Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z innego świata

...........DLACZEGO TAKA JESTEM ?.........

Polecane posty

Gość z innego świata

Czuję potrzebe i muszę to napisac...Powodem mojego obecnego stanu są przeżycia z przeszłości. Nie chcę się rozwodzic nad tym co przeżyłam, co się wydarzyło w moim życiu. Mogę tylko napisac, ze wiele bardzo przykrych wydarzeń. Przeżycia te dotyczą zarówno mojej rodziny jak i mnie. Wsytdziłam i nadal wstydze się przeszłości (dodam, że nie wszystkie problemy z przeszłości zniknęły). Ale nie o przeszłości chce pisac lecz o terażniejszości. Mój problem to JA. Nie potrafie życ wśród ludzi. Walczyłam, walczyłam, walczyłam...i...już nie potrafię. Kiedy jestem wśród ludzi czuje wszechogromy wstyd, lęk, strach. Boję się chodzic do pracy, boję sie że ktoś się do mnie odezwie. Obecnośc innych paraliżuje mnie do tego stopnia że zapominam języka, brakuje mi słów, przekręcam wyrazy, popełniam lapsusy...itp. Przerwa w pracy to dla mnie najbardziej stresujący moment, najczęściej spędzam ją w łazience. Robie wszystko żeby uniknąc ludzi. Zupełnie obcy człowiek z ulicy, który zapyta mnie o godzinę nie stanowi dla mnie problemu bo wiem, że już więcej go nie zobacze. Istnieje natomiast duże prawdopodobieństwo, że kolega/koleżanka z pracy będzie chciała utrzymac ze mną dłuższy kontakt, a ja się tego własnie boje. Boję sie otworzyc, boję się cokolwiek na swój temat powiedziec. Ten stan trwa od dzieciństwa i ciągle narasta do tego stopnia, że nie potrafie w tym momencie nie tylko rozmawiac o tzw. bzdurach ale nie potrafie już nawet patrzec ludziom w oczy, udaje że ich nie widze. Inni mogą sądzic, że ich ignoruje. Ogólnie sprawiam wrażenie osoby niedostepnej. Najgorzej jest z płcią przeciwną. Interesują się mną czasem bardzo fajni faceci, jednak moja postawa wszystkich odstrasza. Często czuje, że ktoś chciałby mnie lepiej poznac jednak nie daje mu najmniejszej szansy. Zwyczajnie unikam takiej osoby, nie patrze na nią, omijam z daleka. Nie chcę tego robic, naprawdę nie chce, tak bardzo chciałabym z tą osobą nawiązac jakies relacje ale to silniejsze ode mnie. Codziennie żałuje, że znow straciłam szanse, myśle sobie "...przecież mogłam się na niego spojrzec. Wystarczyło roześmiac się z jego żartu. Dlaczego tego nie zrobiłam. Stał koło mnie, tylko czekał na moją rekacje a ja głupia znow uciekłam..." Dzien, w dzien to się powtarza a wieczorami tylko płacz pozostaje. Dlaczego taka jestem? Dlaczego? Nienawidzę tej swojej wewnętrznej blokady! Nienawidzę! Już nie potrafie ż tym życ, to mnie przerasta...(Chyba nie musze dodawac, że nie mam żadnych znajomych, nigdy nie miałam chłopaka, zawsze sama...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem musisz iść do psychiatry i psychologa, bo tylko specjaliści i terapia moze pomóc. Skontaktuj się z jakąś poradnią lub osobą przez net lub lelefonicznie, bo inaczej cię nie widzę w dalszym normalnym życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zastina
To wyglada jak fobia socjalna, tez bym poszla na terapie, bo sie wykonczysz, najlepsza bylaby taka terapia w grupie z innymi ludzmi zdala stad, Ty musisz odkryc siebie na nowo, przyjaciel by Cie sie przydal, ale przede wszystkim praca nad soba, wiesz NIKT nie jest idealny, kazdy ma poronione sprawy rodzinne, ja tez ale wiesz co? niby dlaczego ma to wplywac na moj stan? oczywiscie sa sprawy ktore nie daja zyc i napietuja nasze zycie do konca ale ja tam nie mam sily sie tym przejmowac, nikt cie za to nie bedzie karal, ze masz przeszlosc jaka masz, zalezy co zrobisz z terazniejszoscia, a wiec WIECEJ wiary w siebie i idz do lekarza. Ludzie nie gryza. Trzymam kciuki za Ciebie :-) serdecznie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innego świata
Już od dluższego czasu zastanawiam się nad wizytą u psychologa jednak tak bardzo tego się boje, to wymaga niesamowitej odwagi, wolalabym porozmawiac z kims komu na mnie zalezy ale nie mam takiej osoby. Wiem też, że sama sobie już nie poradze, potrzebuje drugiego człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witaj autorko
Niestety to co opisujesz to klasyczna Fobia społeczna. Wiedz o tym, że nie jesteś sama. Wiele ludzi zakładało już tutaj podobne tematy i opisywało identyczne problemy i ja sama mam też fobię społeczną jak ty. A dodam że mam już 30 lat. Jak miałam naście lat to nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Na myśl o tym aby iść na dyskoteke czy na impreze to dostawałam ataku lękowego. Wyobrażasz sobie sytuację aby ojciec wypychał swoją córkę na dyskotekę i między ludzi ? Takie coś to chyba tylko u mnie było. Marzyłam o tym aby mieć chłopaka ale jak jakiś fajny chłopak się do mnie odezwał to robiłam się strasznie sztywna i uciekałam pod byle pretekstem. W ten sposób traciłam wiele szans na znalezienie miłości życia. W towarzystwie rówieśników strasznie się męczyłam, nie wiedziałam co robić z rękami, przełykałam ślinę, przerażenie widać było na mojej twarzy. A najgorsze było to poczucie upokorzenia że nikt z mojego otoczenia tak nie ma, że każdy zgrywa cwaniaka i ma swoją godność, a ja wiecznie taka upodlona. No tragedia. Nie chcę cię dołować. Sprawa jest ciężka nie ukrywam. To że dożyłam 30 lat i to że nadal żyję to chyba tylko dlatego że nadal jakimś cudem nie utraciłam jeszcze nadziei w to że moja zmiana jest możliwa tylko muszę odnaleźć do niej klucz. Problem w tym że od jakichś 6 lat nie chce mi się go szukać. Gdybym w wieku 20 lat dowiedziała się że w wieku 30 lat nada będę mieć fobię to nie wiem czy bym to zniosła psychicznie, ale jakimś cudem dożyłam tego czasu. I niestety nic z tym nie robię. Takim ostatecznym moim kluczem to wiem że jest Bóg, spowiedź, modlitwa tylko problem w tym że ja nie mogę teraz do spowiedzi chodzić... Ludzie niewierzący łapią się w tej sytuacji różnych rzeczy: jedni wierzą że psychoterapia im pomoże, inni biorą psychotropy, jeszcze inni próbują się zmuszać do jak najczęstszych kontaktów z ludżmi (u mnie to tylko w efekcie pogarszało sytuację, a nic nie pomagało) no i w zasadzie tyle :O Jak chcesz to wejdź na specjalne forum dla takich fobików jak ty i ja to poczytasz ich problemy i zobaczysz że to tak jakbyś o sobie czytała. Tutaj jest adres: http://www.phobiasocialis.fora.pl/fobia-spoleczna,1/ Acha jak chcesz to możesz spróbować poszukać w internecie Terapii dr Richardsa specjalnie d;a fobików społecznychy. Ludzie cierpiący na fobie nawet ją sobie chwalą że im pomaga. Wpisz w googlach Terapia Richardsa i poczytaj opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochanie, nie masz żadnej przyjaznej duszy? Jeśli nie, to poszukaj sobie przyjaciela. Nie wierzę, że w twoim otoczeniu nie ma jakieś miłej, wyrozumiałej osoby, z którą mogłabyś się zaprzyjaźnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innego świata
Dziękuje Ci "witaj autorko" za ten wpis i podane info...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witaj autorko
Mam nadzieję że cię nie zdołowałam. Chęć pomocy samemu sobie jest bardzo ważna i ważne jest to aby próbować szukać pomocy dla siebie, cały czas próbować i nie zrażać się niepowodzeniami, bo jak ktoś się czymś zrazi i zaprzestaje działań to znowu stoi w miejscu. Piszesz że boisz się iść do psychologa. Jak byłam nastolatką to pamiętam że panicznie się bałam wizyty u psychologa. Było to dla mnie coś niewyobrażalnego. Myślalam sobie że psycholog to taki lekarz dla nienormalnych, że to upokarzające, że nie będę mu w stanie nic powiedzieć, a teraz to śmieję się z tego. A wiesz dlaczego ? Bo jak miałam jakieś 22 lata to zauważyłam jak bardzo cofam się w rozwoju z powodu fobii, waliły mi się studia i ogólnie całe życie, na dodatek wpadłam w alkoholizm bo na trzeźwo nie byłam w stanie rozmawiać z ludźmi. W końcu dostałam takiej zapaści psychicznej że byłam na skraju szaleństwa. Musiałam spaść na samo dno i mój stan musiał stać się prawdziwie nie do zniesienia abym w końcu odważyła się na tę wizytę u psychologa. Było mi już tak źle (myślalam o samobójstwie) że już mi było wszystko jedno czy idę do psychologa czy nie. Okazało się o dziwo że psycholog nie gryzie :D okazało się że potrafię mu powiedzieć o swoim problemie. No ale inną sprawą jest aby trafić na właściwego psychologa. Pierwszy lepszy psycholog niekoniecznie może być tym właściwym. Warto szukać tego właściwego choćby metodą prób i błędów. No ale samo już wygadanie się komuś może na chwilę dać ulgę w cierpieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zastina
nie boj sie idz do psychologa, oni sa po to zeby pomagac, czasem lepiej sie komus wygadac kto nas nie zna, kto nie wykoryzsta nic przeciwko nam, potraktuj to jak rozmowe z osoba otwarta na twoje problemy, a nie jak terapie, podejscie pomaga. Psycholog cie wyslucha, przykro mi ze nie masz przyjaciela takiego od serca, 3mam kciuki, musisz sie odwazyc przeciez chodzi o Towje zycie a wiec glowa do gory, jakby ci bylo straasznie zle , pisz ;) nie jestes sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zastina
widzisz? tyle pozytywnych wiadomosci i informacji :-) juz wielkim krokiem i odwaga jest to ze zalozylas takie forum, trzymaj tak dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innego świata
Dziękuje za wszystkie komentarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest kolejny komentarz
a teraz oczekuje podziekowań :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kordela
Przede wszystkim nie możesz się tak bardzo tym martwić, bo to człowieka nakręca - męczysz się z tym a jednocześnie obwiniasz siebie za wszystko. Taka autodestrukcja, rośnie niska samoocena. Zamknięto koło. Myślę tak jak poprzedniczki - wizyta u psychologa może bardzo, bardzo pomóc. Ale oczywiście praca nad sobą zależy tylko i wyłącznie od Ciebie :) To nie Twoja wina. Chodzi tylko o to żeby skupić się nad rozwiązywaniem tych problemów a nie podświadomie i świadomie ciągle o tym myśleć, umacniać się w tym i tkwić w tej blokadzie - czytać o tym i rozmawiać tylko o tym jak jest teraz. Wiem - bardzo trudne ale uda się napewno :) Trzymam za Ciebie kciuki "z innego świata" - Wiesz, nie myśl za bardzo co powiesz psychologowi, jak z nim/nią będziesz rozmawiać - po prostu nie rozmyślaj o tym - idź, on już inteligentnie poprowadzi rozmowę - w końcu po to jest. Ty możesz sobie po prostu usiąść i nic nie mówić i tak sobie posiedzisz i bedzie fajnie :) Pozdrawiam ciepło. Wszystko przed Tobą, świat w kolorach i dobre relacje z ludzmi, przyjaciele i dobry związek i tam masz mysleć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innego świata
"to jest nowy komentarz" dziękuje ;) "Looooser" nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×