Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Annereska

kocham najlepszego przyjaciela, który jest chory...

Polecane posty

Gość Annereska

pare lat temu na gg odezwał sie do mnie facet - podobno miał mój numer z jakiejś strony, gdzie były namiary na mnie, jednak kolega powiedział mi, że ten gość wypytwał go o mój numer. facet chciał mnie poznać, twierdził że nie wie jak wyglądam, ani kim tak naprawdę jestem, ale moje wypowiedzi są interesujące i chciał tylko poznać kogoś nowego. rozmawialiśmy codziennie przez miesiąc - rozmawiało nam się genialnie, nigdy z nikim nie miałam takiego dobrego porozumienia. okazało się, że mieszka niedaleko mnie(20min. piechotą, 7min busem), więc zaczęliśmy się spotykać. wszystkie spotkania były bardzo udane(o dziwo, bo to przecież koleś poznany w necie...). tak spotykaliśmy się rok, przez który on był we mnie zauroczony, pisał mi wiele komplementów, wyznawał uczucia.. w końcu ja również powiedziałam, ze go kocham i byliśmy szczęśliwi :) ...przez tydzień. (ale nie byliśmy parą) Po tym tygodniu w żarcie zapytałam, czy wolałby się spotykać z taką naszą wspólną znajomą - a on odpowiedział poważnie, że TAK! :O i że to z nią chciałby spędzić swoje życie... :( w tym momencie poczułam sie tak ogromnie oszukana, że trudno to opisać. później mnie przeprosił i próbował jakoś jeszcze utrzymać tą znajomość.. zgodziłam się. i po kolejnym tygodniu zrezygnował, dla jakiejś zupełnie innej dziewczyny, którą znał 2tyg. po miesiącu chodzenia z nią, zerwał dla tej swojej wymarzonej. z wymarzoną był miesiąc, a potem "wrócił" do mnie, ale nie byliśmy już razem. Później poznawał kolejne dziewczyny, opowiadał mi o nich, gdzie razem chodzą, jakie prezenty im daje.. wszystkie związki końćzyły się po miesiącu. mijał czas, przyjaźniliśmy się, wiedząc że go kocham, uwiódł mnie, z nim przeżylam swój pierwszy raz, pierwszy pocałunek itd., po czym uznał, że nie ma czasu się ze mną spotykać i właściwie to nie chce być odpowiedzialny za moje uczucia. Teraz okazało się, że jest ciężko chory(właśnie ta choroba(bpd) skłaniała go do tych zachowań).. czasem dzwoni do mnie w środku nocy i mówi mi jak bardzo jest samotny i smutny... zawsze zastanawiałam się "co one mają, czego nie mam ja"... pewnie powiecie, że "rozum", bo wszystkie go olały. ;) jednak tak naprawdę cierpię nie dlatego, że był szczęśliwszy z nimi niż ze mną, tylko dlatego, że nie potrafie mu pomóc w żaden sposób, żeby jego życie wyglądało normalnie. wiem, że ogromnie cierpi(m.in. z tego powodu, że bardzo mnie skrzywdził...) i teraz żałuje, że wygarniałam mu wprost, co mi leży na sercu. mam tak ogromne wyrzuty sumienia... czuje się podle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annereska
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
powinnaś wyjechać na jakiś czas, poznać nowych ludzi itp... np. studia w innym mieście. ta znajomość jest bardzo toksyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annereska
mieszkałam rok w innym mieście, ale on pisze do mnie, dzwoni i nie widujemy się już praktycznie wcale. mam znajomych, umawiam się z różnymi facetami.. chętnie mnie poznają.. ale prawda jest, jaka jest. źle mi z tym, że go raniłam nieświadomie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anabellllla
Kochana, to nie Twoja wina :) Myślę, że on wyczuwał podświadomie choćby jak bardzo Tobie na nim zależy (udawać obojętność potrafią najlepiej właśnie osoby z BPD, do których Ty nie należysz jak mniemam;)), wiedział co czujesz i ranił Cię świadomie/półświadomie (bo dużo wynika z jego chorej psychiki, zaburzonej). Sama prawdopodobie (who knows?) mam BPD i szkoda mi Twojego ex bo NA PEWNO nie jest szczęśliwy w życiu, ale najbardziej szkoda mi Ciebie jednak (mimo wieeeelkiejjj 'solidarności' z BPD'owcami :P), bo jeśli nie jesteś 'tytanową babeczką' to najprawdopodobniej koleś 'wyssałby' z Ciebie wiele z Twojej radości życia, równowagi, uczuć doń czy ufności do ludzi. To specyficzny test BPD swoich partnerów/przyjaciół, który niewielu zdaje, ponieważ jest on porównywalny z próbą spokojnego uśmiechania się podczas wyrywania paznokci zardzewiałymi paznokciami. Każdy "lubi" schematy, więc i BPD'owcom przeciężko porzucić swoje przyzwyczajenie, przekonanie dot. tego, że każdy ich prędzej czy później opuszcza, i tak Consuetudo altera natura est = sabotują swoje związki (jak Twój ex). I to jest skórw*syństwo, ale też nieprzezwyciężalna, destrukcyjna (nie tylko dla otoczenia) dla siebie, natura, karma BPD'owców, wszystko jest tu ambiwalentne, choć na zewnątrz jego zachowanie to zwykłe draństwo - ale NIE DA SIĘ tego ocenić jednoznacznie!!! Dlatego, lekko go "rozgrzeszam' :) nie wybielając jednak i radzę się nie obwiniać - największe gów*o i krzywda jaka może spotkać BPD'owca to.. on sam:) Nie zakochana w nim kobieta:) Przepraszam, za przydługą pseudopsychologiczną :P paplaninę, oczywiście jest to oparte na MOICH odczuciach, refleksjach dot. tej choroby, nie jest prawdą obiektywną, ale zaręczam, że rzetelną (choć subiektywną). :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annereska
dziękuję :) juz nie mam z nim kontaktu od dwóch miesięcy.. na koniec nawrzucał mi jaka jestem okropna, że moja miłość była nijaka, wręcz odpychająca i unieszczęsliwiałam go tylko.. potem powiedziałam, że wiem że tak naprawdę jest inny i może powiedzieć mi co myśli naprawde.. stwierdził, że taka kobieta jak ja dla każdego faceta będzie największym skarbem, ale on nie potrafi mnie kochać, chociaż bardzo by chciał.. ale po prostu nie umie. poza tym mnie nadal nie akceptuje i widzi we mnie kilka wad.. ale mimo to, ma jakieś pozytywne uczucia do mnie. ;) powiedział, że wyrzuca mnie ze swojego życia, bo przeraża go myśl, że ktoś tak bardzo go kocha, że mógłby dla niego zrobić wszystko - nie rozumiem tego wcale.. ale jeśli tak jest, to nie mam mu niczego za złe. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
boże, ale Ci sieke z mózgu zrobił:O Rozumiem że Ty dalej do niego jakąś miętkę przez bibułkę? Współczuje Ci głęboko ale sama widzisz że związek z nim, w ogóle pałanie do niego jakimkolwiek uczuciem jest bez sensu:O A miłość może być głupia ale jednam sens musi mieć;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anabellllla
"podczas wyrywania paznokci zardzewiałymi paznokciami" buhahaha :D Miało być " zardzewiałymi obcęgami" , sorki :) Annereska nie możesz tak myśleć, że on biedny, chory, zagubiony itp. to nie zostawię go samego, bo on sam nie wie czego che - otóż nie wie sam - owszem - tyle, że będąc na każde jego skinienie zrobisz krzywdę i jemu i sobie :) I znów poprę to autopsją - straciłam kogoś przez zachowywanie się takie jak Twój ex i to mnie dosyć otrzeźwiło a jemu oszczędziło cierpień = bilans dodatni. P.S. ostatnie zdanie z wypowiedzi Małego odkrywcy brzmi jak początek z "(Nie)mało odkrywcze sentencje" :D He, he, Pzdr. odkrywco. Zrobisz jak zechcesz Annereska. Idę zapalić :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asd123
Posłuchaj, znam dziewczynę z Borderline. Jak chcesz pogadać, to daj znac bo na próżno nie chce mi się rozpisywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asd123
No nic, w każdym razie trzymaj się od niego z daleka. Szkoda mi tych ludzi, ale inaczej się nie da, pomóc też nie pomożesz, też chciałem. Od tego jest terapia i leki. Aha, ludzi z pogranicznym zaburzeniem, łapią dobry kontakt ze wszystkimi, są dobrymi psychologami, i łatwo "stają się bliscy", często podobni do nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×