Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość carmaaa

moj facet nie chce ze mna rozmawiac!

Polecane posty

Gość Holykris
Jesteśmy obok was tylko dlaczego nie rogladacie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promień slońca
Cieszę się, że nie jestem sama. Problem również tkwi we mnie, mam słaby charakter i po prostu nie potrafię go zostawić :( jestem towarzyska, nie potrafię sama spać ani samej iść na spacer. U rodziców czuje się już jak gość, bo długo z nimi nie mieszkam i nie potrafiłabym do nich wrócić, a na osobne mieszkanie własne czy wynajęte brakuje mi środków. Strasznie chciałabym z tym skończyć znaleźć sobie normalnego towarzysza/rozmówcę życia, kogoś kto razem ze mną będzie planował przyszłość, analizował, rozwiązywał problemy, a nie czekał aż problemy rozwiążą się same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Holykris
Widzisz czasami ludzie idealni dla siebie mijają sie na co dzień nie wiedząc o swoim istnieniu... Ty trafiłaś na flegmatyka a chciałabyś innego bardziej angażującego się w twoje życie mężczyzny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promień slońca
To już nawet nie chodzi o "moje" życie, ale "nasze". Wszystko planować/organizować muszę sama. Co ja mam zrobić?! :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Holykris
Hej mówisz"NASZE" Ale zadaj sobie pytanie kiedy było wasze kiedy robiliście coś wspólnie ?? Kiedy okazał zaangażowanie inicjatywe , albo zaskoczył ciebie w kuchnie i posiadł tak z prawdziwym pożądaniem?? Bo z tego co piszesz ze prowadzicie osobne życia na jednym domostwie . On jako król który je pije i wydziela a wszyscy wszystko za niego robią.. Skoro jesteś taka zaradną kobietą to na pewno sobie poradzisz a uwierz znajdą sie tysiące takich którzy chcieliby taka ustatkowana i zardną kobeitę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promień slońca
Jestem słaba, wkurza mnie moja słabość...Boję się, że trafie na kogoś jeszcze gorszego, kogoś kto mnie nie będzie szanował, bił i pił alkohol. Jeżeli o to chodzi do obecnego nie mam zastrzeżeń. Żyjemy razem, o dziwo spędzamy razem dużo czasu, ale żyjemy tak jak kumple, a nie para, która moim zdaniem po takim okresie bycia razem powinna myśleć o czymś poważnym, ślub, dziecko itp. Razem często = ja lapotp, on laptop. Niestety. Nigdy mnie nigdzie nie zabrał, na jakiś obiad czy coś, kwiaty może 2x w roku /okazyjnie/, żadnych niespodzianek, ani pożądania, nigdy nie usłyszałam żadnego komplementu. Przez niego wiecznie się odchudzam, nie czuję sie kobietą, a nie jestem najgorsza, mam 172 wzrostu, 55 kg wagi, jestem naturalna, atrakcyjna, wykształcona. Im więcej o tym piszę, tym bardziej mnie to boli i samej siebie mi szkoda :( Gdzie są normalni, kochający faceci?! :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promień slońca
nogogłaszczka Chociażby mówię, że jest mi źle, bo nie czuję się kochana przez niego. Z jego strony "Przcież powiedziałem, że Ciebie kocham" i to na tyle. Jak po czymś takim można się poczuć dobrze, gdzie przekonanie, gesty, czy trzeba się prosić o rozmowę skoro ktoś obok płacze? Lepiej zakryć głowe poduszką i nie słyszeć? byle się nie odezwać? NIE MAM POJĘCIA jak można zmienić takiego osobnika, zachęcić do wspólnych rozmów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieładnie
Normali, fajni faceci łączą się z wariatkami :D:D:D Jakaś równowaga w naturze musi byc zachowana. Piszę to na podstawie obserwacji par w rodzinie i wśród znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Holykris
Pytasz gdzie są faceci normalni?? Jesteśmy wszędzie i my krzyczymy gdzie są normalne kobiety które dadzą się sobą zaopiekować pozwolą pożądać, i nie będą ciągle mówiły że boli głowa ..... Odchudzać sie dla niego hmm tochę śmiesznę i pytam się czy to pomogło bardziej ciebie pragnie?? Jak by kochal i pragnął to kilo w tą czy w tą nie ma znaczenia , nie mogłabyś się od niego opędzić:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promień slońca
Odchudzałam się by poczuć się lepiej, bardziej atrakcyjna. Dla niego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok. Mówisz "jest mi źle". I czego oczekujesz? Bo wiesz... ludzie są różni. On może na przykład woli się zaszyć gdzieś sam, kiedy jest mu źle, więc zakłada, że i Ty tego właśnie potrzebujesz. Dodatkowo faceci myślą zadaniowo - jest do zrobienia to i to, więc to robię. Jest jasny cel, jest działanie. Jeżeli pojawia się jakieś abstrakcyjne hasło, no to cóż... pojawia się i tyle. Spróbuj powiedzieć "jest mi źle, chciałabym, żebyś mi pomógł robiąc to i to". Jasne, proste komunikaty. Ludzie to nie wróżki, żeby wiedzieli co siedzi w Twojej głowie i wiedzieli jakie masz wobec nich oczekiwania. No i przyznaj sama, że odpowiedź "przecież Ci mówiłem, że Cię kocham" na zarzut o niekochaniu jest całkiem logiczna ;) Mało jest facetów-romantyków, którzy będą bez przerwy obsypywać kwiatami i całować po rękach. Nie wiem czy faktycznie jest tak, jak piszesz i całkowicie absolutnie i kompletnie nie okazuje Ci czułości w żaden sposób, czy po prostu robi to (według Ciebie) zbyt mało intensywnie i po prostu nie dostrzegasz tych drobnych gestów. Ale może warto się zastanowić czy przypadkiem nie jest tak, że właśnie Ty tego nie dostrzegasz. Dodatkowo facet być może po tym jak "był czuły", a ciągle słyszał, że nie jest, już ma dosyć i faktycznie odpuścił sobie choćby najmniejsze gesty, bo po co, skoro i tak ich nie zauważałaś? Uff.. rozpisałam się ;) Na koniec jednak dodam, że jeśli jesteście w związku nieszczęśliwie (bez znaczenia czy z powodów rzeczywistych czy też wyimaginowanych ;) ) to po co męczyć siebie (życiem w ciągłym nieszczęściu ) i innych (ciągłym gadaniem o swoim nieszczęściu)? Droga wolna. Same jesteście odpowiedzialne za swoje życie. Jest Was tu kilka narzekających na swoich facetów i prawdę mówiąc już się pogubiłam która jest która ;) ale przynajmniej część z Was sama przyznała, że facetów nie kochacie, nic Was z nimi w gruncie rzeczy nie łączy i ciągniecie to tylko z przyzwyczajenia albo względów finansowych. Pomyślcie, że robiąc tak jesteście fair i wobec siebie samych i wobec swoich partnerów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Odchudzałam się by poczuć się lepiej, bardziej atrakcyjna. Dla niego " On Ci powiedział, że jesteś gruba? Jeśli nie, to odchudzałaś, że dla siebie, a nie dla niego. Zresztą sama napisałaś, że po to "by poczuć się..." czyli dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promień slońca
Droga nogogłaszczko Ja w przeciwieństwie do niego mówię, że jest mi źle z tego i owego powodu, mówię WIELKIMI LITERAMI i to milion razy co ma zrobić, ale wisi mu to i powiewa, bo skoro raz mi powiedział, że mnie kocha to ma znaczyć, że to uczucia ciągle trwa? Ja nie oczekuję wiele, nie chcę by obsypywano mnie kwiatami i całowano po rękach, chcę przy mężczyźnie miec poczucie bezpieczeństwa i oparcie. Nie mam ani jednego, ani drugiego. J\Wielokrotnie próbowałam odejść, ale mam taki charakter, że nie mogę. Zaraz mam wizję, że on popełni samobójstwo itp. No słaba jestem jak cholera. Chcę odejść, na prawde, chcę znaleźć kogoś innego ale nie daje rady uwolnić się z tego związku z powodów opisanych kilka postów wyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promień slońca
nogogłaszczka Nie usłyszałam nic na temat swojego wyglądu, ani nic pozytywnego ani negatywnego. To, że nie ma ochoty na sex winiłam siebie, swój wygląd zewnętrzny, bo może nie ma już ochoty gapić się na moje ciało? może mu się nie podobam. Skoro paraduję nago w seksownej bielixnie, a ten woli gapić się w komputer, to coś jest chyba nie halo? Ja zwaliłam to na siebie odchudzając się, chcąc zwrócić uwagę. Jakby waga moja spadła do 20 kilo on też by nie powiedział "dość" bo po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jedyną radą jest "rzuć go w cholerę". Albo znajdź sobie kochanka ;) bo tego już nei zmienisz. Jeśli boisz się, że coś sobie zrobi (chociaż stawiam, że to tylko zagrywki psychologiczne z jego strony), to pogadaj z jego rodziną, że sytuacja jest taka i taka, że w związku z tym z przykrością, ale musisz odejść, ale obawiasz się o jego stan psychiczny, więc jakby mogli zwrócić na niego szczególną uwagę. I w nogi! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Promień slońca
Jejku żeby to było takie :( Odejść i kliknąć sobie przycisk /zapomnij/, a następnie /włącz wyszukiwanie nowych potencjanych partnerów zyciowych/. Postaram się coś zrobić. Teraz jestem podłamana, bo wczoraj znów był dym o jego dysfunkcje i niechęć rozmawiania. Wkurzyłam się i powiedziałam, że pójde do łóżka z innym skoro "jego boli głowa" a On nic... Jeżeli pójdziesz to będzie koniec. Ale czy ten "koniec" nie będzie z jego winy? jak człowiek ma się zaspokajać fizycznie i psychicznie. Naturalnie, że będzie szukał oparcia u innych. Chętnie bym poszła z innym, ale nie dam rady wiedząc, że z kimś jestem związana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sikoreczka69
witam wiecie dziewczyny ja mam mężczyzne juz od 5 lat i praktycznie od samego początku mieszkamy razem.. muszę przyznać że z tych rad które tu napisałyście(o straszeniu że odejdziecie czy innych wariantach) ja już mam za sobą ** niestety nie przyniosły żadnego skutku. On jest dalej taki sam kochający niby ale już nie to co było kiedyś** ja jestem romantyczką on to wie kiedyś robił wszystko czego oczekiwałam i potrzebowałam przez ok 2 lata. po tym czasie już byłam przez niego i chyba sobie odpuścił i to na maxa już 3 rok tak sie męcze raz jest lepiej raz gorzej ale nie ma takiej stabilizacji żeby rozmawiał ze mną, okazywał miłość, pokazywał uczucia swoje przynajmniej raz w tyg. Kwiatek dostaje ok 1 szt na rok ale to jak dobrze pójdzie. Buziaki całowanie? Ja już nawet nie pamiętam co to jest? A sex? o szkoda pisac.. ani on nie ma ochoty ani ja.. on zmęczony po pracy zje i tv a ja? mam zawsze tyle energii ale jemu sie nie chce.. a co najśmieszniejsze? To że mówie mu porozmawiaj ze mną.. a on nie teraz bo chce spac lub jestem zmęczony.. wiecie co źle mi tak strasznie że nie mam odwagi odejsć od niego bo już tyle przezyliśmy razem.. boje się odejść właśnie dlatego że bede musiała zamieszkać z rodzicami a po drugie to że spotkam jakiegoś pijaka czy innego idiotę.. on mi powiedział że nie potrafi okazywać uczuc i taki po prostu jest/ jak sie pytam: jak to jest?? że na początku było zajebiście i nawet wśród znajomych mówił że kocha.. a teraz jak słysze "kocham cie" to aż żygać sie chce.. dużo by pisać ale ciężko mi na sercu i widze że nie jestem sama to małe pocieszenie.. tylko nadal nie mam pojecia co mam ze sobą zrobic..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba wiedzieć, że facet to nie psiapsióła i poszukać jakiejś lafiryndy coby się zatrajkotać na śmierć. Większość ludzi ma strasznie mało do powiedzenia, a im dłużej się ich zna tym mniej się ich chce słuchać. Trzeba się cieszyć jeśli druga połówka jest wporzadku pod innymi względami i mozna zawsze na nią liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha xD Przeczytałam "mężczyzna ma honor".... od człowieczka o nicku Pielucha :D xDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguacero
Promień Słońca- prawie, że opisałaś moją historię, no może prócz sexu - tu nie mam nic do zarzucenia. Już nie mam siły z kimkolwiek o tym mówić więc może lepiej poczuję się jak wyrzucę to pisząc. Ja również, najczęściej, jak chce pogadać to kończy się na moim monologu i na tym że znowu się poniżam próbując skłonić go do odpowiedzenia mi na jakiekolwiek pytanie. Po prostu ja pytam i czuję się jakbym mówiła do ściany. Zero odpowiedzi. Powtarzam pytanie i napotykam irytację z jego strony, I tak w kółko. Na koniec jest niesamowita kłótnia. Nie da się tak żyć. Żeby się dogadać trzeba gadać. Ale on nie ma ochoty. Próbuję zebrać siły żeby to skończyć ale kocham go więc ... nadal próbuję go przekonać do rozmowy mając nadzieję, że jednak zrozumie, że najprostszą drogą rozwiązania problemu jest porozmawianie o nim. Czasami się udaje i widzę światełko po czym następuje kolejna seria milczenia i ignorowania problemu. Powoli nadzieja gaśnie. FACECI, rozmawiajcie z nami, to nie boli a naprawdę czasami jest niesamowicie prostą drogą do rozwiązania problemu / zaniechania kłótni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×