Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka jedna sobie....

chyba za bardzo się różnimy

Polecane posty

Gość taka jedna sobie....

Jestem w związku od dwóch lat. Coraz bardziej czuje, że z moim facetem nie pasujemy zbyt bardzo do siebie. Dręczą mnie te częste myśli co z tym dalej zrobić. Niby nie potrafie tego zakończyć ale przestać o tym myśleć też nie. Coraz bardziej wpadam w stany zadumania, rozmyślań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj rozumiem rozumiem
rozmyślam dokładnie o tym samym. U mnie dodatkowo pojawiły się inne problemy - poroniłam ciąże i tak myślę czy to nie jakiś znak żeby zakonczyć te znajomośc. Niby nie jest źle ale do ideału brakuje duzo za dużo. Ciągle mi albo jemu coś nie pasuje. Oczywiście w efekcie się dogadujemy ale co przy tym nerwów stracimy to bajka. Chciałabym żeby ktoś powiedział mi co mam zrobić bo sama myślę nieracjonalnie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
No właśnie. Też bym chciała żeby mi ktoś doradził. Mieszkamy razem, nie mamy dzieci. On chciałby ślubu a ja zupełnie nie potrafie wyobrazić siebie jako jego żony. Ciągle mamy o coś do siebie pretensje i jest dokładnie tak jak u Ciebie. Niby ostatecznie się dogadamy ale nerwów przy tym stracimy że szok. Wydaje mi się że ja u neigo widzę te wszystkie wady i je wyolbrzymiam tylko dlatego że nie jest taki jak bym chciała żeby był. Jest niestety daleki od mojego ideału :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
I te ciągłe myśli.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie daj sie zaciagnać do ołtarza skoro masz takie wątpliwości , po ślubie będzie jeszcze gorzej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
Wiem, wiem. Dlatego też bronie się rękoma i nogami. On jest taki, że czasami pod groźbą rozstania można coś na nim wymusić. Mogłabym sie założyć, że po ślubie zacząłby mnie traktować jak swoją własność i zupełnie by się ze mną nie liczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pogadaj z nim poważnie , powiec co Cie boli , co Ci przeszkadza , że nie chcesz tak żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj rozumiem rozumiem
łatwo powiedzieć - nie daj się zaciągnąć. Nie na tym rzecz polega - ślub nie zając nie ucieknie. Ja im więcej o tym myślę tym bardziej nic nie wiem. Nie potrafie wymyślić nic sensownego. Po prostu w tym tkwię i czekam na Bóg wie co. Dobrze wiem, że nikt mi nie doradzi, że sama muszę się z tym uporać. Próbowałam się postawić w roli obserwatora i spróbowac wyobrazić sobie koleżankę w takiej sytuacji. I co? Nic. Z jednej strony powiedziałabym - daj sobie spokój znajdziesz lepszego....a z drugiej - jakiego lepszego? Wbrew pozorom to fajny, mądry i odpowiedzialny facet. Tylko te sprzeczki o byle co. Może mamy podobne charaktery? Może coś tam? Jedno jest pewne - czasami lekko sama przesadzam bo chcę żeby było tak jak coś sobie umyśliłam...ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
I u nas rozmowy kończą się tak samo. Wszystko to moja wina bo zawsze ja sobie coś wymyślam. Bo od niego to wszystkiego wymagam a od siebie nic. A ja dobrze wiem że tak nie jest. Od siebie dużo więcej wymagam niż od siebie. Cały czas się rozwijam, uczę się, robię podyplomówki, kolejne studia. Mam dobrą pracę, zarabiam o wiele więcej od niego. Cały czas robię coś żeby było lepiej. On tylko gada, że cały czas się rozwija tylko że indywidualnie. Nie potrzebuje do tego papierków. Co jest bzdurą. Takie gadanie dla samego gadania. Jak przychodzi z pracy to gra na komputerze albo leży i nic nie robi. Odkąd jesteśmy razem nic u niego nie zmieniło się na lepsze. Coraz bardziej boję się tego że to ja będę musiała być głową rodziny, wszystko załatwiać, o wszystko dbać, na wszystko zarobić. A gdzieś tam w głębi duszy czuję że tak nie pwoeinno być. Że to mężczyzna powinien się bardziej starać i być oparciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
Może lepeij faktycznie rozejrzeć się za kimś innym kto będzie bardziej odpowiadał. Tylko że tutaj też pojawiają się dylematy. Czy oby nie trafię gorzej? Czy nie jest na to za późno? Znajomi zakładają rodziny, mają dzieci a ja po raz kolejny mam sobie układać życie na nowo? A co będzie jak mi się nie uda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj rozumiem rozumiem
otóż to.... Ja nie wiem jak to jest. Patrzę na koleżanki i niektóre o niczym nie myślą- mąż zajmuje się wszystkim a w moich związkach to ja zawsze o wszystkim myślałam. Zacznę chyba udawać bezmózgowca bo tak jest łatwiej :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
Na pewno łatwiej. Też to zauważyłam. Problem tylko w tym że nie potrafię robić z siebie głupiej, udawać kogoś kim nie jesteś. Poza tym nawet poprzez moje wykształcenie czy wykonywaną pracę nikt mi nie uwierzy, że nic nie mam w głowie i że jestem jakaś nieporadna. Nie wiem jak z tego wybrnąć. Też czasami z zazdrością patrzę na koleżanki, które mają zaradnych facetów. Które zarabiają same na siebie bo mężczyzna zadba o dom i wszystko opłaci, które zwiedzają sobie świat bo mają na to pieniądze. A ja czuję, że muszę o wszystko zadbać, wszystko opłacić i jeszcze po części utrzymać faceta :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj rozumiem rozumiem
ja nie patrzę na życie przez pryzmat pieniądza. Wiem, że nie jest on najważniejszy, i to czy wyjadę na wycieczkę czy nie, nie ma dla mnie znaczenia - choć na pewno bym chciała. Nie to mnie w moim związku nurtuje. Nie to że on za mało zarabia....raczej to że wszystkie grube sprawy ostatecznie zostawia mnie....nawet nie do zrobienia...raczej do zdecydowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
Mnie nurtują problemu zarówno te finansowe jak i pozafinansowe. W różnych sprawach słyszę "Ty zadecyduj...", "zrobimy tak jak Ty będziesz chciała". To ja muszę decydować co zrobić na obiad bo jemu wszystko jedno. Męczy mnie to że ciągle ja muszę myśleć. A jak mu to wypomnę to mnie atakuje, że jest na odwrót. Że to przecież on musi o wszystkim myśleć za mnie. Ja nie wiem czy ona ma jakiś spaczony obraz rzeczywistości czy to ze mną jest coś nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
A kwestie finansowe są równie dla mnie ważne. Dla mnie to nie jest wszystko jedno czy pojadę na wycieczkę czy nie. Dlaczego ciężko pracując nie mogę sobie na to pozwolić? Tylko dlatego że związałam się z biednym facetem? Który zresztą jakby chciał to by mógł więcej zarabiać bo ma możliwości, tylko mu się nie chce. Nie mogę pojechać bo mam go utrzymywać? Dobrze, ale w imię częgo? W imię miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj rozumiem rozumiem
a widzisz....masz więc mało ambitnego faceta i wiesz już w czym tkwi sęk. Musisz więc zmobilizować Go do działania. Jakoś go zmotywować aby nie pozostawał w miejscu i problem w Twoim przypadku rozwiązany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
Motywuję go od ponad roku, widząc że ma możliwości tylko chęci brak. Niestety mi się to nie udaje. Albo nie wychodzi mi to zbyt dobrze, albo po prostu to jakiś oporny typ. Nie wiem już co mam zobić. Chciałabym mieć faceta, który sam będzie wiedział, że zapewnienie rodzinie odpowiedniego bytu to jego podstawowy obowiązek. Żeby robił to sam z siebie a nie z przymusu. A mój twierdzi, że jak chciałyśmy równouprawnienia to teraz mamy. I nie widzi powodu dla którego miałby się bardziej starać ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
Może macie pomysły jak go zmotywować. Albo lepiej - jak zrobić coś żeby sam się motywował. Żeby w końcu wbił sobie go głowy że to jego obiwiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj rozumiem rozumiem
tak - ja mam :) nie rób niczego - niech sam zadba o siebie i o ciebie :p może wpadnie na pomysł i zacznie myśleć. Nie chodź cie do kina, nie wydawajcie na przyjemności - mów że nie masz kasy. Jak on postawi ok. Tylko, że może się wtedy nie dołożyć do życia...w takim razie oszczędzaj na wszystkim czym się da. Nie serwuj soczystych obiadków i nie skacz koło niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
Pomysł może i dobry, ale nie wiem czy będę potrafiła go zrealizować. Nie potrafię zamknąć się w domu i nigdzie nie wychodzić, nie gotować dobrych obiadów, bo bardzo lubię jeść. Problem jest też w tym, że on sam uważa, że powinniśmy oszczędzać. Według niego to nie musimy chodzić do kina, na basen, nie musimy nigdzie wyjeżdżać. On jest szczęśliwy jak siedzi w domu z pilotem i grami komputerowymi i ma mnie przy sobie. Ja jednak nie potrafię tak żyć, chcę czegoś więcej. I wtedy dochodzi do tego że jak chcę gdzieś wyjść to muszę także płacić za niego. Bo przecież on nie musi nigdzie iść, nigdzie jechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj rozumiem rozumiem
no to tak.... hmmmm skoro jest taki oszczędny to wychodź sama. ja nie wiem co Ci poradzić bo pewnie sama zrobiłabym awanturę, sfochowałbym się i kazała mu spadać. Ja się kłócę o zupełnie inne rzeczy - błahostki - tak teraz uważam. W każdym razie nie możesz mu iść na rękę bo juz mu i tak za wygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
Jak wychodzę sama to też źle bo jest zazdosny. Poza tym ja naprawdę lubie z nim wychodzić bo się dobrze czuję w jego towarzystwie. Jak wychodzę gdzieś ze znajomymi to lepiej się czuję jak on jest obok niż jak jestem sama. I w tym jest problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DziwięSięWamDziewczyny
Niestety ja nie miałam szczęścia mieszkania przed ślubem- choć chciałam i było to możliwe. Ale mój wtedy chłopak nie chciał. Bo szkoda było pieniędzy. Lepiej mieszkać u mamusi. Dzisiaj jesteśmy małżeństwem 10 lat i mamy dziecko. Problemy podobne do twoich: Zazdrość, zero ambicji, pilot i kanapa, i ciągłe marzenia jakim to biznesmenem jeszcze będzie. Ja nie mogę ot tak powiedzieć: spadaj z mojego życia- ale tobie radzę: spierdalaj gdzie pieprz rośnie bo twój facet jest młody a żyje jak stary dziad- a z wiekiem to się niestety pogłębia. Zazdroszczę ci że masz wybór :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....
No etraz to mi dałaś do myślenia. Mój też mnie zaewnia, że nie mam się co martwić bo on się jeszcze czegoś w życiu dorobi, założy firme i jeszcze się najeździemy po świecie. Tyko, że cały czas tak gada a nie robi kompletnie nic!! Po pracy jest komputer, gry i pilot od telewizora. Nigdzie już nie ma siły wyjść bo taaaaaki jest zmęczony. A pracuje tak jak każdy przeciętny człowiek - 8h dziennie, od poniedziałku do piątku i to przy komputerze a nie fizycznie. Czym może być zmęczony???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×