Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Gość vampir
wczoraj zostawił mnie chlopak.. moj pierwszy, najlepszy i wymarzony.. mieszkal ode mnie 100 km, poznalismy sie przez internet.. bylismy 10 miesiecy razem.. kiedy ja juz nie wyobrazalam sobie zycia bez niego, powiedzial mi, ze nie czuje tego co kiedys, ze mnie uwielbia ale nie kocha.. kiedy mi to mowil plakal.. caly czas plakal..razem ze mna. Nie wiem co o tym myslec.. mam nadzieje ze przemysli pewne sprawy i modle sie zeby wrocilo do niego to uczucie.. takiego bólu pustki i tesknoty nie czulam nigdy w swoim zyciu.. nie moge przestac plakac.. mysle o nim przez caly czas, pisalam z nim dzien po ale to sprawialo mi ejszcze wiekszy ból kiedy pisal do mnie inaczej niz zwykle.. jak do kolezanki.. wie postanowilam narazie zerwac z nim kontakt, zebym sie pozbierala.. jest swietnym facetem, przezylam z nim cudowne chwile i oddalabym wszystko zeby byl szczesliwy.. mowi sie ze na odleglosc nie ma sensu, ale milosc na odleglosc da ci to czego nie da normalna milosc. to bylo najpiekniejsze moje 10 miesiecy.. bylam u szczytow szczescia.. nawet nie wyobrazacie sobie jakie szczescie i euforia sie we mnie tlila kiedy wiedzialam ze za 10 minut go zobacze.. po tygodniu rozstania.. zycze wszystkim takiego pieknego uczucia jakie bylo miedzy nami. to wszystko stalo sie tak nagle.. ciezko mi.. wszystko jest bezsensu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majutek25
Z ciekawości po baardzo długim czasie weszłam na ten topik. Nie wyobrażacie sobie jakie było moje zdziwienie i radość, jak zobaczyłam, że nadal topik żyje. Niestety po kilku sekundach przyszła myśl - "żyje, bo teraz ktoś inny boryka się z tym co ja kiedyś" a to już niestety nie jest wesołe. Powiem szczerze - nie czytałam Waszych wszystkich wpisów, myślę, że nadrobienie tego zajęłoby mi maaasę czasu. Poza tym... bardzo kusi, ale jednocześnie boję się wracać myślami do tego, co było i nie wiem czy chcę znów o tym myśleć/czytać. Niemniej gorąco Was wszystkie pozdrawiam, może jeszcze się odezwę :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...majutek24
Nawet już zapomniałam jaki miałam login i hasło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majutku,
masz kogoś? co z tamtym chłopakiem, macie jakiskontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saamotnaa21
coś się tu dzieje, ja również nie chcę wracać do tego co było:) ja wolna od 5 miechów i kontaktu żadnego nie było i niech nie będzie tak lepiej! Powodzenia !:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ka-therine
Jestem prawie 3 miesiąc po rozstaniu... i radzę sobie coraz gorzej... Byliśmy razem 7 lat ( w tym 2 ostatnie lata na odległość). Bywało miedzy nami lepiej i gorzej przez ten czas, jak u każdego wiadome...Byliśmy od 3 lat zareczeni... Tej zimy powiedziałam, że wkoncu chciałabym żyć z nim codzien i wziasc slub...tez chciał i mowil, ze kocha. Kazda wolna chwile, wolne dni w pracy i weekendy spedzalam u niego. W miare dobrze radzilismy sobie z odlegloscia, no jedynie klotnie na odleglosc sa straszne i tesknota... Spedzilam u niego ostatnie walentynki wszystko bylo w porzadku. Wrocilam do domu i mielismy problem ze spotkaniem sie po tym jak ostatnio bylam u niego,ale mimo to dzwonil i pisal, mowil, ze kocha. Ktoregos dnia sie wkurzylam, ze sie nie widzimy i on malo sie odzywa i postanowil napisac, ze nie czuje do mnie tego co kiedys i nie mozemy byc razem. Zalatwil to przez sms i napisal, ze mnie oklamywal. Nie wiem w czym mnie oklamywal, nie wiem dlaczego zerwal i to przez sms. Nie mam juz z nim kontaktu, zreszta juz nie przyjezdza tu. Po jakims miesiacu napisalam do niego, odp mi zebym nie robila sobie nadzeii. Im dluzej z nim nie jestem czuje sie gorzej i ciagle placze, staram sie zyc normalnie, ale moje zycie teraz jest straszne. Nie mialam nikogo oprocz niego. Wszyscy moi znajomi maja swoje zycie, swoje zwiazki, nie spotykamy sie juz jak kiedys. Kazdy poszedl swoja droga i zostalam sama. Kazdy wieczor i weekend spedzam samotnie coraz bardziej sie pograzajac i myslac o nim.... Mialam urodziny, myslalam ze sie odezwie, ale glucha cisza trwa nadal.... Moje serce bardzo boli;( Jestem totalnie pusta.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ka-therine, prawie każda z nas tu na tym topiku przeżywała, albo przeżywa to coTY. Ja doskonale Cię rozumiem i wiem jakie to uczucie. Za mało wiem i nie mnie oceniać wasz związek, ale skoro on nie ma z Tobą kontaktu i napisał żebyś nie robiła sobie nadzieji to raczej powinnaś odpuścić próby odzyskania go..... ważne jest teraz byś Ty jakoś siebie poskładała. Jest to ciężkie w sytuacji kiedy nie masz za wielu znajomych (nie mówiąc o przyjaciołach). Ja również byłam w takiej sytuacji po rozstaniu, że właściwie nie miałam nikogo poza rodziną. W tamtym czasie ulgę przynosiło mi właśnie pisanie tutaj (musiałabyś się cofnąć do wcześniejszych wpisów - są tam i moje). Pisałam tu praktycznie codziennie, czułam ogromne wsparcie i siłę od dziewczyn, które tu pisały - bardzo mi to pomagało. Teraz nadal jestem sama, nie mam szczęścia do facetów. Czuję się bardzo samotna bo znajomi nadal mają swoje sprawy... ale muszę jakoś żyć, nie mam wyjścia, mieć jakiś cień nadzieji że to wszystko ma jakiś sens i, że jeszcze mnie coś czeka. Życzę Ci dużo siły, gdybyś potrzebowała pogadać to napisz tutaj albo wymienimy się mailami ;) postaram się choć trochę Cie pocieszyć jeśli tylko zdołam trzymaj się !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj ka-therine. Ja jestem 2 tyg po rozstaniu jest okropnie, ale mniej boli gdyż rok temu też mieliśmy przerwę w związku, 6 lat byliśmy razem w tym moja córka 9 letnia z innego związku. On ma 34 lata ja 30 myślałam, że facet w tym wieku wie czego chce, ale myliłam się błagał abym dała mu szanse bo tylko mnie kocha i Amelke. Ok dałam i co minęło kilka m-cy i znowu odszedł a mieliśmy bilety zamówione do niego na wakacje i do londynu. Podał powód i to prze tel, że ja ostatnio wydzwaniałam kilka razy a on nie mógł odebrać tel i się narzucałam a on tego nie lubi i że nic się nie zmieniło, że robię jak kiedyś!! Po...ny człowiek, że chce żyć tak jak żyje bo mu tak dobrze nie chce być odpowiedzialny za kogoś innego, jestem zła strasznie jestem w plecy z kasą i znowu dałam się nabrać dla idioty cięzko mi z tym ale cóż mogę zrobić napewno nie będe prosila go o miłość sam pokazal jakim jest czlowiekiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziemia25
Czuje się koszmarnie, przeczytałam kilka pierwszych str i jednak widze, że jest nadzieja, że ból minie. Najgorsze jest to, że wiem ze u niego dobrze. Widocznie byłam dla niego ciężarem przez 2 lata. Czuje się jednym słowem beznadziejnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziura w sercu
Witam Was..:( też musze tu napisać bo sama nie daje sobie rady.. byłam rok z chłopakiem.. strasznie się zaangażowałam, pokochałam.. on do pewnego momentu też.. tzn nie zauważylam tego momentu.. on mi tylko go przytoczył. W trakcie naszego związku wyjechałam do pracy za granicę. strasznie za nim tęskniłam więc specjalnie dla niego wróciłam po miesiącu na 2dniowy urlop. wyjechałam znów na miesiąc..jak wróciłam to myślałam że jest wszystko wporządku. nic nie wskazywało na to że jest źle.. teraz dopiero mi powiedział że jak po pierwszym miesiącu wróciłam to czuł ogromną tęsknote i miłośc.. jednak podczas tego drugiego miesiąca to wszystko go przerosło i coś w nim pękło.. ukrywał to do tej pory.. robił dobrą minę do złej gry..:( tym bardziej jest mi cięzko.. niby rok to nie jest aż tak strasznie długo.. ale po życiowych niepowodzeniach w jego ramionach odnalazłam spokój i stabilizacje.. teraz to wszystko przepadło. cięzko mi.. najgorsze że on nie chce mnie zostawić na pastwe losu.. mówi że jestem dla niego nadal ważna i nie zostawi mnie teraz z tym. przyjeżdza i dzwoni codziennie, pociesza i stara się mnie przyzwyczić do sytuacji.. co o tym myślicie..?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pare miesiecy temu poznałam chlopaka. zaczelismy sie spotykac, rozmawiac, bez przerwy pisac. Był cudowny, przytulał, pocieszał, wspierał, całował. Bałam sie tego wszystkiego poniewaz miałam wiele trudnych przejsc z facetami. Ale mimo to otworzyłam sie na niego jak na nikogo innego... czułam ze wreszcie los sie odwrócił i ze poznałam najwspanialszego faceta. Gdy nie widzielismy sie pare dni, pisał ze tęskni, ze odlicza dni, godziny do spotkania, powtarzał ze jestem cudowna, piekna, wspaniała. Że to przy mnie odnalazł prawdziwe szczescie. po raz pierwszy w zyciu zaczełam wierzyc w szczescie w ludzi, w facetów. z nikim innym tak dobrze sie nie czułam. Byłam szczesliwa. Kolezanki zazdrosciły mi takiego szczescia. pewnego dnia spotkalismy sie jak zwykle, dlugi jessieny spacer, rozmowa, pocałunki, usciski... to był ostatni taki cudowny dzien. Na nastepny dzien nagle cos sie zmieniło... nie pisał tak jak zawsze, pomyslałam ze moze jest zmeczony albo ma jakis problem o ktorym nie chce powiedziec. poczekałam do nastepnego dnia... Cisza... kolejny dzien tez nic... przestraszyłam sie zapytałam co sie dzieje, ze czuje ze cos jest nie tak... odpisał ze wszystko ok i ze nie mam sie o co martwic... jednak dalej był chlodny i oddalał sie ode mnie... przez pare dni sie nie odzywał. az w konuc wczoraj napisałam zeby powiedział mi cos sie dzieje i ze nie uwierze w to jak mi napisze ze jest wszystko ok. jego odpowiedz na mojego sms-a kompletnie zwaliła mnie z nóg:( napisał ze czuł sie szczesliwy przy mnie, ze jestem wspaniała, ze czuł ze to miłosc od pierwszego wejrzenia, ze był zauroczony moją osobą jednak ze to wszystko mineło, tak poprostu. ze sam nie wie czemu sie tak stało... ;( kompletnie sie załamałam, zalałam sie łzami. nie moge w to uwierzyc... nie wierze ze to prawda. pragne zeby to był sen! cały czas rycze, nic nie jem. nie moge sie podniesc... czuje ze straciłam cały moj sens zycia... jestem załamana ;( Pomózcie mi dziewczyny bo sama nie dam rady... Nie wiem co robic... na sama mysl ze to koniec zalewam sie łzami... przeciez nie mozna tak z dnia na dzien stac sie dla kogos obojetnym... TAK SIE NIE DA!! dlatego nie wierze ze to prawda...chyba juz nigdy nikomu nie uwierze... nie otworze sie... moje zycie straciło sens. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawde nie wiem co mam robic... w sobote mam sie z nim spotkac bo chce zeby mi to powiedział prosto w oczy. Czy mam go poprosic o to zeby dał nam szanse? nakłonic go do zmiany decyzji? Jestem w rozsypce ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej malutka, kiedyś sporo pisałam w tym temacie, po rozstaniu stał się on dla mnie formą terapii.. Domyślam się jak się czujesz, ale wierz i wiedz, że to minie. Czas leczy rany. Ale niestety nie sprawia, że zapominamy zupełnie - niestety.... Ja nadal jestem sama, spotykałam się już z dwoma facetami i kończyło się porażką... teraz znów kogoś poznałam ale boję się strasznie i nie wiem czy w ogóle chcę zaczynać. A moja rada ... jeśli ktoś mówi, że nie chce z Tobą być to przyjmij to z klasą i o nic nie proś.. Godność to jedyne co pozostaje kiedy ktoś "nas nie chce" ale pewnie jest na świecie wielu facetów którzy będą bardzo chcieli i będzie im naprawdę zależało. Znaliście się krótko, jeżeli facet już na samym początku ma wątpliwości to co dopiero z czasem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek:(
Tak czytam Wasze historie i naprawde Wam współczuje . Wiem co czujecie. To już 2 miesiace odkąd zostawił mnie mój były. Byliśmy ze soba ponad 3 lata. Wiele razy chciałam sie z nim rozstać ale zawsze tak mnie uprosił ze mu wybaczalam - ale ze mnie była idiotka ze to robiłam, bardzo tego żałuje. A potem gdy sie zmienił bardzo mocno go pokochałam . Robiłam wszystko co chciał. Czułam ze juz wszystko bedzie dobrze . Jeszcze te jego obietnice ze jestem dla niego nawazniejsza na swiecie , ze nie odda mnie nikomu , ze zawsze bede tylko jego. Byłam pewna ze mnie nie zostawi.... Az tu nagle przez telefon mówi mi ze wciąż mnie kocha, ale to koniec ,ze moze za jakis czas do siebie wrócimy... wiadomo jezeli chlopak tak mówi to chce sobie zrobic kolo ratunkowe wrazie gdyby mu z nastepna nie wyszlo.. No ale on juz po tygodniu znalazł sobie nowa i jest szczesliwy... Wiele żałuje... ze przez niego straciłam przyjaciół, swoje hobby, ze wazniejsze były jego potrzeby niz moje. A teraz zostałam prawie z niczym. Gdyby nie moja rodzna to nie wiem czy dala bym sobie z tym rade.To boli i czuje ze jeszcze sporo czasu minie zanim zapomne. Jezeli wogóle zapomne...ale staram sie w to wierzyć Dziewczynki jestem z Wami i wierze ze razem damy sobie z tym rade. W sumie mój były sam mi powiedzial ze nie warto sie przejmowac takim kims jak on...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna oj smutna
Chcecie pogadac? Bo jest mi strasznie źle.. Zapraszam 16296224

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vandros
Hej dziewczyny. Musze napisac do Was strasznie potrzebuje pomocy. Poznalam faceta prawie dwa lata temu, nigdy nie wierzylam w milosc od pierwszego wejrzenia, ale kiedy go zobaczylam wiedzialam ze go kocham nad zycie mimo ze nie jest moj. Ja bylam w zwiazku, on byl w zwiazku. Nie wychylalam sie wiec ze swoimi uczuciami. W zasadzie schowalam je gleboko bo w ubieglym roku w sierpniu urodzilo mu sie dziecko wiec sobie odpuscilam. Ale on nie odpuscil w listopadzie ubieglego roku zaczal sie nasz romans. Wiem ze zle robilam i zle zrobilam ale serca nie oszukasz bylam na szczycie on the top of the moon jak zawe mowil. Mowil ze pokazalam mu jak to jest byc z kobieta ze znowu jest szczealiwy ze kocha jak nikogo. Rozstal sie z nia przed swietami bozego narodzenia, ja rozstalam sie ze swoim. W styczniu tego roku zaczelismy naze wspolne zycie. Zamieszkalismy razem. Mielismy sporo problemow ze strony jego bylej, ale przeszlismy to, mielismy sporo problemow w pracy poniewaz pracujemy razem. Ale to tezprzetrwalismy. Mowil ze mnie kocha jak nikogo, ze bedzie mnie zawsze kochal ze nigdy nie czul wiekszej milosci i bedzie ze mna do konca, ze jestem perfekcyjna ze wszytsko jest takie dobre. Nie zabranaial mu niczego robil co chcial, ja robila co chcialam, nie bylo miedzy nami kontroli klotni wogole. Mielismy plany kupowalismy rzeczy do wsponego mieszkania. W srode zapytal czy ja chce miec dzieci powiedzialam ze nie jest to moj prorytet, wiem ze on nie chce wiec ja tez nie chce i bylo wszytsko oki. Nagle we czwartek przestal sie do mnie odzywac zaczal uzywac mojego pelnego imienia w piatek razem pracowalismy nie rozmawial ze man wogole, po pracy zniknal powiedzial ze do mamy jedzie nie bylo go dosc dlugo. W sobote po poludniu bedac w pracy powiedzial ze nie moze dalej ciagnac tego zwiazku ze on teskni za rodzina ze on nie chce miec dzieci ale wie ze ja na pewno predzej czy pozniej zachce a on nie moze mi tego dac wiec rozstaje sie ze mna zeby dac mi szanse poznac kogos kto bedzie chcial miec ze mna dziecko i da mi rodzine, ze za szybko przezedl z jednego zwiazku w drugi ze powinien poczekac troche odpoczac od 4,5 letniego zwiazku, potem zaczal cos mowic ze nie czuje tego co ja, ze ma dosyc calej tej nagonki na nas ze trzy miesiace jestemy razem a ludzie ciagle o nas gadaja. Plakal przy tym jak dziecko. W niedziele pracowalismy razem unikal mnie jak mogl plakal kiedy nikt nie widzial wiem to. W niedziele powiedzialam mu ze rozumiem ze potrzebuje czasu ze ja go kocham i wiem ze on mnie tez kocha ze to on nas stworzyl ze on w nas zawe wierzyl kiedy ja mialam chwile zwatpienia, poprosilam zeby nas nie przekreslal ze ja poczekam tak dlugo jak trzeba bedzie. Powiedzial ze to nie jest latwe. Od tamtego czasu nie widzialam go czyli 3 dni nie odzywam sie do niego, ale jutro prawdopodobnie bede go widziec w pracy. Pracujemy na inne zmianynale i tak go bede widziec. Kocham go nad zycie wiem to na pewno. Wiem tez z jednej strony ze jak mnie zostawil to juz nie ma powrotu, ale z drugiej strony ludze sie ze wroci, plakal jak dziecko kiedy mi to mowil, zaplakany nastepnego dnia przyszedl do pracy plakal w pracy, kiedy mowilam ze poczekam nie powiedzial nie ma szansy. To so takie drobniutkie syglaki ktore ja przekulam na nadzieje. Wiem ze nie powinnam jej miec ale jest mi tak zle... Wydaje mi sie ze siepogubil, mlody jest 24 lata ma ja mam 31. Sytuacja jest o tyle zla ze jestem za granica nie mam rodziny przy sobie nie za wielu znajomych tylko ci z pracy ale oni maja swoje zycia. Do bylego nie wroce na pewno ńie potym co sie stalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia 50
Co zorbic by wrocil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podbijam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana2555
Pisze tutaj ktoś? prosze o wsparcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana2555
Poznałam chłopaka na portalu internetowym w zasadzie to nie szukał nikogo tylko tak chciał sobie popisać ja w sumie tez bałam sie związku. Gadaliśmy miesiąc z hakiem od rana do wieczora gadało nam sie super zauroczył sie bardzo. Smialiśmy żartowaliśmy a potem spotkaliśmy sie i nagle mi napisał że nie zaiskrzyło i chce sie tylko kolegować... Niewiem co zrobić bo ja go pokochałam. On argumentuje to tym że to nie moja wina to on ma problemy bo nie umie sie zakochać i odblokować że 5 lat jest sam i tak ma i widać dalej mu nie przeszło.. A ja go tak strasznie kocham i chce mu pomóc czy jest dla mnie jeszcze jakiś ratunek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drozdzyk
czy ktoś jeszcze tu zagląda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To strasznie boli..wiem, ja umierałam z bólu widziałam tylko czarną otchłań, żadnej nadziei już na przyszłość... Dobrze, ze miałam tylu przyjaciół, którzy mi pomagali...próbowali przemówić do mnie, ze był świnią, że nie szanował mnie ani innych, że był egoistą, że było ważne tylko to co on chciał, manipulował mną ciągle, grał na moich uczuciach... Przed obcymi dusza człowiek, a ludzi którzy go kochają nie szanuje w ogóle ;( Wszysko tylko za kasę, za darmo nic nie zrobi. Ale co jeśli rozum jedno, a serce co innego. Dlaczego się kocha takiego człowieka? Dlaczego nie mogę przestać go kochać? Jest dla mnie jak narkotyk... tyle miałam planów, tyle nadziei na dobre jutro...a tu.. mój świat się zawalił ;(( i musiałam go odzyskać. Trafiłam na stronę http://urokmilosny24.pl z urokami miłosnymi. Zamówiłam jeden z nich. I po 2 tygodniach on pojawił się u mnie z kwiatami odzyskałam go, chociaż wiem że ma liczne wady KOCHAM GO!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mija 2 lata mojego związku. Dwa razy pozwoliłam mu wrócić, po jego watpliwościach co do naszego związku (nie prosiłam, on prosił o powrót o "zrozumiał". Jest sielanka teraz od pół roku. Ale we mnie zaczęła budzić się niepewność. Kocham go i wyobrażam sobie go jako męża i ojca naszych dzieci. Boje się jednak rozmawiać z nim o jego uczuciach czy mu dobrze, czy kocha, czy chce ślubu? Boję się, że znowu odejdzie. I wiecie co? Nie wiem czy go nie zostawię. To nie tak powinien wyglądać szczęśliwy związek. Ja mu nie ufam. Obawiam się, że za rok czy 10 lat znowu przyjdzie z rozterkami. Znowu zrani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyyx

Ja też jestem po kilku rozstaniach już. I powiem wam tyle : oni nas nigdy nie kochali i nie doceniali. Jak się kocha to się nie odchodzi. Błaganie, proszenie i płacz nie działa, nic nie wymusicie. Powroty nie mają sensu w 90%. Związki się udają, jak facetowi zależy bardziej niż kobiecie, jak kobiecie zależy bardzo, to związek jest skazany na porażkę.

Polecam blog psychologa Tatiany Kostyry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×