Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bierna żona

brak kontaktów z dzieckiem a ojciec niewinny

Polecane posty

Gość bierna żona

mam pytanie - dlaczego większość ludzi oczekuje, że o kontakty z dziecmi męża z poprzednich związków ma dbać jego żona czy partnerka? ja tego kompletnie nie rozumiem :o to facet jest ojcem, w jego interesie mają być spotkania z dziecmi a nie w interesie obcej kobiety! panowie się często na dzieci wypinają a żonom się obrywa - dlaczego? przecież jakby chciał, to nic by mu nie stanęło na przeszkodzie!! wcale nie uważam, że jeśli żona zabrania to jest ok - ale jesli ona się nie wtrąca i nie ingeruje (w końcu co ją to obchodzi) a facet sam z siebei nie czuje potrzeby to czemu się każdy dopytuaje i wymaga od niej, żeby go jednak jakoś pokierowala i wzięła te kontakty w swoje ręce? u nas sprawa wygląda tak, że jesteśmy 8 lat po ślubie, mamy dwoje dzieci i ja mam jedno z poprzedniego związku a mąż ma dwoje, z dwóch różnych związków z jednym sie spotyka, czasem nawet u nas pomieszkuje, bo jego matka pracuje we Włoszech, a z drugim dzieckiem konktaktu nie ma -ja wiem tylko, że były jakies problemy, zdrady w tym związku, mąz nie był pewien czy to jego, potem nie zależało mu, nie starał się i nie było żadnych więzi - teraz chyba nei ma nawet do czego wracać ja się w to nie wtrącałam i nie wtrącam- pracuję, dbam o swoje dzieci, świata nie uzdrowię i prawdę mówiąc nie zamierzam bawić się w niańke dorosłego chłopa (męża) i robić za niego grafik spotkań od tego są rodzice, żeby się dogadać, a jak im nie wychodzi to trudno, w końcu to ich dziecko cierpi na tym, żenujące jest oczekiwac, że obca baba sie za to weźmie i za nich wszystko załatwi dorośli są w końcu!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pinokkio
Zgadzam sie z toba. Dziecko nie jest sierota i to w gestii rodzicow lezy dobry kontakt z nim.Masz racje,nie wtracaj sie.Masz swoje dzieci im poswiec uwage, a reszta to nie twoja dzialka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo to jest tak
że faceci maja te swoje ukochane dzieciaczki daleko w dupie i jesli trafia na taka osobe jak autorka, która się wszystkim za bardzo przejmuje i wszystko stara się zaplanowac, to kontakty z dziećmi sa i to nawet poprawne, ale jeśli trafia na kobiete, która poprostu żyje swoim życiem i nie ma ochoty planować swojego życia wokół obcych dzieciaków (podobnie jak 90% z nas wszytkich zreszta) to facet kontaktów nie ma i wcale mu z tym źle nie jest u nas było tak, że ja na początku tak jak autorka, mało się nie zesrałam, żebyt o wszystko poukładać - sama wybierałam prezenty, sama wysyłałam (tatus się podpisywał), przypominałam o telefonach, o okazjach - tatuś pracował i wszystko było na mojej głowie wiadomo, mieszkaliśmy razem, budżet wspólny, więc jakos trzeba było wszystko planowac, a nie wszystko na ostatnia chwilę..a planowanie musiało być dużo wczesniej, bo mieszkamy w Hiszpanii od 11 lat aż kiedyś w rozmowie, mój kolega, tez rozwodnik jak mój mąż, powiedział mi kiedy się żaliłam, że znowu musiałam przypomnieć i zaplanowac - powiedział "a co cię to obchodzi, tyo jego dzieci, nic ci do tego" poczułam sie kompletnie niezrozumiana, no bo jak to? ja probuje wszystko dobrze robić, pomagam, a tu jeszcze wychodzi na to, że niepotrzebnie?? zrozumiałam o co chodzi dopiero kiedy nastepnym razem nie przypomniałam o urodzinach jego syna - mężowi zadzwoniło przypomnienie w kalendarzyku tego samego dnia oczywiście po czym spokojnie, jakby nigdy nic zadzwonił złożyc życzenia... zazwycvzaj tydzień temu czekał już wybrany prezent (często przeze mnie), spakowany, z ładną kartka i wierszykiem - okazało się, że nie było to potrzebne, mąż wogóle nie zwracał uwagi, zadzwonił i po urodzinach nie pytałam, nie rozumiałam ale było mi przykro potem kiedys nie zadzownił na dzień dziecka, kompletnie zapomniał, potrem coraz rzadziej i teraz po 7 latach nie ma z dziećmi kontaktu wcale bez powodu właściwie, jakoś tak się rozeszło po kościach...najpierw my sie przeprowadzilismy na południe Madrytu, potem jego ex się wyprowadziła, stacjonarny nie działał, komórki nie odbierała i jakoś się urwało...a wcześniej było i tak bardzo kiepsko i bardzo rzadko gdybym nie przestała trzymac wszystkiego w swoich rękach to pewnie kontakt by jeszcze był, ale o wszystkim nadal musiałabym myslec JA - o telefonach, o prezentach...tak jak na początku, tak jak ty, autorko ja żyję swoim życiem, odpuściłam, mamy swoje dzieci i to nasze życie wspólne musze planować codziennie - gdzie na wycieczke, co na urodziny, jaki dywan do salonu, wszystko ja, ja, ja... i mam dużo na swoich barkach, czyjeś dzieci, czyjś kłopot - nie mój i ja nie mam żadnego obowiązku się tym wszystkim dodatkowo przejmować mąz jest ojcem, był od samego początku i on powinien sobei wszystko poukładać tak żeby mieć czas dla nowej rodziny i dla tamtych dzieci, jego problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest to bardzo smutne, to co napisałaś. Ale faktycznie jest to prawda. Jakiś czas po rozstaniu rodziców ojcowie kontaktują się ze swoimi dziećmi. Z czasem kontakty są coraz rzadsze, a z czasem całkowicie zanikają :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się, dziewczyny
tak właśnie jest najczęściej mam przykład mojego brata, po rozwodzie była zona bardzo mu utrudniała, chyba jak większość byłych żon, ale nowa żona, obecna moja bratowa na początku nie chciała się wtrącać, bo to były ich sprawy przypominała, jak któraś z was o prezentach, bo nawet byłam świadkiem czasami gdzies na spotkaniu jak rozmawiali, ale brat traktował to jako część obowiązków wspólnych - jak co bedzie na obiad czy gdzie jedziemy na weekend - no a jak bratowa przestała ingerować jak im się własne dziecko urodziło to i telefony były coraz rzadziej u nas dodatkowo było tak, że brat sie kiedyś wyprowadził na drugi koniec polski a potem po rozwodzie wrócił do stron rodzinnych, także my - ja i rodzice - z nim ani jego byłą żoną czy tamtymi dziećmi nie utrzymywalismy często kontaktu i powiem szczerze, że do tej żony i do tych dzieci jestesmy bardzo przywiązani, ona jest bardzo ciepła i rodzinna dziewczyną, zawsze od dzieci jest kartka na dzień babci, zawsze na dzień matki brat dzwoni do mamy - a kiedyś przez ponad 10 lat jak był jeszcze mężem poprzedniej to się raczej nei zdarzało brat sam z siebei nei zwracał penwie uwagi, a tamta żona to olewała więc nie ma co się dziwić, że tak to własnie wygląda bratową rozumiem doskonale, kiedyś rozmawiałysmy o tym i ona sama przyznała, że nie miałaby nic przeciwko temu, ale skoro widzi, że brat nie naciska, nie stara się to po co ona ma brać to na siebei? w końcu dla niej to obce dzieci, nawet ich nie zna, a teraz ma swoje i musi dbać, żeby ojciec im czas poświęcał, jak każda matka zreszta - wiadomo, że nei powie, jedź na drugi koniec polski i sie spotkaj z obcymi dla mnie dziecmi tylko bądź ojcem chociaż tutaj, na miejscu dla naszych dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo tak jest w większości wypac
wypadków tylko ci co nie mają pojęcia jak to wygląda szukają winnych i całe zło spada na te żony, które przecież nie mają żadnego obowiązku, żeby utrztymywac cudze więzi, skoro własna matka tego nie zrobiła i nie zbudowała więzi między dziećmi a ojcem, a własny ojciec nie ma ochoty sie starać bo mu nie na rękę to trudno, zeby obca kobieta nagle brała całe wychowanie i staranie się na siebie! ja znam kilka takich przypadków, zawsze ojciec po jakimś czasie sie od dzieci odwracał, bo tak mu było łatwiej miał zonę, dzieci na miejscu i już jak go ktoś jeszcze pchał na siłe (albo żona, albo matka tych dzieci) to jeszcze jakoś to szło, al ejak nikt go na siłę nie pchał to sam potrzeby widocznie nie czuł mnie bardzo dziwi, że czasem tkoś zwala winę na kobiete ojca, bo zabrania czy nie nakłania go - a co jej do tego? nic zupełnie...ona ma swoje dzieci, swoją rodzine i normalne chyba, że będzie ją stawiała na pierwszym miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego wynika ojcowie to jednak KREATURY bo im właśnie powinno zależeć na kontakcie ze swoimi dziećmi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja sobie nie wyobrażam jakby mój partner, mój przyszły mąż i ojciec naszych dzieci olałby swojego syna! Ja nie muszę mówić nic, przypominać, nakłaniać! Co 2 dni dzwoni do dziecka, wysyłają sobie maile, piszą na gg. Niestety mieszkamy daleko i kontakt bezpośredni jest raz w miesiącu, ale to są te upragnione weekendy! Te ich chwile! Ja się czasem wzruszam widząc szczęście mojego jak ma syna koło siebie. Ja wiem, że są tacy ojcowie co zapominają. Przykład pierwszego męża naszej ex. On jak tylko się ożenił ponownie zapomniał o swoich dzieciach (2 synów). Dzwonił tylko na chwilę i tylko na święta czy urodziny. Dzieciaki nie widziały ojca ponad 13lat. Tylko czasem paczki przysyła z prezentami albo kasę. Smutne. I te dzieciaki patrzyły jak mój jeździ do ich brata i robią tyle cudownych rzeczy, jeżdżą na wakacje i razem się bawią, że ex zaczęła utrudniać kontakty (cytuję) "by nie robić dzieciom przykrości"! Przykre, że są tacy ojcowie i takie matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karteczkaczerwona
:( a mój mi kiedyś kilka razy wygarnął, bo ma za dużo na głowie i dlaczego nie przypomniałam mu, żeby wysłał dzieciom pieniądze?! Wkurzyło mnie to, bo nie jest to żadnym moim obowiązkiem, początkowo sam pamiętał, później zapominał i kazał sobie przypominać, wiec mu kilka miesięcy napominałam, pytałam czy wysłał, i wówczas robił przelewy. No ale ile ja mam się martwic o to? I jeszcze kłócić się z nim, bo nie pamiętam o alimentach na jego dzieci :/ Nie mam mu tego za złe, bo teraz faktycznie dużo spraw na głowie ale o zaistniała sytuacje. To nie mój interes, do dzieci nic nie mam, gorzej z ich stosunkiem do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wyobrażam sobie być z facetem, który nie pamięta o swoim dziecku... ojciec mojego właśnie "kocha" cudze, a o swoim synu zapomniał zupełnie - macie racje, nie musicie pamiętać - nie rozumiem, jak od Was można tego wymagać - do głowy by mi nie przyszło wymagać pamięci od obecnej partnerki byłego, zastanawia mnie tylko, jak żyje się z człowiekiem, który o waszych wspólnych dzieciach, jak wam coś nie daj Boże nie wyjdzie, też tak z dnia na dzień "zapomni"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widzisz srebro
w większości wypadków to nie jest tak jak piszesz, że ojciec wraz z orzeczeniem rozwodu nagle zapomniał o dzieciach... zazwyczaj to proces trwający długie miesiące, lata, kiedy facet staje na głowie, płacze w poduszke, wydzwania, mysli, stoi pod drzwiamy i robi bardzo dużo, zeby z tymi dziećmi kontakt utrzymać... tak było u nas, na przykład przez trzy lata mój mąz wariował a drugiej strony były docinki, głupie komentarze (byłej zony, nie dzieci), rzucanie słuchawką, wyzwiska, no i norotycznie dzieci nie było, ani pod telefonem ani w domu, albo chore, albo gdzieś tam - my mieszkaliśmy daleko, więc każda podróż to były koszty i potem całowanie klamki między nami zaczęło się psuc, bo jego frustracja musiała gdzieś wyjść a wychodziła w domu - non stop poddenerwowany, non stop jeden temat, ja w roli pocieszycielki... zaszłam w ciążę i nic się nie zmieniło, miałam dosyć bycia poprostu ramieniem do wypłakania się i wyprowadziłam się do rodziców i wtedy olsnienie, mąż zaczął ratować nasz związek, dłuuuugo rozmawialiśmy, stwierdził, że jedną rodzinę juz stracił, nie pozwoli żeby to samo sie stało z nami i zaczął się starać, zajmował się mną, naszym dzieckiem... głowa muru nie przebije, czasem jest bardzo trudno utrzymac kontakt jak druga strona nie chce i zabrania i buntuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziewczyn co nie wyobrażają
sobie "byc z takim facetem" osoba nade mna ma rację to nei jest tak, że parę lat po rozwodzie spotykamy kogos i podczas 10 randki dowiadujemy się, że owszem, ma dzieci ale w dupie i kontaktu brak wtedy każda normalna kobieta by sie zastanowiła przecież... to jest tak, że kiedy my poznajemuy tych facetów to te dzieci sa w ich życiu i nic się nie zanosi na zmianę - a jak przyglądamy sie tym kontaktom bliżej to dopiero wychodzi szydło z worka i okazuje się, że facet tak naprawdę walczy od paru lat o te kontakty czasem jest też tak, że wiadomość o nowym związku faceta działa jak płachta na byka czyli na byłą żone i wtedy ujawnia sie syndrom psa ogrodnika - i ucinaja kontakty, robia te żony problemy naprawdę rzadko się zdarza, żeby facet ot tak, bez powodu się nie kontaktował... zawsze jest powód i zawsze taki brak kontaktu jest poprzedzony latami starań i wyrzeczeń ale kiedyś trzeba odpuścić, żeby żyć poprostu zwłaszcza jak jest nowa rodzina, są dzieci w domu, w końcu kazdy normalny facet sobie zdaje sprawę, że za dużo osób cierpi przez jego rozwód, nie tylko te dzieci co zostały gdzieś indziej, ale też i ta nowa rodzina, która przecież miał budować, miał sie starać i nie popełnic tego samego błędu inaczej bez sensu się pakować w nowy związek jak ma sie ochote być tylko ojcem dla dzieci, wtedy lepiej się wcale nie rozwodzić i znosic dla ich dobra wsyztsko, albo jak już jest po rozwodzie to nie wiązać się z nikim i byc na każde zawołanie dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie macie racji :( mój ex nie miał i nie ma żadnych ograniczeń jeśli chodzi o widywanie się z dzieckiem. Jakiś czas temu (ze dwa lata temu) żeby zmusić go do regularnych kontaktów z dzieckiem, założyłam sprawę o uregulowanie tych widzeń. Ma przyznany co drugi weekend, miesiąc wakacji, część świąt. I co, raz bez problemu bierze młode prawie co tydzień a np teraz ostatni raz widział dzieciaka 1-3 maja i 2 godz w poprzedni weekend. Przez ten tydzień nawet się nie odezwał :( O wakacjach nawet nie wspomnę, nie bierze dziecka wcale. A jego nowa laska jest w ciąży, będzie miał nowe ładne dziecko, po co mu stare :( Nie będę dzwonić do tatusia i prosić żeby zajął się własnym dzieckiem, na prawdę mam to w nosie. Kiedyś to dziecko wystawi mu "podziękowanie" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleLama
Temat rzeka a każdy przykład inny bo genetyczny. Pokolenia buntu co odrzuciły zasady pultają się najgłośniej, a prawda jeszcze gdzie indziej leży. Tak na prawdę to wszystkiego potrzeba się uczyć włącznie z rodzicielstwem, a ciężar to większy niż dbanie o samego siebie. Obowiązek ma rodzic a nie obcy ludzie i jeśli on sam tego nie wytrenuje to tego nie będzie miał. Jeśli jego nowa kobieta stymuluje całą sprawę jest także pewnym problemem ale każda sprawa jest inna. Aby dobrze zarabiać dziś to nie 40 a 70 godzin tygodniowo niektórzy zapitalają na kredyty i mam kilku takich w otoczeniu. Póki młodzi to wszystko dobrze...ale później wszystko się nawarstwia jak brzydki osad na zębach...no i są obcymi ludźmi nawet we własnym domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do: liwiany
kto nie ma racji? twój przykład dokładnie potwierdza to co napisały dziewczyny wyżej - faceci zapominają o dzieciach, maja je w dupie i zrzucają odpowiedzialnośc na swoje kobiety (swoje obecne żony, nie matki dzieci) żaden z nich nie ma ograniczonych kontaktów, oni poprostu nie chcą miec z nimi kontaktu jak ojciec twoich dzieci!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak kiedyś te spotkania to był taki nieodłączny element naszego wspólnego życia, że idzie weekend i trzeba wziąć dziecko- razem. To tak było. Jak ja zdecydowałam, by spędzali czas razem beze mnie, to z czasem zrobiło się mniej, a nawet mało... Ja się do tego nie wtrącam.To nie moja sprawa o to zabiegać. Zaangażował się w to życie rodzinne, a tamto prawie przestało istnieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sie tez nie wtracam
mamy swoje dzieci, z tamtymi kontakt sie urwal w momencie kiedy ja przestalam przypominac :o widocznie mezowi nie potrzeba, nigdy nie zdazyl wiezi nawiazac - bo skoro tak latwo mu przyszlo, zeby zapomniac to znaczy, ze byly bardzo slabe nawet na poczatku bylo jak pisala tu ktoras z dziewczyn - ja przypominalam o urodzinach, wybieralam zabawki, kartki, prezenty a tatus sie podpisal co najwyzej pod zyczeniami I tyle I co, ja mam byc temu winna? wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim, ze te dzieci I te byle bardzo czesto wlasnie tak uwazaja - ze skoro odszedl, to pewnie mu ta obecna partnerka czy zona zabrania kontaktow - I tak dorastaja te dzieci wierzac naiwnie , ze tatus kocha, tesni tylko zla pani przywiazala go do kaloryfera I zabrala telefon komorkowy I on biedny nei moze sie z dzieciaczkami skontaktowac... eh, nie wiem kto jest bardziej zalosny, czy ten tatus majacy te dzieci w dupie czy ta mamusia podsycajaca nienawisc dzieci do obecnej partnerki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A nie przyszlo do glowy
ze winny jest ten pan ,ktory manipuluje jedna ze chcialby widywac sie z dzieckiem ale ta wredna ex .Manipuluje byla mowiac jej ze aktualna zona nie pozwala ? Wy kobiety tak szybko wybielacie pana :) Przezywacie a on ma to gdzies ,bo jest to mu wygodne :) Zanim na siebie naskoczycie zobaczcie z jakimi defektami spolecznymi bije sie wasz partner :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do - a nie przyszło wam do
może przeczytaj jeszcze raz topic p o w o l i a potem pomyśl i napisz jeszcze raz :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×