Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ___________________________

Gdzie są tacy ludzie? oni po prostu umierają zapomniani?

Polecane posty

Gość ___________________________

będzie długo. nie umiem inaczej. może ktoś przeczyta. Mam 23 lata. Pochodzę z rozbitej rodziny, jestem DDD ( dorosłe dziecko rodziny dysfunkcyjnej). Niby mnie nie dotknął bezpośrednio problem alkoholizmu, ale moich rodziców tak. Tata od zawsze bardzo zamkniety w sobie, bity w dzieciństwie przez ojca alkoholika. Do 13 roku życia czyli rozwodu rodziców byłam bardzo rozpieszczana, najlepsza w klasie, chodziłam na zajęcia pozalekcyjne itp. Potem mama się wyprowadziła ( z nią zawsze miałam słaby kontakt) a ja zostałam z tatą, który pracował od 9-22 i kontakt między nami z dnia na dzień słabł. Był zestresowany i każda próby rozmowy z mojej strony kończyła się awanturą, tj. wychodziło na to, że on ma zawsze rację i mam nie dyskutować tylko się uczyć. Mama również miała ojca alkoholika, rodzina biedna i wielodzietna, bez miłości. Dostałam się do dobrego liceum gdzie już na wstępie zaczęły się problemy. Z dnia na dzień przestałam się uczyć i zajęłam hmmm..... życiem? rozmyślaniem, dołem, depresją. Jakoś odnalazłam się w pewnej grupie ludzi z którymi utrzymywałam jako taki kontakt przez ok. 3 lata. Po pół roku wyrzucili mnie z liceum z samymi jedynkami na semestr. Byłam jeszcze w czterech. Przestawałam chodzić i jakoś tak się złożyło, że nikt nigdy nie upominał się o moją naukę- tzn chyba jakiś kurator powinien się zainteresować, w dwóch szkołach np byłam na liście a jak nagle zniknęlam i już więcej nie poszłam- nikt, dosłownie nikt nie zadzwonił do rodziców żeby zapytać co ze mną. Zaczęłam się okaleczać obżerać. Mam zdiagnozowaną depresję i nerwicę natręctw, fobię społeczną i dysmorfofobię. Nie znoszę swojego wyglądu, nie mogę na siebie patrzeć chociaż wiem, że nie jestem brzydka. Ładna też nie, ale na pewno nie brzydka. Waga w normie choć oczywiście co 2 tyg się głodzę a potem 2 miesiące obżeram do nieprzytomności. Byłam u wielu psychologów. Nigdzie się nie utrzymywałam, bo tam trzeba dojeżdżać, a ja się wstydzę wyjścia na podwórko, co dopiero jakieś dojazdy. Zawsze miałam nadzieję, ze jednak będzie lepiej, schudnę, wyładnieję i wyjdę w świat. Odnowię stare kontakty, pójdę do szkoły jak będę gotowa itp. Nie wiem gdzie się podziało ostatnie 5 lat. Największe załamanie, gdy sobie uświadomiłam bezsens mojego życia, nastąpiło w te wakacje. Płakałam całe dnie, nie wychodziłam, żarłam aż do płaczu i tak w kółko. Trafiłam do psychiatry, brałam leki co skończyło się próbą samobójczą. Mam skierowanie do szpitala ale nie pójdę, bo się wstydzę. Wiem, że zrezygnuję po jednym dniu gdy trzeba będzie stanąć na środku i opowiadać o swoich problemach. Od tamtej pory byłam jeszcze kilka razy u psychiatry i psychologa, ale co z tego? wszyscy mówią, że to ja muszę chcieć. Ale dla kogo? po co? nie mam szkoły, nie mam pracy, mój tata nic nie rozumie, nie ma z nim rozmowy. Nie zrobi najmniejszego kroku w moją stronę, on chyba wyparł mój problem, uważa, że jestem leniwa i wydziwiam. Nawet po tym, jak chciałam się zabić. To takie dziwne, że nikt mnie nigdy nie zauważał. Uciekałam z domu kilka razy a tata jak dzwonił, to krzyczał żebym wracała, bo znów nie zdam. Może dlatego, że nigdy nie piłam, nie brałam narkotyków, nie biłam się itp, wręcz przeciwnie, do kiedy mogłam angażowałam się w akcje charytatywne, bardzo długo bylam wolontariuszką w schronisku, bo psów nie muszę się wstydzić. A piszę to między innymi po to,... by się zapytać, czy są tacy ludzie jak ja? którzy żyją w kącie, zapomniani przez wszystkich. Nie mam znajomych, od kilku miesięcy żyję w takiej samotni jak nigdy. Płaczę na samą myśl o tym, że po prostu nie mam do kogo odezwać sie słowem. Nie mam nikogo. Dni mijają, a ja jestem w martwym punkcie. Umieram z nudów i samotności, ale nie ma nic, co by mnie zainteresowało, wskrzesiło jakąkolwiek nadzieję. Filmy i książki mnie tylko dołują, bo wszędzie wynajduję coś o sobie, co mnie doprowadza do płaczu. czuję się jak skończona idiotka, opowiadając swoje beznadziejne zycie na kafe, ale co mam do stracenia. wybrałam ten dział bo pewnie w dyskusji ogólnej większa szansa na podszywy i wyśmianie. aja nawet internetowo, anonimowo strasznie się tego boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wereeeeeeee
mów chociaż tu, pisz tutaj choć po pare zdan dziennie, nie zawsze odpiszę ale będę czytac.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___________________________
sto razy próbowałam tak myśleć, i czasem się udawało ale mój kompleks niższości przeważa nad kompleksem wyższości, a oba niewątpliwie w sobie mam. Nie wiem co mam takiego w sobie, że przyciągam zło- tzn. wszelkie dokuczanie, docinki- jak już wyjdę i widzę np dwóch młodych chłopaków to nadłożyłabym i kilometr, byle nie nzaleźć się obok nich, bo wiem, że coś skomentują. sto razy podejmowałam walkę, zaciskałam zęby i udawałam, że nie widzę tego, co się dookoła mnie dzieje i w ogóle na świecie, bo dla mnie cierpienie innych jest nie do zniesienia, i wystarczyło złe slowo od dresa czy krzywe spojrzenie ekspedientki w sklepie i to wszystko w gruz, po prsotu taki gruz ze nie ma co zbierać, tylko biec z całych sił do domu i płakać pod kołdra nastepny tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ________________________
myślę, że odpowiednio wcześnie doszedłeś do tego, że trzeba ich olać. ja się zawsze bałam, wstydziłam, uciekałam, unikałam. jak miałam np coś załatwić na poczcie to taki stres, miałam ochotę od razu przeprosić za zawracanie głowy. i tak ze wszystkim. i co teraz? jestem 'stara' a czuję się jak dziecko, jestem zupełnie zależna od taty ( mieszkam tu i nie muszę dawać kasy- której nie mam- na siebie nie potrzebuję bo i tak nigdzie nie wychodze itp) Ja się nigdy nie pogodziłąm z tym, że nie pasując do reszty jestem gorsza- bardzo długo uważałam wręcz odwrotnie, czułam się tam w srodku lepsza, choć oczywiście nigdy nie dawałam do zrozumienia innym- po prostu wierzyłam w siebie, swój talent i swoją inność. dlatego teraz to mnie strasznie uderzyło, jak się w kilka miesięcy posypało do końca, że to sie dzieje naprawdęi na serio jestem skończona... i na serio ani jedna osoba na świecie nie jest mną zainteresowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jędrekłoło
masz duży problem... Ale nie wszyscy są tak strasznie obojętni i nieczuli. Proponuję zacząć od tego co już zrobiłaś..pisz do nas:);)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×