam i będzie sobie żył jakgdyby nigdy nic, a we mnie ta rana na zawsze zostanie. Dlatego wciąż uważam, że w moim przypadku miałam do czynienia z egoistą który może i mnie kochał, ale koniec końcem myślał tylko o sobie i za to będę miała zawsze do niego żal. Najbardziej właśnie dołuje mnie to że przez okno swojego mieszkania widzę wieczorami spacerujące grupki ( w końcu zaczęły się wakacje) a ja jak stara babcia siedzę w domu... żałosne to jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przezywałam kiedyś dokładnie to samo, teraz zreszta też, ale mam do tego większy dystans, do tych wszystkich ludzi, których przy mnie nie ma. Doceniłam już dawno małą grupkę swoich znajomych, którzy będa przy mnie zawsze i niezależnie od okoliczności...Jak już wspomniałam, będąc młodsza też przeżywałam okresy wielkiej samotności w swoim życiu, kiedy bardziej niż teraz potrzebowałam imprez, wypadów, spotkań ze znajomymi...a nie miałam tego. To wszystko bardzo mnie zmieniło, ale z biegiem czasu przekonałam się, że to wszystko co utraciłam mogę nadrobić w ciągu kilku miesięcy, gdy zmieni się moje życie, nadgonie te stracone chwile, odrobię je...i tak sie wiele razy działo w moim życiu, apotem znowu przychodziły chwile samotności - wywołane rozterkami uczuciowymi rzecz jasna, próbami ułożenia sobie życia. Zapłaciłam dużą cene za swoje marzenia, nadal płacę. Też pamiętam swój żal i gorycz, gdy widziałam swoich równieśników bawiących się, wesołych, rozradownych, lato to był najgorszy okres dla mnie... Teraz tez mi żal, że nie skorzystam w pełni z tego lata, choć zdaję sobie sprawę, że gdybym była z F., to być może, a raczej z dużym prawdopodobieństwem, dni wyglądałaby tak, że on miałby doła i depreche, a ja razem z nim bym siedziała w mieszkaniu i próbowała dodac mu otuchy, na siłę szukając w tym jakiegoś zadowolenia dla siebie, ale tradycyjnie na nic nie mogłabym liczyć...ani na sex, ani chwile czułości, zapomnienia... No chyba, że F. znalzłby się w lepszej sytuacji finansowej, wówczas jego nastrój zmieniłby się, a co za tym idzie i ja bym skorzystała... Dostalabym jakiś ochlap od niego... Drożdżyk W którymś ze swoich postów pisałaś o sesji, studiujesz jeszcze? Sesję masz za sobą? :) Ja wprawdzie od dawna nie studiuje, ale zamierzam od września uczyć się hiszpańskiego i kontynuować angielski. Jakoś wypełnię tę pustkę w czasoprzestrzeni.... nie wiem na jak długo to wystarczy, ale oczekiwanie na realizację tych planów daje poczucie sensu upływającego czasu. Bardzo mi Cie szkoda, obie padłyśmy ofiara egoistów... Ale tym mierzy się siłe naszych uczuć...kiedy przestajemy myślec o sobie i zapominamy o swoim szczęsciu, dbając wyłącznie o swojego partnera, świadczy to o ogromnej prawdziwej i bezwarunkowej miłości. Bo miłośc jest zawsze bezwarunkowa, absolutna i niemierzalna....Kiedy powiedziałam F. przy rozstaniu , że go kocham, powiedział,ze nie zorientował się...jak mógl się nie ozrientowac? Przeciez tylko bardzo zakochana kobieta mogła znosić to wszystko i trwac przy nim w jego humorach i nastrojach nie żądająć nic wzamian... Minima zaproponowała spotkanie jak przyjedzie na urlop, może pomyślisz, aby dołączyć?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde wiedziałam ze tak bedzie po prostu wiedziałam. Zadzwonił owszem, ale jak to stwierdzil nie mam dzisiaj na to czasu bo uslyszal ze bylam z kolezankami i stwierdzil zebym jutro po pracy zadzwonilam do niego, a sam ponoc poszedl spac. Zaraz jade i sprawdze czy spij, bo cos mi tu smierdzi klamstwem, ale czuje sie jak kretynka zarazem, jak mozna robic cos takiego, ale po prostu nie mam innego wyjscia. On ma to wszystko w dupie mnie i moje samopoczucie, jeszcze sie nie moge uspokoic cisnienie mam pewnie jak pzed zzawalem, a z nerwów to nie moge przestac sie trzasc:( Drożdżyk Wiesz co ja tez bym chciała to wszystko poukładąć z nim, ale jak mam to zrobic do tanga trzeba dwojga, a jakie to bedzie tango jak on bedzie daleko a ja to jak razem bedziemy tanczyc. Nie da sie tak. Z reszta mam wrazenie ze ja go juz wogole nie obbchodze, cpo on sobie mysli. Przeiez ja jeszcze po tej rozmowie z nim nie moge sie uspokoic, dalej sie trzese a serce wali mi tak jak przed jakims zawalem:( Aneri sadze ze powinnas sie teraz na kurs zapisac, po co czekac, ja tez sie zapisuje na hiszpanski, zawsze chcialam sie tego jezyka nauczyc. Teraz przynajmniej nie jestes uwieziona z nim w domu i przytloczona faktem ze on ma wiecznego dola i ze nie potrafi sie cieszyc z zycia ajac Ciebie, teraz niech sie sam martwi, a Ty pojedz sobie nad wodę, wystaw tyłeczk na slonce:) Pozdrawiam Was serdecznie dziewczęta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny dopadł mnie dół to pewne, Wczoraj w ogóle nie mogłam spać, męczyły mnie myśli, wspomnienia... przychodziły mi do głowy najmniej istotne chwile z naszego związku - takie codzienne - a ja myślałam, że ja już to wszystko zapomniałam. To jest straszne, to mnie tak męczy, gdyby tylko było jakieś lekarstwo, coś co sprawiłoby że w jednej chwili bym o tym wszystkim po prostu zapomniała. Niby "wszystko jest ok" niby życie toczy się swoim rytmem, ale ja codziennie o tym myślę. Uświadomiłam sobie że od rozstania jeszcze nie było nawet jednego dnia po którym mogłabym sobie powiedzieć. " o kurcze dziś o nim nawet nie myślałam" ..po prostu nie było. To jest chore. Przecież minęło tyle czasu. On już na pewno zapomniał...a ja tkwię jakby wciąż w tym samym punkcie, czasami mi się wydaje że zrobiłam ogromny krok do przodu ale za parę dni to wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Tak jak teraz właśnie. Nie mogę spać, jestem poddenerwowana, niespokojna. Gdyby nie praca to bym chyba zwariowała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***zagubiona****
ja mam odwrotna sytuacje to ja go zostawiałam...wogole sie mna nie przejmował,nie dbał o mnie..ale nadal chce do niego zadzwonic,ciagnie mnie do niego...nie wiem jak sobie z tym radzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdzyk Zapominanie to nie jest prosty proces, który można podzielić na kilka etapów, przejdziesz wszystkie i koniec. Ja także myslę o F. codziennie, jest pierwsza myślą, z jaką sie budze i ostatnią, gdy zasypiam...:( Podobnie jak Tobie, mnie równiez pamięc przywołuje pewne zdarzenia, epizody, jakies rozmowy.... czasem nawet drobiazgi, jak np jego spojrzenie, gesty, uśmiech... To jest gorsze niż ten wielki ból, który czułam bezpośrednio po rozstaniu. Niekiedy udaje mi sie odpędzić te myśli, przyglądac sie im jakby nie należały do mnie. ale to jest natręctwo, z którym przegrywam... U Ciebie zapewne minęło więcej czasu od rozstania, niż w moim przypadku, bo w tej chwili mija 5 tydzien, ale ja wiem, że czas uleczy tylko wielki ból, ale pozostanie pustka, wspomnienia, tego sie boje najbardziej, na tym etapie właśnie jestem. Chciałabym miec chociaz pewność, że F. także myśłi o mnie, na pewno nie tak czesto i intensywnie, jak ja, ale gdy pomyślę sobie, że jestem mu już obojętna, coś rozrywa mnie na kawałki wewnątrz... Dlatego doskonale wiem, co czujesz...ja rozmawiam o swoim problemie - czyli o tym z siostrą, czasem z jakąś koleżanka, ale już powoli przestaje, bo one mi tylko powtarzaja wciąz to samo, że on nie był mnie wart, że i tak by sie nie zmienił itp...i właściwie dlaczego ja wciąz zadręczam sie tymi myslami. Wiem, że to bez sensu, ale to we mnie jest i wiesz co? Wydaje mi sie, że od tych mysli nie nalezy uciekać... one i tak wróca, bo czas przygotował dla nich jakies miejsce, jakiś moment, dlatego lepiej pomęczyć się z nimi teraz, niż żeby miały wrócić pozniej ze zdwojoną siłą... rady w stylu: idz do fryzjera, na zakupy, na imprezę itp o ile w ogóle przynosza skutej to na chwile, baaardzo krótka chwilę. Do tych myśłi trzeba sie przyzwyczaić, az przestaniemy sie ich bać i staną się dla nas obojętne...a wtedy juz nie będą wywoływać tych emocji, które sa w nas obecnie. Niekiedy udaje mi sie zmusić do odwrócenia uwagi od F., tzn od myśli o nim. Wtedy czuje coś dziwnego, jakbym czuła ise nieswojo, że mi sie to udaje, jakbym bała ise znieczulić i zobojętnieć,, bo w tej chwili namiastką F. sa myśli o nim, a jak przestane o nim myslec, to wtedy on zniknie na dobre. To tak, jakbym bała sie, że go strace w tej ostatniej dostępnej formie - mylsi...I sama przed tym uciekam, zachowując resztę wspomnien o nim, bo chcę aby był obecny chociaż w ten sposób... Taka jest moja interpretacja:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdzyk jak ja Cie rozumiem.. wiesz kiedys dokladnie przechodziłam to samo ale z poprzednim facetem jeju jak ja go kochałam z tym ze mialam z nim ciagle kontakt bo sie do mnie oddzywał on mial co chwile inna panne a ja byłam sama i tesknilam za nim nie wyobrazalam sobie ze moge byc z kims innym i mineło sporo czasu( lepiej nie bede mowic ile zeby Cie nie dołowac bo u Ciebie napewno bedzie to krócej ) ale w końcu poznałam tego którego juz znacie i wiesz dopiero wtedy zapomniałam o tamtym iii ja zrozumiałam jedno uczucie chyba samo nie przemija ono bedzie trwac az nie przelejesz tego na kogos innego + dodasz coś wiecej ja przynajmniej tak mam ale jak Cie czytam wydajesz sie naprawde super dziewczyna i gdybyś mieszkała blizej to bym sie z Toba zaprzyjazniła :D głowka do góry :* i powodzenia dla reszty dziewczynek :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZeść Dziewczyny. Dawno tu nie pisałam. Od rozstania minęły dwa miesiące. W tym czasie zero kontaktu, co bardzo dobrze mi zrobiło. Zaczęłam żyć własnym życiem, pozbyłam się złudnych nadziei, bo skoro się nie odzywał, to nie ma co się łudzić. Spotkałam go w ten weekend. I wszystko wróciło. Spędziłam z nim cudowną, czułą noc. Piękną. Mówił, że mnie kocha i że zawsze będzie. Ale że nie może być ze mną... Powiedział mi, że od naszego zerwania miał parę kobiet. Po tej naszej nocy pożegnaliśmy się w zgodzie. I teraz cisza. Okrzyczcie mnie, opieprzcie, bo jestem głupią, słabą babą. I teraz już wiem na pewno, że nie warto nawiązywać jakichkolwiek kontaktów, nawet jeśli wszysto w środku krzyczy TAK! Wszystko, co z takim trudem sobie wypracowałam, czyli względny spokój, legło w gruzach. Wszystko wróciło. Na moje własne życzenie. Posypałam się. Pomóżcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Pamiątki Wiesz co mnie poraziło w Twoim poście? Że on miał od waszego rozstania (2 miesiące) kilka kobiet...Hmm....nie znma tego faceta, może to jego sposób na rozładowanie napięcia nerwowego, ale widać, że sobie neiźle radzi, a potem utwierdza Cie w miłości do Ciebie...Co za chore podjeście do tematu. ja odnosze wrażenie, które graniczy z pewnością, że niektórzy ludzie (większość) mówią coś na potrzeby chwili, nie zastanawiają się czy to faktycznie czują, czy nie, po prostu mówią, bo tego wymaga od nich nastrój chwili. Dla nich to tylko słowa, dla nas, to są słowa, które mówią wszystko i spędzamy całe miesiące na rozważaniu co autor miał na myśli. Ale jesli ktoś w ciągu 2 miesięcy zalicza pare kobiet, to znaczy, że albo szybko podnosi sie z porażek i nieszczęśc, albo jego wrażliwośc przebiega na tak przyziemnym poziomie, że nigdy nie będzie w stanie zrozumieć ogromnej siły miłości i krzywdy, jaką Ci wyrządził - chociażby tym wyznaniem...po co to było? Powinien przewidzieć, że takie wyznanie będzie hmm..."niepoporawne politycznie", a skoro zdecydował sie już wyznac ponownie swoje uczucie, to chyba mógł przewidzieć, że TY bedziesz teraz oczekiwac ciągu dalszego, którego nie bedzie. Co za kretyn!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×