Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jancio muzykancio

Rezygnuję z seksu ! nie będę męczył żony!

Polecane posty

Gość jancio muzykancio
Jak zacznie się walić wszystko, to może się ocknie. Po iluś latach można mieć już wielu rzeczy dość, stają się obojętne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irysówka
a nie przyszlo ci do głowy że włóżku jestes po prostu nudny? i woli ogladać tv niż męczyć sie z tobą, wiem coś o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorze
Na to nie licz, że jak się zacznie walić, to wtedy nagle żonka przypomni sobie o seksie i uzna to za przyczynę tego stanu rzeczy i będzie chciała szybko naprawić błąd. Nic bardziej mylnego. Raczej utwierdzi ją to w przekonaniu, że jest tak źle w związku, to gdzie tu jeszcze miejsce na seks. Wtedy dopiero ją odrzuci na maksa, bo narosną wzajemne pretensje o wszystko. Nawet już nie będzie wiadomo konkretnie o co... Tysiąc ważnych lub mniej ważnych spraw... Jedyna sensowna rada - rozmowa o potrzebach, zmiana, urozmajcenie, rozpalenie, zaskoczenie... Może ona chciałaby inaczej, bo mimo iż Ty uważasz, że się starasz - dla niej może to być nudne i przewidywalne...i dlatego to "nic nowego" - nie jest atrakcyjne i pociągające. Wierz mi, wiele można zyskać, ale trzeba nakręcić kobietkę do tego stopnia, aby sama chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jancio muzykancio
Nie byłem nudny w łóżku, jak coś chciałem spróbować innego, to było tylko, że znowu jakieś głupoty wymyślasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorze
Kurcze - może Ty uważasz, że nie byłeś nudny a druga strona niekoniecznie. Czy zawsze tak było? Zimno, beznamiętnie, aby odpękać? Czy naprawdę niczym nie można rozgrzać połówki? Wiesz, niekiedy trzeba poniekąd "na siłę" - nie odpuszczać. Może być tak, że pewne pieszczoty są przyjemne, ale wstydliwe. Trzeba wprost zakomunikować - lubię to, chcę tego, sprawia mi to ogromną przyjemność.. pozwól .Bo Ona może odbierać to tak - znowu coś wymyśla, nie dlatego, że to lubi, ale wysila się, aby mnie rozkręcić :( I wtedy Ona tego nie chce, nie jest w stanie czerpać, myśli tylko - po co to, lepiej szybciej skończyć i mieć z głowy. A wtedy znowu pozamiatane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorze
;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojoj Nie rozumiesz?
Ja kocham mojego faceta;) Ale też czasami a prawie wogole nie mam ochoty na sex;/ Zbyt dużo monotonnosci;/ Kochany zmień coś, za nim znajdzie innego;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziiiiiiiiiiiiiii
juz ronw rzeczy zmieniałem, wszstko o kant dupy potłuc, chyba przestało mi zależeć co dalej będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem się jako kobieta
te wszystkie rady o staraniu się i wymyślaniu bóg wie czego przez faceta to o kant dupy potłuc albo kobieta chce seksu i ma na niego ochotę albo nie chce. jak sie czuje pożądanie to się chce bzykać nawet na pralce albo na stole przy krojeniu kapusty i taka jest prawda. A jak nie ma pożądania to i święty nie pomoże czasem żal mi facetów - bo gdyby słuchali się tych rad, to musieliby się tyle starać - a to znajomość 15879 technik kamasutry, a to kolacja ze świecami, a to wyjście do opery a to wyjazd na karaiby... żal po prostu. Wiadomo że dla partnera trzeba być w związku ciepłym, miłym, trzeba dbać o siebie nawzajem na codzień, być serdecznym, kwestie higieny też są chyba dla normalnego człowieka oczywiste. Ale to są podstawowe rzeczy które dla kochającej osoby są czymś normlanym co nie wymaga jakiegoś wysiłku. A tu się namawia do stawania na rzęsach, żeby jaśnie panią zadowolić i "rozbudzić". A prawda jest taka: TO NIC NIE DA!!! Albo jest pożądanie albo go nie ma. Koniec kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorze
Tutaj akurat, nikt do stawania na rzęsach, czy innych wysiłków typu Karaiby nie namawia. Mówimy - o czasem - zwyklych i niby oczywistych rzeczach, które powielane latami powodują rutynę, znudzenie i właśnie to o czym piszesz - brak pożądania. Wydaje się, że jesteś młodą osobą i wydaje Ci się, że po latach namiętność, pożądanie zawsze będzie na takim samym wysokim poziomie, jak na początku związku. Może, w jakimś niewielkim procencie związków to się udaje, ale uwierz w większości przypadków, ta krzywa ma tendencję spadkową. I o tym tu mówimy, jak spowodować, aby choć lekko poszła do góry. A naprawdę - niekiedy oczywiste, proste do wprowadzenia rozwiązania - mogą wiele zdziałać. Trzeba je sobie tylko uzmysłowić. Czasem właśnie ten spontaniczny seks na pralce, będzie miał lepszy smak, niż szczegółowo powielony i wyreżyserowany w wygodnym łóżku sypialni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie przez takie odmowy przestałem zabiegac. Seksu mi się odechciało i go już nie potrzebuje. Ciebie i tak podziwiam że tyle wytrzymałeś że żonę prosic o seks, ja sobie dałem spokój po 2 latach i teraz od 2 lat nie inicjuje zbliżeń czyli seksu nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu stary argument
że z wiekiem wkrada się rutyna ble ble ble bzdura!!! czemu jakoś autorowi rutyna się nie wkradła i "krzywa" mu nie spada??? czemu tylko żona ma ten problem? czemu to mężczyzna ma się starać i "na rzęsach stawać" a kobieta nie? dlaczego kobieta ma nie być "zobligowania" do podsycania tego ognia, zeby nie zgasł? przecież to lekceważenie potrzeb partnera. jej się już nie chce to niech on się martwi co z tym zrobić. A wszelkie rozmowy są zwykle ucinane krótko: "mnie to niepotrzebne" albo "jakiś głupot ci się zachciewa".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to działa w obie strony
W moim związku jest dokałdnie na odwrót. Od kilku lat to ja zawsze inicjuję sex, raz próbowałam ile wytrzymamy bez sexu, ale po trzech tygodniach braku inicjatywy z jego strony po prostu sie poryczałam. I znów wróciłam do dawnych nawyków....Czyli sex jest wtedy , kiedy ja go sprowokuję. A kiedyś było inaczej.....Kochalismy się jak opetani, nawet kilka razy dziennie, mnie to zostało, a jemu niestety przeszło.... Ale kocham go bardzo i cóż, musiaąłm zaakceptowac taki stan rzeczy. Rozmowy nie przyniosły rezultatu, on jest zmęczony a ja nie wyrozumiała , itp. itd.... Los jednak bywa nierychliwy, ale sprawiedliwy.... Jestem w ciązy i wreszcie moje libido zmalało, nie chce mi się co dzień ;) tylko raz na tydzień, a nawet dwa.... i wiecie co? Teraz on prosi o sex, a ja mam dziką frajdę. Kiedyś uwielbiałam sex oralny i sprawiałam mu frajdę w ten sposób,a on to miał gdzieś, kompletnie tego nie doceniał, o czym inni faceci mogli marzyc.... Teraz dwoi się i troi ,a ja strzelam takimi samymi fochami jak on i oczywiście nie omieszkam mu pokazywac: Teraz widzisz jak to jest, jak ja się czułam przez ostatnie kilka lat??? Przejrzał na oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jancio muzykancio
moj penis juz z tego napiecia chyba z 5 cm ma, zawsze dwa we wzwodzie mial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak powinno
być, że starają się oboje, ale niestety przeważnie jest tak, że ten kto ma czegoś brak, musi to zdobywać. Jeśli czegoś nie potrzebuję, to raczej nie biegnę do marketu, aby to zakupić. Może jednak ktoś umiejętnie mnie do zakupu przekonać... Piszesz, że jakoś jemu rutyna się nie wkradła i krzywa nie spadła. On poprostu ma większe potrzeby i tyle. Nie powiedziane jednak, że przedłużająca się taka sytuacja, nie spowoduje, że i jemu nie będzie się chciało, a przynajmniej nie z tą, wiecznie niechętną osobą. Chyba nie ma bardziej upokarzającej rzeczy niż prosić o seks. I żeby nie było, że tylko zawsze Panowie tacy chętni. Odwrotnie też często tak jest...ona chce, a on nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jednak
nie może być prosto w życiu - to tak jak w wierszu Brzechwy Czapla i Żuraw - "tak już chodzą lata długie - Jedno chce, to niechce drugie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwracam pałkę
Jestem pewna, no chyba, że by się cud zdarzył, że byłabym dokładnie taką samą żoną. Nie będę męczyć samców. Nie wyjdę za mąż - co sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To zupełnie
inna sytuacja, nie wychodzisz za mąż, nikt nie ma pretensji do Ciebie. Ale sytuacja, gdy ktoś jest w związku, to ma prawo oczekiwać, że i seks będzie. Nie każdy potrafi, ot tak pójść i poszukać na mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jancio muzykancio
Generalnie chodzi mi o to, żeby zapomnieć o seksie, w tym celu do łóżka chodzę później, jak ona już śpi - to mniej mnie korci do igraszek, zdecydowanie mniej się przytulam i rzadziej okazuję czułości, poświęcam się więcej pracy i swoim zainteresowaniom. 19 lutego był ostatni seks, póki co na kolejny nie mam specjalnej ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem sie od tej drugiej
strony... Nie mam nigdy ochoty,bo sex sprawia mi bol,ciagle piecze,boli,non stop zapalenie pecherza i cewki moczowej. chodze po lekarzach,szpitalach i gowno,zaden lekarz nie chce sie mna porzadnie zajac. Jak juz mam ochote,to musze za to placic bolem.Poza tym,maz jest egoista,nigdzie mnie nie zabiera,prezentow nie kupuje nawet jak jest okazja,ciagle tylko jeden temat SEX. nudne to jest jak sie dzien w dzien slyszy 100 razy tylko o jednym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To inna sytuacja
jest. Wiadomo, jak jest ból, to gdzie ma być piękno i przyjemność. Wspólczuję, bo to akurat taka przypadłość, że ciężko ją się leczy. I w tym wypadku nie dziwota, że unikasz czegoś, co sprawia ból. A męża nie rozgrzeszam, ale rozumiem po trosze, bo Ty słyszysz tylko sex, sex, sex, a on źle się czuję, boli, boli. Tu raczej trudno coś zaradzić - jedynie wyleczenie, a to niezależne od Ciebie. U zdrowych osób chciałoby się choć tylko minimum wysiłku i zrozumienia dla partnera, dla jego potrzeb. W innym wypadku to zwykły egoizm, nie robię nic, bo mnie się nie chce. To ty masz problem. A potem zdziwienie, że związek sie sypie, że to jego wina, bo zdradził. Swojej winy jakoś trudniej się doszukać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jancio muzykancio
Mojej żony nie boli, zdarzyło się może ze dwa razy, że poczuła ból, to momentalnie przerwaliśmy stosunek. Więc też odpada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kancik
Moja żona w łóżku jest zimna jak ryba.. właściwie jak długo się znamy to ten seks nie był jakoś specjalnie ognisty. Po ślubie minął jakiś rok kiedy właściwie za każdym razem słyszałem że jest zmęczona czy cośtam..cośtam Zrezygnowałem z seksu.. żona nawet nie zauważyła.. kapnęła się po miechu... trochę się zmieniło..ale nie na długo Teraz problem polega na tym że po abstynencji mi..się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JA nie wiem, pogadaj z nią o jakimś seksuologu, powinno pomóc... Ja mam odwrotny problem, mój facet nie jest zbyt temperamentny, mi sie chce częściej, jak się kochamy, to i tak ten seks jest marnej jakości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jancio muzykancio
Marteczkaaa, to może wpadne do Ciebie na małe ruchańsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak  nie podszyw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak  nie podszyw
to proszę można się uszczęśliwić :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jancio muzykancio
co chwila jakieś mendy się podszywają, a fuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33L6po
Panowie nie traćcie, nadziei;-).w zeszłym roku w sumie z 10 razy, ale za to w tym już chyba 4.Statystycznie rzecz biorąc powinno być lepiej. Boję się aż pomyśleć co będzie za kilka lat ;-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proreserved
po 13-tu latach małżeństwa czuję się jak jakiś mebel, np. taka sofa - kupuję ją bo jest ładna, wygodna i pasuje mi do wnętrza, po kilku latach nadal pasuje do wnętrza, nadal spełnia swoją funkcję do wypoczynku ale taka jakaś już przykurzona i wygnieciona, już oka tak nie cieszy. jest to jest, można na niej posiedzieć i odpocząć a żal zmienić na nową bo jeszcze nie tak bardzo zniszczona a i sentyment jest i przywiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×