Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiem że długie ale doradżcie

Odwieczny problem majątek, rodzice, rodzeństwo..

Polecane posty

Gość wiem że długie ale doradżcie

Co byście zrobili na moim miejscu ? Sytuacja jest taka. Mam 29 lat i brata. Jakieś 8 lat temu nasz ojciec postanowił że kupi ziemię i wybuduje dla nas dom-bliźniak gdzie jedna część będzie dla mojego brata a druga część dla mnie. Wtedy jeszcze wydawało się nam to absurdem bo oboje z bratem byliśmy młodzi, wolni a wizja wyprowadzania się z domu i zakładania rodziny była nam obca, więc pomysł wydawał się szalony tym bardziej że ojciec był raczej biedny i nie miał na taką inwestycję w ogóle kasy. Ale ojciec się uparł, zadłużył się na cieżki kredyt i kupił tę ziemie. Potem wszystkie pieniądze przeznaczał na budowę tego domu. My wtedy studiowaliśmy, nie zarabialiśmy wtedy więc nijak mu nie pomagaliśmy. Ale dom z roku na rok rósł w oczach. Wszystko było fajnie bo ojciec zawsze podkreślał że robi to wszystko dla nas, z myślą o naszej przyszłości. Ponieważ jednak tej kasy na budowę ciągle było mało, bo wiadomo że taka budowa to finansowa studnia bez dna to kombinował gdzie się da żeby zdobyć te pieniądze. Wyczytał wtedy gdzieś że może odkurzyć starą książeczkę mieszkaniową założoną dawno temu na mojego brata i jak przepisze na mojego brata jego częsć to dostanie za to pieniądze i to sporo. Tak też zrobił. Potem latka mijały. Ja wyszłam za mąż, brat też się ożenił. Oboje wyprowadziliśmy się z domu. Jednak po moim ślubie ojciec zrobił się jakiś dziwny, bardziej zamknięty w sobie. Wiedziałam że zupełnie nie akceptuje mojego męża, choć na zewnątrz starał się tego nie okazywać. Sprawa tego domu również stała się dla mnie problematyczna, ponieważ ojciec zaczął robić z tego temat tabu. Wiele spraw było niewyjaśnionych, no ale jeśli ojciec nie podejmuje tematu to mnie tym bardziej było głupio go podjąć, skoro to nie należy do mnie. Domyśliłam się że ojciec ma żal do mnie o to że mimo że już zarabiam i jestem samodzielna to nie dokładam się do budowy domu. Ja chciałam w sumie się dokładać, ale mój mąż który wyczuwał dystans dzielący go z moim ojcem i widząc jeszcze ten dom i słysząc że podobno jest on dla nas powiedział mi na osobności że on nigdy w tym domu nie zamieszka bo on nie będzie mieszkał na cudzym, że nie chce aby mu ktoś coś kiedyś w przyszłości wypominał z tego tytułu, że jeżeli kiedykolwiek zamieszka w jakimś domu to tylko wybudowanym przez siebie i nawet jeśli ja bym chciała dawać ojcu kasę na dalszą budowę tego domu to mąż sobie tego nie życzy, tym bardziej jeśli ja nie widnieje tam w papierach jako właściciel, więc tym bardziej dawanie na to pieniędzy jest dla niego absurdalne. Być może mąż dałby się przekonać do współpracy i do zamieszkania tam w przyszłości gdyby czuł że mój ojciec go akceptuje, gdyby ojciec szczerze z nami porozmawiał czego od nas oczekuje ale ja czuję że i mój ojciec też coś tam sobie kalkuluje, nie wiem co, może też jest zbyt dumny aby nam powiedzieć że powinniśmy też na to płacić. Z drugiej strony czemu ja mam płacić jeśli widzę że on nie bardzo chce przepisywać na mnie ten dom. W ogóle nie porusza tego tematu. W każdym razie nie zrobił nic w tym kierunku aby ten dom formalnie stał się moją własnością a mnie jest głupio prosić aby to zrobił. Więc w takiej sytuacji to mój mąż już na pewno nie da ani złotówki na coś co nie należy do nas. Tymczasem mój brat wspaniałomyślnie daje odłożone przez siebie pieniądze ojcu na dom. Ugadują się między sobą z ojcem za moimi plecami. Kiedyś brat nas odwiedził z żoną i zapytali nas wprost jakie mamy plany odnośnie swojej cześci domu i czy zamierzamy dawać pieniądze na jego dalszą budowę bo jeśli nie zamierzamy dawać pieniędzy to żeby potem nie było że chcemy tam mieszkać! Jednocześnie brat dał mi do zrozumienia że zdaje sobie sprawę co do mojej sytuacji, w sensie że nie jestem właścicielem domu ale że ta sprawa jest do rozwiązania, że nie ma problemu, że jeśli się dogadamy to pójdziemy do notariusza to załatwić. Przy czym niezmiernie dziwne mi się wydawało że to mój brat poruszył ten temat a nie sam ojciec, którego ten temat najbardziej dotyczy, bo ojca wtedy przy nas nie było. Jednak ja już troszkę znam mojego brata i niezbyt mu ufam bo wiem że on nigdy nie należał do osób słownych, często rzucał słowa na wiatr i z niego też niezły kombinator, więc te obietnice o notariuszu wydawały mi się taką trochę pustą gadką w sensie żebyśmy dawali pieniądze. Rozmawiałam o tym wszystkim z moją mamą. Moja mama jest trochę miedzy młotem a kowadłem, nie ma zbytnio zdania na ten temat. Kiedyś postanowiła coś zadziałać w tej sprawie, planowała nawet spotkanie z notariuszem ale potem się okazało że to kosztuje ciężkie pieniądze i wtedy temat ucichł. Raz próbowała namówić ojca by mnie wpisał w papiery jako właściciela mojej części domu tak samo jak brata, ale podobno ojciec nie podjął w ogóle tego tematu. Podobno skomentował to jednym zdaniem tylko, że nie będzie miał mu kto na starość herbaty zrobić… Po tym tekście przytkało mnie i zrozumiałam jednoznacznie że ojciec nie chce na mnie nic przepisywać. Minął kolejny rok. Rozmowa o domu to do dziś temat tabu między mną a moim ojcem. Brat jest już pewny swego, chce się za kilka lat już wprowadzić do swojej części, ma motywacje by płacić na dalszą budowę bo wie że jego część domu jest na niego przepisana. A ja nie wiem co mam robić. Najbardziej denerwuje mnie to że ojciec cały czas się zachowuje jakby nic się nie stało. Zawozi mnie czasem na tę budowę, pokazuje jak to wygląda i ciągle powtarza że to jest moje, że to jest dla mnie, że tu będę mieć to, że tu będę mieć tamto i na tym się kończy. Jest mi przykro bo nie wiem jak tę sprawę rozwiązać, a mi też się marzy więcej przestrzeni. Chciałabym za jakieś 2 lata się starać o dziecko, a póki co gnieciemy się z meżem w dosyć ciasnym mieszkaniu, które jak dojdzie dziecko będzie już całkiem ciasne. A brat się ustawia już na całego. Już pyta moją mamę kiedy ta przechodzi an emeryturę bo chce aby mama bawiła im dziecko. Jego żona to straszna jędza, mimo że ojciec też jej nie lubi to w obecnej sytuacji czuję że nawet ona ma większe prawa ode mnie, jest strasznie pewna siebie i panoszy się u nas jak u siebie. Ma niezły tupet. Potrafi np. przyjść do mojej mamy z prośbą by żyrowała jej kredyt mimo ze własną matkę ma albo przychodzi do mojej mamy z prośbą bym usunęła moje rzeczy z mojego dawnego panieńskiego pokoju bo ona chce sobie tam zrobić tymczasowy pokoik, mimo że ma już u moich rodziców pokój dużo większy. Nie wiem co mam robić. Nie chce odwracać się od nich z powodu jakiejś dumy, nie chce czuć nienawiści do ojca, brata i jego żony, bo daleko na tej nienawiści nie zajadę. Jednocześnie na spotkaniach rodzinnych czuję do brata i jego żony straszną niechęć, bo widzę już że oni ustawiają się już na całego, żeby zapewnić sobie jak najlepszy byt, a że to się odbędzie z deka moim kosztem to już to ich nie obchodzi. Dobra ktoś mi odpowie że ojciec nie musi mi niczego przepisywać, że to tylko i wyłącznie jego sprawa. Tylko czemu ojciec mnie zawozi na budowę i mówi że to wszystko jest moje ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja proponuję załatwiac te sprawy bezpośrednio z ojcem. brat moze istotnie kręcić i kombinowac na swoją stronę. ojciec ci wyjasni co i jak. a na Twoim miejscu to i tak bym nie wzięła. skoro Twoj mąż nie chce, nie dokładacie się do budowy, to i cóż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój mąż ma rację,a wiem co piszę bo to przerabiałem więc nigdy wiecej choćbym miał do końca żywota w kawalerce mieszkać:) Byle na swoim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość araara
Skoro mąż tam nie chce mieszkać, nie dokładacie się do budowy to jest to wasz wybór. Ojciec postawił dom. Twój brat kończy swoją część bo chce tam mieszkać i ojciec mu pomaga. Ty w swojej nie chcesz mieszkać, nie kończysz jej więc pewnie Ci jej nie przepiszą. Myślę, że najlepiej byłoby przemyśleć to jeszcze raz, ustalić coś z mężem i wtedy jednak porozmawiać z ojcem o tej sprawie. Twój brat jest z nim i mówi mu co chce -czyli urabia go jak chce. Ciebie nie ma przy tych rozmowach a nieobecni nie mają racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem że długie ale doradżcie
Mój brat jednak tylko dlatego stał się właścicielem bo miał fuksa, bo akurat okazało się że jest możliwośc uzyskania rekompensaty za jego książeczkę mieszkaniową. A że po tym jak ojciec go wpisał brat poczuł się pewnie to tylko dlatego zaczął dawać pieniądze, żeby przyspieszyć budowę bo jego żona też chce tam kiedyś mieszkać i tylko czeka na to by dom był gotów i by mogła rodzić dzieci. Gdyby mój brat był w takiej sytuacji jak ja to pewnie by nie dawał żadnych pieniędzy. Z drugiej strony wiem że to ojciec, matka i moja babka wnieśli 95% kasy na ten dom. Brat dał może 5% z tego ile to wszystko jest warte albo i mniej, tak wnioskuję z tego co mówi mama. I w tej sytuacji to jest interes jego życia bo brat nigdy w życiu by się takiego domu nie dorobił, a tak to niewielkim kosztem zyska nieruchomość, a jak moja sytuacja nadal nie zmieni się (a czuję już że mój mąż i tak nie dopuści do tego bo zwyczajnie nie chce) to skończyć się może to kiedyś tak że brat z żoną zagarną oprócz swojej części również i tę moją, a wtedy będą mi się przez resztę życia w duchu śmiali w twarz, a na zewnątrz udawali greka i piękną rodzinkę jakby nigdy nic. Czułabym się na maksa niesprawiedliwie potraktowana. Już teraz jak pomyślę o takim zakończeniu sprawy to robi mi się niedobrze. Jakie wtedy by mnie czekały stosunki z rodziną ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrom
Zwyczajnie idz do ojca i zapytaj się go wprost czy sprawa domu jest nadal aktualna bo chcesz wykańczać swoją połowę a bez konkretnego zapisu twój mąż się nie zgodzi na inwestowanie.Jeżeli tak to po uregulowaniu formalności tzn. jedynym właścicielem zostaniesz ty (z jednej strony wygodne a z drugiej jedyne rozwiązanie gdy ojciec nie lubi zięcia) sprawa będzie zamknięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222
e tam, zagarną... jak to jest teraz ojca, to i tak dziedziczysz ty, choćby połowę tej twojej części a takie niedomówienia to faktycznie dziwne, jakąś dziwną tą rodzinę masz, bo z jednej strony ojciec ci pokazuje i mówi że twoje a z drugiej nic nie robi żeby tak było :o ja bym w życiu nie chciała takiej sytuacji, zresztą ja jestem taka że nie chcę od rodziców nic bo nie chcę później jakiegoś wypominania, ja wiem że mimo iż moi rodzice nie są jacyś specjalnie bogaci, to dali mojemu bratu trochę kasy na wesele, ja od moich na swoje wesele nie wzięłam nic (mąż od swoich również) ale w sumie mam to gdzieś, potrafię na siebie zarobić - no ale to tylko moje zdanie nie cierpię takich sytuacji gdzie mówi się jedno a robi się co innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222
a poza tym niezła sprawiedliwość w traktowaniu rodzeństwa - ojciec powinien na początku powiedzieć wam obu że buduje dla was i oczekuje że będziecie dawać tyle i tyle, a nie takie budowanie dla idei...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adam 32 warszawa
bez obrazy ale najgorszą kanalią jest w tym układzie twoj ojciec, twoj brat jest egoistą i taki bedzie, jego rodzina tez. ale ojciec najgorszy, w ten sposb cie krzywdzi, oszukuje, zwodzi. Ta postawa jest najgorsza, sam siebie usprawiedliwia. Ja mialem identycznie, ojciec zawsze dbal o starsze rodzeństwo, mnie traktowal najgorzej. Im wyposazyl i zbudwoal mieszkania. ja mieszkam w wynajętym pokoju na mokotowie, to sie czesto zdarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość preuwianski woj
ojciec dla swojego pomysłu - budowy domu -- zaciągnął csala rodzinę do jego realizacji. Przez to bendą tylko kłotnie i niesnaki, lepiej nie miec i nie dac nic, poza wyksztalceniem. Dzieci came powinny się dorabiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macho25
"ojciec postanowił że kupi ziemię i wybuduje dla nas dom-bliźniak gdzie jedna część będzie dla mojego brata a druga część dla mnie." I wtedy ojciec zrobił największą głupote życia. Od rodziny powinno sie jak najdalej UCIEKAĆ !! Bo poźniej wychodzą takie sytuacje jak wychodzą. Im mniej Cie widzą - najlepiej 2x w miesiącu i to w niedziele tym lepiej dla Ciebie. Tzn lepiej Cie bedą traktować. Teraz Ty sie burzysz ze brat dostał a ty nie. W sumie masz prawo, bo przez głupote on ma przepisane, ale zauwaz ze on daje pieniądze. A ty nie dajesz ani grosza. Tym samym wychodzi na to ze czekasz na gotowca. Ojca rozumiem. Zapisze Ci to i na starosc nawet go odwiedzic nie przyjdziesz...bo tak to sie konczy zazwyczaj. Sprawa ma sie tez tak, ze twoi rodzice dali ciała na calej linii. Było dac ten dom w DAROWIŹNIE, ale przed ślubem. Bo o ile sie nie myle to od 2005 roku weszło w zycie cos takiego z Kodeksu Opiekunczego i Rodzinnego ze pomimo ze dom przepisze na Ciebie to wspolmałzonek ma do niego automatycznie prawo i jest tak jakby z urzędu dopisany. Moze o to chodzi ojcu najbardziej ? Nie jest pewnien twojego faceta i w razie gdyby cos sie posypało i byscie sie rozwiedli on miałby łape na połowie twojej częsci.... Najprostsza rada to: Prosto z mostu: Przepiszesz na mnie tą drugą część domu? Jesli tak to przepisuj teraz to bedziemy w niego inwestować. Jesli nie to: Adios. Nie chce Was znać, zagraj wielce obrażoną, zrób małą awanture ze nie ma sprawiedliwosci ani w rodzinie ani na swiecie i sie odseparuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×