Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Loko30

Chcę? pójść dalej.

Polecane posty

Gość Loko30

Chciałbym pójść dalej, ale nie potrafię. Moja historia. Byłem z dziewczyną prawie 4 lat. Nasz systuacja był a bardzo podobna, oboje wcześniej bylismy w dłuższych związkach (3-4 lata, pierwsze miłości) oboje potem pare lat byliśmy sami. Gdy poznaliśmy się mielismy po 26-27 lat i bylismy spragnieni kochania. Początek był super, wszystko nam pasowało. Potem było różnie, jak to w związkach. Było trochę kłotni, chyba głównie z mojej strony. Na początku cięzko było mi się odzywczaić od mojego kawalerskiego stanu. Lubiłem wychodzić samotnie do znajomych. Nic tam się oczywiscie strasznego nie działo, ale zawsze. Do tego miałem jakies dziwne jazdy, czasasmi specjalnie dążyłem do kłotni. Nie wiem czemu tak sie działo, ale tak było. Teraz z perspektywy wydaje mi się to głupie i starsznie gówniarskie i wiem, że na peweno bym tak ni e robił. Myślę, że byliśmy trochę niedobranii. Ona bardzo dobra, wrażliwa (aż za bardzo), ja raczej szorstki w obyciu, z dosyć ciętym humorem. Ile kłotni mieliśmy przez to, że powiedzałem coś w żarcie, ale ona czuła się dotknięta. Ja człowiek intersujący się wszystkim (od nauki przez sport do polityki i mody :) ) ona raczej nastawiona na rodzinę.Na początku bardzo mi to przeszkadzało, że ja coś do niej mówię, ale widzę że nie ma pojęcia o czym, że nie czyta gazet. Do tego mimo, że była (jest) bardzo piękną osobą była dosyć niepewna swojej osoby, gdzie moję zachowanie tylko to potęgowało (oglądanie się za innymi). Ale też mieliśmy dużo wspólnych rzeczy. Nie było tak, że siedzieliśmy w domu. Mieliśmy bardzo podobny gust jeżeli chodzi o kulturę, filmy, ksiązki. Ile razy bylismy w kinie to nie zliczę, uwielbialismy razem podróżować. Ale byłismy tylko razem. W czasie całego związku bardzo rzadko bylismy z innymi ludźmi. Jakoś się tak złożyło. Ja mam bardzo wąskie grono znajomych, które było całkowicie różne od niej. Nie chciałem mieszać dwóch światów. Jej znajome mi wydawały sie nudne i też nie chciałem z nimi przebywać. Także wyglądało to że spędzaliśmy czas razem we dwoje, albo osobno z swoimi znajomymi. Wydawało mi się, że ją Kocham, ale wtedy nigdy nie byłem pewny. Ciągle cos mi w głowie nie pasowalo. Czułem, że się nudzę. Do tego seks był nienajlepszy. Dla niej nigdy nie była to bardzo ważna sfera życia, a dla mnie jedna z najważnaieszych. Zawsze wydawało mi się, że gdybym ja nie inicjował, to moglibyśmy się nie kochać dla niej przez miesiąc. Nie było tego żaru. Ale tak sobie trwaliśmy. Wiem, że ona mnie bardzo kochała i czekała na deklaracje z mojej strony. A, że mi ciągle cos nie pasowało to deklaracji nie było. I w pewnym momencie coś zaczeło się sypać na dobre, widywalismy się rzadko, oddaliśmy się bardzo. Ja byłem coraz gorszy, nie potrafiłem powiedzieć, że ją Kocham. I ona postanowiła odejść. Wiedziałem, że to moja wina, I nie bolało mnie to za bardzo do momentu gdy powiedziała, że spotyka się z kimś innym (co nastąpiło bardzo szybko). Próbowałem ją odyzskac, ale nie było łatwo. Te pare miesięcy było straszne.Zrozumiałem co robilem źle. Po paru miesiącach, jednak wróciliśmy do siebie i było coraz lepiej. Inaczej niż kiedyś, na pewno doroślej Po kolejnych paru zamieszkaliśmy razem. Czasami było cięzko. Ja czulem się przytłoczony, że jak wracam do domu to zawsze jesteśmy razem, że wszystko musimy robić razem. Bywało, że cieszyłem się jak wracałem z domu i byłem sam bo ona pojechala na język. Bywało, że nie wracałem do domu po pracy, tylko szedłem do znajomego i wrcałem dopiero wieczorem (1-2 razy w tyg), że wychodziłem samotnie w weekend (ale znowu bez żadnych podrywów). Ale myślalełm, że Ona to akceptuje. Nigdy nie nie mówiła, że nie. Było oczywiscie mnóstwo dobrych rzeczy. Jakiś głupich kłotni, też było zdecydowanie mniej. Strałem się być czuły i jej to okazywać. Ale mimo wszystko, nie potrafilem się zdeklarować i oświadczyć. Chociaz wiedzialem, że tego chce, tylko ciągle czekałem, więc może jednak nie widziełem. ALe mysłaelm, że to na poważnie i dawałem jej to odczuć. Podjełem pewne zobowiązania z jej rodziną, mielismy też razem kupowac mieszkanie (było to już prawie pewne) no i zdarzyło się że poszła na impreze z koleżankami (na którą mnie wyciągala, ale nie poszedłem) i tam poznała pewnego chłopaka, i zakonczyło sie to pocałunkiem. Od tego wszsytko się posypało. Nie spotykała się z nim na początku, bo był z innego miasta. Ale jej zachowanie bardzo się zmieniło, zaczeła dużo myśleć o nas. Wytłumaczyła sobie, że gdyby mnie nie kochała to nie całowała by sie z nim. Prosiłem by dała nam szansę, żebyśmy postarali to jeszcze odbudować, ale ona nie potrafiła się przełemać. Coś jej we mnie nie pasuje, i mimo że potrafiłaby wrócić jeżeli to by się zmieniło to nie wróci bo nie wierzy że to może sie zmienić. Od zerwania mineły 3 miesiące, ale wcale nie jest lepiej. Na początku utrzymywalismy kontakt, wiem że Ona się ciągle wahała, ale też zaczeła dążyć do spotkania z tym gościem. Wiem, że się spotakli parę razy i wiem, że wsiąkła w to wtedy wreszcie potrafiła się określic i podjąć osateczną decyzję. Przestaliśmy się konatktować, ale ona chciałaby żebysmy zostali przyjaciólmi . Nie potrafi to przestać boleć. Czuję sie jak na kołowrotku. Nie potrafię sobię odpowiedzieć sam czy to była ta jedyna, ale zazdrosć, że spotyka się z kimś innymm tak od razu jest straszna. Nie potrafię racjonalnie mysleć. Czasami myślę, że to tylko urazone ego, zazdrość, ale myśl, że nie będzie moją żoną, że nie bedziemy mieli razem dzieci jest dobijająca. Niby chciałbym, żeby jeszcze kiedys do mnie wróciła, ale z drugiej strony boję się, ż e znowu zaczeło by się sypać. Najgorsze jest to, że czuję się tak jakbym zmarnował parę lat życia, że mam już trochę lat a jestem sam, a ona jest z kims tak od razu. Mam do niej żal, że nie potrafiła odejść jezli było jej źle i być samą, tylko dopiero jak ktoś się nią zainteresował. Dla mnie to trochę tchórzostwo. Z drugiej strony czasmi myślę, że jeżeli byłaby sama to nie było by mi źle. To ta świadomość, że jest z kims innym jest dobijająca. Może to nie jest/była miłość tylko rpzyzwyczajenie, świadomość że nie znajdzie sie nikogo lepszego Ja też zaczełem się z kimś spotykać, ale to tylko takie luźne spotkania. Nie potrafie się otworzyć, ciągle porównuje. Chociaż ta osoba wydaje mi się mną zainteresowana, ale ja chyba nie potrafię. Z drugiej strony nie chciałbym zrywac tej znajmosci, bo nie mam zbyt wielu przyjaciół i zawsze można milo czas spędzić, ale nie chcę być dla niej skurczybykiem, który bawi sie jej uczuciami. Może, ktoś kto przez to przebrnal powie mi co pwoinienem robić. Najgorsze, że ja nie wiem co ja chcę. Nie wiem czy chciałbym, żeby moja byla do mnie wrróciła ( w kazdym razie nic już nie będe robil w tym kierunku) czy chce być z kims innym. Chciałbym być szczęsliwy, albo chociaż ona nie była tak od razu szczęsliwa ( wiem , że to głupie). A jeżeli nie z nią to jak pójśc dalej, jak nie myśleć, jak nie być zazdrosnym, jak kogoś poznać wartosciowego. Boże,, jakie to wszystko tridne i skomplikowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapraszam na miłe chwile
zrób jej tą przysługę i pozwól ułożyć życie z kimś kto będzie pewien swych uczuc. Nie chciałabym być z takim mężczyzną jak Ty serio. Przerabiałam to, masakra, cieszę się że mam to za sobą. Nie pasujece do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przebrnelam przez twoja historie i nasuwa mi sie taki wniosek-Ty absolutnie nie wiesz co chcialbys.Mysle, ze nie wiesz jak zwiazek wyglada na codzien.Jakie role przypadaja kobiecie i mezczyznie.Absolutnie nie mam na mysli podzialu prac mesko damskich.Rozpatrywalabym raczej uczucia i relacje miedzy kobieta a mezczyzna w dlugim , stabilnym zwiazku.Mysle , ze w tym konkretnym przypadku niepowodzeniem bylo twoje wyobrazenie o kobiecie i zwiazku.Oczekiwales zapewne idealnej kobiety w pigulce.Oczytana, interesujaca sie tym czym uwazasz za stosowne, ciagle tajemnicza, uwodzaca i przyprawiajaca o dreszcze i adrenaline.Tak mistycznie chyba pojmujesz zwiazek.A zwiazek jest wypadkowa cech charakterow, zainteresowan i zachowan.Inne postrzeganie zwiazku niz to co miales na codzien.Boli Cie, ale mysle, zazdrosc.Ze kobieta w twym mniemaniu niedoskonala ,potrafila zainteresowac innego mezczyzne, ba nawet jest szczesliwa.Odezwal sie w Tobie pies ogrodnika.(jak czesto to wystepuje u ludzi az strach pomyslec).Teraz skoro jest szczesliwa to boli.Najlepiej , by miala tez smutek i porazke w oczach.Moja rada , zostaw ja w spokoju, daj jej byc szczesliwa.Moze tamten mezczyzna da jej to co Ty nie umiales. Z takim poplataniem oczekiwan bedzie Ci bardzo trudno znalesc swoje szczescie u boku wymarzonej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierzyCIELKA
albo dlugo długo zastanów się, czy naprawdę ją chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loko30
Trochę dostałem po głowie od Pań, ale nie mam żalu. Może tak było rzeczywiscie na początku, że miałem jakiś obraz w głowie. Ale chyba każdy ma. Nieuniknione jest chyba porównywanie do jakiegoś swojego ideału. Ale to jest własnie fajne, że z czasem może rzeczywiście są jakieś cechy, które nadal nie pasują, ale za to jest mnóstwo nowych, które nam się podobają i przesłaniają jakieś tam wady. I u nas tak było. Ja wydaje mi sie bardzo dojrzałem przez czas tego związku. I rzeczy, które mnie wkurzały, rzeczy o które sie kłócilismy teraz z perspektywy wydają mi się śmieszne. Problemem było tylko to, że cześć przykrych rzeczy w niej została. I nawet teraz pamieta jakieś przykre kłotnie z przed 4 lat gdzie dosoknale wie, że później to już nie było dla nas problemem, I na pewno nie jest tak, że boli mnie to że "kobieta niedoskonała" potrafiła zainteresować faceta. Bo zawsze wiedziałem, że podoba się facetom. Ale boli mnie fakt, że nastąpiło to tak szybko. Nie zrozumcie mnie źle, ale nasz związek nie był w końcowej fazie w stanie jakiegoś rozkładu. Może troszke wystygły emocje, ale była dalej bliskość, czułość, wspólne spędzanie czasu. Nie było idealnie, ale nie było na pewno źle. Mnie po porostu boli, że mieliśmy szczerą rozmowę miesiąć przed rozstaniem. Co nam sie nie podoba, co chcemy zmienić i zapewniła mnie że nigdy nie była tak pewna, że mnie kocha i chce ze mną być. A za chwilę pojawił sie ktoś inny i nasz związek przestał istnieć. Po prostu po ludzku jest to bardzo bolesne, że nagle przestała o mnie myśleć, że jest ktoś ważniejszy, że to tak wszystko szybko nastąpiło. Bo to niby ja byłem tym, który ma wątpliwości, ale ja teraz nawet nie jestem pójśc na kawę z inną dziewczyną a ona która była pewna, że mnie kocha do ostatnich chwil buduje sobie szczęsliwy związek z kimś innym. Więc może to ja byłem bardziej fair ? Ale nie zamierzam, jej niczego utrudniać. Ona wie, dosokonale co do niej czuje, co chciałbym i jak naprawić, ale nie zamierzam już jej o to prosić, żebrać. Jeżeli sama będzie chciała to wtedy możemy spróbować pomyśleć co chcemy od związku i nas samych. Bardziej mi chodzi o to, jak sobie samemu pomóc. Jak przestać o tym myśleć, jak póśc dalej, jak się otworzyć na innych ludzi na inne związki. Nie mogę się pozbyć tego uczucia, że wszystko już się skónczyło co dobre i będzie tylko sumtna wegetacja przedzielona gorszymi momentami (np, że zaraz się ożeni, albo będzie miała dziecko)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca jasne
skoro ona jest z kimś innym to zdaje się sprawa jest jasna i Twoja rola się skończyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle
jestes zwyklym malym chujkiem i kutaskiem:-O Byles z kobieta choc wiedzialaes ze to nie to a teraz Twoje meskie ego Cie dowala ze kobieta znalazla tak szybko kogos innego bo Ty przez tyle lat nie wiedziales czego chciales!Ona czula ze to nie prawdziwa milosc,nie boj sie!Przestan sie oklamywac i oplakiwac i naucz sie kochac!Teraz tylko placzesz ze zostales sam na lodzie bo nie Tobie sie zdarzylo ze poznales laske i miales okazje oderwac sie z tego zwiazku!Ciekawe jakby Tobie sie to zdarzylo na jakiejs imprezie co jej czy bys tak siedzial i plakal!! Napewno nie!!!Jestes okropnie zaklamany,niestety:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loko30
Ale w czym jestem zakłamany. Mówisz takjakbyś mnie znala, Czy powiedziałem, że tak by nie było jakby poznał kogoś innego ? Nie jestem z tych co kategorycznie coś mówią, bo jestem tylko człowiekiem. Ale wiem, że byłoby mi kur... cięzko bo wiedziałbym jak ona będzie cierpieć. I nie mów mi że proszę kim jestem. Nigdy nie powiedziałem, że wiedziałem, że to nie to. Jeżeli był bym pewny, że na pewno to nie jest miłość to bym zakonczył ten związek wcześniej, żeby jej nie męczyć. Byłem chcoiaż na tyle szczery, żeby przynać się przed sobą że nie jestem pewny niczego. Pewnie, lepiej być takim co to okłamuję dziewczynę, oświadcza się, robi jej wodę z mózgu a na koniec zdradza i rozwodzi się. I jakbyś zauwżayła i koleżanka wyżej czy ja cokolwiek piszę, żę będe próbował jej to przeszkodzić, że pytam co mam robić żeby ją odzyskać ? Nie. Tylko jeśli ona sama kiedyś to zrozumie. A jeżeli nie - trudno. Czy ją oskarżam w jakiś sposób. Nie bój się, mam sobie starsznie dużo do zarzucenia. Jedyny żal mam taki, że przeszkoczyła z kwiatka na kwiatek, że jeżeli jej było źle to nie miała odwagi mi tego powiedzieć i odejsć. Podoba mi się jak stosujecie podwójną moralność. Jeżeli facet porzuca kobietę jest skurw.... Jeżeli Kobieta faceta to tylko daltego, że facet był skurw.... Czasmi świat nie jest czarno-biały jak w harlequinie. I wracając do pytania głownego. Jak pójśc dalej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
pierwsza mysl po przeczytaniu...pies ogrodnika (powitaj innych w tym klubie bedzie ci razniej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i ach
Właśnie mialam napisać o psie ogrodnika, ale ktos mnie ubiegł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loko30
Czy wy macie analfabetyzm wtórny ? Czytacie to co piszę, czy wygodniej jest wam dosrywać komuś ? Jaki pies ogrodnika. Pies ogrodnika to chyba sam nie weźmie a innym nie da. Ja nie zamierzam robić nieczego, żeby im przeszkodzić. Chyba normalne, że jest mi przykro, że jest z kimś innym a jeszcze niedawno była ze mną. Zwykłe uczucia. Ale podstawowe pytanie jest właśni: "jak sobie z tym poradzić", "jak nie myśleć" , "jak pójśc dalej" Tylko tyle,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
nie zastanawiaj sie tyle, tylko po prostu pojdz dalej. najpozniej, jak sam dla siebie okreslisz, czego tak naprawde chcesz...bedzie to mozliwe. a co myslales, ze ona wstapi do zakonu, czy o co ci chodzi? to twoj problem, jak sobie z tym poradzisz, przeciez nikt tak naprawde nie wie co masz w glowie, a co w sercu. wciaz ja kochasz, to walcz o nia. nie kochasz...to przestan myslec, bo i po co. jednak pies ogrodnika!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loko30
No nie zgodzę sie na tego psa ogrodnika :) Pewnie, że nie myślałem, że pójdzie do zakonu, ale uwierz mi bycie zastąpionym przez nowszy model to jednak nie jest przyjemne uczucie. Pojawia się takie uczucie, że jednak te słowa, że kocha nie byłyprawdziwe, że była ze mną tylko dlatego, że nie było nikogo lepszego. Ale nieważne, to co ja czuję zostawmy z boku. To jak pójśc dalej zakładając, że: - ja ją ciegle kocham - zakładam że ona nie kocha mnie - biorąc powyższe pod uwagę i moje wcześniejsze wahania, nie zamierzam jej już komplikować życia jakąś moją walką o nią i tym podobnymi. co zrobić, żeby nie myślec i zaczać normalne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz loko30 po prostu nie znasz kobiet. Uwierzyłeś w te bajki które kobiety głoszą wszem i wobec o romantyczności, duchowości itp bzdety. A kobiety są bardzo praktyczne. Czas je goni. One nie mogą sobie pozwolić na takie kilkuletnie chciałbym, albo nie, no nie wiem, zobaczę... Ona się starzeje, jej atuty tracą na wartości. Kobieta to nie wino. Im starsza tym niestety jej notowania na rynku matrymonialnym spadają. Dlatego Cię zostawiła. Ale nie martw się. Ty jesteś facetem. Twoje notowania do 40 tki bedą rosły. A i póxniej majac odpowiednią pozycje społeczną możesz liczyć na prześliczną młodziutką blondyneczkę .. która właśnie dała kosza jakiemuś wahającemu się młokosowi. No tak to działa , nic nie poradzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i jeszcze jedna rada starego samca. Nie licz specjalnie na tą .." wierność w zdrowiu i chorobie" itd. One zawsze tak mówią. A prawda jest taka jak powiedział pewien mieszkaniec RPA - ale do nas też już to doszło " masz pieniadze - masz żonę, nie masz pieniedzy nie masz żony". Na 100 kobiet w nieszczęściu zostanie z tobą może jedna. Reszta albo się zwinie jak znajdzie innego albo zostanie patrząc z obojetnoscia w oczach jak sie miotasz. Dużo kaszy życzę kolego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciałam o czymś innym ale
ten post mnie wkurzył "Na 100 kobiet w nieszczęściu zostanie z tobą może jedna"... Może to kwestia tego co rozumiemy przez nieszczęscie? jak to się dzieje, że w 99 na 100 przypadków kobieta zostaje sama z dzieckiem, gdy ono urodzi się chore lub zachoruje?... wrr, ale co tam do autora: napisałeś " uwierz mi bycie zastąpionym przez nowszy model to jednak nie jest przyjemne uczucie." uwierz mi, że nie Ty pierwszy i nie Ty ostatni tak się czujesz! to niestety nic wyjątkowego i szczerze mówiąc podziwiam Twoją ex, że tak szybko się ogarnęła, z reguły to dziewczyny więcej czasu tracą na ocieranie łez i jeszcze coś - z tego co piszesz wynika, że jesteś myślącym facetem i że nie jest Ci obojętne co czują inni ludzie i super! ale mimo wszystko wiedz, że zachowanie jakie opisałeś to dość typowy przykład męskiego "skurwysyństwa". Kij i marchewka, dajesz trochę miłości, ale tylko tyle ile masz chęć, ranisz dziewczynę swoimi niewybrednymi żartami zarzucając jej przewrażliwienie, oglądasz się z innymi (!) i wpędzasz piękną dziewczynę w komplesky, krytkujesz jej zainteresowania, krytykujesz i olewasz jej przyjaciół, narzekasz na sesk. O matko! ona dawno temu powinna była znaleźć sobie innego a tą pannę, którą teraz wodzisz za nos zostaw w spokoju! Proszę Cię, bo żal mi dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilianna 33
>Pojawia się takie uczucie, że jednak te słowa, że kocha nie byłyprawdziwe, że była ze mną tylko dlatego, że nie było nikogo lepszego. Mysle, ze i tak i nie. Moglo byc tak, ze kochala cie, ale sama nie czula sie kochana, a tkwienie w takim zwiazku z jednej strony przynosi cierpienie, z drugiej strony uzaleznia, a obnizone poczucie wlasnej wartosci utrudnia odejscie. Do czasu - dziewczyna poznala kogos kto sie nia zainteresowal i poczula szanse na to, ze ten nowy ja pokocha, da jej to czego jej brakowalo przy tobie. Natomiast jak pojsc dalej to chyba tylko ty mozesz wiedziec. Najlepiej chyba przeczekac, z czasem bedziesz gotowy na nowy zwiazek, a na chwile dzisiejsza jestes bogatszy w doswiadczenia ktore byc moze w przyszlosci wykorzystasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Chciałabym tylko wytłumaczyc zachowanie Twojej byłej... Znam podobne sytuacje.... Czasem dzieje się tak dlatego,że kobieta szybciej zapomni o poprzednim związku kiedy swoje uczucia przeleje na kogoś innego... Skoro poczuła że Ty jej jednak nie kochasz,że coś jest nie tak... zmieniła obiekt... wtedy odejście nie jest takie bolesne.... Nie siedzi i nie zasmuca sie nad sobą...bo jest ktoś, kogo moze pokochać... o nim zaczyna mysleć, skoro myslenie o swoim facecie było dla niego samego ciężarem...Skoro Jej uczucia były za bardzo rodzinne,... znalazła kogoś, kto przyjmie jej miłość. Moze Jej przypadek taki właśnie jest. A kobiety faktycznie są romantyczne i potrzebują ciepła... Wypowiedź tego Starego wyjadacza:) nie opisuje ogółu kobiet,lecz znikome jednostki. A ponieważ mój facet zawsze kochał mnie mniej, zachowywał sie tak jak Ty.... to doskonale ją rozumiem... I dało by mi do myslenia...gdybyś zaczął o mnie walczyc...ale umiarkowanie... Pod warunkiem że wiesz na 100% że tego chcesz... jeśli nie, nie burz jej spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Różyczka...
To wcale nie jest takie łatwe a ja Ciebie bardzo dobrze rozumiem. Tez jestem w takiej sytuacji tylko, że to mnie mężczyzna zostawił. Bardzo szybko ułozył sobie życie, ma rodzinę, dzieci a ja go nadal strasznie kocham. Próbuję życ dalej, ułozyc sobie to życie ale tak sie nie da... nie można zapomniec tej jedynej ukochanej osoby, to strasznie boli gdy wspomina się te wszystkie chwile przezyte razem i te dobre i te złe... te mysli ze to my mieliśmy byc na miejscu ten nowej wybranej osoby..... to my mieliśmy być tą żona lub mężem.... a teraz to miejsce zajmuje inna osoba.... Wiele osób Cie tu krytykuje i to nie słusznie. Może byłeś niezdecydowany ale to normalne... zawsze zastanawiamy się czy ta osoba z którą jestesmy to właśnie ta jedyna na całe życie... dopiero gdy ją stracimy, gdy zobaczymy, ze jej serce jest zajete przez inną juz osobę zaczyna nas to bolec i to strasznie mocno.... Ja również nie potrafię spotykać się z innymi mężczyznami... nie chce ich ranić, bawić się ich uczuciami bo wiem że nie pokocham żadnego z nich... moje serce jest zajęte przez tego jedynego którego straciłam już na zawsze... Życie czasami jest strzsznie paskudne ... Nie potrafię nic Ci doradzić bo sama nie potrafie pomóc sobie ale może chociaz troche poczujesz się lepiej wiedząc, ze ktoś Cierpi tak samo jak Ty... Życzę Ci powodzenia i mam nadzieje, ze wszystko Ci się ułoży. Buźka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsadaddssd
"zawsze zastanawiamy się czy ta osoba z którą jestesmy to właśnie ta jedyna na całe życie... dopiero gdy ją stracimy, gdy zobaczymy, ze jej serce jest zajete przez inną juz osobę zaczyna nas to bolec i to strasznie mocno...." gdyby tak wygląły sprawy "zawsze" to małżeństw by nie było i dzieci by się nie rodziły ;) z reguły ludzie umieją odpowiedzieć sobie na to pytanie zanim kogoś stracą, czasem tyko udają dość długo że nie znają odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Bardzo CI wspolczuje, wiem jak cierpisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytalam tylko pierwszy post wiec wybacz jesli powtorze po kims Jestes typowym psem ogrodnika.Sam nie zadbales zeby byla z Toba szczesliwa a teraz jeszcze masz zal,ze ktos sprawia usmiech na jej twarzy:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze, że ja nie wiem co ja chcę. Nie wiem czy chciałbym, żeby moja byla do mnie wrróciła ( w kazdym razie nic już nie będe robil w tym kierunku) czy chce być z kims innym. zrob sobie zastrzyk testosteronu, powinno pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytałem to i poniekąd pewne elementy są mi znajome. uciekaj od tego wszyestkiego jak najdalej. nie oglądaj się nie zastanawiaj jeśli możesz. jeśli nie ta nie następna to napewno gdzieś tam jest osoba przy której zrozumiesz. zrozumiesz że to jest ten ktoś z kim chcesz spędzić życie. nie trać więcej swojego i jej czasu. szkoda nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noo cóż
Musiala bardzo cie kochac, skoro tak dlugo to wytrzymala. Na jej miejscu, chyba po pol roku podwinela bym ogon i uciekla od ciebie. Pytasz dlaczego tak szybko weszla w nowa znajomosc ? NIe musiala go kochac. Dal jej troche serca i zrozumienia. Moze chciala poczuc jak to jest byc po drugiej stronie. Jak to jest byc kochana, wazna, pozadana. Przy tobie byla zamknieta, bo oceniles ze nie pasuje to twojego towarzystwa, czula sie gorsza, nic nie warta. Czekala kiedy laskawy pan i wladca zechce sie pojawic. Przyszlo otrzasniecie sie i zapewne refleksja ze w waszym zwiazku nic sie nie zmieni, bo skoro przez cztery lata tak ja traktowales, to zapewne stracila nadzieje. Niestety musze sie zgodzic z pozostalymi osobami. Jestes typowym psem ogrodnika i do tego masz urazona dume. Gdybys naprawde ja kochal, to chcialbys z nia to wyjasnic i walczyc o milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loko30
Wytłumacz mi jak prostemu chłopu, gdzie ja jestem psem ogrodnika ? Ona doskonale wie co ja czuje, i rozmawialismy o tym wiele razy, że jestem w stanie się określić i jestem w stanie dbać o nią i o nas związek. I do ppewnego momentu po rozstaniu walczyłem. Nie było tak, że powiedziałem spadaj. Odłożyłem moją urażoną dumę na bok. ALe wiesz w pewnym momencie dochodzisz do takiego punktu, że to nie jest już walka, ale męczenie drugiej osoby. Ona nie potrafi mi uiwerzyć, ale ja to szanuje. Wiadomo, że wolałbym, żebyśmy byli razem, ale jeżeli nie możemy to chcę żeby była szczęsliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Loko nie próbuj tego zrozumieć. Jak kobieta od ciebie odchodzi to to jest twoja wina. Jak ty od niej odchodzisz to też jest twoja wina. One tak po prostu mają. Kobiety we własnym mniemaniu mają się zawsze za ofiary tych przebrzydłych meskich szowinistycznych świń. One są zawsze niewinne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcesz rady starego samca? Nie jest prawdą że jest tylko jedna taka na świecie z którą możesz próbować sobie ułożyć życie. Idź, szukaj, próbuj. Znajdziesz - dobrze, nie znajdziesz, też sie nic nie stanie. Powiem Ci że i tak mało jest małżeństw które po 20 latach potrafią patrzeć na siebie z miłością. Bo wszystko na tym świecie ma swój kres. A tzw miłośc to tylko zaburzenia w równowagi hormonalnej w ludzkim organizmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak ma szukać,skoro on nie wie czego szuka? niech najpierw dojrzeje i zacznie brać odpowiedzialność za swoje decyzje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loko30
Możesz rozwinąć. Co znaczy, że mam dojrzeć i brać odpowiedzialność za swoje decyzję ? Bo ja akurat myśle, że wiem czego chce, Wbrew pozorom nie jestem typem człowieka, który kocha kawalerski stan, imrezy itp. Doskonale wiem, że chciałbym mieć dzieci i rodzinę. Nie jest tak, że życie w związku, zabiera mi coś czego nie chcę tracić. Problemem jest to, że właśnie za dużo myślę i nie podchodzę bezrefleksyjnie, że miłośc wszystko wybaczy i po ślubie wszystko się ułóży. Nie chciałbym się rozwodzić w przyszłości. A odpowiedzialność. Nie bój się. Za rozpad związku biorę odpowiedzialność, nie szukam winy u mojej partnerki. Nawet jak miała jakieś ewidentne wady to i tak winię siębie, że nie potrafilem ich zaakceptować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×