Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

AAmarkoAA

Bedac sama uzalezniasz sie do bycia samej

Polecane posty

Tak sie zastanawiam np mieszkasz sama i nagle pojawie sie ten oktorym myslisz ten jedyny/a i mieszkacie po pewnym czasie razem ,poczym dochodzisz do wniosku ze on ci buzy spokuj ktory mialas, i jest ci zle Czy jest taka opcja? Czy bedac sama dlugo tak naprawde sie przyzwyczajasz do tego jak i uzalerzniasz od twojego trybu zycia i niechcesz go zaklucac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak jest jak
napisałes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Czy bedac sama dlugo tak naprawde sie przyzwyczajasz do tego jak i uzalerzniasz od twojego trybu zycia i niechcesz go zaklucac" Normalna konsekwencja bycia singlem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Loser jak i wszystkich🖐️ wlasnie tak sie obawiam niestety ze sie uzalezniamy wten sposob jak i odsuwamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może coś w tym jest
uzależnienie nigdy nie jest dobre, czy od bycia samą czy od faceta. Ja to bym chciała mieszkać do końca życia z lubym po sąsiedzku, ale w osobnych mieszkaniach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A to mi sie spodobalo "ja to bym chciala z moim lubym mieszkac po sasiedzku ale w osobnych mieszkaniach" ale tak naprawde to to jest nastepny dowod smutny w dodatku ze uzalezniamy od sawotnosci przez te wszystkie nasze przyzwyczajenia i pewnie nadluzsza mete jakby ten wspanialy zaczol pokazywac swoje odmienne przyzwyczajenia to juz sie czujemy zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez przesady mysle ze jak ktos jest długo sam to potrafi sie dostosowac do drugiej strony o ile chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po części tak jest, ale jeśli ludziom na sobie zależy to zaczynają akceptować się wzajemnie w tej samej przestrzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jak ktos jest długo sam to potrafi sie dostosowac do drugiej strony o ile chce " Myslisz sie Cream i to bardzo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zależy co sie rozumie pod pojęciem "dostosowa". Myslę że można się dostosować ale i trzeba akceptować swoje różne przyzwyczajenie. Trzeba dać sobie przestrzeń i nie ingerować w nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Crem- pewnie i masz racje ale widzisz te posty i wszyscy pisza tak samo mysle ze chyba w praktyce tak jest ze robimy sie wtaki sposob samotnikami a zdrugiej strony hm nato by wychodzilo ze trzeba chciec jak twierdzisz i mysle ze kazdy chce a w praktyce okazuje sie jednak to drugie, mysle o osobach ktore sa wdluzszym czasie same tak jak pisalem w pierwszym posie zeby sie niepowtarzac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znajomy ktos kapelana wiec jak uwazacie? Kapelana wlasnie zalezy jak drugi ingeruje wto co my robimy ,ale czy ten drugi niezakluca nam tego juz nawet samom osoba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu nie chodzi oto czy hmm mozesz sie zmienic na ta bardziej "otwarta" ale oto czy pewne nawyki zakceptuje twoj partner :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba czy oboje zaakceptujemy swoje nawyki? Czy uważasz że kobieta mieszkająca przez dłuższy czas samotnie ma jakieś specyficzne nawyki, które nie są do zaakceptowania przez mężczyznę? jeśli tak, to niby jakie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O tonie chodzi huz o jakies ekstremalne rzeczy , zwykle codzienne rzeczy ktore robisz tylko wzgledem sibie dla drugiej osoby moga sie wydawac dziwne chociazby :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mysle np.przestawianie zeczy,rozlewanie i ciapanie przy robieniu obiadu nawet na podloge np jedna nienachlapie nigdzie jak robi niemowie ze cos kaplo ale nachlapane wszedzie po rozlewane za kazdym razem,np niesprzatanie za soba i teraz zwracasz uwage takiej osobie a ona mowi ok dobrze poczym nieswiadomie robi dalej tosamo, przyzwyczajenie, i dziesiatki zeczy innych nawet niewiem czas wstawania godz spania jeden np o 22 a drugi o 2.00, inne osoby inne charaktery nagle trzeba sie dostosowac i ten lad w ktorym bylas sama zostaje zachwiany i twoje przyzwyczajenia bo drupa strona tez ma swoje ktore twoje jej moga nieodpowiadac . i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od tego mamy aparaty mowy, żeby sie porozumiewać i wyjaśniać sobie pewne rzeczy. Jeżeli mieszka sie razem, trzeba sie do siebie dopasować w każdym przypadku. Bez względu na to czy planujemy zamieszkać z ukochanym, ukochaną, ciocią, babcią, rodzicami, czy znajomymi. Myślę że problem dopasowania sie zależy od tego, czy np. wynajmujemy razem zupełnie nowe mieszkanie, czy facet wprowadza sie do mnie. W nowej przestrzeni jest chyba łatwiej sie do siebie dopasować niż jeśli ktoś wprowadza się ze swoim "bałaganem" do mojej wychuchanej przestrzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedna rzecz. Zakładając że nie jesteśmy nastolatkami, tylko ludźmy po 30tce lub w okolicach 30tki, to przed podjęciem decyzji o wspólnym zamieszkaniu z reguły znamy już swoje przyzwyczajenia i wady, bo przeszliśmy już etap bywania u siebie i widywania sie w różnych sytuacjach, czy nawet pomieszkiwania razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie mozna zawsze rozmawiac ale, caly czas patrzyc pod katem SIEBIE czy zaakceptujesz jego bycia , obecnosc. A powinnas patrzyc jako WY. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kapelana hm niemysle ze to takie proste? Tak oczywiscie "rozmowa" jest kluczem ale niedowszystkiego niestety, przyzwyczajenia ktore sa wypracowane latami, charakter,osobowosc itp. wiec mowisz trzeba sie dostosowac ale czy czujesz sie stym dobrze? Czy jest ci dobrze? I czy chcesz zeby tak bylo, czy niejest to zaduza cena zeby siebie zmieniac i w dodatku akceptowac zeczy ktore ci przeszkadzaja? Czyto niejest zaklocanie twojego trybu spokojnego zycia, czy to niejest meczarnia dlaciebie? I wkacu CZY TO JEST SZCZESCIE TWOJE? czy jestes szczesliwa wtedy z wyrzeczen i zmian ktorych musisz w sobie zrobic jak i tolerancji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marko, jak się ma 18 czy 19 lat, to wtedy z reguły nie ma sie jeszcze przyzwyczajeń i mozna sie dotrzeć niemal idealnie. jak ma sie troche więcej lat, to lepiej zostawić csobie tę przysłowiową przestrzeń i w pewnych sprawach pójść na kompromisy. Poza tym dojrzali ludzie chyba łatwiej idą na kompromisy niż narwani nastolatkowie, nieprawdaż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kapelana prawdaz e kompromisy niechce was tu zanudzic! Bo moglbym tak dlugo;) ale tak jak pisalem wyzej to niejest takie proste te "kompromisy" bo jest kupe innych zeczy jeszcze tez jak juz wspomnialem, a co do poznania drugiego to trzeba niestety zamieszkac razem i uwiezcie ze dopiero wtedy wychodzi kto i kim jest i jakim jest itp. A tak naprawde to sam juz niewiem co myslec? crem- widze ze wierzy ze chciec to moc a ja niewiem niezabardzo , zapomnialem tego trzeciego nicka , kurcze ale jazda stym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Poza tym dojrzali ludzie chyba łatwiej idą na kompromisy niż narwani nastolatkowie, nieprawdaż?" No wlasnie nie mlode lata ksztaltuja czlowieka a kolo tej 30stki juz nie jest oto latwo. Sa rzeczy ktorych nie nagniesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×