Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość JA KONTRA MATKA

Ja kontra matka

Polecane posty

Gość JA KONTRA MATKA

Nienawidzę mojej matki... Mam wrażenie że stara się zabić każdą radość w moim życiu, że na każdym kroku szuka pretekstu żeby mi dopiec, poniżyć. Nie da się z nią porozmawiać szczerze bo ona uważa, że jest świetną matką i "zawsze wszystko miałam" i to ja jestem podła. Gdy próbowałam powiedzieć, że czuję że miałam nieszczęśliwe dzieciństwo, i to w dużym stopniu jej wina (biła, krzyczała, nigdy nie przytulała, nie bawiła się ze mną, tzw. zimny chów), to w ogóle nie chciała słuchać. Wszystkiemu zaprzeczyła, powiedziała że to nieprawda że mnie biła! To nie była rozmowa przy świadkach, tylko w 4 oczy, gdzie obie dokładnie wiedziałyśmy że kłamie. Żadna "szczera rozmowa" nie ma tu sensu. Ona mnie dręczy psychicznie, we wrześniu biorę ślub, wyprowadzam się, czekam na tą chwilę z utęsknieniem. Teraz oczywiście dokucza mi w kwestii ślubu, jeździ po moim narzeczonym (chciałaby bogacza na wysokim stanowisku), objechała moją wymarzoną, już kupioną sukienkę (że wieśniacka i dla rozwódki - bo nie biała tylko ecru). Szydzi, że jestem za wielkim debilem żeby wychodzić za mąż, mieć obowiązki, że nie umiem gotować, nic zrobić wokół siebie. Dodam że ona zaczęła gotować sama jak miałam już z 8 lat (wcześniej garnuszek u babci), jest strasznym leniem, brudasem, jej kuchnia przypomina wysypisko śmieci, toaleta przypomina dworcową. Ja utrzymuję się sama i mimo że nie jestem asem pedantyzmu, to nigdy nie mam brudu wokół siebie i dbam o otoczenie. Gotuję owszem słabo, tylko podstawowe dania, ale narzeczony b. lubi gotować i zapowiedział że będzie to robił. Wiecie, niby głupoty, ale mnie to strasznie przygnębia... Mam dość tego że wszystko krytykuje, że nie mam w niej nawet najmniejszego wsparcia. Ciągle słucham jakim jestem nieudacznikiem, jak to moje koleżanki czy rodzina świetnie sobie radzi, a ja do niczego się nie nadaję. Niczego nie da się jej przetłumaczyć, nigdy nie zmienia zdania ani nie przeprasza. Powinna być mi najbliższa, a jest obcym człowiekiem... żeby nie powiedzieć wrogiem. Nie umiem zmienić swojego myślenia. Mam wrażenie, że niedługo ją znienawidzę, ale jestem na jej podłość skazana, bo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA KONTRA MATKA
ona nie ma nikogo oprócz mnie i to ja będę musiała się nią opiekować na starość. Poradźcie coś, powiedzcie co o tym myślicie. Chciałabym uporządkować myśli, uspokoić się... Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA KONTRA MATKA
Czytałam tę książkę... Ale tam są opisane takie dość drastyczne przypadki, ostre bicie lub wykorzystywanie seksualne. Po jej biciu nie zostawały ślady, nie robiła krzwdy... najwyżej garść wyrwanych włosów albo siniak na głowie. Nie znalazłam tam fragmentu O MNIE... ale dzięki Myślałam o psychologu... ale co on mi może powiedzieć? Że mam wybaczyć? Staram się, codziennie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak bym czytała historię o moj
o mojej matce. Miałam taką samą sytuację. Teraz jestem męzatką już 5 lat mam 2 dzieci ,wyciagałam wielokrotnie do matki rekę mimo ,że tyle razy mnie obrażała. Natomiast miarka przebrała się jakieś 6 miesięcy temu kiedy to bedąc u niej w odwiedzinach zaatakowała mojego męza wyzywając go od ch***ów i nie oszczedziła też dzieci. Zablokowało się coś we mnie i nie mam najmniejszje ochoty utrzymywać kontaktów z tą chorą kobietą. Czasem to jedyne wyjscie z sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie wybaczyć? Z toksycznymi ludźmi się zrywa kontakty, a nie je naprawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem to jedyne wyjscie z sytuacji. to prawda, czasem inaczej sie nie da bo niestety nie mamy wplywu na dzialania innych doroslych osob, w szczegolnosci rodzicow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytałam tę książkę... Ale tam są opisane takie dość drastyczne przypadki, ostre bicie lub wykorzystywanie seksualne. Przeczytak ksiazke jeszcze raz, poniewaz chyba ominelas kilka stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niby co chcesz naprawiać
to że Matka ma zjebaną psychikę i swoje frustracje przelewa I całe życie przelewała na Ciebie ? swoje problemy powinna rozwiązywać sama a nie wyżywać się na Tobie uważam że ludzie z problemami nie powinni mieć dzieci bo gdy je mają dają im na całe życie taki garb emocjonalny jaki Twoja Matka dała Tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA KONTRA MATKA
Najbardziej się boję spotkania z rodzicami narzeczonego. Oni są tacy normalni... Nie mam pojęcia czego się po mojej matce spodziewać. Wstydzę się jej przed ludźmi, to chyba okropne. Kiedyś nie odzywałam się do niej przez prawie pół roku, po jednej jej akcji stwierdziłam że nie wyciągnę ręki dopóki mnie nie przeprosi. Nie przeprosiła... To było kiedy złamała nogę, była tydzień w szpitalu, codziennie przyjeżdżałam, dbałam, dogadzałam, sprzątałam po niej bo wstydziła się salowych... Dawałam z siebie wszystko, kosztem pracy (miałam kłopot z szefową przez nieobecności). Po powrocie ze szpitala, przy innych członkach dalszej rodziny, dostałam straszny opierdziel, że w ogóle się nie nie zainteresowałam, że tylko RAZ! u niej byłam w szpitalu, a na wypis się spóźniłam i musiała czekać podczas gdy wszyscy już poszli, taka jestem podła (kazała mi przyjechać o 13.00, byłam o 12.30). Kłamała, poniżała mnie, zrobiła ze mnie potwora. Czemu to ma służyć? Nie rozumiem jej. Jeśli ktoś ma podobnie, to szczerze współczuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niby co chcesz naprawiać
rozumiem że masz wobec niej poczucie winy, obowiązku ale sama pomyśl, chcesz swoim dzieciom fundować takie wspomnienia o babci wariatce wyżywającej się na wszystkich ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dreczenie psychiczne zostawia jeszcze gorsze rany niz fizyczne.bo fizyczne sie wygoja w miare szybko natomiast jak widzoisz po sobie te psychiczne bola i bola. Powtorze .... idz do psychologa . wybaczenie to ostatnie stadium terapii i nie kazdemu mozna wybaczyc to co zrobil i to ci dalej robi. Ty musisz nauczyc sie życia od podstaw wraz z tym jak siebie sama kochac... bo mamunia tego nie zrobila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakbym czytała historię o moj
Mojej rodzicielce też nie dało sie niczego powiedzieć bo wpadała w szał. To ja jestem złą córką. Miszkając z nią potrafiła wywalić mnie o 3 nad ranem z łózka i robić awanturę(wyzwiska bicie czym popadnie) bo.....nie siedzę z nią i nie piję herbatki. Pieniądze oddawałam co do grosza i ciagle mało. Mój wtedy jeszcze przyszły mąż był super dobry do mentu aż odmówił pozyczenia pieniędzy. Na moim slubie nie była dzieci poznała gdy skonczyły 2 latka. Tylko dlatego ze ja wyciągnełam rękę. Nie dała mi nic kompletnie gdy wychodziłam za mąż(pomagała nam rodzina męża) Matka do dzisiaj nie zna moich tesciów. Przez 5 lat kłóciła się z nami chyba z 6 razy.Za to potrafiła być miła gdy chciała pozyczyć pieniądzę od nas.Pozyczalismy. Jenak jak juz wspomniałam 6 mcy temu Pojechalismy do niej na kawę....chciała pozyczyć od nas 500 zł.Niestety nie mielismy takiej kwoty wiec zaczeła wyzywac mojego meża od chujów w dzieci chciała rzucic półmiskiem krzycząc ze zeżarły ciasteczka (dzieci w wieku 5 i 3 latka) Ze to bękarty ,że my jestesmy patologią i dzieci wychowuje ulica....ze mąz nie pracuję. A i zapomniałam wykrzyczałą męzowi mojemu ze kawy ma spijać u swoich kurew(miała na mysli jego babcię i mamę ) Myslałam ,że zapadnę sie pod ziemię ze wstydu przed mężem moim. Dodam tylko ,że mąż nie widział nigdy jej w takiej furii bo przy nim się stopowała.Wiedział tylko z moich opowiadań. No i oczywiscie wszystkie moje koleżanki mają super mężów a ja nie mam nic wg mojej matki (a mamy mieszkanie dobrze urządzone samochód mąż oczywiscie pracuje ja narazie zajmuję sie dziecmi i uczę się nadal) A co do mojej nauki mimo ze widziała mój idneks twierdzi ,że się nie uczę ....Teraz po zerwaniu kontaktu czuję sie o niebo lepiej...i wiem ze nic nie dało się zrobić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA KONTRA MATKA
Jakbym czytała... Okropne to co piszesz... Moja nie pożycza na razie pieniędzy, ale też zauważyłam że kiedy czegoś potrzebuje potrafi być miła i normalna... Wtedy jestem tak głupia że zapominam o tym co było złego... Przy narzeczonym jest na razie do rany przyłóż, ale boję się co będzie gdy coś pójdzie nie po jej myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorkiiiiii
Witam Cię. Nawet nie iwesz jak się cieszę, że napisałaś. Nie muszę nawet nakreślać swojej sytuacji bo ona w niczym nie różni się od Twojej (jeśli chodzi o zachowanie matki). Z tym, że ja wyszłam za mąż niespełna 4 lata temu, zaraz po ślubie wyjechałam z mężem za granicę, byłam tam 2 lata, przez ten czas matka jakby się zmieniła. Zawsze chcialam by mnie kochała, zaszłam w ciążę, wróciliśmy do POLSKI DO MOJEGO RODZINNEGO DOMU, urodzilam dziecko, 4 miesiące po porodzie poszłam do pracy, bo matka zaproponowała mi pomóc, że będzie się opiekowała moja córeczką, wrócilam na studia. wszystko było dobrze, póki tato mial urlop, jak wrócił do pracy wszystko zaczęło się na nowo, awantury, teksty, z eona wszystko musi robić a ja nic, nie raz jak wracałam z pracy dziecko było samo w łóżeczku, a matki nie było w domu, brudne, nieprzebrane, głodne, mówila jej że ją zaniedbuję, gdyby nie babcia to by zginęła. Wtedy coś we mnie pękło, zaniedbanie mojego dziecka zabolało mnie najbardziej, zrezygnowałam z pracy, kończę studia i czekam aż skończymy budowę, by się przeprowadzić. Próbowałam z nią zrozmaiwać, ale ona zawsze jest pokrzywdzona, ona zawsze jest ofiarą. też zazcynam ją nienawidzić, nie chcę tego ale chyba się nie da. Jak gdzieś wychodzę to zachowuję się jak panienka a nie matka. Zastanawiałam się jakie mam wyjście, ale żadnego nie widzę, z nią nie da się zyć, wychodzić nie bardzo mogę, żeby choć na chwile zmienić otoczenie, bo boję się małą zostawiać z nią. Jka muszę coś załatwić to robię to gdy mała śpi. jedyne co Tobie moge poradzic to nie popelniaj mojego błędu i nie wierz w to, ze ona się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA KONTRA MATKA
Dzięki wam, naprawdę. Jak patrzę na moją przyszłą teściową i jej córki, to aż mnie to dziwi - że możliwe są takie relacje? Że można siedzieć sobie z matką na kanapie, trzymając głowę na jej ramieniu i razem się śmiać z komedii. Że można opowiadać jej przy herbacie o kłopotach w pracy, a ona pocieszy i powie coś mądrego, podnoszącego na duchu... Dla mnie to niepojęte. Wczoraj wracałam wieczorem do domu, pies mnie nie poznał po ciemku i zaczął szczekać. Zaczęłam się z niego śmiać, a ona to skwitowała: "musisz być strasznie podłym człowiekiem, skoro własny pies na ciebie szczeka". Miałam ochotę ją uderzyć, sama nie wiem czemu... Chyba zaczyna mi odbijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musisz sobie uzmysłowic
to że nie masz absolutnie obowiązku opiekowac się "mamusią" , kobieta ma co chciała i na co sobie zapracowała przez wszystkie te lata Takiego człowieka nie zmienisz , jej zawsze będzie zle , zawsze będzie niezadowolona a Ty chocbyś ze skóry wyłazi będziesz tą najgorszą Wiem co piszę bo sama taką gehenne przezyłam , wyprowadziłam się z domu , wynajęłam pokój z jakąś studentką i poszłam do pracy zaraz po szkole bo miałam tak serdecznie dośc życia w takim toksyczny domu Co ja się nasłuchałam od rodziny - że wyrodna córka , że mamusia sama została a ja się k..... gdzieś na mieście - bo to była wersja mojej mamy Powiedziałam sobie że nikt mnie już nie złamie , niech sobie gadają co chcą i niech wierzą w to co chcą , w co jest wygodniej wierzyc Teraz z mamą kontaktu nie mam , próbowałam jeszcze przez kilka lat " z odległości" z nią na spokojnie rozmawiac ale to było niemożliwe Toksyczni ludzie zrobią wszytko żeby twoje życie zdeptac , żebyś czasem nie miała lepiej niż oni Mam nadzieję że uda ci sie od mamy uwolnic Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA KONTRA MATKA
a po książkę sięgnę jeszcze raz... chyba faktycznie czytałam ją fragmentami, potrzebowałam jej do jakiejś pracy na studiach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA KONTRA MATKA
Zapomniałam napisać, że matka uznała tę książkę za niezły dowcip (fakt, że ją wypożyczyłam - początkowo nie wiedziała że to nas tudia). Pamiętam nawet że komuś "się chwaliła", jakiejś znajomej, traktując to jako żart, że jej córka przyniosła do domu książkę "Toksyczni rodzice".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wniosek jeden
trzeba izolować się bo takiego człowieka nie da rady zmienić, jest zatruty jadem i będzie zatruwał każdego wokół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA KONTRA MATKA
Wszyscy radzicie - odizolować się, zostawić ją samej sobie. Jeśli to zrobię, ona wyląduje w domu opieki (nie utrzyma się sama, nie pracuje). Umrze w samotności. I nikt nie będzie wiedział, że ona do tego doprowadziła. Tylko ja będę tą złą, podłą - tak jak ona sobie tego życzyła. Póki co to ona sobie wyobraża, że w przyszłości my zamieszkamy z nią w jednym domu ("ona przecież w nic się nie wtrąca, jest nieuciążliwa", "przecież jej nie zostawię samej") Zdaje się nie przyjmować do wiadomości, że ja nie chcę o tym słyszeć i wykluczam tę możliwość. Jakoś żyłam przez 25 lat w tym syfie, ale narzeczonego w to nie wciągnę... Ciekawe, czy on ma takie myśli, że stanę się taka jak moja matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle
mam 34 lata, w wieku 18 lat utrzymywalam kontakt z rodzicami z daleka i niczego to nie dalo.Przeciwnie.Od jakis paru miesiecy nie mam kontaku z nimi i dopiero teraz zaczynam powoli zyc.Dziecinstwo bylo pelne katowanía mnie,mojego brata i mej matki przez ojca a w zyciu doroslym dalsza przemoc juz nie fizyczna ale pschiczna.Chociaz moj ojciec 67-letni potrafil do mojego brata wyciagnac lapy jakies pare miesiecy temu i go dusil.Moj brat mu po raz pierwszy wpierdolil i do dzisiaj ma wyrzuty sumienia chociaz nie powinien bo my troje dostalismy 1000 razy tyle.Nie wazne tez teraz.Chodze na terapie raz w tygodniu i to troche pomaga ale powiem tyle ze najbardziej pomoze zerwac kontakt z takimi ludzmi.Nie wiem czy bede sie nimi opiekowac na starosc.Mysle ze nie.Jak umra to chyba nie bede plakac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle
mialo byc mam 34 lata i w wieku 18 lat wynioslam sie z domu.Od tamtej pory utrzymywalam kontakt z rodzicami z daleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...ja też..
jakbym czytała o swojej matce. Moja, zachowując się tak jak matka autorki, albo i gorzej doprowadziła do tego, że kontakty ograniczyłam do minimum, a ona wiecie co mówi o mnie ludziom? "Córka mnie prawie nie odwiedza...to dlatego, że nie jestem bogata. a ja ją tak kocham" Niewinna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marna bylejaka ona
Wpólczuje sytuacji i wkleje to co pisalam o sobie gdze indziej na kafe- nie jestes sama. co moge dodać? Wiele słów tu padło. Mogę powiedziec, ze moi rodzice sa toksyczni. Szczególnie matka. Całe zycie wmawiała mi ze jestem brzydka, gruba albo chuda w zależności od tego jak jej było wygodnie. Ciągle się ze mnie naśmiewała ze mam krzywe zęby, brzydkie włosy ze powinnam je ściąć na chłopaka. Jeśli tylko odrosły mi nieco dłuższe niz za ramiona tak mi z ojcem o to gadali ze szlam do fryzjera jak głupia, pokorna owca... Ojciec gadał ze jestem najgorsza z rodziny. Matka mnie tłukła jak psa... Pamietam miałam moze 12 lat i wróciłam o godzine póxniej do domu, to mnie lała gdzie popadło a ja leżałam na dywanie zakrywając głowe. Bałam sie jej strasznie. Raz mnie tak pobiła, ze mialam siniak na twarzy, wstydziłam się iśc do szkoły... robila mi okłady by nie było widac tego sianiaka, a ja kłamałam w szkole ze sie uderzyłam sama,bo spadłam ze schodów. Ojciec był jak pi**a na wszystko pozwalał. Dobrze sie uczyłam, byłam pierwsza w klasie i to sie podobało mojej matce, bo mogła sie kolezankom chwalić. Mature zdalam najlepiej w całym LO. Ale kiedy nie dostałam sie na studia prawnicze 'wiedzialam ze tak bedzie, ze gówno w zyciu osiagniesz do niczego sie nie nadajesz!" Skończyłam studia z dobrym dyplomem, pracowałam juz na IV roku studiując dziennie! V rok cały przepracowałam na pół etatu a ciągle byłam leniem smierdzącym, brudasem i nierobem. BYłam strasznie zakompleksiona, chowałam się w sobie, uciekalam w ksiązki, czułam sie tragicznie brzydka. Nie widziałam tego, ze jestem ładna, ze jestem szczupła i smukła, ze ktoś moze sie we mnie zakochac. NIe przyszło mi to na mysl, bo jak ktoś moze kochac taką brzydką , nieudaczną, garbata, z tłustym brzuchem jak ja? Fart, żart losu a moze szczeccie ze zakochał sie we mnie najprzystojniejszy facet na roku. Zakochałam sie w nim też strasznie. Rodzice szaleli. Ze jestem dla niego za brzydka, za stara ( byl w moim wieku), ze mnie wyrucha i zostawi ze jestem szmatą, ze jestem dzi**a, ze daję d**y i inne gorsze. Matka uderzyła mnie ostatni raz jak na poIII roku studiów pojechałam z nim na 3 dni nad jezioro. Wróciłam i chciała mnie uderzyc w twarz, ale sie uchyliłam i dostalam w ramie. To był ostatni raz. Jak powiedziłam o zaręczynach to matka ryknęła histerycznym smiechem i powiedziała "kawał roku!!!" . Jak zachorowałam na torbiel jajnika i musiałam miec operację to matka mówiła ze mnie pewnie zostawi bo po co mu taka naruszona moze bezpłodna rura. Mój obecnie mąż- wytrzymal to wszsytko. wytrzymał presje. Jest ze mną wiele lat. Bardzo go kocham. Wstydze sie rodziców przed nim. Mimo tego ze on wykształcony, nie pali, nie pije, jest uczuciwy i pracuje, jest dla nich zerem, gnojem, nieudacznikiem, smieciem, mogłabym długo wymieniac, powiesili na nim wszelkie psy. Grożą mi ze mnie zostawi ze zrobi mi bachora by mnie przy sobie zatrzymac , ze bede sama zebede gorzko płakała. mówią ze mnie nie kocha. Przepraszam ze to pisze. KOcham rodziców. Boże, troche mi ulżyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle
Slucham??????????? KOCHASZ RODZICOW????????????????????? NO CHYBA ZARTUJESZ!!!!ZASTANOW SIE CO MOWISZ!!!JAK MOZESZ KOCHAC TAKIE POTWORY??? JA MOICH NIE KOCHAM!!!KOCHALAM BARDZO PONAD WSZYSTKO I NIE KOCHAM!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×