Toksyczna miłość? O.o

Mam wspaniałą przyjaciółkę od samego przedszkola kocham ja jak siostrę (w sumie tak się przyjaźnimy że nawet nasze rodziny się zbliżyły do siebie). Niestety od jakiegos czasu zaczęło się między nami psuć. Poszłyśmy na studia i ona dziwnie się zmieniła. Obie mamy chłopaków. Ona swojego już od liceum ja z moim jesteśmy dopiero 2 lata. I tu właśnie tkwi problem. Niedawno mój Michaś oświadczył mi się bylam w siódmym niebie... właśnie... byłam bo facet Kasi (Piotr) jak tylko usłyszy o jakiejs deklaracji czy ona w ogóle może na niego liczyć to ją ochrzania że może juz w tej chwili ma paść na kolana i ją blagac o rękę... Traktuje ją jak zwykłą dziewczynę nic poważnego. I teraz nie wiem czemu kasia odgrywa sie na mnie. :( Michał wyjechał teraz do Niemiec. I wystarczy że jestem w trakcie rozmowy z im a ona przyjdzie to jest na mnie obrażona że ona się dla mnie już w ogóle nie liczy na jego oświadczyny powiedziała że M po prostu chce mieć zaklepane miejsce :( przed wyjazdem miala do mnie mnie pretensje że teraz M jest dla mnie najważniejszy że co to ma znaczyć a spedzam z nia o wiele więcej czasu! Ostatnio w ogóle przestała mówic o Piotrku a jak zapytam to mi chamsko odpowiada "zajmij sie swoim chłopem" od wyjazdu M ona siedzi u mnie praktycznie codziennie a jak zadzwoni telefon czy dostanę esa w jej obecności to stroi fochy już mnie to zaczyna wkur..... Co mam zrobic żeby przestała się tak zachowywać? Ostatnio nie spuszcza mnie z oczu i nawet krytykuje moje koleżanki ze studiów. Wszystko co robie jest wiecznie źle. Ale ona zawsze ma racje i tym podobne ;/;/;/

No to masz problem weź skończ tą znajomość bo widać ona jest zazdrosna o Twoje szczęście a skąd wiesz co zrobi jak wróci Twój narzeczony? Wskoczy mu do łóżka żeby pokazać że jest zły żebyś czasem nie miała za dobrze?