Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jancio muzykancio

Rezygnuję z seksu ! nie będę męczył żony!

Polecane posty

Gość proreserved
z moich obserwacji - po parunastu latach małżeństwa kobiety seks traktują jako kartę przetargową, taki kij i marchewka: jesteś da mnie "nie dobry" - nie ma seksu, coś potrzebuję - oj się będzie działo... ja za stary już jestem na takie "numery" ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oj nie zgodzę się
Nie wszystkie tak traktują. Pewnie niektóre tak, ale to te, dla których seks nie jest raczej potrzebny do funkcjonowania. Wtedy może być swego rodzaju narzędziem do osiągania jakiś tam celów, do sterowania partnerem. Jeśli kobieta rzeczywiście kocha i pożąda to miejsca na takie gierki nie ma. Problem zazwyczaj leży w rozmijających się potrzebach obu stron. Jeśli libido jest skrajnie niedopasowane - to trudno wtedy znaleźć konsensus. Jeśli potrzeby są na niewiele różniącym się poziomie, każda ze stron może nieco odpuścić. Zresztą - zazwyczaj na przestrzeni lat - ulega to wahaniom, raz w jedną - raz w drugą stronę. Trzeba umieć o tym rozmawiać, komunikować swoje potrzeby, poprawiać. Zazwyczaj z tym jest najtrudniej, bo większość zamyka się, obraża albo ucieka od problemu. A druga strona często przyjmuje to z ulgą, bo mylnie wydaje jej się, że problem sam się rozwiązał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara ale nie duchem
"wypowiem się jako kobieta" ma absolutną rację! Takie cudowanie, te świeczki przy wannie, płatki róż na łóżku itd to dobre dla narzeczonych, ewentualnie raz na jakiś czas. Nie wyobrażam sobie aby mój mąż musiał tak kombinować przez trzydzieści lat za każdym razem gdy ma chęć na numerek. Sama chyba bym go w końcu wyśmiała. Teraz to mi wystarczy że zobaczę męża nagiego i już rąk nie mogę przy sobie utrzymać. Takie podchody to tylko niepotrzebne przeciąganie :D Kiedyś on musiał się więcej starać a teraz ja. I jest super ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Swięta prawda
Mój mąż kocha się ze mną średnio raz w miesiącu, można powiedzieć że się przyzwyczaiłam,ale nie było łatwo. Zawsze w łóżeczku przed snem. Co ja bym dała żeby zerwał ze mnie ubranie i po prostu przeleciał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proreserved
do: święta prawda - ciekawi mnie to czemu mu tego nie powiesz? pytam z ciekawości, może moja żona też tego pragnie. można to jakoś poznać? nie chcę pytać a tym bardziej do tego się zabierać - toż to gwałt by był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez sensu się spinacie
muszę ten topik pokazać mojemu męzowi kochamy się średnio 5-6 razy w tygodniu, rożnorodnie bardzo, a on strzela focha jak nie miewam ochoty (mimo sporego temperamentu, on ma większy) nie docenia chłopak, nie docenia skarbu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_mam_gorzej
ponieważ żona nigdy specjalnie nie ciągnęło w stronę seksu. Ani z poprzednim partnerem (mówiła mi o tym) ani ze mną.Wyproszony (to straszenie poniżające dla obu stron) seks jest kilka razy w roku. Od jakiegoś czasu przestałem się starać i coraz częściej myśle o zdradzie. Efekt jest taki, ze nasze małżeństwo jest tylko na papierze. Żyję ze współlokatorką. Naprawdę ostatnio trudno wykrzesać z siebie jakiś komplement, czyłe słowo, itp. Dzisiaj kupiłem kwiaty ale dane tak na szybko bez zbędnych ceregieli. Jest tak dlatego, że żona odbierając mi wazną strefę mojego zycia powoduje, że czuje się skrzywdzony mimo, że sam zdaje sobie sprawe jak infantylnie to brzmi. Niestety tak się czuje. Pracuję, sprzątam, robie zakupy, zajmuję się dzieckiem, staram się jak mogę. Uważam, że zajmuję się swoją częścią obowiązków. Proponuje wyjście na kolacje, do kina, na jakąść bibkę do znajomych...... itd. Prawda jest pewnie taka, że mnie nie kocha i nie pożąda i w takim wypadku kij jej w szprychy bo na dłużej nie mam siły. Szkoda, że tak się zesrało bo mogło być normalnie ale cóż... TAK BYWA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a  co ja mam zrobic
jak maz nie chce seksu, nie inicjuje zblizen od roku. A mi sie juz znudzilo go ciagle prosic, ciagle odmawia i udaje obrazonego, twierdzi ze jestem zboczencem jak chce seksu. Wiem ze kochanki nie ma. Chyba poprostu jestem dla niego brzydka, mam mala nadwage kilka kilo doslownie, dbam o siebie. On o siebie wcale nie dba, uwaza ze to kobieta powinna byc piekna a facet moze byc brzydki i zaniedbany. A mnie to juz wykancza powoli. Czas znalesc sobie kochanka zanim nie bede od niego zalezna finansowo, tylko ze nie potrafie nainnychmezczyzn patrzec pod wzgledem seksu. On chyba o tym wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_mam_gorzej
kontynując to... wydaje mi się, że obie strony muszą się starać aby było dobrze. Oczywiście nasze temperamenty się różnią i o ile ja mógłbym to robić 2 razy dziennie to dla żony 2 razy w tygodniu byłoby i za dużo. Uważam jednak, że warto się poświęć i okiełznać swój temperament i próbować sie dostosować do żony. Problem polega na tym, że żona wogóle nie rozumie tego, że raz na 2 miesiące lub rzadzej to jednak sporo za mało. Ona nie widzi, że ja się poświęcam odbierając sobie coś na czym mi zależy i czego potrzebuje. Może pozna kogoś innego kto jej zrobi dobrze i wtedy się odblokuje ja najwyraźniej nie potrafie jej już rozpalić a szkoda. P.S. Śmiesznie jest czasami bo jak już do czegoś dojdzie a nie są to rzeczy nadzwyczjne (ale mi wystarczą) to wg. mojej drugiej połowy to z nikim mi tak dobrze nie będzie bo żadna kobieta się na takie rzeczy nie będzie godziła :) Szkoda, że nawet nie wie w jakim jest błędzie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a  co ja mam zrobic
woli pic piwo niz seks uprawiac. Jeszcze tak dwa lata wczsniej to inicjowal seks kiedy chcial, i bylo to tak zwane zalatwianie na mnie swoich potrzeb. A jak ja chcialam to mowil zostaw mnie nie dotykaj, jak sie denerwowalam to mowil obrazaj sie w takim sensie ze i tak ma to gdzies. Co wy na to panowie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_mam_gorzej
do: a co ja mam zrobic Powiedział Ci dlaczego nie ma ochoty na seks?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem 24 lata........ dlaczego uwarzasz że to przez operacje tarczycy żona stracila ochote?Bardzo bledne zalozenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ci powiem
do co ja mam zrobić ! mam podobnie , chyba wszyscy jedziemy na tym samym wózku , tylko jak daleko dojedziemy , powoli tez juz mam tego dosyć, u mnie seks raz na 3-4 mies. bo maz nie ma ochoty, a ścislej jak przyjdzie co do czego to odwraca sie plecami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jancio muzykancio
O widzę wiele nowych wypowiedzi, wychodzi na to, że wcale nie mam tak źle, seks u nas był około 5 razy w miesiącu, nie musiałem prosić, ale widziałem z jaką radością do tego podchodziła, albo tekst "spuść się szybko i śpijmy". Żadna radocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to_mam_gorzej
jancio... nie wiem na jakim jesteście etapie z żoną ale ja na swojej żonie nie zrobie żadnego wrażenia rezygnując z seksu. Nie spodziewam się tekstu typu: "coś nie tak dawno już się do mnie nie dobierałeś? (tak to nazywa :) Raczej będą lecieć sobie tygodnie jak niby nigdy nic. Z tym, że jak już wspomniałem ona prawdopodobnie nic do mnie nie czuje a i mi zaczyna być zupełnie obojętna. Nie wiem jaki masz temperament i czy możesz zupełnie zrezygnować z seksu ale to co robisz to prosta droga to rozpadu związku. Po prostu Ty nie będziej okazywał czułości ONA nie będzie się chciała z tobą bzykać będziecie coraz dalej od siebie aż w końcu dojdziecie do miejsca skąd już nie ma powrotu. Takie błędne koło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Swięta prawda
Do Proreserved Dużo by pisać na ten temat. Długo nie umiałam mu tego powiedzieć,ale w końcu powiedziałam i w odpowiedzi usłyszałam że to ja nie mam ochoty,a on nie chce mnie zmuszać. Po rozmowach było dobrze,ale potem wszystko wracało do normy czyli około raz na miesiąc a czasem nawet rzadziej. Nie będę Ci pisać jak ja się wtedy czułam....Póżniej doszło do tego że zaczęłam szukać potwierdzenia swojej atrakcyjności w oczach innych mężczyzn. Nie zdradziłam,ale niewiele brakło. Wtedy postanowiłam że zrobię wszystko żeby się dostosować bo go kocham. I dostosowałam się. Staram się nie myśleć o seksie, unikać sytuacji w których mogłabym nabrać ochoty. Najgorzej jest gdy raz na jakiś czas się kochamy wtedy przez kilka dni po nie mogę dać sobie rady sama ze sobą. Nigdy mu nie odmówiłam,ale dla mnie to straszna męka bo moje zmysły się budzą,a na następny seks muszę baaardzo długo czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Swięta prawda
Czasem mam wrażenie,że zaczęliśmy nadawać na zupełnie innych falach pod względem seksu i nigdy nie uda nam się dostroić. Często mi mówi że brakuje mu seksu, mnie też, a nie możemy nic z tym zrobić. Jestem atrakcyjna, wiem to. Próbowałam już chyba wszystkiego. Odpuściłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytający onnn
Jak myślicie, czy można już na początku związku stwierdzić która kobieta może po paru latach nie mieć wcale ochoty na seks a której raczej to nie grozi? Czy mężczyźni widzą takie symptomy ale oszukują siebie samych wmawiając sobie, że jakoś to się ułoży a potem jest tylko gorzej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Swięta prawda
A czy to samo na początku związku można stwierdzić u mężczyzny?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytający onnn
Tego to ja nie wiem ale myślę, że gdybym w przyszłości nie miał ochoty a ona by miała to starałbym się jakoś rozwiązać ten problem, wyleczyć, np u seksuologa a nie pozostawiać to samemu sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Swięta prawda
Szkoda że nie każdy mężczyzna tak myśli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała misia misia
ojejku, nie rozumiem za bardzo, czemu tak ludzie utrudniają sobie życie. Ja mam tak, że jeżeli mam ochotę, żeby zrobił mi minetkę, to mu mówię i po sprawie, żadnych podchodów. Czuję kiedy on ma ochotę i jedziemy z tym koksem, jak chce loda, to mi to mówi i ma. Współczuję bardzo. On uwielbia się kochać po alkoholu, ja wiem, że na bank nie będę miała orgazmu, jest mi przyjemnie nie powiem. Zawsze rano musi mnie obudzić minetką, taki układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Swięta prawda
Jeszcze kilka lat temu też tak mieliśmy..... Mojemu facetowi nawet piwo wystarczy,aby seks był ostatnią rzeczą o jakij pomyśli. Ma chyba odwrotnie niż większość mężczyzn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka kobieta
co i na poczatku ma ochote na seks bedzie ja miala i pozniej. Dla kobiety ktorej seks jest czescia zespolenia w milosci, poczucie bliskosci napewno z niego nie zrezygnuje. Jesli tak to jest juz koniec zwiazku. Tak zachowa sie prawdziwa kobieta zdzira znajdzie sobie kochanka jesli mialaby za duzo utracic odchodzac od meza. Jak jest u mezczyzn niech sie mezczyzni wypowiedza, dla wiekszosci seks nie wiaze sie zmiloscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Swięta prawda
To nie jest reguła. Ja na początku związku miałam mniejszy temperament niż w tej chwili. To mąż obudził we mnie takie potrzeby. A teraz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marianna_k.
Do święta prawda. Czytając Twoje wpisy odnajduję zupełnie swoją sytuację. U mnie było podobnie, początkowo nasze libida były zbliżone, moje może trochę mniejsze, ale związane to było z dwójką małych dzieci. Niemniej zawsze starałam się, nie odwracać się plecami, choć niekiedy ochoty nie było. Teraz sytuacja się odwróciła, ja chciałabym częściej, a mój M, niestety woli piwko, albo i kilka i hop do wyrka. Ja w takiej sytuacji, nawet kiedy wcześniej chciałam, tracę ochotę. Nie chcę mówić, jak czuję się psychicznie... Dla mnie to jest tak, jakby On wybierał piwo niż mnie. Było to przedmiotem naszych rozmów, ale nic się nie zmienia, scenariusz ciągle podobny. Jesli raz od wielkiego dzwonu, jest odejście od tego schematu, ja tak jak Ty przez kilka dni chodzę znowu nakręcona, pobudzona i znowu jest to samo - czekanie nie wiadomo ile... Zresztą po alkoholu nie chcę z jeszcze jednego powodu - jakości - marnej jakości. Najgorsze jest to, że ja chyba nie umiałabym pójść na bok, choć przyznaję - czasem - w przypływie złości i bezsilności myślę o tym. Ponoć zdrada zaczyna się od myśli... I tak trwa to sobie już któryś rok i chyba nic się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Swięta prawda
A już myślałam że to ja jakaś dziwna jestem i wymagam nie wiadomo czego. Ze zdradą u mnie to nie jest takie proste, byłam od niej już o krok i uświadomiłam sobie, że nie będę umiała nigdy tego zrobić. Podejrzewam że rozczarowałabym się bo mój mężczyzna jest super w łóżku jeżeli już do czegoś dojdzie. Z żadnym nie było mi tak dobrze. No cóż z biegiem lat będzie pewnie coraz gorzej jeżeli chodzi o częstotliwość. Wtedy przynajmniej wspomnienia zostaną....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na pewno wina jest po Twojej
stronie..wiem co pisze U mnie jest podobnie- ani mi sie snic "dawac" wiecej mezowi.Tez uwazam, ze to zbytek. Zajelo nam 3 lata, aby dojsc do takiego przekonania. Moj maz myslal, ze jest bog wie kim w lozku, ze dotknie mnie i juz jestem napalona. Nic, zero inicjatywy wlasnej.Ja nie informowalam go o swoich potrzebach, myslalam ze moze sie w koncu kapnie.Pewne rzeczy byly dla mnie oczywiste i nie rozumialam dlaczego dla niego nie sa ( np rozbieranie mnie do naga ! , seks oralny- nigdy nie zaznałam tej przyjemnosci). Kiedy lekko mu sugerowalam , ze cos jest nie tak, nie wiedzial o co zupełnie mi chodzi. A ja nie potrafilam powiedziec wprost " zrób mi raz w zyciu minetke"/. Skonczyly sie szybkie numerki i seks dla Niego - w zyciu nie mialam orgazmu ( chociaz uwazam, ze nie byl najwazniejszy). COraz rzadziej mialam w ogóle ochote na łozkowe spotkania. Teraz jak tylko mnie pocałuje mysle sobie " o boze , znowu ". Nie czuje sie winna takiej sytuacji. Wierzcie mi, to ja sie zawsze staralam, chcialam jakis nowosci w łozku, wszytsko dla niego. On nie kumaty ?? nie widzial / nie wiedzial czego ja chce , bo nie chcial sie dowiedziec. Powiecie- z mezczyznami trzeba prosto- trzeba bylo mu powiedziec czego oczekuje / MOze i trzeba bylo, ale dzis wisi mi to. Nie uprawiam seksu od ponad pol roku a mam ochote codziennie. Ale nie z nim. Moze zawiodła komunikacja? dla mnie bylo upokarzajace upominac sie o seks oralny np - i mam zal do niego i do siebie, ze był dla mnie pierwszym facetem.Dzieki temu marza mi sie takie podstawy jak mineta i nieskrepowanie nagoscia. Dlugo by pisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9i5gh7685
"na pewno wina jest po twojej sronie" , ja mam tak samo i powody podobne z tym że ja miałam odwagę jeden jedyny raz powiedzieć męzowi że jestem nie do końca zadowolona z naszego seksu. Niestety zostałam zlekceważona, wyśmiana wręcz...dałam sobie spokój. Odechciało mi się raz na zawsze i skutecznie. Małżonka przekonałam wszystkimi siłami że jestem oziębła i koniec naszego pożycia nastąpił kilka lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I co?
Wygasiłaś swoje potrzeby, czy znalazłaś inne rozwiązanie? Pytam, bo jestem w podobnej sytuacji, co z tym zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×