Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pyt o nauki

czy ktoś z was słyszał o przekrętach związanych z naukami

Polecane posty

Gość pyt o nauki

np podrabianie pieczatek ??? itp jaki macie do tego stosunk?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja zdecydowanie jestem
anty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moooooooooooim zdaaaaaaaniem
Co to w ogóle za idiotyczne pytanie? Albo się bierze ślub Kościelny i zachowuje jak dojrzały człowiek, czyli idzie się na nauki (bo do takiego ślubu nikt nie zmusza) albo się nie robi łaski i nie bierze Kościelnego, a podrabianie pieczątek itp.? według mnie taki slub powinien być nieważny. Zdecydowanie ANTY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tyle zachodu po to ,żeby mieć zaliczone coś co trwa parę godzin? Nawet jak forma zajęć ci się nie podoba to da się to przeczekać;-) i mieć spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja o tym słyszałam też
podrabianie podpisów od spowiedzi, podrabianie pieczątek. Moje skojarzenie jest takie, gdybyście mieli w solidnej firmie zatrudnić osobę która uczciwie albo i nawet z przymusem skończyła studia i obroniła magistra a taka która kupiła dyplom na targu to którą osobe byście wybrali. Może tez inaczej, gdybym miała jeden dyplom obroniony a drugi kupiony na targu to który byłby dla mnie bardziej wartościowy. Można znaleźć mnóstwo różnych porównań. Jak ja brałam ślub to się coraz częściej spotykałam także u siebie własnie z tym że jest wydawany oddzielny papier że nauki zostały ukończone. Żadne pieczątki tylko że to jest troche utrudnione bo cały kurs trzeba było zrobic w jednym miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glutamina
Nic nowego nie napiszę - też mam stosunek anty. Przecież nie ma przymusu brać slubu koscielnego. Jak się komuśte nauki nie podobają i nie da absolutnie rady się przemóc, to slub kościelny chyba teżnieszczególnie mu potrzebny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszyscy chyba normalnie myslący mają nastawienie anty. ostatecznie przed własnym slubem mozna chyba poświecic te głupie kilka godzin i zrobić nauki? tym bardziej że naprawde niektorzy na nich korzystają, bo coraz czesciej to zaczyna faktyczne przypominac naukę o życiu małżeńskim a nie instrukcję obsługi kalendarzyka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moooooooooooim zdaaaaaaaniem--pewnie,że decydując się na ślub kościelny powinno zachować się odpowiedzialnie i iść za pewnymi kanonami jednak.... po pierwsze każdy maturzysta-chodząc czasami na religię dostaje takie zaświadczenie a w niektórych parafiach księża wymagają 100%obecności na 6spotkaniach i nie chcą iść na rękę...to raz dwa są sytuacje w których uczą totalnych bzdur a nie żyjemy w średniowieczu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
frufru--u nas na takich naukach pani prowadząca na pół z księdzem oświadczyła iż współżyjąc po porodzie do 6miesięcy po nim na bank się nie zajdzie w ciążę...i taka biedna sierotka posłucha sobie tego i potem wpadka za wpadką,tylko że dziecka za co wykarmić już nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odnosząc się ściśle do podrabiania pieczątki to po jaką ch...ę? jeśli nie przestrzegasz reguł wiary do której należysz po co chcesz taki właśnie ślub? cywilny też jest oki:) mnie te nauki trochę smieszą,ale zawsze przynoszą chwilę refleksji i można wynieść coś pożytecznego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
Słyszeć słyszałam, ale nie wiem, czy komuś rzeczywiście chciałoby się w to bawić. IMHO mniejszym wysiłkiem jest już zrobić te nauki, zwłaszcza że takie w trybie weekendowym są minimalnie obciążające czasowo. Swoją drogą te nauki, na które chodzę... cóż, na pewno nie zaszkodzą, ale nie wiem, czy pomogą. Wiele tematów jest opracowanych z myślą o studiujących dwudziestolatkach mieszkających przy rodzicach, a po 30 to już naprawdę ma się inną optykę i jakiś bagaż doświadczeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
taka sobie jaaaa -- powiedzmy zatem, że około 30 ;) Zresztą wiesz, chodziło mi bardziej o ten "całokształt" hipotetycznej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moooooooooooim zdaaaaaaaniem
No właśnie istnieje coś takiego jak nauki weekendowe! Ja byłam na takich bo też miałam problem z tradycyjnymi (przyszły mąż czasami w niedziele pracował) i każdemu to polecę. Prowadziła Pani, która mówiła w bardzo przystępny i ŻYCIOWY SPOSÓB nie tylko o tzw. kalendarzyku, ale o różnych aspektach (a nawet kalendarzyk tak umiała przedstawić, że wszystko robiło się jasne chociaż mnie się to wcześniej w ogóle nie umiało poukładać i podejście miałam raczej sceptyczne). Dla mnie cenne było poruszenie wielu istotnych kwestii począwszy od ustalenia wspólnej hierarchii wartości, trzeba było wspólnie omówić (nie na forum tylko między sobą) tematy związane np. z posiadaniem dzieci itd. wiem, że normalnie myślący ludzie powinni sobie takie kwestie ustalić przed ślubem ale sporo moich znajomych się później rozwodziło bo ten chciał dzieci, a tamten nie i przed jakoś się nie zdążyli dogadać. Podałam tylko parę przykładów ale na tym się nie skończyło. trwało to niecałe 2 dni. Zawsze można popytać znajomych i może ktoś poleci konkretny ośrodek i wtedy nie będzie zniesmaczenia poziomem tych spotkań. Co do podrabiania to jeszcze raz powtórzę, jaki w tym sens???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moooooooooooim zdaaaaaaaniem- własnie na takie nauki sie wybieramy. pare godzin w sobotę i w niedzielę. I tematy rozmów dosyć ciekawe się wydaję p o rozwiązywaniu konfliktów itp. Naprawdę da się to przeżyć bez kombinowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co wy tutaj sciemniacie
przecież kalendarzyka na naukach od dawna nie uczą nawet moi rodzice jak chodzili 30 lat temu to ich uczono metody objawowo termicznej. Co do podrabiania pieczątek i zostawianiu sobie nauk na ostatnią chwilę, to moja kolezanka ze studiów powiedziała że ona sama nie będzie na nauki chodzić jej narzeczony był akurat za granicą, chyba znaleźli jakiegoś księdza co im wypisał. Nie mieli pojęcia o tym że się protokół sporządza, że 2 spowiedzi trzeba mieć podpisane, o dniu skupienia dowiedziała się ponoć przypadkiem w kościele bo ksiądz cos tam ogłaszał po mszy niedzielnej i coś ją tknęło żeby się zapytać co jeszcze trzeba. Jak z narzeczonym poszliśmy na nauki się zapisać i było tam kilkanaście par i była taka jedna para co ksiądz zażartował że rekordziści przyszli. Wszystko pozałatwiane na za 3 tygodnie chyba wtedy mieli, ani nauk ani spowiedzi ani protokołu ani mszy zaklepanej w kościele. Szybko ich poinformował ze spowiedzią umówił się na protokół i wysłał ich do jakiejś parafii gdzie cykliczny kurs prowadzono i w trzy tygodnie maja zaliczyć 3 zajęcia. Jak juz poszli to wyskoczył z zapytaniem czy ktoś jeszcze ma ślub w ciągu najbliższego miesiąca. nauk przedmałżeńskich ja z moim mężem poszliśmy pewnie tak jak większość żeby tylko odbębnić. I przyznam szczerze że jakbym to jakos załatwiła to nie miałabym zielonego pojęcia o metodach naturalnych i pewnie dalej bym kojarzyła je z kalendarzykiem. A tak to korzystam od 2 lat. I chyba nie skłamie jesli powiem że mi się myślenie pozmieniało, na takie zwykłe codzienne sprawy. Moje koleżanki co były już mężatkami albo mieszkały wcześniej przed ślubem to narzekały na facetów że czegos tam nie robią że nie pomagają a ja tak jakby dostałam gotowy krótki przepis jak z facetem postępować jak z teściami postępować, bo miałam problemy przed slubem. Potem coś tam poczytałam jeszcze. Mój mąz też skorzystał, nie mieliśmy jakichś nauk związanych z dialogiem ale pani nam przedstawiła tak jakby w teorii jak powinna przebiegać kłótnia i akurat nam to wystarczyło. Teraz jak się kłócimy to przynajmniej nie sa to puste słowa kto kogo przekrzyczy tak jak wcześniej było. Nasi znajomi co byli na tych naukach z nami postanowili ślub odłożyć i wzięli rok później z pełnym przekonaniem. Ale słyszałam o różnych naukach, moja kuzynka poszła na nauki i tak jak my mówiliśmy duzo pozytywnych rzeczy do powiedzenia, tak ona zapamiętała że to jest grzechem i tamto jest grzechem. Jak bym chciała wiedzieć co jest grzechem to bym poczytała książeczkę do nabożeństwa. Na naszych naukach ani razu nie usłyszałam że cos jest grzechem a raczej dostaliśmy dokładne wytłumaczenie dlaczego kościół nie akceptuje pewnych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moooooooooooim zdaaaaaaaniem
co wy tu ściemniacie ------> pisząc "kalendarzyk" mam na uwadze właśnie metodę objawowo - termiczną (to był tylko skrót, bo tak wygodniej, a nie ściemnianie). Dużo zależy od tego jacy to ludzie prowadzą i nie trzeba się od razu nastawiać, że się tego nie przeżyje. Niektórzy narzekają, że ich tam chcą uczyć zabezpieczania, jak oni już ze sobą sypiają parę lat i wszystko wiedzą, a z reguły to "wszystko" nie obejmuje wspomnianej wyżej metody objawowo - termicznej, która po właściwym jej przedstawieniu jest dość łatwa i bardzo możliwa do stosowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co wy tutaj sciemniacie
no ale metoda objawowo termiczna nie jest kalendarzykiem. Kalendarzyk to jest coś co się liczy. Wiesz ja bym jednak uważała jakich nazw używam, na wypadek jakbyś kiedyś uświadamiała córkę czy syna. Jak byłam młoda i czytałam jakieś artykuły to czytałam o metodach naturalnych w nawiasie "kalendarzyk małżeński" skuteczność dziewięćdziesiąt parę procent, tzn różnie raz to nawet było 20 % zależy gdzie trafisz. Wpiszesz w goglach kalendarzyk małżeński wyskakuje ci liczydło. dodaje te dwie wiadomości liczydło + 98% i co mam najtańszą całkiem dobra i najskuteczniejsza metodę antykoncepcji. O innych metodach dowiedziałam się dopiero na naukach przedmałżeńskich. W szkole miałam koleżanki które korzystały z tzw kalendarzyka małżeńskiego. Moja mama tez używała terminu kalendarzyk a tak naprawdę używała metody objawowej, miała dwoje planowanych dzieci. Ja bardziej się zainteresowałam dopiero podczas nauk przedmałżeńskich cos więcej, jedyna metodą naturalną jaka znałam to był kalendarzyk. Nie chciałabym żeby kiedys moje dzieci dostały takie sprzeczne informacje jakie ja miałam. Dlaczego ludzie, wydawałoby się mądrzy, inteligentni i wykształceni jeszcze dosyć często korzystają z kalendarzyka małżeńskiego, bo mylą to z metodami objawowo termicznymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie nie ma znacznie jakiej metody uczą an naukach bo nie mam ochoty stosować NPR i tyle. A swoje dziecko uświadomię na swój sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takczytam i...
czytam tę dyskusję i zastanawia mnie jedno. Dlaczego mamy społeczeństwo, które na siłę musi robić na złość Kościołowi, a jednocześnie są to wielcy katolicy, którzy pędzą przed ołtarz? Zaraz na wstępie się zakłada że metody naturalne to przeżytek i nie będzie się miało ochoty ich stosować, ale jakby to nie Kościół polecał tylko reklamy i prasa młodzieżowa, to by wszyscy mieli ochotę je stosować tak? Oczywiście każdy robi jak uważa, ja osobiście wolę włożyć trochę wysiłku i poświęceń w stosowanie metody objawowo - termicznej niż pakować w siebie całe życie hormony, poza tym jako osoba wierząca czuję się z tym zdecydowanie lepiej, dodam też że mam 2 planowanych dzieci więc widać jak się wie co się robi ta metoda jest skuteczna. A jeśli chodzi o temat topiku to brakuje mi komentarza dla osób, które takie rzeczy robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takczytam i... akurat zanim odrzuciłam stosowanie NPR to się troszkę dedukowałam w tym aspekcie. I z czystym sercem mogę powiedzieć ,ze to nie dla mnie. Nie mówię ,że to przestarzałe czy nieskuteczne bo pewnie przy odpowiednim stosowaniu można wiele lat unikać ciąży. Ale to po prostu nie dla mnie i wkurza mnie fakt, że jestem przymuszana do stosowania czegoś co mi nie pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyt o nauki
A może mi ktoś z czystym sumieniem polecić jakieś nauki w Warszawie ? mieszkamy n amokotowie i najbliżj mamy ojców franciszkanów prawdopodobnie tam sie zapiszemy chyba ze polecicie co innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
pyt o nauki --> hehe, miesiąc temu sama szukałam i robiłam wywiad, wiec chętnie się podzielę informacjami. Nauki dzielą się na: - parafialne: prowadzone wg konkretnego programu, i z 10 zajęciami najczęściej co tydzień (choć bywają np. takie, że zajęcia się odbywają przez dwa tygodnie codziennie) - "pozaparafialne": wg specjalnego programu, i różnym trybem. Tutaj przynależą Wieczory dla zakochanych (raz w tygodniu) i Rekolekcje dla narzeczonych (weekendowe) oraz inne nietypowe (np. jednodniowy kurs u Pallotynów) Poradnię rodzinną (kurs NPR) trzeba zrobić oddzielnie i o tym jeszcze nic nie wiem, bo nie zaczęłam ;) Nauki parafialne są wszystkie ujęte w tabeli na stronie archidiecezji (przynajmniej w przypadku Wawy). Pozaparafialne - tu już gorzej i trzeba googlować. My zaczęliśmy chodzić na Rakowiecką na Wieczory dla zakochanych, sprawdź http://www.malzenstwo.pl. Na razie zaliczyliśmy 2/9 spotkań, więc nie mogę ocenić całości, ale generalnie nie jest źle. A! No właśnie zajrzałam na ich stronę, najbliższy kurs jest na Pradze... a następny na Rakowieckiej pewnie dopiero jesienią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
Co do kalendarzyka i NPR, to powiem tak: nie zaszkodzi o tym posłuchać, bo pewna świadomość własnego organizmu się przydaje. Zwłaszcza że istnieją komputerki płodności, które same interpretują wykresy, a w takim przypadku reżim stosowania jest nie większy niż tabletki (zmierzyć sensorem versus łyknąć tabletkę). A stosowanie - IMHO dosyć logiczne jest stosowanie NPR wspomagane prezerwatywami = znika problem wymuszonych okresów wstrzemięźliwości, a jednocześnie oszczędza się na środkach barierowych ;) Tak, wiem, że nie jest to ideał KK, ale zawsze trochę bliżej Jego nauk :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×