Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość takasebabazmiasta

czy ktoś tak miał ???

Polecane posty

Gość takasebabazmiasta

Mam 35 lat - żywiołowa, spontaniczna , baba z charakterem . Dlatego faceci się mnie generalnie boją . Miałam nieudane życie emocjonalne - mnóstwo problemów- nieudane związki - teraz od 10 lat mężatka - spokojne , ustabilizowane życie. Życie - w zasadzie bardziej - pogoń za pieniądzem ,walka z czasem a właściwie jego brakiem , z mężem łączy nas już teraz chyba bardziej przyzwyczajenie- nie ma kłótni , nie ma iskrzenia , nie ma chęci . Nie potrafimy i nigdy nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać : o emocjach , o uczuciach , o czy marzymy . Wszystko co nas spotykało było po prostu -stawało się i już. I tak sobie żyłam wygodnie nie dopuszczając do siebie i swoich emocji i uczuć nikogo - uśpiony wulkan. Aż tu nagle 2 miesiące temu spotkałam faceta- po 40-stce , żonaty jak się potem okazało. Niechcący - zaczęliśmy rozmawiać. Tak sobie znienacka zadał mi pytanie o moje emocje . Pomyślałam sobie : co za kretyn - w ogóle mnie nie zna , jak śmie . Pożegnałam się. Znalazł mnie . Zszokowana - zgodziłam się na kawę w knajpce. Poszłam . Na jednej kawie się nie skończyło - było ich już kilka. Także "porwanie" w fajne miejsca z pozycji "wsiadaj, zabieram Cię gdzieś" ... park, rynek.... Rozmowy z nim to droga przez mękę. Jest wnikliwy , zadaje dużo pytań o uczucia w danej chwili, emocje , czego chcę, co mnie cieszy - nie potrafiłam do tej pory z nikim tak rozmawiać, bo nikomu wcześniej nie zależało na tym, żeby poznać moje uczucia tak naprawdę. Uczę się tego cały czas. Nie jest taki jak inni faceci - zaliczyć i z głowy . Mieliśmy nawet okazję - do niczego nie doszło - stwierdził, ze chce mnie poznać a nie wykorzystać. Założenia są takie, żeby się poznać, być dla siebie wsparciem, dzielić optymizmem, wziąć z tego co nas spotkało jak najwięcej pozytywnej energii dla siebie. Sex nie jest ważny - jeśli już to jako dopełnienie - kiedyś tam . Trwać ma - dopóki nie będzie to dla nas obciążeniem, kiedy przestanie dawać optymizm i radość a stanie się dyskomfortem. Nikt nie może się o tym dowiedzieć - za dużo oboje mamy do stracenia - własne rodziny . Czy ktoś miał taką sytuację? Czy może podzielić się doświadczeniem? Pierwszy raz w życiu mnie takie coś spotkało - chciałabym m pogadać o tym z kimś kto przeżył taką sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co prawda czegos takiego nie przezylam, ale tak sobie mysle skoro o sex nie chodzi to nie mozecie sie po prostu przyjaznic? meza bedziesz miala, oboje nie stracicie rodzimy, a bedziecie mieli siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy czegoś takiego nie czułam . Nie wiem czy to przyjaźń. Kiedy myślę o nim - robi mi się gorąco - od wewnątrz. Czuję się przy nim bezpiecznie , odciążona od problemów które On ode mnie odbiera rozmawiając. Czy to ma rację bytu? A jeśli się zaangażuję? Minie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lutek danielak 29
oni sie ciebie nie boją,ale brzydzą spojrz na swoj wiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Horned man
Już się zaangażowałaś... Co gorsza - co byś czuła gdyby nagle zniknął??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Horned man - to chyba nie jest jeszcze zaangażowanie . Nie otwarłam się przed nim , bronię się . Nie poznał mnie - jestem częściowo zamknięta . Ale - nie wiem jak długo moje granice wytrzymają nim się rozpłyną. Bardzo chciałabym dać się poznać - ale cholernie się boję , że się zaangażuję. Że nie będzie okazji żeby umarło śmiercią naturalną - tylko skończy się bólem i cierpieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Horned man
Ale powiedz co czułabyś w tej chwili gdyby on nagle zniknął?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Horned man - poczułabym pustkę i smutek , ale jeszcze nie rozpacz. Rozważam bardzo poważnie , czy zakończyć znajomość na tym etapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Horned man
Traktujesz mnie jak wariata. Rozumiem;) Jednak... Twój nowy znajomy działa na Ciebie jak narkotyk... Jest inny, rozumie Cię, szanuje, interesuje się Tobą - robi dokładnie to , czego nie robi mąż. Domniemam, że dla Ciebie jest to interesujące, intrygujące. Ale... Ale boisz się, że przekroczysz granicę własnej moralności, lojalności wobec męża, że władzę przejmą Toje uczucia i emocje, nad którymi nie będziesz mogła zapanować... Bardzo intrygująca i trudna sytuacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorka już przekroczyła granice lojalności wobec męża; wg mnie nic dobrego z tego nie wyniknie, a takie gadanie że nie chodzi o seks to bardziej styl podrywu;) Dlaczego nie pogadasz z mężem ? może wyjedz z mężem na weekend

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Horned man - bardzo poważnie podszedłeś do mojego problemu - nie śmiem traktować Cię jak wariata . Rozumiesz problem . Dokładnie o to chodzi . Co zrobiłbyś będąc na moim miejscu? Kontynuował znajomość z pozycji osoby "nie do końca otwartej"? to nieszczere . Otworzyć się? Ryzyko - zaangażowanie , ale jeśli się nie otworzę i będe nieszczera to ta znajomość nie ma sensu. Czy zerwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Horned man
Odpowiedź -czy wierzysz w przyjaźń pomiędzy mężczyzną a kobietą? Dodam - bezinteresowną??... Życzę Ci optymalnie najlżejszego wyjścia z sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja bardzo go lubię - jestem pewna , że nie chodzi mu o sex okazje były - i rozmowa wyjaśniająca z Jego strony : nie - nie chcę Cię wykorzystać to nie sposób podrywu - jestem pewna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrezygnujesz...bedziesz zyc bólem i cierpieniem przez nastepne lata...nie zrezygnujesz,unieszczesliwisz męża...moze zakoncz jeden zwiazek ,jesli stanowisz dla niego wartosc...poczeka... To Twoje za i przeciw...sama zapłacisz konsekwencjami,czegokolwiek nie zrobisz lub cokolwiek postanowisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Diabollica27 Nie możemy być razem - to wykluczone . Mamy swoje rodziny - nie możemy ich poświęcić . Mój mąż nigdy by mi nie wybaczył gdyby się dowiedział - to byłby koniec naszego związku. I koniec Jego związku gdyby dowiedziała się Jego żona. Zasady tej znajomości opisałam w pierwszym wpisie - i nie może być nic ponadto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myslalem ze to kobiety uważają ze zdrada emocjonalna to tez zdrada... Uwazasz ze nic sie jeszcze nie stalo? Jak nie wetknie - ordynarnie mowiac - to nie jest zdrada? No wlasnie wierzysz ze przyjaźń damsko męska nigdy nie Pojdzie dalej.. Ja z zycia wiem ze zwiazek różni sie od przyjazni ze przyjaźń plus sex to wlasciwie zwiazek. Dawno przestałem wierzyc w taka przyjaźń. Wiele ich widziałem i prędzej czy pozniej każda kończyła sie tak ze którąś strona chciala isc dalej. Skoro przyjaciel jest lepszy od męża a z mezem tylko sie mieszka i ma dzieci to czemu nie zmienic go...na przyjaciela ktory prędzej zastąpi meza niz mąż sie stanie przyjacielem... Takie mysli przychodzą po czasie. Latwo przekroczyć cienką linie. Dlatego ja nie zaczynam takich przyjazni juz wiecej. Każda dokąds zmierza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rezygnując z niego-skrzywdzisz siebie...ja cierpię juz dwa lata i nie mija...i nie chce zapomniec,nie chce nikogo,kto by zmył Jego obraz,sama siebie tym krzywdzę... jesli to bedzie trwac,bedziesz cierpiec TY,ON i Wasze rodziny...sumienie nie da Ci zyc spokojnie... jesli zapytasz,co bym zrobiła,gdyby On chciał ciagu dalszego-teraz po czasie gdy nie udało mi sie zapomniec,odpowiem-byłabym z Nim pomimo i brałabym tyle Jego ile zechciałby mi dac...bo go kocham... mozesz mnie potepic teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie namawiam Słońce...tylko mowie,jak mnie boli,to co sie stało ,to juz tak długo trwa...czasem zaluje,ze to wszystko sie stało,ze pokusiłam sie spełnic marzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie . Właśnie o to mi chodzi . Czyli nie da rady bez bólu - nie da się, żeby umarło samo śmiercią naturalną kiedy już weźmiemy od siebie wszystko co do wzięcia było. Nie da się :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w podobnej sytuacji
wybrałam męża, jemu "kazałam" wracać do żony... nie było łatwo... tęskniłam, płakałam i miliony razy chciałam napisać, zadzwonić... po 3-4 miesiącach od ostatniego spotkania on napisał smsa, że nie może zapomnieć... tylko tyle... 'nie mogę o Tobie zapomnieć" ja nie odpisałam... po 6 miesiącach znów sms "brakuje Ciebie w moim życiu' znów nie odpisałam, po roku wysłałam smsa na święta w odpowiedzi na którego dostałam znów wiadomość... tym razem "żałuję"... od tego czasu minęły już 4 lata... w tym czasie setki razy zastanaiwałam się co by było gdyby... a może jednak mieliśmy sobie pozwolić na więcej... znam go lepiej niz jego własna żona, on wie o mnie więcej niż mój mąż... był "ideałem"... być może gdybyśmy "poszli" dalej okazałoby się, że ideały naprawdę nie istnieją... 2 miesiące temu dostałam wiadomośc na naszej klasie "czy to Ty?" (mam ukryte zdjęcie itp) nie odpisałam, po tygodniu dostałam maila (wyszukał mnie w internecie) prosił o spotkanie, pisał, że przez cały ten czas nie było dnia, żeby się nie zastanawiał, nie myślał, nie tęsknił... dodam, że nigdy nie łączyło nas nic fizycznego (oparło się o kilka pocałunków) oboje wiedzieliśmy, że jak zrobimy "to coś" to nie bedzie odwrotu... nie traktowaliśmy się jak kochanków... byliśmy przyjaciółmi... z perspektywy dnia dzisiejszego wiem, że dobrze zrobiliśmy, ale te 4 lata rozmyślania, tęsknienia to pewnie nie koniec... wiem, że za czas jakiś znów się odezwie, znów zatęksnię... wiem, że do końca życia będę się zastanawiała co by było gdyby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz cos zrobisz bedzie boleć. Ale jak zrobisz cos dopiero za jakis czas bedzie boleć jeszcze bardziej. Jak sie nie chce takich sytuacji to sie nie zaczyna uzupełniających braki w związku przyjazni tylko sie naprawia związki.skończ to poki nie jest za pozno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w podobnej sytuacji
autorko... bez względu na to co zrobisz na 100% będziesz tego kiedyś żałować... jeśli pociągniesz znajomośc dalej to przyjdzie czas na wyrzuty sumienia ... no i nie wiadomo jaki "on" b edzie dalej... czy nie okaże się nie wartym jednego dnia palantem... jeśli zakończysz tą znajomośc dzisiaj to pewnie do końca życia bedziesz się zastanawiac jakby mogło być... ale będziesz też mogła wierzyć w to, że są super faceci... sama musisz wybrać co wolisz... ja wyznaję zasadę, że lepiej żałować że się coś zrobiło... jednak w tym temacie emocje, uczucia były zbyt wielkie... czy żałuję??? ciągle się zastanawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w podobnej sytuacji
no niestety nikt nie podejmie lepszej decyzji niż Ty sama... ja życzę szczęścia i tego byś nigdy nie musiała niczego żałować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×