Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestem panna nikt

Przyszła teściowa odradza ślub...

Polecane posty

Gość jestem panna nikt

Moja przyszła teściowa powiedziała, zebym się poważnie zastanowiła nad związkiem z jej synem (a moim narzeczonym), bo ona nie raz płakała i płacze przez swojego synalka... Problem polega na tym, że on nie potrafi słuchać i - no cóż - zachowuje się tak, jakby wszystkie rozumy pozjadał, tzn. wymądrza się, co to nie on. Przyznam szczerze, że ja z moim P. też ostatnimi czasy mam spięcia o tę jego mądrość. Dla mnie to brak szacunku do ludzi. A jak się dowiedziałam, że nawet własną matkę doprowadza do płaczu, to... poważnie zastanawiam się nad zakończeniem tego związku. Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze wielki plus dla mamy narzeczonego. Ceni Cię i szanuje skoro rozmawiała z tobą na temat problemów z synem. powinnas bardzo poważnie rozważyć odejście. Ja zawsze takie problemy odnoszę do siebie co ja bym zrobiła i co czuła w takiej sytuacji. Odpowiem Ci na przykładzie znajomych. Identyczna sytuacja jak Twoja ale oni są małżeństwem! Koszmar a nie życie. Ciągle kłótnie, problemy ona nie ma możliwości podjęcia samodzielnej decyzji, zawsze musi być po jego myśli. często jego decyzję kończa się źle i kolejnymi kłótniami. Marta coraz smutniejsza, przygnębiona, nie dba o siebie, zgaszona. Wiem od jej mamy że szykuje się rozwód:-( może u Was będzie inaczej, ale wątpię w to. Czy chcesz takiego życia jakie Marta ma teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno dla matki ciężkie jest przyznanie, że syn nie taki, jak by chciała. Tym bardziej trzeba to docenić. Smutna ta Twoja historia. Jk długo ze sobą jesteście? Jak długo zauważasz takie cechy u narzeczonego? Nieważne. Ważne, że źle się dzieje. czasem trudno spojrzeć prawdzie w oczy, zwłaszcza, ze nie jest ona kolorowa. Po co się męczyć? Po co robić z siebie cierpiętnicę? Później powiedzą ci: Widziały gały, co brały. Zastanawiam się, dlaczego twój P. taki jest - czyzżby w domu rodzinnym zabrakło mu ciepła? Czyzby jego rodzice odnosili się do siebie bez należnego szacunku? Uciekaj jak najdalej od niego. Pocierpisz tylko trochę - a nie: całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem panna nikt
Smutno to czytać, ale chyba macie rację. U P. w domu trochę krzyczą na siebie, czasem nawet przy mnie odnoszą się do siebie z lekceważeniem. Tak - przeszkadza mi, że w związku nie mogę się wypowiedzieć, bo jestem zagłuszana. P. mówi, że kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryna ze młyna
miłosć jest ślepa to nie nowość , moja siostra wyszla za pijaka , to znaczy ukrywal się , ale jego matka ją ostrzegła , nie posłuchała , teraz ma co chciała , pijaka na utrzymaniu , chama , prostaka , gbura , wszytkowiedzacego najlepiej , wróć się dziewczyno z krótszej drogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ślepa miłość - idealne określenie. Lepiej żyć w pojedynkę, niż z mężczyzną, który tylko mówi, że kocha. Czyny na to nie wskazują - jak widać. I trochę wyniósł z domu - niestety. Nie wiem, jak jest po ślubie, bo jeszcze nie śluboawałam, ale mam wrażenie, że jak przed ślubem jest źle, to po ślubie nie będzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem panna nikt
Dziękuję za odzew. Przeraża mnie to, że mogłabym zakończyć nasz kilkuletni związek, przeraża mnie, że tego nie da się uzdrowić. Ganesh - trochę czuję się jak Twoja znajoma Marta - niedowartościowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uciekaj z tego związku
Nie zniszcz sobie życia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj, oj, oj - nie wiem, czy ktoś napisze Ci coś optymistycznego... Uciekaj - też sie pod tytm podpisuję. Możesz najpierw porozmawiać z narzeczonym o problemie i zobaczyć jego reakcję. Może poczuje skruchę i będzie chciał "żałować za grzechy", tzn. poprawić się? jak nie - nie ma sensu marnować czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
plus dla teściowej,że potrafi porozmawiać z Tobą na temat syna-że nie miała z nim łatwo,że nie raz ją doprowadził do płaczu.bo potrafi Ci pokazać co Cię spotka.często bywa tak,że matki mają synów s.... a wychwalają ich pod niebiosa a każde niepowodzenie syna jest spowodowane 'wredną i jadowitą żoną' mimo że ona Bogu ducha winna.tymbardziej,że jakiś czas z z nim żyjesz i sama przyznajesz,że kłóciłaś się z nim o jego zachowanie..co Ci doradzić? nie wiem,ponieważ sama napewno nie wiem co bym zdecydowała..ale przypuszczam,że też bym pomyślała nad rozstaniem-bo perspektywa użerania się z takiom człowiekiem przez lata nie jest wesoła. a chyba lepiejn zakończyć taki związek niż potem włóczyć się po sądach..ale zrobisz jak uważasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozwole sobie porównać
to ja napiszę o takim udanym małżeństwie. mój kuzyn to pan nad pany, nie ma mądrzejszego w powiecie. a żona twardo za nim stoi, co on nie powie to prawda objawiona i nie ma dyskusji, cała reszta świata to idioci. jeśli byłabyś osobą pozbawioną własnej woli i rozumu (a raczej nie jesteś) to taki układ byłby idealny. w przeciwnym razie- będzie ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ankieterka forumowa
Gratuluję. Zostałaś wytypowana jako idealna kandydatka na rozwódkę roku 20XX! Masz wielkie szanse na wygraną. Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy wyjść za takiego nikczemnika. Drugi etap konkursu to użeranie się z takim typem, płacz, nieszczęście i brak akceptacji gwarantowane. Trzeci etap to rozwód/samobójstwo/zabójstwo męża. W zależnosci jakiego wyboru dokonasz, czeka cię lepsze jutro ze starymi ranami, życie po życiu lub więzienie. .... A tak serio - skoro teraz wiesz, że idealnie nie będzie, to po co idziesz w taki gnój? Jak wytrzymujesz z takim człowiekiem teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kinga z Poznania
Wyjścia masz dwa: 1/ rozstaniecie się. 2/ terapia dla par lub wzięcie się za takiego faceta twardą ręką. Nie pozwól sobie wejść na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem panna nikt
Widzę, że komentarzy przybyło... Jak wytrzymuję? Raz lepiej, raz gorzej. Jak się czepiam, że on mnie nie słucha, że nie bierze mojego zdania pod uwagę, to P. mnie przytula i mówi: "Cicho już, cicho." I za chwilę zadaje pytanie, bym się wypowiedziała. Czasem słucha i robimy tak, jak ja zaproponowałam, czasem puszcza mimo uszu moje słowa. Czyli czasem idzie na kompromis. Nie lubię, jak ktoś mną rządzi. Ale jestem oddaną partnerką i chciałabym mieć w mężczyźnie przyjaciela dajacego oparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj, dziewczyno
uciekaj od takiego faceta. Bardzo podoba mi sie wypowiedź Ankieterki forumowej;-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś wam napiszę...
dziewczyny same wiedzą, co je czeka, a i tak brną dalej, smutne, nieszczęśliwe... niektóre chcą cierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 50 i ciut
na kolanach przed Tobą klęczę i proszę..uciekaj. Życie z nadczłowiekiem jest nieustannym cierpieniem. Geny, wzorce rodzinne też nie są bez znaczenia Mądry Polak po szkodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrą kobietą jest Twoja przyszła teściowa. Chce dla Ciebie jak najlepiej. A kto zna własne dziecko lepiej niż matka. A skoro mówi że będziesz cierpieć jak ona przez niego cierpi to znaczy, że wie co mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem panna nikt
Wczoraj zdałam sobie sprawę z tego, że go nie kocham. To nie miłość. To przyzwyczajenie, strach przed samotnością i lęk przed przyznaniem, że wzięłam się za coś, co nie wypaliło... Zostanę sama, ludzie będą się śmiać albo żałować mnie. Mam 30 lat i jestem typem samotnika, ciężko będzie kogoś znaleźć. Ale z drugiej strony - po co udawać? Po co brnąć w bagno? Ostatni raz porozmawiam z narzeczonym. Jeśli nie dojdą do niego moje słowa, nadejdzie czas rozstania. Piszę to z bólem serca, ale tak chyba będzie najlepiej. Dziękuję, dziewczyny, za rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osobiście uważam, że
czasami starsi wiedzą lepiej, znam na swoim przykładzie, teraz rozwód, unieważnienia, a tak nie byłoby tego problemu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem panna nikt
Jestem po rozmowie z narzeczonym. Przedstawiłam mu opcje: albo w lewo, albo w prawo. Przeprosił. Powiedział, że chce ze mną być i OBOJE musimy się starać, by ten związek przetrwał. {czyli chce kolejnej szansy, którą pewnie zmarnuje, jak wiele poprzednich} Poprosiłam, by przemyślał, czy jest PEWNY, że to właśnie ze mną chce spędzić życie. Powiedziałam o braku podstaw do budowania trwałych, solidnych relacji miedzy mani z uwagi na brak podstaw, czyli szacunku, tolerancji itp. No to on się doczepił, że skoro podstaw brak, to ślubu nie będzie. {czyli pewny mnie nie jest} Ale podstawy do seksu, którego chciał, były, bo zaczął się przymilać. czasem nadziwić się nie mogę, jakimi idiotami potrafią być mężczyźni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja z moim też miałąm taką rozmowę, która trwała cały dzień i kawałek nocy i szczerze mówiąc odniosła pożadany pozytywny skutek i bardzo go to zmieniło, bo zrozumiał, że musi się też starać a nie tylko ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala o sobie :(
Tylko jego mama nigdy by mi tak nie powiedzaiala, ja to słysze jaki on cudowny, a co złego to moja wina... Wszystko co się złego przytafilo, wszystkie kłótnie sa z mojej winy. Odnosi się do mnie przy znajomych bez szacunku, jak mam inne zdanie niż on to jestem głupia, jak dyskutujemy i ja mam inne zdanie i go bronie sensownymi (moim zdaniem) argumentami to słysze, ze myslę nielogicznie i mam już nic nie mówić, bo i tak nie dojdziemy do porozumienia, bo dla niego porozumienie jest wtedy, kiedy myślę tak samo jak on. On zreszta uważa, ze nie mam prawa miec o nic pretensji, bo on jest w stosunku do mnie w porządku. Nie chce mi sie nawet tego opisywac, bo wstyd. Jestem chyba na granicy załamania nerwowego, bo nie wiem co mam robic, czuje się jak w pułapce, ale jestem coraz bliżej podjęcia decyzji o tym, ze odchodze, bo ile razy można komuś dawać kolejna szanse, której i tak zmarnuje? Siedze czesto, myślę i płacze. Tak na zmiane. Nie wazne jak był ryczała to on nawet nie zareaguje, bo to na pewno nie jest z ejgo powodu - bo jak. Każda, która by z nim była to powinna być najszczęśliwsza kobieta pod słońcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moją mamę też
Moją mamę też niegdyś ostrzegała przyszła teściowa, żeby się zastanowiła, bo jej syn "lubi wypić" (tak to ładnie ujęła...). I że może być ciężko, bo ma z tym problem. Niestety, mama nie posłuchałą i zostałą żoną alkoholika a ja DDA... :( Czasami teściowe wiedzą co mówią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem panna nikt
Rozmawialiśmy jeszcze wczoraj... To w zasadzie było odwracanie kota ogonem... Ja jemu, że przerywa mi w pół zdania i się unosi, a on do mnie, że 20% siebie poświęcam na pielęgnowanie kobiecości, a 80% na dbanie o dom (gotowanie, sprzątanie)... Ja do niego, że jest niedojrzały do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, a on do mnie, że mogłabym częściej zmieniać kolor włosów... Czy ja mówię po chińsku czy niektórzy faceci nie potrafią słuchać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotek mruczuś
Autorko, masz niedojrzałego emocjonalnie partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny to jakis koszmar
uciekajcie od nich jak najdalej! Wyobrazcie sobie wasze zycie za 5 lat... nadal chcecie plakac, klocic sie czy smucic?? Zycie ma sie tylko jedno i nie warto go marnowac na kogos takiego! Przeciez oni sie po slubie nie zmienia! Na lepsze nigdy jedynie na gorsze!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie właśnie ostatnio mama chłopaka po raz kolejny kazała zastanowić się czy na pewno chcę się z nim wiązać na dłużej. Widziałyśmy się dopiero czwarty raz. Na początku myślałam, że próbuje mnie podpuścić, sprawdza teren, nową osobę, ale nie...Jest bardzo kochaną, ciepłą kobietą. Traktuje mnie z szacunkiem, życzliwością i CO MNIE ZANIEPOKOIŁO: widać, słychać i czuć, że kocha swojego syna, mimo to od początku zatroskana pyta czy dobrze się do mnie odnosi, bo do niej i rodzeństwa nie (chyba, ze ja przyjeżdżam) i żebym dzwoniła gdyby cokolwiek było nie tak z jego strony. Pewne zachowania z jego strony w stosunku do innych ukróciłam na bieżąco. Myślałam, że odrabia lekcje, byłam nawet z niego dumna. Okazuje się jednak, że to co przy mnie hamuje nadal znajduje ujście w domu. Bardzo szanuję tę kobietę za szczerość wobec mnie. Za dobrze wiem, że jak chłopak przyzwyczai się do tego, że jestem na stałe (ślub/ wspólne mieszkanie) to za jakiś czas i mnie się oberwie. Póki co tylko upijał się w samotności jak gówniarz kiedy miał problem/ był zły (zamiast porozmawiać ze mną). Dostałam na tyle dobitny komunikat żeby odejść (kilku sytuacji, które ciągle się powtarzają nie przytaczam), że nie mam już złudzeń, że coś się zmieni, a nie starczy mi sił żeby latami układać dorosłego człowieka - z niepewnym zresztą sutkiem. Tobie, kochana autorko tematu również radzę odejść. Pozdrawiam i życzę siły!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×