Być z nim ciężko i bez niego to samo...

Nie wiem co jest grane, całkiem tego nie pojmuje. Najpierw przyszło zakochanie, jak grom z jasnego nieba poruszyło całe moje życie, cieszyłam się każdą chwilą, mogłam wszystko rzucić by z nim być... z Czasem taki stan mija tej fascynacji, rozumiem to. Po ponad roku bycia razem, po kłótniach zostawił mnie i odszedł do innej dziewczyny. A kłótnie były spowodowane tylko tym, że czułam że w tym związku mi bardziej zależy niż jemu. On poszedł bo miał dość kłótni. Ja zraniona ze złamanym sercem wiedząc że jest z inną nie mogłam znieść tego bólu i postanowiłam wziąć się w garść, spotkałam kogoś z kim było mi dobrze ale kiedy mój były chłopak chciał wrócić to ja zaślepiona zgodziłam się... Może to był błąd może dobrze nie wiem w każdym bądź razie zaczęło mi brakować tej przelotnej znajomości i znów koło się zatoczyło zerwaliśmy ja wróciłam do chłopaka z którym byłam krótko a mój facet zaczął wtedy o mnie walczyć ale to już nie było to samo... I znów wróciliśmy do siebie i znów kłótnie tym razem poważniejsze bo mieliśmy do siebie zal i pretensje o poprzednich partnerów.. Jestem kompletnie zmieszana może ktoś z was czuł coś podobnego, za głupie komentarze dziękuję z góry. Czy można tak ciągle być z kimś potem z kimś innym znowu wracać i tak w kółko? Dlaczego.. Z nim być jest ciężko ale bez niego to samo :(