Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Krwawa_Merry

W młodym ciele stary duch

Polecane posty

Mam doła, życiówkę, jak zwał tak zwał. Mam problemy ze sobą, mnóstwo nieuzasadnionych kompleksów. Parę przykładów? proszę bardzo. Z jednej strony chcę chodzić na imprezy, z drugiej ich nie lubię. Z jednej strony lubię swoją figurę, z drugiej widzę grube uda, wielki tyłek, wielki, wystający brzuch, małe piersi - co tylko chcę (przy 170cm ważę 58kg), a z drugiej uważam "nawet ładna dziewczyna", akurat to drugie trwa tylko parę minut i bardzo rzadko. Czy ja mam fobię społeczną?! Przez swoje kompleksy chodzę zgarbiona, krok mam niepewny, jestem bez uśmiechu, rozmawiam tylko z kimś, kogo dość dobrze znam... Zastanawiam się, gdzie ta dziewczyna z początków gimnazjum, gdzie miała zdanie innych gdzieś, była pewna siebie i zwariowana. Myślę, że gdy mój bunt młodzieńczy minął - ta pozytywna i nabuzowana energią osoba też odeszła. Zaczynam martwić się o siebie, nie daję już sama rady. Problemy mam już długo tego typu, nawet psycholog chodził mi po głowie, ale od zawsze miałam zdanie, że on kasuje kasę za nic, za nabijanie mojej głowy głupotami i, że jestem na tyle silna, że sama sobie poradzę. Drugi powód to taki, że nie otworzę się przed psychologiem - zwykle jestem zamknięta w sobie i nieufna, nie rozmawiam z nikim o moich sprawach i problemach, boję się rozgadania i wyśmiania. Ale jakoś słabo mi to wychodzi, ta walka ze sobą, chociaż się staram... Nawet tutaj, na forum, czasami się udzielam pod tym samym nickiem. Zawsze rozmowna, rozsądna, wydaje się, że jestem pewna siebie i w dodatku ludzie po stylu pisania dają mi więcej lat, niż te "naście". Ale czuję się lepiej, bo napisaniu tutaj tego wszystkiego. Może ktoś potrafi mnie pocieszyć, coś doradzić, albo ma podobnie, jak ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teno
hej. mam to samo tzn.niby chcialabym chodzic na imprezy ale ich nie lubie tzn. klubow i innych wielkich imprez. wolale isc do pubu na piwo, glownie ze znajomymi, albo przynajmniej zeby ktos byl z moich blizszych znajomych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie, ja nawet do tego pubu nie chodzę :O byłam może z pięć razy i za każdym razem powiedziałam tylko parę zdań :O. Nie wiem, co ze mną jest nie tak. Nie mam wspólnego języka z moimi znajomymi, nie interesują mnie gwiazdy i plotki na ich temat, książek i filmów, które lubię, nie oglądali i nie czytali, nie lubię papierochów które są na takich spotkaniach obowiązkowe i najważniejsze - nie lubie obgadywania innych, którzy z nami nie siedzą wtedy :O Tak to wygląda u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teno
wiesz mnie tez czasami wkurzaja takie imprezy popisowki. dziewczyny gadajace jak to sie schlaly, ledwo trzymaly na nogach itp. mieszkam pod miastem wiec tez mam problem z powrotami dlatego nie lubie. a ludzie tez sa tacy ze dziwia sie jak to mozna sie spotkac np o 18. najlepiej dla nich o 22 i chlac do 5:O a na drugi dzien musisz isc na zajecia czy do pracy:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Walka. Miodzio. Kochana.... najpierw walka!. Piszesz, że jesteś trochę niezdecydowana... to czas sobie odpowiedzieć na pytania, które sobie zadajesz nieustannie. Wszak pewność siebie oraz energiczności nie zbudujesz na podstawie swojego ja... bo to będzie ja, które w życiu zaliczyło pewnie wiele porażek i sukcesów ( o tak!). Myślę, że warto spojrzeć na drugiego człowieka i nie zamykać się we własnym egoizmie. Wiem, że to potrafisz. Zresztą jak każdy człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesoła mary ann
też mam coś podobnego, z tym że bardzo się sobie podobam, bo natura mnie ładnie obdarzyła kobiecymi wdziękami. :D jestem strasznie nieśmiała, wstydliwa, też nie lubie przebywać z ludźmi, mam wrażenie, że nikt mnie nie polubi itp. :) ale nie przeszkadza mi to w ogóle, bo w swoim życiu skupiam się głównie na sobie. jeśli chodzi o psychologa - jeśli nie chcesz do niego iść, większość uczelni powinna mieć taką osobe, do której możesz napisać e-mail, zupełnie anonimowo! wpisz w google np. "uniwersytet warszawski psycholog", tam będzie zupełnie darmowy psycholog, który wysłucha Twoich problemów, doradzi, powie, co robić itd. :) zważywszy na to, że nie są w stanie sprawdzić, czy chodzisz na tą uczelnie, czy nie możesz wybrać dowolnego terapeute, z obojętnie której szkoły. :) napisać jest łatwiej niż powiedzieć.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teno - ja też muszę dojeżdzać :O najczęściej prosiłam tatę, bo co zrobić, nie miałam zazwyczaj powrotnego autobusu. Gwiazdor - sądzisz, że zamykam się w egoizmie? Zawsze sądziłam, że to nie tutaj leży problem, bo jak ktoś potrzebował pomocy i byłam w stanie pomóc, to byłam pierwsza. Zawsze wysłucham każdego, co nawet lubię, lubię doradzać i rozwiązywać problemy innych. W skrócie - nie jestem obojętna na to, że ktoś potrzebuje pomocy. Wesoła - dzięki za radę :) może się skuszę. Najdziwniejsze jest to, że mimo kompleksów mam do siebie dystans. Potrafię z siebie żartować i wtopy obrócić w żart. Już sama nie wiem, co mi jest, że mam takie zachwiania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uhmmm
o dziewczyno jakbym siebie slyszala. tzn ta pierwsza czesc ze chcialabym przebywac miedzy ludzmi ale z drugiej strony ich nie lubie. kluby? w zyciu. tlum ludzi, wypindrzone panienki i faceci. jak mnie nie podrywaja zle - bo czuje sie brzydka, jak podrywaja zla - no bo co za debil podrywa w klubie pewnie chce tylko szybki numerek. cialo mi nie przeszkadza ale jak tylko wstaje rano i probuje cos na siebie zalozyc to sie sama na siebie wsciekam bo wsyzstko za male (ostatnio sporo przytylam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uhmmm
a i jeszcze tez nie wiem co sie ze mna stalo. kiedys bylam moze i niesmiala ale mialam przyjaciol, nzajomych, imprezy co tydzien a teraz? teraz mam problem by sie z kims na piwo umowic i tylko slucham gdzie kto byl. na uczelni nie mam znajomych. kiedys mi to nie przeszkadzalo ale dzisiaj gdy mam np 2godiznne okienko chetnie bym z kims posiedziala zamiast patrzec w sufit czy lazic samej (a jak to przyjemnosc gdy pada wiec spacer odpada a kasy nie masz zeby gdzies posiedziec?). tylko jakos sie przelamac nie umiem,....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomoc a pomoc to dwie całkiem różne sprawy. Możesz pomagać i kręcić się wokół siebie. Możesz pomagać i wyjść "po za siebie". Wybór należy do Ciebie. Pierwszy nigdy nie da Ci szczęścia i radości, której pragniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja raczej nigdy nie byłam duszą towarzystwa. I co jeszcze - też byłam podrywana, za każdym razem uciekałam. Moze mi ktoś powiedzieć, czemu? Odczuwam paniczny lęk i koniec. Obrzydzam sobie fajnego chłopaka, wymyślam mu wady, a potem jest mi przykro, że jestem taka głupia i sama się odsuwam od chłopaków. Gwiazdor - jak mam wyjść "poza siebie"? Jak mam przestać na siebie narzekać, bo mnie to zaczyna mocno wkurzać. Staję przed lustrem, mam fajną figurę ale ja dostrzegam tylko nieumięśniony brzuch! jest płaski, ale ja widzę, że jest ogromny! Nie da się na dłuzszą metę żyć z wiecznie narzekającym człowiekiem. Czuję się z tym strasznie, że tak narzekam, myślę ciągle o tym, co jest we mnie niedoskonałe, zamiast skupić się na tym, co mam w sobie dobre. I co jest najgorsze? Jestem świadoma tego, co robię. A nie potrafię z tym nic zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uhmmm
"I co jest najgorsze? Jestem świadoma tego, co robię. A nie potrafię z tym nic zrobić." - tak jak ja. slucham opowiesci znajomych ze sie spotkali na piwo (nie ze wielka impreza tylko zwykly wypad na piwo) - i mysle sobie 'fajnie by bylo' ale nie robie z tym nic. albo slucham jak moja przyjaciolka poleciala z kolezankami z roku do hiszpanii na wczasy i znowu mysle sobie 'fajnie, tez bym tak chciala miec z kim poleciec' i znowu co robie? znowu NIC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W egoizmie jesteś debeściara. Cały czas piszesz o sobie. Szukaj gdzie indziej potwierdzenia swojej wartości. Ja to ja tam to... za dużo Ja. Są inni ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, opisuję swój problem, więc muszę skupić się na sobie. Co mam napisać o innych, skoro próbuję nakreślić, co się dzieje w mojej głowie? Trochę to trudne. Nie przeczę, że nie jestem egoistką - jakbym nie była, to bym nie narzekała, ale dążę do tego, że egoistą jest każdy. I może tutaj leży problem? Że nie potrafię poszukać szczęścia w innym człowieku, bo się tego boję? 10-letnia przyjaźń poszła w błoto, bo druga strona miała to gdzieś. Jestem zniechęcona. I egoistyczna, może masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość srali muchy bydzie wiosna.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć. 10 lat poszło w piach. Takie życie. każdy ma jakieś doświadczenie. Ty zyskałaś takie. Tylko pytanie czy chcesz na nim pozostać i dryfować. Czy warto się użalać nad sobą? Szkoda czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, Gwiazdor, dzięki ;) jak na razie bardzo mi pomagasz, bo zaczęłam się zastanawiać nad sobą i nad tym wszystkim, co mnie otacza i masz rację, nie chcę się użalać nad sobą. Także zaczynam pracę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maaaaaaa
Hm, oj Krwawa - cos za szybko poszlo :) Nie oszukuj sie. Nie czujesz w ogole co do Ciebie pisze Gwiazdor, bo nie jestes jeszcze na tym etapie. Jakby anorektyczce mowic - jestes anorektyczka, a ona na to " OK- jestem anorektyczka! Dzialam! " Choc dobrze, ze chcesz cos zmienic i uda sie, jesli bedziesz dajesz szukac :)) Ja dam Ci tylko taka wskazowke - Jestes KIMS duzo wiekszym, niz swoje cialo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może źle się wyraziłam - ja wcale się nie zmieniłam pod wpływem tego, co pisze Gwiazdor. Momentami tego w ogóle nie rozumiem. Chciałam napisać, że on mnie zmusza do myślenia. Ja dalej narzekam. Dzisiaj wstałam i nie chciałam tego robić, bo dalej odczuwam niechęć, ale chcę to zmienić, a wcześniej nie bardzo. Po prostu czytam to, co mi napisał, zastanawiam się i czuję taką chęć do działania. Jest mi ciężko i pewnie długa i ciężka droga przede mną, ale może mi się uda? Może na początek zmuszę się do paru rzeczy? Np z rana pomyśleć o czymś miłym dla mnie i uśmiechnąć się. Może po dłuższym czasie uśmiech sam zacząłby przychodzić, bo z rana pomyślałabym o dobrej rzeczy, zamiast narzekać? Ludzie, którzy narzekają są okropni. Ktoś mi powie, że ładnie dziś wyglądam a ja się w tym doszukuję ironii. Kolega się śmieje, gdzie ja pakuję te wszystkie tosty bo jestem chuda a ja mam wrażenie, że się naśmiewa. Męczące ;) Ja po prostu chcę coś zmienić. I mam nadzieję, że mi się uda. Wszystkie wasze wypowiedzi sobie zapisałam do komputera i jeśli znowu przyjdzie mi porzucić chęci co pewnie mnie czeka niejednokrotnie, to za każdym razem sobie te wypowiedzi przeczytam i zastanowię się nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie. Krwawa Merry. Przestań w końcu zastanawiać się nad sobą. Życie, kręci się nie wokół Ciebie. Nie chodzi o to, żeby na siłę szukać szczęścia dla siebie... bo to czysty i najbardziej perfidny sposób przejawiania się naszego egoizmu. Szczęście - to wolność, Ty jednak spętałaś się ciągłym zastanawianiem się nad swoim Ja - Domniemywam, w każdej konfrontacji z drugim człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaale
o czym wy mowicie? kto z nas nie jest egoista? oczywiscie ze WIEKSZOSC jesli nie WSZYSCY. co to za jakies gornolotne gadanie ze nie wolno sie zamykac na siebie itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwadło z pieca spadlo
czesc Wam :) jestem taka sama jak Wy....u mnie jeszcze dochodzi problem taki ,ze jednego dnia kogoś lubie nastepnego nie....nie chce mi sie z nikim spedzac czasu a jak siedze sama to mnie smutek zżera....w jednej chwili - jak ktos powie coś nie tak - wybucham! do tego niedługo mam urodziny i nie chce na nich widziec chlopaka z którym sie prawie rok spotykam...czemu??? nie mam pojecia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie stwierdziłam w poprzednich postach, że każdy jest egoistą. Gwiazdor - może masz rację, ale chyba jeszcze tego nie potrafię. W pełni skupić się na kimś innym, niż na samej sobie - może w najbliższym czasie. Dziś znowu to samo - kolega powiedział, sam od siebie, że przebijam urodą jego koleżankę (która jest ładna wg mnie), a ja nie poczułam nic w stylu połechtania mojej próżności - uznałam, że on sobie kpi :O nie powiedziałam mu tego, ale pomyślałam tak i uznałam, że pieprzy i żarty sobie robi, po czym zajęłam się czymś innym. Myślę, że na początek trzeba mi czegoś innego by cieszyć się własnym życiem, niż skupianie się na innych... według mnie to uciekanie od problemu, ale może naprawdę jeszcze nic nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krwawa tlo jest masakra...Masz zanizone poczucie własnej wartosci i zaburzenia nadajce sie raczej do psychologa a nie forum. Jesli to wszystko prawda. A duch nie jest stary tylko dobry:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko psycholog może pomóc? :O To niestety prawda, wszystko, co tutaj piszę. Słyszałam od przyjaciela, że jestem szczupła i bez oporów mogę jeść to, co chcę bo wyglądam świetnie - ale jak patrzę w lustro to widzę same niedoskonałości, niedociągnięcia, za dużo tu, za dużo tam. Zaczynam być przerażona tym, co się ze mną dzieje :O Z charakterem jest gorzej, kiedyś uwielbiałam rysować, teraz nawet tego nie robię bo uważam, że nie potrafię :O mam poczucie, że na nic mnie nie stać. Trochę się boję psychologa, że nie będę umiała z nim porozmawiać, albo, że nie pomoże mi a tylko wyciągnie ode mnie kase.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zacznij moze od psychiatry a on bezpłatnie skieruje cie do psychologa. Zacznij sie skupiac na tym co masz dobre, bo wszyscy od ciebie zwieją. Wmawiaj sobie jaka jesteś super,poczytaj o tym w necie,znajdź ludzi z podobnym problemem. Tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -Malinka-
Jestes szczuplutka, nawet nie mysl o odchudzaniu, co najwyzej mozesz troche cwiczeniami wyrzezbic cialo, ale jest OK. Co do dolow, moze sprobuj najpierw Deprim Forte przez jakies 2 m-ce. Podobno jest coraz wiecejbadan, ktore dowodza,ze to jak Prozac tylko naturalny. Pojscie do psychologa - no z tym to jak do dentysty, czasem trzeba pocierpiec. Jesli psycholog stwierdzi, ze to trzeba leczyc i skieruje do psychiatry to dobrze. Ja raz mialam krotka kuracje (6-m-cy na niskiej dawce antydepresanta) i oczy mi sie otworzyly na wiele spraw. Miewam dolki, ale lzejsze, bardziej sie kontroluje i znikly mi zupelnie napady paniki. Warto bylo, szkoda, ze tak pozno, bo sie pare ladnych lat meczylam z moja chora dusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo..mam 26 lat a czuję się jak stara baba,zmęczona życiem...moje życie to porażka..Znajomi się porozchodzili,więc nie ma nawet zbytnio z kim wyjść,czy pogadać.Chłopaka już nie mam..siędzę w domu i nic mi się nie chce..tylko łapię doły,wszystko mnie wkurza,nie chcę mi się ubierać ładnie,nie wychodzę z domu..nie chce mi się myć włosów..malować itp..Kisnę w domu i tyję :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×