Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pradawna_mamka

Tak bylo dawniej....

Polecane posty

Gość pradawna_mamka

I chyba nic się nie zmieniło(troche historii od I w. n.e., przez średniowiecze...): "W rozmaitych źródłach pojawia się problem karmienia dziecka. Wielu autorów podkreślało, że najlepiej aby rodzona matka karmiła dziecko piersią. Takie poglądy głosił Plutarch, według którego właśnie matka jest niejako przeznaczona do karmienia dziecka. Matki- pisał- " same powinny dzieci swe żywić i karmić. Gorąco, że tak powiem, już od kołyski je ukochawszy, pewnie z tym większym przywiązaniem zajmą się ich wychowaniem. (...)Przyrodzenie samo wskazuje, że matka to, co na świat wydała, sama powinna karmić i żywić. Ono w tym przecież celu każdej rodzącej istocie mleko dało na pokarm ". W okresie średniowiecza przypisywano karmieniu piersią przez matkę duże znaczenie, uznawano to za symbol miłości macierzyńskiej. Jeżeli niemożliwym było z różnych względów, na przykład "dla niepotężności zdrowia", albo " dla jakiej niemocy, albo też dla czego inszego " aby matka karmiła swe dziecko, szukano odpowiedniej "mamki", która by ją w tym zastąpiła. Wskazówki jaka powinna być mamka znajdujemy już u antycznych lekarzy. Soranos uważał, że powinna ona być młoda " nie niżej dwudziestu lat i nie powyżej czterdziestu " i co najmniej dwa razy wcześniej rodzić - " taka, która już dwa razy lub trzy razy rodziła ". Soranos opisał także, jakie powinno być mleko w smaku i konsystencji. Według niego, mleko powinno być dosyć białe, nie za rzadkie i nie za gęste, nie kwaśne, ale takiej konsystencji, aby wzięte na palec nie spływało natychmiast. Jeżeli jest innego koloru, konsystencji i zapachu to znaczy, że było złe. Już w tamtych czasach zdawano sobie sprawę, że wartości odżywcze mleka zależały od diety karmiącej i dlatego podkreślano konieczność odpowiedniego odżywiania się kobiety. Soranos pisał tak o odżywianiu : " powinna unikać niepożywnych i niestrawnych potraw, a natomiast przyjmować do siebie takie, które są obfite w soki, pożywne i łatwo strawne. I tak trzeba unikać szczypiorku, cebuli i czosnku, rzodkwi, owoców strączkowych i wszelkich peklowin, gdyż to wszystko powoduje ostrość mleka. Daremna nasza będzie praca, jeżeli jej dobrą nie zlecimy dietę ". Karmiono dziecko piersią do dwóch, trzech lat. Tak między innymi polecał Awicenna. Odstawienie dziecka od piersi było ważnym wydarzeniem w życiu zarówno dziecka, jak i matki. Było początkiem pewnego uniezależnienia się dziecka od matki. Po odstawieniu od piersi Awicenna zależał, aby dziecko karmić najpierw " przeżutym przez mamkę chlebem " później chlebem z miodem i wodą, rozcieńczone wino lub mleko. Falimirz głosił, aby podawać " jakoby gałeczki albo kołaczki z chleba i cukru, tak iż przyjdzie ku nałogu grubszego a pospolitego pokarmu ". Dykcjonarz zalecał podawanie mleka koziego rozpuszczonego w wodzie lub papki z miękkich kawałków chleba gotowanych przez kilka minut w mleku z dodatkiem ubitego z cukrem jajka. Petrycy uważał, że najpierw należy dzieci karmić " potrawami miękkiem i łącno strawnemi, jako jest mleko, polewki, chleb biały, w mleku umokły, kasze i inne polewczane pokarmy ". Jeśli chodzi o miejsce do spania dla dziecka, to dzieci z rodzin ubogich nie miały luksusów, najczęściej sypiały z rodzicami, na pryczy we wspólnej izbie. Jedynie dzieci całkiem małe spały osobno, w stworzonym specjalnie legowisku, a wszystko to ze względów bezpieczeństwa aby uniknąć uduszenia dziecka, co niestety się zdarzało. Rodziny zamożniejsze mogły pozwolić sobie, na wydzielenie specjalnej izby przeznaczonej dla dziecka. Soros dokładnie opisał przeznaczone miejsce do spania dla dziecka. Powinno ono leżeć w miękko wyłożonej kołysce lub łóżku zasłoniętym od strony głowy, aby nie przeszkadzało mu światło, czy ruch powietrza. Poduszka nie powinna być ani zbyt twarda, ani zbyt miękka. " Dziecko powinno się układać na miernie miękkim łóżku, jak np. na materacu wypełnionym wełną lub miękkim sianem, a łoże powinno być wyżłobione rynienkowato, żeby się noworodek nie mógł wywracać ". Posłanie powinno być lekko wklęsłe i nie za bardzo miękkie. Zbyt miękkie posłania powodują często problemy z kręgosłupem. Kiedy kładziemy dziecko trzeba zwrócić uwagę na głowę. Takie wskazówki dawał Soros w I wieku naszej ery. Z około 1500 roku pochodzi kolebka używana w jasełkach z klasztoru klarysek w Krakowie. Jest to drewniana kołyska na biegunach w formie skrzyni bogato ozdobionej ornamentem roślinnym. W wieku XVI i XVII w genetliakonach pojawia się dziecko leżące w kołysce. W utworze Daniela Nabrowskiego napisanym dla Stefana Radziwiłła widzimy dziecko leżące w kołysce : " Przynieśli do kolebki twojej dar bogaty ". Kołyski często dostawały dzieci jako prezent od chrzestnych. Długosz zapisał, że " Wielki Książę litewski Aleksander Witold ciesząc się nowym potomkiem ( pierworodny syn Jagiełły - Władysław ) przesłał dziecku srebrną kołyskę wartości stu grzywien w srebrze ". Pierwsze lata życia dziecko niezależnie od płci spędzało w otoczeniu kobiet. Jeżeli matka z rozmaitych względów sama nie chciała, albo nie mogła zajmować się nowonarodzonym dzieckiem wyszukiwano mu " piastunkę", niańkę, opiekunkę. Zdawano sobie sprawę jak ważny jest dobór odpowiedniej kobiety do tej funkcji, ale często wyznaczano do tego zajęcia pierwszą lepszą kobietę we wsi. Jedną z pierwszych zabawek jak również w dzisiejszych czasach była grzechotka, jak i bąki.Dziewczynki od najdawniejszych czasów bawiły się lalkami. Były to najpierw gliniane lalki, o jakich wspomina Mistrz Wincenty w Kronice Polskiej. Mogły to być również "lalki" wykonane przez dzieci, jak w opisie Jana Brożka : " Pamiętam u przyjaciela mego jednego dwoje dziewczątek małych, we czterech na jedno, drugie w piąci, które za piecem ubierały łątki, a zwały je dzieciami; gdy je już w szmaty uwnieły i sznurami uwiązały, sprzeczały się: moje piękniejsze; drugie zaś: nie twoje, moje; oto oczki u niego piękniejsze, gębusia mała. Matka, do której należała głównie opieka nad małym dzieckiem. Obok rodziców często na dzieci miały wpływ inne osoby z rodziny - np. dziadek, czy babka. Oddawanie dzieci na wychowanie dziadkom wynikało m.in. z braku czasu rodziców zajętych działalnością publiczną, w przypadku ojców, czy życiem towarzyskim, albo zarządzaniem majątkiem, w przypadku matki. Czasami wychowaniem zajmowały się jeszcze inne osoby z rodziny ojca lub matki - rozmaite ciotki, czy wujowie. I w takim przypadku dzieci mogły pod ich opieką mieszkać w domu rodziców lub zostać wysłane z domu rodzinnego do majątku krewnych. Dzieci ówczesne, podobnie jak i współczesne często chorowały na rozmaite przeziębienia, katar i kaszel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pradawna_mamka
Kiedyś było łatwiej, kobieta nie siedziała sama w domu, ale była otoczona ludźmi, nie było depresji, ani osamotnienia, gdy mąż cały dzień był poza domem, ona miała osoby do pomocy. A teraz....ludzi zastępuje TV i internet, każdy śpieszy się w pogonie za kasą i rośnie nam pokolenie egoistów. Teraz nie mamy czasu na to, aby całą rodzina wstać od stołu, razem z ciotkami i babciami pójść na spacer. Dzieciaki wolą playstation...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koledzy moich synów patrzą na mnie z pod byka, kiedy przychodzą po chłopaków w niedzielę, ledwo śniadanie zjemy. Część już wie, że nie ma po co przychodzić, ale ciągle wielu nie rozumie... A my mamy taki zwyczaj,że niedzielę spędzamy razem. Bardzo często też z moimi rodzicami. Np jedziemy po obiedzie do nich i razem idziemy na spacer. W każdym bądź razie, nie ma w niedzielę grania w piłkę z kolegami, randek z dziewczynami ;P itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czysto teoretycznie
Zgadzam się z Tobą. Pamiętam gdy byłam mała często zostawaliśmy u jednej babci na noc. I nikt nie widział w tym nic złego, nie czuliśmy się z rodzeństwem pokrzywdzeni, wręcz przeciwnie. Uwielbialiśmy jeździć do babci. Zawsze wymyśliła nam coś ciekawego, miała do nas cierpliwość i czas. Druga babcia później przeszła na emeryturę, u niej również zostawaliśmy, też było fajnie, ale była taka bardziej nowoczesna, byliśmy więksi i u niej najczęściej biegaliśmy pod blokiem. Po takiej labie chętnie wracaliśmy do rodziców. Teraz moja mama nie widzi nic dziwnego w tym, że zostaje z moim dzieckiem na noc - jej też ktoś kiedyś pomagał. Teściowa schorowana, więc nie podrzucam jej małego na dłużej, ale jak do mnie przyjedzie, to nie ma problemu żebym wyskoczyła do sklepu na pół godzinki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje dzieci też uwielbiają być z babcią. Robi z nimi kapelusze z sitowia, szałasy z wierzby, buduje domki dla ślimaków :) Sprzątanie z babcią to zawody i fascynująca zabawa ;P Potrafi spakować całą moją czwórkę w plecaki (napoje, kanapki, przegryzki) i iść do lasu w poszukiwaniu skarbów. Nigdy nie brakuje jej pomysłów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×