Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutny problem

Mam wyrzuty sumienia z powodu...

Polecane posty

Gość Smutny problem

Dzisiaj większość moich znajomych poszła na imprezę do klubu. Ja sam nie czułem się w nastroju, nie miałem żadnej ochoty iść tam. Mimo, że parokrotnie mówiłem, że nie idę to wszyscy mnie ciągle namawiali do tego. Cieszę się, że coś znaczę i lubią jak jestem w ich towarzystwie, ale ja po prostu nie mam ochoty na to akurat. W końcu jakoś udało mi się to przeżyć. Zaczęła się impreza beze mnie. Wyłączyłem telefon, bo wiedziałem, że będą dzwonić, a już mam dość tłumaczenia się. Przed chwilą niespodziewanie wpadł kolega znowu mnie namawiając. Odmówiłem, ironicznie się pożegnał i poszedł. I ja z tego powodu teraz mam wyrzuty sumienia. Ale nie wiem dlaczego. Przecież mam prawo decydować za siebie, a ja akurat wolę spokojnie sobie posiedzieć, nie mam ochoty na imprezy. Doceniam to, że chcieli mojej obecności, ale to się przerodziło w jakąś nachalność, bo powtarzałem wiele razy, a oni proszą, wydzwaniają, przychodzą. Już w ogóle czuję się jak jakiś odizolowany czubek... I mam się teraz źle czuć, że nie spełniłem czyichś wymagań? Ja już nie wiem jak oceniać całą tą sytuację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dlaczego masz te wyrzuty sumienia, robisz przecież to, co chcesz nareszcie. Czy warto się zmuszać do czegoś, czego nie chcesz i nie trawisz ? Dwoją drogą dziwnych masz znajomych, że nie potrafią zrozumieć tego, co do nich mówisz. Z asertywnością też jest u ciebie krucho :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAKI JEDEN Z WIELU
No faktycznie masz problem- OLEJ TO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny problem
No właśnie też coś mi się wydaje, że chyba nie do końca jestem przekonywujący :/ ale jak taka rozmowa wygląda: proszą mnie żebym jednak poszedł to mówię, że nie. Oni zaraz pytają dlaczego. Co by nie odpowiedzieć to i tak marudzą o pójście. Na gg to samo. Ale tutaj po prostu zacząłem ignorować te prośby skoro nie rozumieją. Nie rozumiem, że ludzie nie potrafią zrozumieć, że można nie mieć ochoty na imprezę. Przecież to nic osobistego. Nie chodzi o to, że nie chcę się z nimi widzieć tylko po prostu wiem, że jakbym się zmusił to bym się nie bawił dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suczi buczi
czasami mam tak samo przychdozi weekend a ja poprostu chcialabym wreszcie posiedziec w domu, wyspac sie,wstac bez kaca, pobyc z rodzina a nie latac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny problem
Może nie problem, ale zmartwienie. A niestety nie jestem człowiekiem, który potrafi olać :/ Nie mam wielu znajomych i nie chcę ich stracić. Ale jeszcze nie jestem na tyle chory, żeby robić coś niezgodnego ze sobą. A takie nachalne nakłanianie jest żenujące, bo raz, że mi się już robi głupio, że ktoś mnie cały czas prosi, a dwa jestem już tym poirytowany. Już samo to, że mam wyłączoną komórkę powinno coś znaczyć. Jak powinna wyglądać asertywność z mojej strony? Bo jednak oprócz jednego kolegi reszta w końcu dała spokój, ale i tak musiałem się pomęczyć z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
polega ona na tym, że jeśli coś ci nie odpowiada, mówisz o tym, i robisz to nieodwołanie, czy się to komuś podoba czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny problem
A i nie przepadam nawet za klubami. Nieraz było naprawdę fajnie, ale zdecydowanie częściej zastanawiam się co ja właściwie tam robię. To nie mój świat, chociaż próbowałem się do niego przekonać. Piszę tutaj, bo jestem wkurzony po prostu i chcę z kimś pogadać, bo nie wiem jak siebie w tym wszystkim oceniać. Nie chcę być dzikusem ani dziwolągiem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mowisz na tyle zrozumiale i zwięźle, że nie tylko jesteś przekonywujący w tym ale autentyczny. to kwestia dobrania słów w ten sposób, żeby nikt nie miał wątpliwości, a nie "owijanie w bawełnę" - no wiecie [tu uśmiech] może innym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny problem
No to zrobiłem tak jak chciałem. Zresztą nie zdarzyło mi się żebym zrobił coś pod czyjąś presją. Nie umiem jedynie jednoznacznie ucinać dyskusji, bo głupio jest po prostu skoro oni mnie proszą. A ten kolega co przyszedł po mnie jest z tych, którzy lubią sobie ustawiać innych i zmuszać do tego czego oni chcą. Mą tę pewność, że nieraz jest ciężko z nim, bo próbuje manipulować człowiekiem. Nieraz mi pisał, że interesuje się tą tematyką i czytał wiele książek o mowie ciała, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też nie chodzę dożadnych klubów, i wybacz, dziwolągiem nikt mnie jeszcze nie nazwał. istnieją granice do których dopuszcza się swoich "przyjaciół" i poza które nikomu z nich wejść nie pozwalam, i to jest właśnie asertywna postawa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny problem
Tak jak piszę, nie mam z tym problemów na co dzień, bo nie zależy mi na poklasku, nie podlizuję się nikomu, nie chcę się przypodobywać. A nie chcę też wychodzić na odludka czy innego gbura jak powiem 'NIE i koniec'. Z dziewczynami też jest inna gadka, ale ten kolega to przesadza. Ale on jest dziwny w tym, bo wywiera nacisk, wywołuje presję, ale jednocześnie mnie prosi. Na gg dzisiaj wielokrotnie co chwila prosił. Przyszedł i to samo. Nie rozumiem go, ale on zawsze się tak narzuca ze wszystkim, że nieraz po prostu go ignoruję, bo to jest nie do zniesienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAKI JEDEN Z WIELU
Nie masz ochoty i nie idziesz, każdy tak czasem ma, nie sądzę abyś stracił znajomych z takiego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naucz się czasem odmawiać. to nic złego :) ty też masz prawo odpoczywać jak chcesz, robić co chcesz...mimo, że masz przyjaciół. moi na szczęście rozumieją to i nie zmuszają mnie do wyjść na siłę. ważne jest jeszcze, gdzie chcą się ze mną spotkać. kiedyś byłam podobna do ciebie, nie potrafiłam pokonać tego strachu, że zostawią mnie, że wydam im się 'dziwna' ale życie nauczyło mnie, że bez względu na to, czy zadowolę ich swoją obecnością, czy nie, oni żyją dalej. ja też mam prawo żyć zgodnie z moimi potrzebami, a nie potrzebami innych. cenię swoich przyjaciół ale oni cenią mnie właśnie za to, że niczego nie udaję przed nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny problem
No właśnie, "przyjaciół". Mam dobrych znajomych, ale nie jesteśmy zżytą grupą. Raczej każdy sam sobie, nie ma organizacji, jakiejś chęci przebywania razem. Nie mam prawdziwego kolegi, który by rozumiał i poparł. Jedynym zasadzie jest właśnie ten, który ciągle by manipulował, wywierał nacisk, próbował forsować swoje pomysły, typ przywódcy. A mnie tacy ludzie strasznie męczą swoim zachowaniem. Niestety to chyba moja wina, że nie potrafię sobie znaleźć wartościowych znajomych, których łączyłaby jakaś nić porozumienia i zrozumienia. Źle mi z tym :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny problem
Spokojnie, na szczęście tak jak pisałem na co dzień nie mam takich problemów. Nikt mnie nie wykorzystuje. Sam jestem typem, który raczej nie lubuje się w takich rozrywkach. Raczej mnie to męczy. I ten zachwyt piciem i imprezowaniem. Dla mnie to nie jest centrum wszystkiego, moje życie toczy się wokół moich zainteresowań, a nie imprezowania. Dawno już nigdzie nie byłem, ale wcześniej to zawsze ja organizowałem u siebie bazę wylotową przed wyjściem. Wtedy jakoś ci znajomi się zbierali w jednym miejscu i razem można było iść. A tak to nic się nie dzieje. Każdy sam sobie tak jak dzisiaj. A mi brakuje takiej solidarności, poczucia wspólnoty, przynależenia. Niestety inni chyba tego nie chcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm, może nieładnie to zabrzmi ale ja wyeliminowałabym ze swojego życia tego "przywódcę stada". on przecież ci nie imponuje. co do reszty masz rację. niestety idę już spać. życzę ci powodzenia i umiejętności porozumiewania się ze wszystkimi, których znasz. nie daj się ! dobranoc 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny problem
Szkoda, że już idziesz, dzięki za rozmowę i rady :) Tak, a ten "przywódca stada" wadzi mi, bo tacy osobnicy są strasznie męczący. Nie wiem jak to się stało, że jest jedynym kolegą, z którym mam najczęstszy kontakt. Ładnie się wkopałem... Czuję się niekomfortowo w jego towarzystwie. A najlepsze jest to, że zawsze tak chce te imprezy, pójdziemy, a i tak się odłącza i wyszukuje swoich znajomych, więc po co ja mam tam iść? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×