Jestem jędzą...

A mianowicie czepiam się o wszystko męża. Nic mi nie pasuje zawsze jestem zła . i ciągle sobie myśle jaki to on nie jest . ja już nie potrafię się opanować. wszędzie gdzie wyjdziemy razem to wychodzimy pokłóceni bo ja wymyślam jak to on twierdzi. pisze mu ciągle sms co teraz robi itp. jak mi nie odpisze to w domu robie mu awanture wypytuje sprawdzam .czepiam się o nie posprzątany pokój o to że mi nie mówi ze mnie kocha krytykuje. ja nie umiem się opanować... jestem strasznie nie szczęśliwa.. pomóżcie

Znaczy chwalisz sie, czy żalisz?:O Jak to nie umiesz sie opanowac? Jędzowatośc to nie jest pojęcie z zakresu psychologii, także może przeanalizuj ten problem bardziej "naukowo":P

Tylko rozwód cie ratuje, no a właściwie Twojego męża:P

przeruchać , cię tak, że aż bańki nosem puścisz, to niech głupi fiut cierpi

brak orgazmu

Ja bym szukała kontaktu z psychologiem. może on by coś poradził. Chyba zresztą dobrze wiesz, że musisz szukać pomocy, bo mąż też ma granice cierpliwości?