Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

qeqeqe

NIENAWIDZĘ SEKSU!!!!!!

Polecane posty

Gość malenkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Nie wiem czy wpisywal sie tu juz ktos kto stoi po drugiej stronie ale ja Ci napisze cos od siebie :) Mam faceta ktory jest aseksualny.Jestesmy ze soba kilka lat a nigdy nie uprawialismy seksu.Wiem ze to jest niewyobrazalne dla czlowieka ktory kocha seks,ja tez bym w to nie wierzyla gdyby mi ktos o tym kiedys powiedzial ale takie sa fakty.Moj facet kiedys nie byl taki z tego co wiem, ale tlumaczyl mi ze odkad ma nerwice to zrobil sie taki.Nie wiem czy to faktycznie ten powod,niby tak bo to ma odbicie takze w tej sferze ale dla czlowieka ktory chce byc z druga osoba jak najblizej nie wystarcza buziaczki w czolko i przytulaski.Czlowiek ktory nie jest seksualnie zaburzony nigdy nie pogodzi sie z brakiem seksu z druga osoba.Owszem moze sam siebie oszukiwac ze mu wystarczy to co jest,w koncu moze i sam w to uwierzy,ale nic nie zastapi zblizenia z ukochana osoba.Ja swojemu facetowi tlumaczylam swoj punkt widzenia,ze czuje sie brzydka i nieatrakcyjna z tego powodu.A najbardziej boli to ze kiedys nie mial tych problemow z innymi dziewczynami,czyli dalszy argument na to ze jestem gorsza.On oczywiscie zaprzecza i mowi ze to nie chodzi o mnie,ze jestem idealna i nie we mnie tkwi problem,ale co mi po takich slowach.Wiele razy go namawialam zeby poszedl do specjalisty,chodzil do psychologa jakis czas ale oczywiscie zlekcewazyl sprawe bo twierdzi ze co psycholog to inne zdanie i ze poprawe to on widzi jedynie dzieki mnie wiec nie ma sensu chodzic do psychologow.U seksuologa byl raz,lekarz mu powiedzial ze fizycznie jest w porzadku,wyniki ma dobre wiec problem lezy w psychice i powinien isc na terapie.No i na tym stanelo,on unika tego tematu.Ty oczekujesz od swojego chlopaka zrozumienia,ze on zrezygnuje dla Ciebie z seksu.Moj chlopak ode mnie oczekuje ze nie bede poruszac tego tematu ale chyba nie o to w tym chodzi prawda?Zeby zwiazek byl w pelni udany obie strony musza sie starac i dawac cos z siebie.Masz strasznie fizyczne i oblesne wyobrazenia o seksie "patroszenie ryby" :| Seks nie sprowadza sie tylko do glownej czynnosci posuwisto zwrotnej :D To sa takze pocalunki,dotyk i cala gama roznych doznan dookola.Poczucie najwiekszej bliskosci z druga osoba.Tego nie da sie zastapic rozmowami czy przytuleniem.Owszem na seksie zycie sie nie konczy,ale to jest jeden z wazniejszych aspektow zwiazku.Jesli w zwiazku sa dwie osoby aseksualne i wystarcza im rozmowy to ok.Ale nie oczekuj ze czlowiek ktory ma normalne potrzeby bedzie szczesliwy z tego powodu ze musi je tlumic. Pozatym odniose sie jeszcze do tej calej aseksualnosci,czytalam kiedys forum ludzi aseksualnych i jedno co mnie uderzylo to to ze ludzie ktorzy tam pisza robia ze swojej aseksualnosci jakis atut zamiast zastanowic sie nad tym dlaczego tak sie z nimi dzieje. Prawda jest taka ze z calej gamy ludzi ktorzy sa aseksualni tylko niewielki procent to sa osoby ktore sa aseksualne tak naprawde,wiekszosc to sa ludzie zaburzeni ktorzy maja jakies traumatyczne przezycia z dziecinstwa czy zle doswiadczenia ktore ich zablokowaly. Jesli zalezy Ci na chlopaku i chcesz zeby wasz zwiazek byl szczesliwy to zastanow sie nad tym dlaczego masz taka niechec do seksu,idz do seksuologa,zrob sobie badania hormonow.To ze jeden psycholog byl do dupy nie oznacza ze kazdy jest beznadziejny i nie ma sie co zrazac do innych specjalistow.Tu jest tak jak w kazdej dziedzinie,jest masa ludzi ktorzy rozmineli sie z powolaniem,ale jest tez wielu dobrych specjalistow.Zainteresuj sie swoim zdrowiem fizycznym i psychicznym,chocby dla swojego samopoznania.Im dluzej bedziesz tkwila w takim stanie i uciekala od tego tym trudniej potem bedzie sie za to zabrac.Jesli nei chcesz tego zrobic dla chlopaka to zrob to dla siebie,zebys potem nie mowila ze poddalas sie nawet nie probujac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiecy punkt widzenia
Droga autorko! Nie wiem, czy moje słowa Cie pocieszą, nie po to z resztą je pisze.. W moim przypadku było całkiem podobnie.. Mialam cudownego faceta, kochalm go bardzo, on mnie tez. Dodam, ze był tez moim pierwszym kochankiem, chociaz wtedy tak bym go nie nazwala. Do rzeczy, w kazdym aspekcie do sieboie pasowaliśmy, tylko, ze ja nie odczuwalam zadnej radosci z bliskosci z nim. Jasne, podobał mi się fizycznie, ale jesli chodzilo o seks, to była to dla mnie prawdziwa męczarnia! Nie pamietam przez 4 lata pozycia z nim nawet jednego razu, ktory byłby przyjemny dla mnie.. męczyłam się z tym, on równiez. w pewnym momencie powiedziano mi, ze wiele kobiet tak ma, no ale to poniekąd obowiązek względem tej drugiej osoby.. wiec zmuszałam się do tego, ukrywalam to przed nim, bardzo się starałam, aby czuł się dobrze.. tylko ze dla mnie bylo to puste, suche i niepotrzebne. twoje porównanie do patroszenia ryby, wydaje sie adekwatne do moich wspomnien... ktoregos dnia kiedy "zaczelismy się kochać" powiedzialam do niego- dobra byle szybko..- niewiem czemu, wyrwało mi się po prostu.. no i tak zaczął się początek końca naszego związku.. Teraz, być moze na pocieszenie.. Mam kolejnego faceta. Cudownego kochanka, ktory rozbudził we mnie kobietę! Ba! Demona seksu;) Uwielbiam to z nim robić, kiedy się nie idzimy nie mogę przestać myslec o kolejnym zblizeniu.. Na poczatku obawialam się że coś mi się poprzestawiało w drugą stronę, jak to mówią..:) Przekaz mam prosty.. ktos juz tutaj napisał, że radość z seksu rodzi się najpierw w głowie.. Nie wierzę, w złych kochanków. Są tylko źle dobrani.. Mimo wszystkich zalet mojego pierwszeo faceta, całego szacunku do niego, stwierdzam, ze bylismy totalnie niedobrani! Dziś wiem czym jest orgazm, tesknota za kazdym dotykiem. Odkryłam tą sferę mojej intymnosci, ktora przez wiele lat była uśpiona! Nawet o tym nie wiedzialam.. Dlatego zastanów się ktorędy pojsc.. Na siłe zatrzymywać przy sobie ukochanego- unieszczesliwiając was oboje, czy pozwolić mu odejsc, a samej poczekać na tego jednego, który odkryje przed Tobą arkana milości fizycznej, erotyzmu ale przede wszystkim całej radości z niego płynącej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345654321
"to co mu mówię, mówię mu zbyt dosadnie i nigdy nie ma rozmowy na spokojnie" "Wiem, że słowa które wtedy wypowiadam są za ostre zważywszy, że wcześniej wszystko było ok... Ale nie jestem w takim momencie w stanie tego inaczej wyrazić..." z takim podejsciem nigdy nie stowrzysz trwalego zwiazku niestety. Tu jest problem nie tylko sexualny ale takze taki ze nie potrafisz rozmawiac musisz nauczyc sie panowac nad soba i gryzc w jezyk. Ja robie tak ze jak mi sie cos nie podoba cos mnie wkurza i mam ochote nagadac to sie zamykam prosze faceta o 1 lub 2 dni i potem po przemysleniach na spokojnie rozmawiamy i czesto z perspektywy czasu okazuje sie ze w 1 odruchu nieslusznie bym mu nagadala albo widzialam tylko jego wine a swojej nie czy tez ogolnie zle sytuacje ocenilam i cala afera bylaby niepotrzebna . I jak cos mnie boli cos mi sie nie podoba a nie umiem o tym rozmawiac przez kilka dni o tym mysle i pisze smsy albo listy do niego. Oczywiscie ciagle obstaje przy tym ze sex wlasnie w glowie jest. Przyjemnosc u kobiety na pewno wynika z jej psychiki. a co do tego sexu to prawda ze mozna sie niedopasowac pod tym wzgledem dlatego zanim podjemuje sie powazne zyciowe decyzje np slub nalezy miec juz mase doswiadczenia w sexie z roznymi partnerami wiedziec co mi pasuje co nie czego potrzebuje moje cialo i czy ten mezczyna oprocz charakteru odpowiada mi tez sexualnie niestety ale wczesniej czy pozniej kazdy zwiazek sie rozpadnie jesli brak jest dopasowania sexualnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiecy punkt widzenia
wiesz co.. chyba Twoj problem jest głębszy niż myslalam.. Osoby aseksualne, nie reaguja nerwowo na próbe zblizenia.. po prostu nie sprawia im to przyjemnosci.. ty jestes ewidentnie agresywna w stosunku do swojego faceta.. wiec poszukaj innego psychologa i wroc na terapię, bo takie stany się tylko poglębiają.. nie mijają same..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO: malenkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Hmm, więc skoro jesteś w takiej sytuacji, to jak to wszystko znosisz? Jak widać mój facet się wściekł po dłuższym czasie znoszenia moich reakcji "alergicznych" na jego próby seksualnego pobudzenia mnie. Jak więc Ty się z tym wszystkim czujesz? Szczerze mówiąc mi też na pewno nie byłoby miło, gdybym chciała dotykać swojego faceta, przytulać go, a on by mnie odtrącał. Pewnie czułabym się jak trędowata. Jeszcze straszniejsze jest to, że Twój facet miał wcześniej inne kochanki z którymi uprawiał seks. Ja bym takiej sytuacji nie zniosła, podziwiam Cię. Musisz go bardzo kochać. Ale co chcesz zrobić w tej sytuacji? On może odwlekać sprawę w nieskończoność, mówić, że sobie to wszystko poukładacie i dzięki temu kolejne parę lat nie będziecie uprawiać seksu... Mi nie zależy na braku seksu, nie szczycę się brakiem zainteresowania seksualnego moim facetem, jest mi przykro, że nie jest ze mną w pełni szczęśliwy. Chciałabym się z nim dogadać w tej kwestii, ale jeżeli się nie uda, a moja seksualnosć cudownie nie wróci, to będę sama. Sądzę, że też to jakoś przeżyje, wszystko ma swoje dobre strony. kobiecy punkt widzenia Zastanawiam się nad tym, co napisałaś. Generalnie dzielę związki na dwa typy: ten wynikający z więzi psychicznej i drugi z fizycznej. Ten pierwszy można określić mianem przede wszystkim przyjaźni, seks następuje dopiero po dłuższym czasie i nie odgrywa znaczącej roli. Drugi typ to związek zrodzony z pożądania - dwie osoby nie musiały się wcześniej zbyt długo znać, poczuły chęć zbliżenia, zbliżyły się. W tym drugim przypadku seks odgrywa kluczową rolę: łągodzi konflikty, rozładowuje napięcie po kłótni. Przykład mam za ścianą w postaci sąsiadów, którzy są ze sobą parę dobrych lat i albo słyszę jak się kłócą, albo jak kopulują. Na pewno istnieją też typy pośrednie, oczywiście powyższe kryterium podziału to moja generalizacja związków. Warto żebym zadała sobie pytanie czy seks (z kimś innym albo z obecnym partnerem) jest dla mnie ważniejszy i stworzy moje życie bardziej udanym, niż obecny związek. Śmiem twierdzić, że chyba nie. Duża ilość czułości i zaufanie do mojego faceta pozwoliły mi w ogóle oswoić się z seksem. Praktycznie to ja nadawałam tempa rozwijaniu się Naszej relacji, bo facet dał mi w tym wolną rękę. Można powiedzieć, że po pewnym czasie i ciągłych naleganiach trochę się tym wszystkim po prostu zmęczyłam i znudziłam. Mi seks z moim partnerem dawał w mniejszym czy większym stopniu przyjemność, przynajmniej przez jakiś czas. I na pewno dawał też przyjemność, gdy długo się nie widzieliśmy i ja "zatęskniłam". Chyba po prostu potrzebuję odpoczynku od ciągłego nagabywania mnie do zbliżeń...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy rozmawiamy przez telefon i widzę, że zaczynam się denerwować, odbijać piłeczkę, przerzucać na niego winę mówię, że chcę porozmawiać na dany temat później. Inaczej jest, kiedy leżymy obok siebie i on cały czas nalega, żebym natychmiast na jakiś temat rozmawiała. Dwadzieścia razy zadaje pytanie "dlaczego?", tak jest np. odnośnie seksu. "No ale Kochanie, dlaczego nie masz ochoty...", "no ale dobrze, powiedz mi, dlaczego tak się czujesz...". Dostaję wtedy szału. Nie wiem DLACZEGO i z każdym pytaniem coraz mniej chcę wiedzieć. Nie jestem gotowa w danym momencie na rozmowę, a on bardzo jej potrzebuje. To ja zachowuję się jak facet w tym związku i to niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kiedyś byłam agresywna, teraz często zachowuję się jak egoistka albo mówię mocne słowa, które nie są w danym momencie konieczne. Każdy inny facet pewnie rzuciłby mną o ścianę, gdybym zachowała się w stosunku do niego tak, jak parę razy zdarzyło mi się zachować np. po seksie w stosunku do mojego partnera. Np. kochaliśmy się, szystko było ok, pięć minut później leżymy, rozmawiamy, on chce dotknąć mojej piersi a ja nagle mówię mu, żeby mnie nie dotykał. On nie wie o co chodzi, zaczyna się dopytywać dlaczego, a czym bardziej chce wiedzieć i więcej serca, i uczucia w to wkłada, tym bardziej ja czuję się rozsierdzona, wstaję i się ubieram. Tak, wychodzi na to, że jednak jestem tą egoistką, zimną suką nie liczącą się do końca z odczuciami partnera. Próbuję to zmienić, ale za bardzo mi nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345654321
Generalnie dzielę związki na dwa typy: ten wynikający z więzi psychicznej i drugi z fizycznej. Ten pierwszy można określić mianem przede wszystkim przyjaźni, seks następuje dopiero po dłuższym czasie i nie odgrywa znaczącej roli. To jest blad bardzo duzy .... wlasnie zwiazke od przyjazni odroznia to ze w prawdziwym zwiazku jest blisosc emocjonalna i fizyczna na tym samym poziomie gdzie w przyjazni bliskosic fizycznej nie ma. I w naormlanym zwiakzu bliskosc fizyczna nie jest najwazniejsza ale wazna Bardziej traktujesz swojego faceta jak przyjaciela nie mezczyzne a on jest twoim mezczyzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale czy właśnie takie traktowanie partnera jako obiektu fizycznego zainteresowania nie jest poniżające? Mnie nie rajcuje to, że mój facet chce się ze mną cały czas kochać, można powiedzieć, że jest mi z tego powodu przykro gdy widzę, że to jest dla niego czasem ważniejsze od rozmowy. On zresztą też dzieli w ten sposób związki, z tym, że uważa, że w takim opartym od początku przede wszystkim na przyjaźni seks też odgrywa bardzo ważną rolę. Choć sama co jakiś czas mam ochotę okazać swojemu partnerowi miłosć bardziej, obrzydza mnie myśl, że moja przyjaciółka kocha się codziennie ze swoim facetem, albo ludzie lubią seks. Nie wiem, nie mogę się przemóc. Jakoś nie może do mnie dotrzeć, że seks jest sposobem wyrażania miłości. Dla mnie seks to raczej zachcianka którejś ze stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345654321
Tak teraz mi to przyszlo na mysl twoj facet nie czuje sie dla ciebie mezczyzna bo ty tak naprawde nie traktujesz go w ten sposob. On dla ciebie jest przyjacielem a chce zwiazku ...... To nawet nie o to chodzi ze ty nie masz przyjemnosc z sexu ty uwazasz ze sex nie jest potrzebny ze w zwiakzu on nie jest wazny kiedy to nie prawda Wiesz co gdybys wiedziala ze sex jest jednym z fundamentow zwiakzu terapia bardzo by pomogla bo twoje psychika bylaby na odpowiendim torze i potem wystarczyloby skonfronowac cie z problemami z przeszlosci ktore wywoluja u ciebie niechec Podstawowy temat terapii w tej chwili to przekonanie psychiki do tego ze sex jest NIEDOLACZNA I WAZNA CZESCIA zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345654321
Niestety dopoki twoja psychika nie przyjmie ze sex jest wazny w zwiazku nic sie nie zmieni. To jest tak jakby ktos z maszyny wyrzucil istotna jej czesc ... te maszyna bez tej czesci albo nie bedzie chodzila albo bedzie zle pracowala to samo z sexem wyrzucilas go a wlasnie byl ta istotna czescia maszyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345654321
Dlugo to trawlo ale juz wiadomo w czym problem nie w braku przyjemnosc z sexu czy z bolu podczas stosunku ale w podejsciu ze nie jest on wazny w zwiazku i ze nie widzisz go jako cos pieknego a raczej jest dla ciebie obrzydliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sądzę, że masz rację... Tylko gdzie się udać w takiej sprawie? Do psychologa, seksuologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345654321
hmmm sexuolog jest jednoczesnie psychologiem ktory zajmuje sie emocjonalna strona bliskosci fizycznej ... mysle ze bardziej sexuolog .....zreszta teraz sytuacja jest ulatwiona wiesz w czym problem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic się nie martw, po co ci
sex, pozostało jeszcze tyle przyjemnych grzechów, żebractwo, alkoholizm, możesz poszukać przyjemności w sado-maso, a ty się przejmujesz seksem.....polecam żebractwo, emocje takie, że pełne majtki będziesz miała kisielu, żałosna dupo.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wybierz się do
seksuologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malenkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
No nie czuje sie z tym rozowo nie ma co tego ukrywac :) Wiem ze on ma problem bo znam go i widze ze nie udaje. Wiem ze jesli ja nie podejme drastycznych krokow to moj facet moze to przekladac i przekladac.Tylko widzisz,u kazdego przychodzi taki moment zderzenia z rzeczywistoscia.Tak jak Tobie ktos wczesniej napisal, nie bylas gotowa na terapie dlatego moze psycholog nic Ci nie dal.To samo jest z moim facetem.On nie wierzy w to ze bedzie "normalny".Ale ja wiem tez ze zalezy mu na mnie,teraz jest mnie pewny bo wie ze zawsze jestem kiedy potrzebuje i mu pomagam.Ale przyjdzie taki moment ze bedzie musial zastanowic sie nad tym czego chce i co mozna miedzy nami zmienic.Czuje ze ten moment sie zbliza z mojej strony ;) Kocham swojego faceta,gdybym nie kochala to pewnie bym sobie znalazla kogos bez takich problemow.Ale to nie oznacza ze mam zamiar cale zycie tlumic to ze ktos mi sie podoba i chce byc z nim jak najblizej.Tak sie nie da,predzej czy pozniej to wychodzi,czlowiek jest sfrustrowany i ma zal do partnera.Dlatego pewnie Twoj facet tak sie zachowuje..Bo ma do Ciebie zal..Ja to przerabialam kiedys,teraz nie kloce sie juz z facetem o to,nie naciskam i nie wypominam,dzieki temu on tez potrafi ze mna normalnie o tym rozmawiac i raczej nie reaguje agresywnie.Ewidentnie problem jest powazny z tego co piszesz,bo jak to ktos powiedzial gdybys naprawde nie miala potrzeb i nie stalaby za tym jakas ukryta przyczyna to by Ci to bylo obojetne czy on Cie dotyka.A skoro reagujesz tak emocjonalnie to zaczy ze cos jest na rzeczy.Powiem Ci jedno,psycholog to nie jest cudotworca ktory jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki wyleczy Cie ze wszystkich zaburzen.To jest wlasnie bledne myslenie wielu ludzi ze psycholog to ma patent na wszystko,Ty idziesz do niego i on Cie naprawia jak samochod na warsztacie.A prawda jest taka ze zmiane musisz dokonac sama,psycholog pomoze Ci zrozumiec bledy w Twoim mysleniu,pokazac jakie sa sposoby zeby dokonac zmiany,ale Ty sama musisz te zmiany spowodowac.Im wczesniej tym wieksze szanse na to ze szybciej Ci sie to uda. A i jeszcze jedno mi sie nasunelo.. Ja kiedys jak zaczynalam swoje zwiazki tez nie mialam jakichs wielkich potrzeb seksualnych, moj byly chlopak mial duze potrzeby,ja nie bardzo.No i wypominal mi to.Co skutkowalo wlasnie nerwami z mojej strony i niechecia do seksu.Moze to tez o to chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co jest żałosnego w szukaniu pomocy i chęci dogadania się z partnerem. Ja tam widzę same plusy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic się nie martw, po co ci
nie ma między wami iskry Bożej, zmień faceta, bo on zrobi to pierwszy i będziesz pełna żalu......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie też i o to chodzi... Wiadomo, że jak on chce seksu, a ja nie mam na niego akurat ochoty, to w końcu rodzą się nerwy... Myślę, że musisz przyspieszyć swojego faceta, postawić go praktycznie przed faktem dokonanym. Wiem to po sobie, że dopóki jest miło i NIE MUSZĘ się bardzo starać, to odsuwam tą sprawę na później. Sądzę, że po prostu ten psycholog do którego chodziłam nie był w stanie mi pomóc i już. Miał za mało otwarty umysł na pewne sprawy. Osoba, która nigdy nie miała żadnych traumatycznych przeżyć albo podobnych problemów raczej nie zrozumie mojej sytuacji. To tak jakby osobę mającą od zawsze wielką ochotę do seksu i wielu partnerów skłonić do tego, żeby mnie zrozumiała i jeszcze dała jakąś radę. Będzie to szło bardzo opornie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam niku bo sie wstydze
Przeczytałam topic, muszę przyznać z przykroscią, że czasem mam podobnie i myślę tylko oby szybciej skończył. Czasami nawet nie chce gry wstępnej bo będzie szybciej. Myślę, że problem - nasz - leży w głowie. Mnie osobiście frustruje i przygnębia to, że nie mam satysfakcji ze zblizenia, staram się naprawde skupić, ale w 99% przypadkach wszsytko kończy się fiaskiem i niezadowolenem...Jestem zła smutna i załamana i nie wiem jak temu zaradzić. Nie raz sama wychodze z inicjatywą, że może nabierze mnie taka ochota i będzie super...a potem to co zwykle czyli nic mi sie nie udaje. Nawet nie winiłabym partnera - wcześniej było okej. Możliwe żeby po 3latach tak się znudził ze juz mnie nie kręci. Przecież go kocham i mi na nim zależy - staram się zeby było nam dobrze w każdej sferze...Chętnie poczytam rad Waszych przeżyć i jak sobie z tym poradzić. Al autroko rozumiem Cie i wiem jakie to musi być przykre dla faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie podam niku bo sie wstydze Myślę, że nie wychodzi Ci z tego samego powodu, z którego mi nie wychodzi, gdy chcę coś zainicjować. Po prostu się stresujesz. Wiesz, że Twój partner ucieszy się, gdy to Ty zaczniesz go adorować, starasz się, a potem nie robisz tego dla siebie, dla Was, tylko dla niego. I dlatego nie przynosi Ci to przyjamności. Ja mam tak, że gdy zaczynam tulić i dotykać swojego partnera od razu myślę, że potem będzie smutny, że wypomni mi, że traktuję go jak wibrator + wiele innych. Od razu odechciewa mi się, by to on się do mnie zbliżał, zaczynam być spięta. Mimo tego, że chcę by było dobrze w końcu robi się z tego w mojej głowie masakra. A mój facet nie wie, o co chodzi - najpierw coś zainicjowałam, a potem jest mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kupcie swoim facetom, karnety do agencji towarzyskiej, co za ludzie mein Gott, po trzech latach, znudzona i wypalona.................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zainteresowało mnie to zdanie
że seks jest dla Ciebie wyrazem zachcianki jednej ze stron. Sądzę, że praktycznie na pewno Twój problem jest rzeczywiście skutkiem wykorzystania w dzieciństwie. Wtedy ktoś "wziął" Cię jak rzecz, nie licząc się z Tobą. Byłaś przedmiotem, obiektem czyjejś samolubnej zachcianki właśnie. Teraz, kiedy Twój facet naciska na seks, czujesz się tak samo. Emocjonalnie powtarzasz ten sam schemat, czujesz że on się z Tobą nie liczy, że chce Twojego ciała tylko, że Cię wykorzystuje. Jest tak? Terapia powinna dotyczyć PARY, bo jeśli jesteście razem - to oboje macie problem. Terapeuta jest po to, by pomóc nazwać to, co się w parze dzieje, by obydwie strony usłyszały siebie i zrozumiały. Problem jest u zarania Twój, ale Twój mężczyzna - nie rozumiejąc Cię - popełnia na pewno nieświadomie błędy w postępowaniu z Tobą. Szukałabym dobrego terapeuty i poszła do niego razem. Spróbuj może to zaproponować. Nie na zasadzie, że Twój chłop też ma problem, ale że idziecie tam razem, żeby jemu pomóc Ciebie zrozumieć. Uważam, że nie jesteś AS-em. Bywało, że czułaś przyjemność z seksu, więc umiesz właściwie reagować. Tylko to, co Cię spotkało i namieszało Ci w życiu, blokuje Cię i skrzywia Twoją seksualność. Ale jestem pewna, że można nad tym pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za komentarz! Tak własnie się czuję, bo jak wcześniej napisałam wykazuję zainteresowanie moim partnerem i lubię go pieścić, tylko nie lubię, gdy on mnie dotyka wtedy, gdy tego nie chcę. A często mam opory. Proponowałam mu już wcześniej wspólne udanie się do terapeuty - gdy było źle w związku, ale z innego powodu. On kategorycznie odmówił, to razi go tak samo jak to, że nie chcę z nim seksu. Czuje przez to, że jest z nim coś nie tak. Nie chce przyznać się do tego, że czegoś nie rozumie, boi się tego. Woli ten problem przerzucić tylko na mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345654321
Woli ten problem przerzucić tylko na mnie Jezel tak to wyglada ja zastanowilabym sie czy chce byc z takim niedojrzalym facetem tkroy chce mnie zostawic a nie nie poczuwa sie do wspolnego rozwiazania problemu Ja bym to rozwazyla ... albo on chcialby pojsc z emna na terapie powtarzam chcialby albo bym sie z nim rozeszla i sama probowala rozwizac swoj problem a potem po wszysktim poszukalabym faceta ktryc chialby te problemy rozwiazywac ze mna. Jak ja mialam epizody anoretkyczno bulimiczne moj maz sam proponowal lekarza i ze jak bedzie trzeba on sam pojdzie na terapie zbey dowiedziec sie jak mi i nam pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zainteresowało mnie to zdanie
Lęk przed terapeutą uważam z zrozumiały. Ludzie boją się, że przyznają w ten sposób, że coś jest z nimi nie tak. Ale nie widzę innej drogi, chyba że spróbujecie sami zacząć komunikować się tak, by się rozumieć (np. dlaczego czujesz się tak źle, jak on dąży na upartego do zbliżenia). Jednak skoro związek trwa kilka lat i jest tylko gorzej, to widzę, że chyba problem się zapętla. Sprawa jest trudna, bo w ogóle mądrych specjalistów do jest jak na naparstek (ostatnia afera z tym prof. Gapikiem pokazuje, jakie się np. rzeczy dzieją). Trzeba najpierw znaleźć, potem namówić partnera. Ale innej opcji nie widzę. Ja bym jechała właśnie na tym schemacie: Tak, kochanie, to JA mam problem, Ty jesteś super, ale żeby MNIE pomóc, to musimy iść razem. Szkoda kurczę, żebyś straciła całą radość, jaką można mieć z życia seksualnego, przez krzywdę, którą kiedyś ktoś Ci zrobił. Bo nie jesteś AS-em, jestem przekonana, więc szkoda by było odbierać sobie coś ważnego w życiu. Bo jest to ważne, daje dużo radości, zbliża itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zainteresowało mnie to zdanie
Wiesz, Twój facet też ma dużo racji i swoje słuszne odczucia. Np. on wie, że Ty generalnie nie lubisz się z nim kochać. Odmawiasz, kiedy on chce. Jesteś zła, odtrącasz go. A potem raz na ruski rok zachce się Tobie. I wtedy Ty "sięgasz" po niego. No i on się właśnie czuje jak wibrator. Jak sprzęt, który wieki całe kurzy się na półce, a potem jest brany i użyty od wielkiego dzwonu. I jeszcze użytkowniczka oczekuje wtedy entuzjazmu i wielkiego "wow" :) Widzisz? On też ma rację w swoich odczuciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czy jest znowu tak strasznie niedojrzały. Przez długi czas się starał, rozmawiał ze mną, rozumiem, że nerwy mu puściły. Ważne, żeby wymagać od ludzi tego, czego można wymagać i nie mieć fantazji, że się ich w jakiś cudowny sposób zmieni. Rozumiem, że nie chce iść na tą terapię, bo to jest dla niego jak zaprzeczenie męskości. Gdybym była nim na pewno też bym nie chciała. Nie przeszkadza mi nawet, że nie chce iść. Zastanawiam się tylko nad tym pod takim względem, że samo moje chodzenie może nie wystarczyć. Ale sądzę, że gdyby zobaczył jakieś efekty, a terapeuta zaprosiłby go na wizytę razem ze mną, byłaby szansa, żeby się zgodził. Ale nie w tej chwili, kiedy on praktycznie nie ma ochoty mnie widzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onacoteż 84
a myślałam że tylko ja jestem inna... droga autorko doskonale Cie rozumiem, wiem co to znaczy bo dla mnie osobiście seks mógłby nie istnieć, tylko ze mną jest inaczej troche bo marzę o dziecku i tu jest wielki problem. dodam że odczuwam orgazm itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×