cały tydzień imprez?

Przeczytajcie, co mam do powiedzenia a potem powiedzcie mi ze jestem głupia samolubna zaborcza i w ogole beznadziejna to odpuszcze i juz wiecej nic tu nie napisze. Moj ukochany wykombinowal sobie ze z okazji swoich 25 urodzin, ktore sa dla niego swietem miedzynarodowym, bedzie cały tydzien imprezowal, dzien w dzien w innym klubie. Co wiecej, postanowil ze na swoje imprezy zaprosi wszystkich znajomych z samrzadów studenckich z całej polski. Nie wystarczy mu juz bowiem jedna impreza z najblizszymi znajomymi, taka jakie organizowal w poprzednich latach...bo tak jak powiedzial lubi sie lansowac. Niby nic wielkiego prawda?, gdyby nie to ze on dla mnie nie ma w ogole czasu bo organizuje juwenalia i spotykamy sie jakies dwa razy w tygodniu, poza tym wie bardzo dobrze ze nie lubie tych jego znajomych z samorzadow bo jedyne co u nich chwalil to to ze potrafia niezle pochalac. Zreszta niektorych poznalam i faktycznie tak jest. Oczywiscie ja jestem zaproszona na wszystkie jego imprezy... coz za tupet... wie ze nie zniose ich widoku, wiec o to mu chodzi zebym sie nie pojawiala na tych imprezach, wiec sie nei bedziemy widziec kolejny tydzien, bo po co, jak sie ma tylu znajomych, to dziewczyna nie jest juz potrzebna. Pracy nie ma, tylko dorywcza, z ktorej chce zrezygnowac na rzecz imprez, dla mnie czasu nie ma, uczyc mu sie nie chce wiec grozi mu zawalenie roku... Powiedzcie mi czy to ja jestem dziwna i przesadzam?