Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

*Agula85*

Jestem wredną żoną!

Polecane posty

Wciąż robię mu wyrzuty, ciągle mam do niego o coś pretensje. Wszystko mnie w nim drażni choć bardzo go kocham. Ostatnio często się kłócimy i to ja stwarzam te kłótnie. Sama nie wiem dlaczego ale to jest silniejsze ode mnie. Wiem że jestem wredną żoną, dziwię się że on jeszcze to wytrzymuje. Wszystkiego mu zabraniam, stawiam warunki. Nie chce taka być ale to jest silniejsze ode mnie, nie potrafie inaczej, choc potem tego żałuje. :( Jak mam to zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może masz słaby
charakter, skoro sobie coś zakładasz i nie potrafisz dotrzymać. Po prostu zamknij się jeśli będziesz chciała znów coś mu wyrzucić albo powiedzieć przykrego. Zamknij się i zamiast tego uśmiechnij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja zawsze znajduję jakiś powód do kłótni, ostatnio każdy wieczór tak się kończy i idziemy spać osobno. Choć rano bardzo tego żaluje wieczorem znów kończy się tak samo. Dodam że to są błache powody i tylko ja w tym widze problem. Nie chce taka być. Próbuję się powstrzymać, trzymac język za zębami ale w końcu nie wytrzymuję i znów go krytykuję. Męczy mnie to już, nie potrafię tego w sobie zmienić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gratulacje
jestes na najlepszej drodze do zostania rozwodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem i bardzo tego nie chce! nie wiem jak to zmienic to jest tak jakby taki wewnętrzny głos który mi mówi "zrób mu znów na złość"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
jesli slyszasz jakis wewnetrzny glos, ze masz zrobic mu na zlosc, to w tym memencie krzyknij glosno wlasnym glosem: Wlasnie ze nie, nie beda mu robic na zlosc, bo go kocham...jesli nie zaczniesz tak robic to pewnie niedlugo bedziesz rozmawiac ze sciana...bo jego juz nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cozachamstwo na caffffe
powinnaś pójść na terapię,albo kup książkę:życie ze złością",ja czasem mam tak samo i uważam,że to dlatego że moja matka zachowywała się identycznie i ja wyrosłam w takiej atmosfezrze.Ostatnio robię wszystko "wbrew sobie"czyli zmuszam się do bycia miłą,uśmiecham się chociaż nie mam ochoty,przestałam ciągle sprzątać i czepiać się męża o bałagan i wiesz,co?Przestało mnie to denerwować,zauważyłam,że można żyć nie sprzątając codziennie ....Może też spróbuj wyeliminować to co cię wkurza i problem zniknie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perfekcja
po prostu jeszcze jesteś młoda i głupia pipa po zawodowce, jak dostaniesz kopa od życia w pupę to się nauczysz, ze innych, a szczególnie bliskich trzeba szanować, współczuje twojemu facetowi, a tobie wróże nieszczęście 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda słów ale zrobie ten wyjątek. Do lekarza idź ze sobą,bo facet zejdzie szybko albo odejdzie wreszcie i ja bym tak zrobił. Uwalać życia sobie pozwala tylko masochista i uzalezniony psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wilczycca
wyjasnij tę krytykę...O co go krytykujesz?? Może mnie się przyda;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak mój jest w pracy to gdy ma czas piszemy sms'y. I czasami się posprzeczamy - moja wina, bo często się obrażam o byle co :P ale wtedy staram się odpisać, postawić jakiś uśmiech.. i sytuacja toczy się zupełnie inaczej niż miałabym palnąć jeszcze coś głupiego.. czasrem robię to wbrew sobie, ale po chwili namysłu wiem,że dobrze zrobiłam,bo on nie należy do ludzi kłótliwych, nie obraża się.. To ja taką typową babą jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara zolza
a ja wam powiem kobiety na pocieszenie, ze czesto z takich zachowan sie wyrasta:jedni wczesniej inni pozniej, czasem za pozno ,bo zwiazek sie rozpada.Trzeba umiec pozbyc sie emocji zlych.Dobry sposob-naprawde pomaga ,to jak jestescie same w domu krzyczec, wykrzyczec zale, glupie pretensje, naprzeklinac tak, by nikt nie slyszal.Jak nie mozecie w domu, bo sasiedzi, to gdziec z dala od ludzi.Smieszny sposob, ale jakze skuteczny.Przerabialam, skutkuje.Wdzieczna jestem temu, co podpowiedzial mi.Teraz wyroslam z kobiecych fanaberii o byle co.Wiem, ze na co inne mozna spozytkowac emocje.Wam tez sie to uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam podobnie...staram się z tym walczyć, np. już nie upominam przynajmniej tak często jak kiedyś, za niesprzątnięcie ubrań czy szklanki. Kiedyś miałam taką fobie, że nic nie mogło stać w zlewie do rana - teraz dałam spokój - przecież nic się nie stanie jak ich nie umyję. Czasem prowokuję kłótnie o taką pierdołę, że jak mąż próbuje mi przemówić do rozsądku to sama sobie myśle, że jestem głupia czepiajac się o coś tam. Często staram sie nie odzywać, np wychodze do łazienki na chwile, czasem nawet sobie tam popłaczę jak jestem urażona. Wiem, ze cieżko z tym zwyciężyć, ale sama sobie tak myśle, że jak tego nie zwalcze to rozwalę swoje małżeństwo. Jak macie jakieś metody zwalczania tego paskudnego nałogu napiszcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja np. nie umiem się gniewać jak jest obok :) Nie krzyczę, nie obrażam się.. chyba,że wyjątkowo mi zajdzie za skórę.. co się raczje nie zdarza.. Chyba,że ja ma zły dzień i denerwuje mnie wszystko.. Ale wtedy staram się jemu wytłumaczyć,że jestem trochę złośliwa wobec niego, ponieważ mam zły humor.. I nie chodzi tu o to,że wyżywam się na nim :classic_cool: bo wtedy nie mówiłabym mu,że to z powodu mojego humoru.. Nie mogę go obarczać za moje humorki.. :) Ale tłumaczę,że np coś mi się nie udało i jest mi przykro czy tam czuję złość, bo ktoś zrobił coś co mnie zdenerwowało.. I wtedy on stara się mnie zrozumieć, okazuje to, pociesza.. i staramy się jakoś z tego wybrnąć, aby moje nastroje nie odbijały się na nim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no matko kochana!!!
do co za chamstwo na cafeeee jakbym czytala moja historie, ja tez wyroslam w takiej rodzinie, moja matka, chociaz bardzo ja kocham czepiala sie ojca o wszystko i zawsze, wieczne pretensje, zakazy, nakazy, awantury, biedak nidgy nie mogl nawet z kolega na piwo pojsc i zgadnij co ? wyszlam za maz, wydawalo i sie ze jestesmy dla siebie stworzeni az nagle zdalam sobie sparwe pewnego dnia ze postepuje dokladnie jak moja matka, ze nawet mecze koszykowki mojego meza doprowadzaja mnie do furii!!! efekt? jestem 4 lata po rozwodzie, to on poprosil o rozwod, cieznko to przezylam jestem od 3 lat w nowym zwiazku i uwierz mi ciezko pracuje nad zmiana mojego charakteru, nie jest latwo i czasem wybucham chociaz wiem ze zrobilam ogromne postepy to jednak ta wredota we mnie czsem wraca i nie da sie nad tym zapanowac! staram sie, wiem ze jest coraz lepiej ale jeszcze nie moge powiedziec ze jestem z siebie dumna, z drugiej strony za kazdym razem kiedy mamy jakas sprzeczke z jego powodu, ja obwiniam siebie i swoj wredny charakter, trudne to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę,że na pewno pomaga rozmowa.. Trzeba powiedzieć partnerowi,że np te niepozmywane naczynia nas strasznie irytują.. Ale też przemyśleć czy my rzeczywiście mamy rację.. jeśli postoją w tym zlewie szklanki po napoju to przecież nic się nie stanie.. Co innego garnki po ziemniakach itp. Bo to się zasuszy i na drugi dzień trzeba szorować.. :) Trzeba trochę przemyśleć te nasze fanaberie,bo może rzeczywiście są nieuzasadnione.. pomyśleć jakby to było gdyby to mąż się tak o wszystko czepiał.. :) i starać się czasami wbrew sobie uśmiechnąć się, powiedzieć coś miłego zamiast złośliwego.. to cieszy... bo wiemy wtedy,że udało nam się pójść trochę do przodu, uniknąć jakiejś sprzeczki, złego humoru.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zorza polarna...
Ja też jestem zołzowata i wiem, że mam to mojej mamie :-( Rodzice rozeszli się 20 lat temu. Ojciec poprostu spakował się i wyprowadził, gdy ja skończyłam 18 lat. Ja jestem jeszcze mężatką, ale chyba już niedługo :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cozachamstwo na caffffe
to fakt,jak dasz radę parę razy "być ponad to"olać brudne gary,wbrew sobie uśmiechcnąć się chociaż masz ochotę uderzyć w pysk,powiedzieć miły komplement zamiast złośliwej uwagi-chociaż myślisz :"ty debilu" sama poczujesz się lepiej ze sobą i to Cię zmotywuje do dalszego postępowanie aż w końcu wejdzie Ci to bycie miłym w krew.Wiecie co też pomaga?Zamiast się wydrzeć na męża,powiedzieć :"jest mi przykro,bo zrobiłeś ,powiedziałeś tak i tak"-facet mięknie jak wosk i od razu zaczyna się starać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona..
Moja mama jest podobnie czepliwa... W poprzednim związku stałam się taka jak ona... wyrzuty o wszystko, nawet o źle położony talerz :/ Ja wiecznie mrukliwa, warcząca, wkurzająca się, z wiecznymi pretensjami... Zerwałam, męczyłam się i ja, i on... a były zręczyny, był ślub zaplanowany... Ale nie żałuję :) Nie kochałam go niestety... to było przyzwyczajenie, lęk przed samotnością... Teraz zaczynam związek z kimś, na kim po krótkim czasie zależy mi bardziej, niż na nim... I mam ogromną nadzieję że nie zamienię się w moją matkę :) A co do sposobu... zanim coś powiesz, zrobisz, zastanów się jakbyś Ty odebrała jak on by to samo zrobił, powiedział. Jakbyś się poczuła. Za każdym razem jak czujesz że zaczynasz robić się kąśliwa, policz do 20, na spokojnie, albo i do 100 jak będzie trzeba ;) Znajdź sobie jakieś dodatkowe zajęcia do 'wyżycia się', jakieś nowe hobby, żeby się rozładowywać w czynie a nie na mężu - jakiś fitness 2 razy w tygodniu, może zwierzak jakiś do opieki - ale spokojny, ja mam żółwie i mnie to dość wycisza i uspokaja - mogę siedzieć przed akwaterrarium godzinami :) (oczywiście zanim pomyślisz o kupnie zwierzaka dowiedz się co wymaga, żółwie ze sprzętu wymagają naprawdę dużo, 200l akwa, dobry filtr, grzałka, wyspa, lampki, no i dieta nie z zoologa gotowce a zbiernie papu na łące ;)). Z doświadczenia wiem, że to uspokaja - jak masz się czym z przyjemnością faktyczną zająć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym hobby to świetny pomysł - myślę, że na mnie źle wpływa aura, ciągłe siedzenie w domu popołudniami. Mój mąż twierdzi, że czasem to chyba z nudów prowokuję jakąś kłótnię ot żeby się coś działo w naszym życiu. Z tym, że kosztuje nas to bardzo dużo nerwów, jedyny dobry objaw jaki mam po takich "akcjach" to wyrzuty sumienia i postanowienie poprawy. Jest mi po ostrej kłótni tak przykro i smutno, że ciągle przepraszam, co też mojego faceta wkurza:) Obiecuję sobie, że już nie będę, że zacisnę zęby, że się nie odezwę. Dziś dziewczyny udalo się. Mąż mnie wkurzał rano, tak naprawdę to chyba wstałam lewą nogą - na szczeście w porę sobie to uswiadomiłam i na jego docinki pozostawałam głucha, mimo, iż się we mnie gotowało - nawet założona bluzka do pracy mnie irytowała. Potem wsiedliśmy do samochodu przeszło mi kompletnie - sama zaczęłam się smiać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okurde blede...
czytam i wiem że nie jestem sama. Drugi związek poważny mi się zaraz sypnie. Przeze mnie. Ja się czepiam garnków czy szklanek - ja się czepiam wszystkiego. Nieodpowiednie słowo i bach. Nie taka reakcja jakiej się spodziewałam i łubu dubu. Ja wtedy się obrażam- rzadko krzyczę no chyba że już mnie coś wyprowadzi z równowagi całkowicie. mało tego jestem tak skuteczna w swoim rozumowaniu i argumentowaniu że potrafie za każdym razem przerobić na swoje. Czy to mam po mamie? Absolutnie. Mama stoicki spokój - zero nerwów - a ja? trąba powietrzna - jak przejdę to wszystko zniszczę :o Nie potrafie sobie z tym radzić. Są zachowania których nie akceptuję i koniec choć wiem że powinnam trochę pofolgować. Mnie nawet po fakcie nie przechodzi - uważam że mam racje i już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie nawet po fakcie nie przechodzi - uważam że mam racje i już warto pamietac, ze pytanie o racje w zwiazku jest z gruntu absurdalne - to nie sala sadowa, jeden pies kto ma racje, wazne jest dobro zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okurde blede...
zawsze szczery---> ja niby to wiem - ale tylko niby. Ja żyję w przeświadczeniu że wszystko wiem. A to guzik prawda. Jestem osobą mądrą życiowo(przynajmniej tak mi się wydaje) i potrafie sobie radzić ze wszystkim. Dosłownie. Jak trzeba to potrafię coś naprawić, potrafię gotować- kurde matka mnie wychowała na wszech zaradną osobę i jeśli widzę że facet zabiera się do roboty od końca to mnie szlag trafia bo wiem że sama już bym to dawno zrobiła. Do szału mnie doprowadza stwierdzenie - nie wiem. Jak kurde nie wiesz? Skoro ja to wiem to i ty powinieneś wiedzieć. Czy ja trafiam na takich facetów czy co? Wszystkiego ich trzeba nauczyć :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz kurde, najczesciej jest tak, ze latwiej jest poradzic niz zastosowac, z prostej przyczyny - zaczynaja dzialac emocje i wylacza sie rozum moze wyznacz sobie jakies latwe do zrealizowania cele i krok po kroku troche zlagodniej, nie wszyscy sa rownie bystrzy rownie zaradni, ale z pewnoscia maja inne zalety - np. spokoj wewnetrzny, ktorego tobie byc moze brakuje, warto doceniac te odmiennosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez jestem wredną żonką, chociaz Tobie nie dorastam do pięt. ;) Mówiłas mu, że Ty poprostu nie potrafisz sie powstrzymać, rozmawialiście na temat??? Albo musisz iśc do lekarza albo czekać, az z tego wyrosniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okurde blede...
zawsze szery---> widzę zalety ludzi. Widzę zalety mojego obecnego partnera i widziałam zalety mojego byłego męża ale przekorna ze mnie dusze - podnoszę poprzeczkę i z każdym dniem chcę wiecej i więcej. Wiem że obecny to dobry człowiek. Ma sporo zalet ale jego poradność życiowa a raczej nieporadność czasami doprowadza mnie do furii. Staram sie cholera jak mogę ale ja chyba jestem po prostu zła. Niszcze wszystko, psuję, wywracam do góry nogami. Spokojna rozmowa nie wystarcza. czasami mi się wydaje że on nie ma podejścia do mnie, a na mnie jest masa sposobów - nawet juz wprost mu powiedziałm jakie. I dupa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podnoszę poprzeczkę i z każdym dniem chcę wiecej i więcej. masz tylko dwa wyjscia: 1) miec to gdzies i dalej podnosic az sie wypalisz i zostaniesz sama 2) pracowac nad soba - krok po kroku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okurde blede- czepiasz sie byc moze dlatego, ze ktos wymagal od ciebie bycia perfekcjonistka, ktorej nie wolno popelniac bledow i nie wolno miec slabosci. teraz sam tego samego wymagasz od ludzi i świata. Odpuść ...to coś co ci do glowy nie przychodzi..... ale odpusc przede wszystkim sobie, potem zlagodniejesz dla innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×