mąż próbuje sie buntować

Mam problem z mężem - otóż od jakiegoś miesiąca próbuje zmieniać zasady w stosunku do swoich rodziców, naszego domu, wychowania dziecka itp. Twierdzi, że nigdzie nie ma tak jak u nas, że teściowa ma się zapowiadać do nas z wizytą, że jeździmy do teściów rzadziej niż raz na miesiąc, że to ja decyduję co i kiedy kupić dziecku. Nie chcąc się kłócić nocowałam u teściów na wielkanoc (nie chciałam tam nigdy nocować, no ale trudno), a on jak usłyszał, że moi rodzice wpadną do nas na 3 dni, to ustalił, że teraz na długi weekend znów będziemy nocować u teściów. Nie wiem, czy się zbuntować, czy na wszystko zgadzać :(

proszę, wypowiedzcie się

ale o co chodzi? tylko twoi rodzicie mają prawo istnieć w waszym życiu. ja się z facetem trzymamy oboje daleko od naszych rodziców... i jest dobrze

Rozumiem, ze chodzi Ci glownie o relacje z tesciami... Pewnie sie buntujesz przeciwka wyjazdom do tesciow, ja tez tak robilam, im wiecej protestowalam, tym wiecej maz naciskal, az w koncu machnelam reka i jezdzilismy kiedy chcial, zostawalismy na noc, itd...Jak ja odpuscilam , on tez odpuscil, z biegiem czasu mialam coraz lepsze realacje z tesciowa, "dotarlysmy sie", nie mieszkam w Polsce, mame mam daleko, wiec moja tesciowa jest taka troche przyszywana mama ;);) Dzis , po kilku latach to ja meza namawiam, zeby pojechac do tesciow....:P:P lub wysylam jego i dzieciaki i robie sobie "wolne"...:P:P Pomysl czy warto sie buntowac, moze lepiej poszukac jakiegos rozwiazania, ustalcie , np. ile razy na miesiac jedziecie do tesciow i na ile dni albo wyslij meza z dzieckiem , a Ty sobie odpocznij :):) Powodzenia! :)