Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MalaCzarnaSmutna

Czy ten zwiazek ma sens???pomózcie :-( Nie mam juz sił....

Polecane posty

Gość MalaCzarnaSmutna

Jestem z facetem 1,5 roku ...On 28 lat ja 23.Pierwsze 7 miesiecy sielanka...a pozniej zaczelo sie psuc.Oboje jestesmu uparci,tyle z on mi zawsze ustepowal albo umial zagadac tak,ze ja wkoncu godzilam sie na jego pomysly.Od kilku mniej wiecej 3-4 miesiecy jest tak ze on rzadzi wszystim.Decyduje gdzie ,kiedy i na jak dlugo wyjdziemy,ja nie mam nic do gadania,moje argumenty sa niczym.Mam sie tylko podporzadkowac....Przestal mi pomagac,dzwonic tak czesto jak kiedys...Przestal pisac czule smsy,nie mowi nic milego chyba ze juz go zmusze...Coraz czesciej wychodzi z kumplami i wybiera "swoje" sprawy zamiast czasu spedzonego ze mna....Nie wiem co jest przyczyna....Ja sie staralam,na wszystko godzilam,skacze koło niego ,na wszystko pozwalam,myslac ze to doceni...A on?wykorzystuje to jeszcze bardziej....Jest mi tak cholernie przykro...nie moge na niego liczyc,placze co dzien,a jego nie ma ...nie przytuli mnie,nie ukoi zalu,nerwow,tylko krzyczy ze przesadzam i zebym sie zastanowila co robie bo wedlug niego gniewam sie z byle powodu...A ja juz zwyczajnie nie mam sily.Mam metlik w glowie,myslalam ze to facet na cale zycie a nie moge na niego liczyc wcale. Co sie z nim stalo?????kiedy go pytam twierdzi ze nic , ze zawsze taki byl a ja cos wymyslam.A ja chce jego takiego jaki byl kiedys,kaj mnie kochal,przytulal,kazda okazja byla dobra zeby mnie dotknac ,pocalowac,widzialam jak czeka zeby mnie zobaczyc,kaj sie cieszy...Widzialam ten blysk w oku.. A teraz? nic nie widze...nie wiem co robic.... Blagam pomozcie. Ja wciaz sie staram dla niego.....dbam o siebie,cwicze,ubieram sie tak zeby sie podobac,na nikim mi nie zalezy tylko na jego spojrzeniu....na docenieniu mnie... :-( jestem zalamana Sorki za bledy,pisze szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz nową koszule
nie ma czegos takiego jak gniewanie sie z byle powodu... widac dla ciebie to był powazny problem.. niech on to zrozumie. gdybys to traktowała obojętnie..to znak, że on tobie tez jest obojętny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
Ale ja mu to tlumaczylam setki razy,jak mnie czyms rani jak mnie to boli jak mi smutno.......I co uslyszalam? ze przesadzam,ze jestem jakas dziwna,ze wyolbrzymiam wszystko,że robie ze wszystkiego problem.....Ze nie wiem co to problemy prawdziwe... A wlasnie ze wiem...mimo ze jestem mlodszaod niego to zycie dalo mi popalic na calego,on o tym wszystkim wie... Doradzcie cos bo waruje .. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
Moze zaczac go ignorowac? Wychodzic bez niego? nie pisac ,nie dzwonic???? Moze to podziala.... Zrobilam juz chyba wszystko zeby ratowac ten zwiazek,brakuje mi pomysłów.......... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
moze mial ktos podobnie,blagam napiszcie mi cos ,obiektywnie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zauroczenie mu minęło
on Cię nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
Myslisz ze tego nie podejrzewalam....Setki razy pytalam go czy mnie kocha,bo ja tego nie odczuwam.....Mowilam zeby powiedzial...Zawsze odpowiedz jest jedna, ze mnie kocha.Nie rozumiem tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
Boze jak ja bym chciala byc taka obojetna,zimna...nie przejmowac sie i potraktowac go tak jak on mnie ,zeby zrozuial...Ale nie umiem....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nauczycielka z powolania
mysle ze szukasz u faceta tego czego nie masz w sobie czyli potweirdzenia wlasnej wartosci i dlatego czujesz sie odrzucona jego brakiem czasu. Facet tez czlowiek, z kolegami wyjsc musi, swoje sprawy zalatwic musi, a czemu piszesz ze juz Ci tak nie pomaga? Pytanie...czy Ty mu TAK pomagalas? byc moze lubi kobiety niezalezne i nie widzi problemu w tym zebyscie widywali sie nieco rzadziej. Dam Ci dobra rade z doswiadczenia....jesli chcesz z nim byc, odpusc sobie. Jezeli to ma przetrwac to przetrwa. Jesli nie...nie bedziesz musiala go pytac czy kocha, po porstu sama zbedziesz wiedziala ze czas zwijac zagle. Dobrze mi sie madrzyc bo stara jestem, ale wiem co mowie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nauczycielka z powolania
ach zapomnialam dopisac....byc moze unika fizycznego kontaktu bo zniechęcasz go swoimi oczekiwaniami? nie pomyslalas ze moze czuc sie pod presja bo ciagle narzekasz i narzekasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rajska Ewcia
trudno radzic..albo ludzie się rozumieją..albo nie chcą się rozumiec;) on nie chce... taki typ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i wiesz co, nie wiem jak jest czy będzie w Twoim przypadku. W moim już rozmowa nawet nic nie daje dlatego przeszłam do działania. Chamskie to jest jak cholera co robię, ale z nim nie da się inaczej. Jak On mi tak ja jemu - tak to ujmę. Wet za wet, zemsta. Tylko w ten sposób Mój zauważa to "złe" co jest w związku. I mówię mu potem "widzisz, Ty robisz mi tak samo, jak się teraz z tym czujesz?" I go zatyka. Przynajmniej tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
nauczycielko,pewnie tez szulam potwierdzenia wlasnej wartosci.Ale co to za facet ktory nie powie ze ladnie wygladam?ze mu sie podobam? ze jestem kochana?ja nie chce tego slyszec od obcych ludzi,innych facetow ,nie zalezy mi na tym...tylko od niego.A prawda jest taka ze od innych slysze a od niego nie.... Pytalas czy ja mu pomagam....Z mojej perspektywy wyglada to tak,ze ja jestem na kazde jego skinienie..nie ma czegos takiego ,ze ja sie nie godze,ze czegos nie zrobie dla niegoi,robie wszystko co on chce... Ja wiem ze on potrzebuje spotkac sie z kumplami,tyle ze ja oprocz pracy nie moge isc nigdzie a jak juz to mam podac dokladna godzine kiedy wroce oczywiscie on mi ja ustala,i mam zdac relacje z kim jestem i tak dalej.Problem w tym ze on mi sie nie zwierza z tego gdzie chodzi, z kim i co robi.ostatnio lamie wszystie zasady ktore sam wprowadzil ...Gubie sie w tym :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
14031991 widziesz ja nie umiem tak jak ty...jak probowalam robic sie taka jak on ,to od razu wynikaly kłótnie i twierdzil ze to dziecinnne ze sie odgrywam....:-/ On wszysko odwraca tak,ze wychodzi na to ze jestem wszystkiemu winna....Zawsze ja przesadzam,ja wymagam,ja wyolbrzymiam ....:-( Ja sie mu tak oddałam,cala sie mu oddalam ,cialem,dusza,wszystkim,tylko milosci potzrebuje i o nia musze prosic,ale boje sie ze pewnego dnia nie dam juz rady....z drugiej strony ciagle czekam ze sie zmini,przeciez bylo kiedys tak pieknie :/ Co za paskudne zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
nauczycielko....wlasnie jestem niezalezna,nie wiem czy nie za bardzo......Ja w ogole na niego nie licze.Moze zle ujelam z tym pomaganiem.Chodzi mo o to ze on widzi ze mam problem i nie probuje nic z tym zrobic,a ja sie nie prosze ...I zostaje z tym sama...A jak juz poprosze a uwiezcie ze moze byly dwie taie sytuacje w ciagu zwiazku ,to powiedzial ze przykro mu ale co on moze,ze mam isc spac a jutro bedzie lepiej i takie tam.....tak wygladala pomoc.Pare slow na odczepnego i finito.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
Moze faktycznie za duzo narzekam...Ale mam go chwalic za to ze robi mi przykrosc,ze swiadomie sprawia bol , ze rani? ze zaczal mnie olewac,traktowac jak obca osobe? moje nerwy tez sa na skraju wyczerpania...jem leki na uspokojenie,placze,wije sie z bolu jaki mi zadal,a on nawet nie probuje przeprosic,twierdzi ze nie ma za co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieTakaJakPowinna
Kochana, jakbym siebie czytała. Dokładnie z takim samym typem miałam do czynienia. Pierwszy rok było idealnie, drugi gorzej, ale wiadomo, mija zakochanie, trzeci rok to była masakra. Nie zależało mu w ogóle, a ja się starałam, zrobiłam dla niego wszystko. Byłam dla niego wsparciem w ciężkich chwilach, potrafiłam rzucić wszystko żeby mu pomóc w potrzebie. Kiedy ja potrzebowałam pomocy, chciałam z nim porozmawiać, to mnie wyśmiał, powiedział, że to nie są problemy, że wymyślam. Nigdy nie potrafił się postawić na miejscu drugiej osoby. 3 miesiące noc w noc ryczałam w poduszkę. Ale wkońcu przyszedł ten czas, kiedy się podniosłam i zostawiłam go. Nawet raz nie zawalczył o to co było. Wnioski: Zmarnowałam 3 lata na kogoś, dla kogo byłam kompletnie nie ważna. Cokolwiek nie zrobiłabym nic by to nie dało, bo do związku trzeba dwojga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaCzarnaSmutna
NieTaka...... dokladnie to samo czuje......Ostanio w rozmowie cos napomknialam ze chyba lepiej sie rozstac,ze ja tak nie dam rady,tez nie zawalczyL,powiedzial ze to zaakceptowal...Ale dalam jeszcze szanse ,tylko po co ? sama sie zastanawiam czy dobrze zrobilam :-/ ten typ chyba sie nie zmieni :-( boze jak mi zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieTakaJakPowinna
Z tego co napisałaś, to podejrzewam, że masz do czynienia z typem, któremu jest wszystko jedno. Jego życie to tryb bierny. Jeżeli chcesz z nim być, to pozostaje być taką jak on. Czyli poddać się. Nie żyć, a wegetować. Sam fakt, że tutaj piszesz, że walczysz świadczy o tym, że jednak tego nie chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh
kochana autorko przezylam dokladnie to samo, bylismy razem troche ponad rok, pierwsze pol roku super, bardzo sie staral, mnostwo czasu razem, czule smsy, wiedzialam, ze mu zalezy, a potem nagle cos sie zmienilo.. rzadsze spotkania, on spedzal coraz wiecej czasu z kumplami, w ciagu dnia potrafil wyslac mi tylko 2 smsy ( jak sie nie widzielismy) i strasznie sie wkurzal, ze mam o to pretensje. stawala na glowie, zeby jemu znowu zaczelo zalezec, ale to nie na tym polega, starac maja sie 2 strony, w pojedynke nic nie zdzialasz wiedzialam, ze to ja powinnam zerwac, ale balam sie, ze to zrobie, a on juz o nas no powalczy... wiesz jak sie skonczyło? to on zerwał...on....minelo 5 miesiecy od tego czasu, uwierz mi, ze dopiero od niedawna staje jakos na nogi, przestaje obesesyjnie myslec, juz nie placze, nie tesknie...mam zal, ze zmarnowalam tyle czasu... badz madrzejsza ode mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z moją poprzedniczką, ja miałam do czynienia też z takim typem jak piszesz. To mi zaczęło bardziej zależeć od pewnego momentu i on o tym wiedział. Starłam się jak nigdy i co- z dnia na dzień zaczął się ode mnie odsuwa, stygnąc, nie wiedział czego chce i odszedł. Wiem co przeżywasz, też wiele mocy przepłakałam, wiele rozmów przeprowadziłam i powiem Ci nie zasługujesz na takie traktowanie choć wiem ze jest Ci ciężko. Nie powiem Ci co masz robić, bo sama tego nie widziałam u siebie i nie chciałam widzieć. Zobaczyłam teraz jak już jest po wszystkim i jestem mądrzejsza - tak mi się wydaje. Wiem jak boli to kiedy starasz się ze wszystkich sił, tłumaczysz zabiegasz a z drugiej strony nie ma reakcji. Żeby się udało trzeba chęci z dwóch stron, nie można chcieć za dwoje, walczyć i kochać za dwoje, bo to się nie uda. A odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz tak całe życie? Tak się czuć jak teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieTakaJakPowinna
Taka jest smutna prawda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieTakaJakPowinna
Niestety jesteś tutaj bezradna. Jedyne co mogę Ci powiedzieć: nie marnuj się przy nim!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tyle że ja sama nie wiem czy się marnuje czy nie. bo ja go kocham. i ciesze sie ze moge z nim byc. bo jakbym nie była, to z nikim nie chce być. kurcze, tak łatwo radzić jak się jest z boku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieTakaJakPowinna
Ja mojego już byłego też kochałam, a może nadal kocham? Minęły 4 miesiące od rozstania. W oczach czasem pojawiają się łzy, czasem wspomnienia tych lepszych chwil. Na początku poczułam ulgę, że wreszcie się od niego uwolniłam (czułam, jak mnie to wszystko powoli zabija), po paru dniach rozpacz. Teraz, chociaż nie jest idealnie i nie potrafię wyobrazić sobie bycia z kimś innym, to jestem szczęśliwsza będąc sama, niż z nim, a tak bardzo samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko u mnie jest tak właśnie . zero starań, nawet powiedział, że nie wie jak z nami bedzie.... ale cały czas mówi że za niedługo dostanie działkę, to wybudujemy NAM dom, i że już nie może się doczekać, ze chce ze mną mieszkać itp.... boi się , że nie znajdzie sobie nikogo? czemu chce być ze mną i planuje przyszłość jak nie wie co do mnie czuje? kurcze, czasami nic nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×