Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zestresowana fobiczka

fobicy(fobia spoleczna) gdzie pracujecie jak sobie dajecie rade

Polecane posty

Gość fobiczkaa jedna
ja mysle o terapi richardsa bo tto jest taka self terapia. mieszkam w takiej dziurze i nie ma tu zadnego terapeuty psychiatry itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już wcześniej pisałam, że u mnie też najgorsze jest drżenie rąk. To jest istny koszmar :( Nie możesz się podpisać, napić czegoś normalnie czy zjeść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najbardziej sie denerwuje jak mam zalatwic jakas sprawe,gdzie musze wytlumaczyc cos,wyjasnic,to wtedy paralizuje mnie lek,ze sie zaplatam,ze bede gadac jakies bzdury,zaczne sie jakac, a wystapienia publiczne to jest horror dla mnie, jak czytalam ze ktos tutaj z wypowiadajacych sie pracuje w szkole to wydaje mi sie,ze ta osoba wcale nie ma fobii, mialam jedna lekcje praktyk z godziny wychowawczej w szkole i pomimo tego,ze przeprowadzalysmy ta lekcje z kolezanka to byl oto najdluzsze 45 minut w moim zyciu:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszecie,ze nigdy nie pojdziecie na terapie,ale naprawde warto, terapeuta jest wlasnie dla takich osob i on doskonale sobie zdaje sprawe z tego kto do niego przychodzi. ja naprawde zalowalam,ze tak dlugo zwlekalam z pojsciem na terapie,ze musialam miec mega ataki leku,zeby wreszcie cos ze soba zrobic. wystarczy zrobic ten pierwszy krok a potem juz idzie z gorki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobiczkaa jedna
ja pracowalam w szkole podstawowej ale akurat u mnie takie dzieciaki w tym wieku nie wywoluja stresu. ja sie stresowalam bardziej na radzie w pokoju nauczycielskim unikalam imprez typu dzien nauczyciela itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobiczkaa jedna
tylko ja mowie ze u mnie nie ma terapii musialabym jezdzic jakies 80 km w jedna strone i to jescze nie na kase chorych tylko prywatnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie jest jeszcze taki problem, że nawet gdybym zdecydowała się na terapię to musiałabym powiedzieć o moim stanie rodzicom i bratu. A wychowałam się w takim domu, że wszystkie problemy muszą zostawać tutaj. Oni wstydziliby się tego, że chodzę do psychologa. Kazaliby mi to ukrywać. Nie wiem czy dałabym radę. Chyba częścią wyleczenia się z tego jest mówienie o tym. Mam się leczyć i nadal ukrywać przed ludźmi, że coś jest nie tak? I patrzeć na ciągłą trzęsawkę rodziny: wygada się czy nie? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do kilometrów. Ja też mieszkam w małym mieście i gdy chce się znaleźć specjalistów z różnych dziedzin to trzeba jechać gdzieś dalej. Nie pracuję, nie mam kasy. Rodzice mają problemy finansowe. Brat zarabia na siebie. Nie mam prawa jazdy ani samochodu, a oznacza to, że nawet gdybym zdecydowała się na terapię to musiałabym jechać autobusem. A tam mnóstwo ludzi :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobiczkaa jedna
moja rodzina wogole nie widzi problemu twierdza ze przesadzam. porobowalam ich usiadomic ze jestem chora ale do nich to nie dociera i tyle . przeciez ludzie to dopiero maja problemy nie maja rak asa niewidomi jezdza na wozkach. a mi o co moze chodzic? taki jest ich tok myslenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobiczkaa jedna
tez jestem bez pracy i auta. na szczescie spokojnie moge jezdzic autobusem czy pociagiem. ale wole autobusem bo w pociagu siedzi sie na przeciwko kogos a to czasami krepuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, właśnie takie jest myślenie ludzi. Na fobię się nie umiera... Ale gdyby wiedzieli przez co muszą dzień w dzień przechodzić fobicy może mieliby trochę więcej współczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez fobiczka>> tym bardziej powinnas pojsc na terapie,bo twoje problemy maja zrodlo w rodzinie,w wychowaniu. niestety tak jest,ze osoba z fobia bedzie wymyslac tysiac wymowek,zeby tylko czegos nie zrobic,wiem to tez po sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczynam mieć teraz problemy z dalszą rodziną. Z dorosłych osób tylko ja jestem bez pracy i właściwie cały czas siedzę w domu. Inni coraz częściej robią mi uwagi na ten temat. Mam 24 lata i jak to? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cały czas zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie terapia to jedyne rozwiązanie. Tylko nie mam nikogo kto byłby ze mną tak na codzień :( Mogłaby być to jakaś koleżanka, ktokolwiek. czerwona, napisałaś wyżej, że masz męża. Ja nie wyobrażam sobie siebie w roli czyjejś dziewczyny, nie mówiąc o byciu żoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie z kolei chorobliwie brakuje przyjaciół,znajomych,czuje,że marnuje kawał życia...nie mam z kim pójść na zakupy,na kawę,na piwo,teraz jest koncert na ktorym bardzo mi zalezy i nie mam z kim pojsc:( moj maz jest typem domatora bardziej,w dodatku slucha zupelnie innej muzyki,wiem ,ze dla innych to sa blache problemy,ale dla mnie jest to naprawde bardzo przykre i z tego powodu mam depresje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale Ciebie rozumiem, naprawdę. Jestem sama jak palec. Swego czasu rodzice bardzo mi truli, że nigdzie nie wychodzę, nie mam koleżanek itd. Mój brat wręcz wstydzi się mnie. Kiedy byliśmy dziećmi i wtedy przestałam wychodzić do ludzi przynosił do domu te wszystkie wyzwiska. Mówił jak dzieciaki śmieją się ze mnie. Do dziś jest tak, że gdy musimy już gdzieś razem pójść idzie metr przede mną albo za mną :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiesz co jest najgorsze? Potrafi mnie nawyzywać od najgorszych, a rodzice mówią mi, żebym nie zwracała uwagi :O A jak mamy jakąś rodzinną imprezę to jestem jego "siostrzyczką". Wszyscy się zachwycają jaki on jest fajny :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam zawsze problem z moja mama, skutecznie zanizala moje poczucie wlasnej wartosci, duzo by pisac,w kazdym razie dopiero po terapii zaczelam wyrazac siebie,nie balam sie jej sprzeciwic,wyrrazic wlasnego zdania.... a wczesniej w moim domu rodzinnym nikt nigdy nie mowil o swoich uczuciach,emocjach, mowienie o rzeczach trudnych bylo tematem tabu.Teraz to wszystko sie zmienilo,mam z mama dobry kontakt,ale bez terapii chyba by tak sie nigdy nie stalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ładnie ładnie
wychodzi na to że w dużej mierze fobie i nerwice zawdzięczamy rodzicom i to jak nast traktowali w dzieciństwie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie na razie jest ok,ale bez prochów nie dałabym sobie rady z tym wszystkim co na siebie wzięłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie leki bierzesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola90
Pozwolcie ze ja opowiem swoja historie fobi . Zaczeło sie w 2 klasie gimnazjum, do tego czasu byłam odważną dziewczynką . Potem zaczełam mieć trudnosci z przemówieniami, wierszykami, odpowiedziami przed całą klasą . Mówiłam dla mamy ale to zlekceważyła . Gorzej było jak poszłam do liceum . nikogo nie znałam i nawet miałam trudnosci z przedstawieniem sie . robiłam sie czerwona jak burak i to własnie jest główny objaw mojej fobi jeszzcze mozna do tego doliczyc gólę w gardle. I w pierwszych tygodniach liceum poszłam z mamą do psychiatry prywatnie poniwaz trudno dostac się w szybkim czasie do lekarza nfz . Pani doktór przypisała mi jakies tabletki i po pierwszym dniu zażywania miałam dłosci i mysli samobójcze ale z czasem przeszło . Potem poszłam do innego doktora kóry przypisał juz bardziej odpowiednie lekarstwa ktore były przeciwlękowe . I troche poskótkowały ale teraz zauważam że zaczyna robić sie gorzej . Wczesniej nie miałam prolemu z wyjsciem do galeri na zakupy . A teraz sprawia mi to ogromny kłopoot . Nie boje sie iśc np po ulicy bardziej mam problem z dużymi przestrzeniami w budynku gdzie jest skupisko ludzi . Dalej po tym 2 lekarzu co wspominałam trafiłam do psychologa na terapie . I chodzę do dzisiaj i muszę powiedziec ze bardzo to lubie . Nikt nie ma tam takiego problemu co ja ale mają inne , mniej przerażające i bardziej . Ale fajnie pójść na taką terapie grupową ponieważ można tam o wszystkim pogadac . Naprawdę polecam wam . Zapiszcie sie zanim pogorszy sie wam sna lęku .. !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam chyba fobię
Napiszcie może skąd jesteście ? Piszemy tu o tym, że brak nam przyjaciół, czy znajomych. Nie uważacie, że warto błoby się zgadać ? W końcu mamy takie same lub podobne problemy .... Co do mnie, to byłam pol roku na stażu, potem kolejne pol roku pracowąłam fizycznie na magazynie , w pracy bylo duzo ludzi, ale nie bylo czasu na rozmowy itp. ... zrezygnowalam, bo praca byla cięzka i mialam za daleko dojeżdżac. Studiuję zaocznie, ale wiąże się z tym wiele stresu... :/ A prywatnie mam chłopaka,właściwie juz narezczonego. Poznaliśmy się przez internet i pisalisym z sobą 4 miesiąće zanim się poznaliśmy, może dlatego jakoś nam się udało... Planujemy ślub, ale juz teraz boje sie tego dnia, jak Wy to przezylyscie??? Z objawow fizycznych to czasem mam drżenie rąk, np. gdy mam coś podpisać , wiecie jaki mam brzdki podpis na dowodzie osobistym, wstyd go wyciagac :D Czasem też palę cegłę :/ W okresie dojrzewania strasznie mi doskwierała ta fobia, to byl najgorszy okres w moim życiu, teraz juz mi troszeczkę przeszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×