Dylemat moralny

do amaletta nie tobie dane oceniac ma przyjazn. ja tylko pisze, że nie chciałabym takiej przyjaciólki... gdyby ktos okłamał mnie "dla mojego dobra" , zwłaszcza na pytanie ZADANE WPROST uznałabym, że albo realizuje jakies swoje cele sprzeczne z moim interesem albo uważa mnie za infantylną idiotkę, za która trzeba mysleć bo sama tego nie potrafi. zarówno jadna jak i druga motywacja jest dla mnie niedopuszczalna w kategoriach "przyjaźń" A to, co ty i twoja kolezanka uważacie za przyjaźń to w końcu nie moja sprawa

nie wiem czy zauwazylas.. ja przemilczalam jej pytanie. Nie powiedzialam: ja nic nie wiem, nie zdradza cie. Ciesze sie, ze w koncu zrozumialas.A poza tym zycie nie jest czarno-biale.

życie czarno-biale nie jest, ale zaufanie jest podstawa każdej glębszej relacji...

wiesz...nie trudno komus zlamac jest serce i zrujnowac swiat..

zwłaszcza jak się go zdradza... w moim rozumieniu te twoja kolezankę zdradził nie tylko małzonek

ma dokad pojsc, to nie jest problem. On musialby sie wyniesc bo dom nalezy i nalezal do niej. Zal mi jej. Jedno z jej dzieci cos podejrzewa(to starsze), a raczej wie na pewno. Ale ja nie dalam po sobie poznac w rozmowie, ze cos wiem. Przekro mii jak na nia patrze, bo ona go kocha ponad zycie, a on potrafi potraktowac ja gorzej niz niewolnice...