Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chuda_inaczej

Dukan faza I

Polecane posty

To moje starsze dziecko ma dopiero 7 lat a od urodzenia jakby "cygańskie", nawet niewiem czy zatęskni, bo nigdy nie ma czasu, a drugie ma zaledwie 1,8 i pierwszy raz jest zupełnie sam (tzn. beze mnie, męża i brata) u teściowej. wiadomo babcia krzywdy nie zrobi ale strasznie mi tęskno..... Tez sobie tłumaczę że odpoczynek sie należy ale narazie mizernie mi to idzie i już sobie wymysliłam, że po pracy gruntownie posprzątam calutkie mieszkanko, łącznie z oknami. I jeszcze solarium chciałam zaliczyć bo niepamiętam kiedy ostatnio byłam (chyba ze 2 lata temu). Środek lata a ja blada jak córka młynarza. Zobaczymy jak uda mi się realizacja tego planu.... A co małej dolega że jeździsz z nia na terapię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to faktycznie odpoczniesz podczas sprzątania:) ale solarium miła rzecz. sam korzystam czasem bo nie mam czasu na tradycyjne opalanie. mała już nie taka mała bo ma 16 lat. długo by mówić co jej dolega.chyba wszystko co nazywa się akceptacją. na razie w okresie wakacyjnym terapia indywidualna ale potem od września będzie raczej grupowa bo ona potrzebuje grupy aby poodbijać się w ludziach jak w lustrze.sama nie potrafi wzbudzić w sobie samoakceptacji.ale to naprawdę długa historia i chyba nie na forum. za takimi maluchami jak ty masz to się tęskni rzeczywiście ale przecież wrócą a taki czas bez mamy też dużo daje i pozwala się rozwijać.zatem nie martw się i naprawdę pomyśl o sobie. dietę już stosujesz, za chwilę będziesz opalona a to dopiero początek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, jesteście tam??? Nikt nic nie pisze??/ ja wykonałam mój wczorajszy plan i z mieszkania zrobiłam lux muzeum. Wszytsko na maxa wysprzątane no i chyba w nagrodę od losu dostałam 400 gram mniej na wadze. Polecam!!!! Chociaż narobiłam sie strasznie, bo straszny był już bałagan. Zrobiłam tez te pierożki o których pisała malwa. Mnie niestety nie wyszły, bo nie miałam mąki kukurydzianej. Zastąpiłam ja mazeiną (skrobia kukurydziana). Wyszła jedna wielka papka. Ale zjadłam ja z cynamonem bo szkoda było mi tego wyrzucić. Wyglądało to jak serowa papka. Nic specjalnego. Chciałam jeszcze się pokusic na ten chlebek z otrębami ale już mi czasu zabrakło no i sił ;) Od dzisiaj mam warzywka. Jakoś mi lepiej przez to na duszy bo mam większy wybór jedzonka. Nieiwem czy ta dieta rzeczywiście jest skuteczna czy tylko mnie się coś wydaje i może sobie wmawiam, że chudnę, ale coś jest na rzeczy bo rzeczywiście rzeczy mam o wiele luźniejsze. Ciekawe dlaczego dopiero teraz ja odkryłam......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej:) szkoda że pierogi nie wyszły bo są naprawdę pyszne.może rzeczywiście ma to znaczenie jakiej mąki się używa. pamiętam że z maizeny robiłam dla syna gdy był malutki taki kisiel z owocami.później już nie kupowałam tego czegoś.maizena jest chyba za delikatna po prostu.spróbuj z maką kukurydzianą.naprawdę warto.ja do piątku mam tylko białka.sądzę że rzeczywiście się chudnie.ja też czuję luz ubraniowy a na wagę staję tylko raz w tygodniu w niedzielę rano.w zeszłym tygodniu nie schudłam ani deko ale może to dlatego że miałam okres bialkowo-warzywny.w książce pisze że organizm wtedy odzyskuje wodę ale spalanie tłuszczu trwa nadal.zostały mi jeszcze 3 tygodnie diety. potem wchodzę w fazę utwalania:) chyba że będę nastawiona na kontynuację jeszcze przez miesiąc.czas pokaże:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie kolezanki Dukanki! czy zamiast slodzikow mozna slodzic syropem klonowym. czytalam kiedys, ze te slodziki to najgorsze swinstwo (zawiera "aspartame",a to jest trucizna. kilka slow o tym niestety po angielsku cyt..."Aspartame is, by far, the most dangerous substance on the market that is added to foods.......... What does aspartame do? First, aspartame releases aspartate during digestion. Aspartate is a neurotransmitter used by the neurons in the brain. It is a type of excitatory amino acid. Excitatory amino acids are normal and necessary brain chemicals, and as such, they are allowed to cross the blood-brain barrier. Aspartate, the principal chemical component of aspartame, is a neurotransmitter and a type of excitatory amino acid. It is a natural and necessary body chemical. Neurotransmitters cross the blood-brain barrier. The blood-brain barrier is designed to protect the brain from the invasion of harmful chemicals. When normal neurotransmitters such as aspartate and glutamate cross this barrier in excess, they will cause poisoning and lead to the death of the nerve cells within the brain and spinal cord. The blood-brain barrier cannot discern the amount that is needed from too much. So these neurotransmitters can build up undetected until a toxic level is reached. This accumulation seems to be particularly insidious in its effect on the developing brains and nervous systems of children. "The nervous system is designed to control the concentration of excitatory amino acids in the fluid surrounding the neurons, the extracellular space. The main ones concerning us are glutamate and aspartate. The nervous system does this by pumping the excess back into glial cells which surround the neurons and supply them with energy. While this pumping system is very efficient, it uses enormous amounts of ATP, a high-energy compound that all cells in the body use for energy. "If energy production is reduced in the brain, the protective pumps begin to fail and glutamate begins to accumulate in the space around the neuron, including the area of the synapse. If the energy is not restored the neurons will burn up; they are literally excited to death.")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspólnym elementem wielu chorób jest stosowanie aspartamu (Nutra Sweet, Equal, Cristal Night)- dietetyczna oranżada, guma do żucia, słodzik do herbaty, dietetyczna woda sodowa itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
obiecuje, ze to juz ostatni artykol :P ...." Co wiemy o przetwórstwie mięsa ! W latach 90 weszły na nasz rynek przetwórstwa mięsnego nowoczesne maszyny - nastrzykiwarki i masownice. Był to najnowszy szczyt techniki przetwórstwa mięsnego. Rozpoczął się prawdziwy wyścig w pompowaniu mięsa wodą zawierającą środki konserwujące. Rozpoczęła się walka producentów mięsa o pieniądze. Ponieważ w tym czasie złagodzono polskie normy regulujące zawartość konserwantów w żywności, zaczęto sprowadzać na teren naszego kraju coraz bardziej nowoczesne maszyny. Wydajność to dziś kluczowe słowo w przetwórstwie mięsnym. Dziś 90% wysokogatunkowych wędlin, które kupujemy w sklepach to produkty wysoko wydajne. Oznacza to, że zawierać one mogą w swojej masie wagi mięsa 50% wtłoczonego płynu. Do niedawna ze stu kilogramów mięsa odpowiedniej jakości wolno było wyprodukować 52 kg kabanosów czy 86 kg szynki. "Wydajność" tych wyrobów wynosiła odpowiednio 52 proc. i 86 proc. Dzisiaj z tej samej ilości mięsa produkuje się 200 i więcej kilogramów "szlachetnych" wędlin. Nie inaczej jest z wyrobami drobiowymi, które mają niewiele wspólnego z drobiem. Są produkowane z MOM, czyli mięsa drobiowego odkostnionego. Jest to mieszanina zmielonych kości, chrząstek, szpiku kostnego, ścięgien. Do 1995 roku używanie tego specyfiku było zabronione. Teraz już nie jest. Dodanie MOM-u znacznie obniża koszty produkcji. Najczęściej wykorzystuje się go w parówkach, kaszankach i pasztetowych. W parówce może być mięso, ale nie jest to konieczne. Kiedy przedstawiciele Inspekcjji Handlowej sprawdzają towar, interesuje ich tylko, jaki skład podał producent. Jeśli po zbadaniu próbki jej skład zgadza się z zadeklarowanym, wszystko jest w porządku. Parówką może być na przykład kilka zmielonych składników, niekoniecznie pochodzenia zwierzęcego. Można tam dodać nawet papier toaletowy, byleby całość nie była szkodliwa dla zdrowia. Poza tym każdy ma prawo nazwać swój wyrób, jak mu się podoba. Akurat ten producent postanowił nazwać to coś parówką. Do mięsa wstrzykuje się wodę z substancjami toksycznymi. Skład solanki stanowią wielofosforany, azotany, azotyny służące również do produkcji materiałów wybuchowych, Coca-Coli, nawozów rolniczych. Litr solanki kosztuje 1 zł. Producent zgodnie z przepisami umieszcza na towarze informację, że szynka jest napompowana wodą, na nazwa jego brzmi - "produkt wysoko wydajny". Na rynku spożywczym zapanowała wolnoamerykanka. Zwycięża ten, kto wyprodukuje taniej, a jego wyroby będą "zjadliwe". Konsument musi liczyć się z tym, że po kilku dniach przechowywania w lodówce, z wędliny zaczyna wylewać się woda. Pompowanie mięsa w polskich zakładach mięsnych przyjęło formę wyścigu między producentami. Jedynym ograniczeniem ilości wody w wędlinie jest jedynie jakość sprzętu i wytrzymałość mięsa. Maszyna do tłoczenia w mięso bladoszarej mazi pokrytej gęstym kożuchem nazywa się nastrzykiwarką. Pod dużym ciśnieniem nastrzykuje mięso, z którego wyrabia się wysokogatunkowe wędliny - szynki, polędwice, balerony. Po wyciagnięciu wyrobów z tej cudownej maszyny mogą mieć wagę nawet o 100% większą. Powszechne też stało się wrzucanie do młynów (kutrów) mielących mięso na kiełbasy i parówki coraz większej ilości ścięgien, skór i tłuszczu. Ostatnim krzykiem mody stały się maszyny, które dzięki elastycznym igłom omijającym kości, potrafią napompować zabite zwierzę, jeszcze przed rozebraniem je na kawałki. Kupując szynkę w sklepie, nikt nie jest w stanie stwierdzić czy woda z solami zajmuje 30, 50 czy 70% wagi. Aby zabić jej wstrętny smak i zapach dodaje się do wyrobów coraz więcej przypraw. Niedawno technologowie żywności odkryli, że istnieje piąty smak, występujący obok smaku słonego, słodkiego, gorzkiego i kwaśnego. To umami - znany od dawna Azjatom. Substancje wywołujące jego wrażenie występują m.in. w niektórych azjatyckich grzybach. Sprawiają, że potrawa bardzo zyskuje na smaku. Nie umiemy powiedzieć, dlaczego tak jest, bo nie potrafimy tego efektu smakowego opisać w kategoriach znanych nam smaków. Chętnie jednak sięgamy po "umamione" produkty. Problem w tym, że opracowano już chemiczny odpowiednik naturalnego umami, czyli glutaminian sodu. Jego oddziaływanie na organizm człowieka jest nie do końca poznane. Wiadomo jednak, że substancja ta w dużych ilościach jest szkodliwa dla zdrowia. Producenci wiedzą jednak, że stosując tę substancję, mogą konsumenta przywiązać do każdego świństwa. Problemem stały się zwierzęta niewłaściwie zabijane, ginące w straszliwych męczarniach. Ich mięso w skutek zmian metabolicznych traci zdolność przyjmowania wody. Problemem nie dla producentów ale sprzedawców stały się przeciekające wędliny oraz możliwość krojenia jej na plasterki. Aby nie dopuścić do wylewania się wody z wędlin, coraz bardziej powszechne staje się używanie cienkich folii plastikowych, przypominających naturalny flak. Obecnie dodaje się specjalny rodzaj kleju dzięki czemu specjalnie napompowana szynka jest jak z gumy. Są to związki chemiczne, które są w stanie związać nadwyżkę wody wewnątrz wędliny, dzięki czemuzapewniają jej jędrność. Jeszcze do niedawna producenci nastrzykiwali mięso krochmalem z dodatkiem mąki pszennej ale i mąka stała się kolejną pozycją na liście oszczędności. Sięgnięto więc po bardziej nowoczesne, tańsze i wydajniejsze surowce. Są to białka soi, skrobia, wyciągi z alg morskich i preparaty z roślin tropikalnych. Okazy światowej flory roślinnej tak mocno wiążą wodę wstrzykniętą do mięsa, że w rezultacie są tańsze od surowców stosowanych od dziesięcioleci w polskich masarniach. Do Polski sprowadza się preparaty najtańsze ale niestety są nietrwałe i łatwo podlegają procesowi fermentacji. Chyba nie masz złudzeń drogi czytelniku, że wędlina którą jesz jest wędzona. Naukowcy skomponowali z kilkudziesięciu składników chemicznych aromat przypominający w smaku, kolorze i zapachu dym drzewny. W nowoczesnej lakierni spryskuje się mieszanką wiszące płaty mięsa. Najpierw jednak mięso musi być wykąpane w roztworze zawierającym większość pierwiastków z tablicy Mendelejewa, tak aby warstwa lakieru ładnie przylegała i nadawała mu apetyczny, lśniący wygląd. Ogólnie, proces nastrzykiwania, moczenia i lakierowania jest zdecydowanie szybszy i wydajniejszy niż tradycyjne przygotowanie mięsa do wędzenia. Przynosi to producentom znacznie większe korzyści finansowe. Jako ciekawostkę powiem, że nie ma normy w Polsce, która regulowałaby ilość solanki wędlinach. Ponieważ zyski przewyższają zdecydowanie wielkość kar nałożonych w drastycznych przykładach przez inspekcje handlowe, nie stanowią to dla producentów żadnego zagrożenia. Inspektorzy inspekcji handlowej wielokrotnie alarmowali o niebezpiecznie wysokim stężeniu w mięsie wielofosforanów. Ich nadmiar powoduje u dzieci niedorozwój kości, u starszych ludzi osteoporozę. Bardzo groźnymi są również azotany i azotyny, z których w organizmie tworzą się bardzo agresywne wolne rodniki. W czasie moich wykładów o związkach konserwujących używanych w przemyśle spożywczym, pada nieodmiennie pytanie - to co w końcu można jeść. Ja nieodmiennie odpowiadam, że bardziej cenna jest wiedza o tym czego nie należy jeść. Nie należy więc jeść wysokogatunkowych wędlin, szczególnie o kolorze czerwono-fioletowym, surowego mięsa kupowanego w supermarketach o kolorze różowym, parówek, kurczaków z rożna, pasztetowej. Zakupy należy robić tylko w wybranych sklepach, do których dostarczane są wyroby producentów niewielkich wytwórni, których nie stać jest na zakup drogich zachodnich maszyn. Smacznego. Co wiemy o przetwórstwie mięsa W latach 90 weszły na nasz rynek przetwórstwa mięsnego nowoczesne maszyny - nastrzykiwarki i masownice. Był to najnowszy szczyt techniki przetwórstwa mięsnego. Rozpoczął się prawdziwy wyścig w pompowaniu mięsa wodą zawierającą środki konserwujące. Rozpoczęła się walka producentów mięsa o pieniądze. Ponieważ w tym czasie złagodzono polskie normy regulujące zawartość konserwantów w żywności, zaczęto sprowadzać na teren naszego kraju coraz bardziej nowoczesne maszyny. Wydajność to dziś kluczowe słowo w przetwórstwie mięsnym. Dziś 90% wysokogatunkowych wędlin, które kupujemy w sklepach to produkty wysoko wydajne. Oznacza to, że zawierać one mogą w swojej masie wagi mięsa 50% wtłoczonego płynu. Do niedawna ze stu kilogramów mięsa odpowiedniej jakości wolno było wyprodukować 52 kg kabanosów czy 86 kg szynki. "Wydajność" tych wyrobów wynosiła odpowiednio 52 proc. i 86 proc. Dzisiaj z tej samej ilości mięsa produkuje się 200 i więcej kilogramów "szlachetnych" wędlin. Nie inaczej jest z wyrobami drobiowymi, które mają niewiele wspólnego z drobiem. Są produkowane z MOM, czyli mięsa drobiowego odkostnionego. Jest to mieszanina zmielonych kości, chrząstek, szpiku kostnego, ścięgien. Do 1995 roku używanie tego specyfiku było zabronione. Teraz już nie jest. Dodanie MOM-u znacznie obniża koszty produkcji. Najczęściej wykorzystuje się go w parówkach, kaszankach i pasztetowych. W parówce może być mięso, ale nie jest to konieczne. Kiedy przedstawiciele Inspekcjji Handlowej sprawdzają towar, interesuje ich tylko, jaki skład podał producent. Jeśli po zbadaniu próbki jej skład zgadza się z zadeklarowanym, wszystko jest w porządku. Parówką może być na przykład kilka zmielonych składników, niekoniecznie pochodzenia zwierzęcego. Można tam dodać nawet papier toaletowy, byleby całość nie była szkodliwa dla zdrowia. Poza tym każdy ma prawo nazwać swój wyrób, jak mu się podoba. Akurat ten producent postanowił nazwać to coś parówką. Do mięsa wstrzykuje się wodę z substancjami toksycznymi. Skład solanki stanowią wielofosforany, azotany, azotyny służące również do produkcji materiałów wybuchowych, Coca-Coli, nawozów rolniczych. Litr solanki kosztuje 1 zł. Producent zgodnie z przepisami umieszcza na towarze informację, że szynka jest napompowana wodą, na nazwa jego brzmi - "produkt wysoko wydajny". Na rynku spożywczym zapanowała wolnoamerykanka. Zwycięża ten, kto wyprodukuje taniej, a jego wyroby będą "zjadliwe". Konsument musi liczyć się z tym, że po kilku dniach przechowywania w lodówce, z wędliny zaczyna wylewać się woda. Pompowanie mięsa w polskich zakładach mięsnych przyjęło formę wyścigu między producentami. Jedynym ograniczeniem ilości wody w wędlinie jest jedynie jakość sprzętu i wytrzymałość mięsa. Maszyna do tłoczenia w mięso bladoszarej mazi pokrytej gęstym kożuchem nazywa się nastrzykiwarką. Pod dużym ciśnieniem nastrzykuje mięso, z którego wyrabia się wysokogatunkowe wędliny - szynki, polędwice, balerony. Po wyciagnięciu wyrobów z tej cudownej maszyny mogą mieć wagę nawet o 100% większą. Powszechne też stało się wrzucanie do młynów (kutrów) mielących mięso na kiełbasy i parówki coraz większej ilości ścięgien, skór i tłuszczu. Ostatnim krzykiem mody stały się maszyny, które dzięki elastycznym igłom omijającym kości, potrafią napompować zabite zwierzę, jeszcze przed rozebraniem je na kawałki. Kupując szynkę w sklepie, nikt nie jest w stanie stwierdzić czy woda z solami zajmuje 30, 50 czy 70% wagi. Aby zabić jej wstrętny smak i zapach dodaje się do wyrobów coraz więcej przypraw. Niedawno technologowie żywności odkryli, że istnieje piąty smak, występujący obok smaku słonego, słodkiego, gorzkiego i kwaśnego. To umami - znany od dawna Azjatom. Substancje wywołujące jego wrażenie występują m.in. w niektórych azjatyckich grzybach. Sprawiają, że potrawa bardzo zyskuje na smaku. Nie umiemy powiedzieć, dlaczego tak jest, bo nie potrafimy tego efektu smakowego opisać w kategoriach znanych nam smaków. Chętnie jednak sięgamy po "umamione" produkty. Problem w tym, że opracowano już chemiczny odpowiednik naturalnego umami, czyli glutaminian sodu. Jego oddziaływanie na organizm człowieka jest nie do końca poznane. Wiadomo jednak, że substancja ta w dużych ilościach jest szkodliwa dla zdrowia. Producenci wiedzą jednak, że stosując tę substancję, mogą konsumenta przywiązać do każdego świństwa. Problemem stały się zwierzęta niewłaściwie zabijane, ginące w straszliwych męczarniach. Ich mięso w skutek zmian metabolicznych traci zdolność przyjmowania wody. Problemem nie dla producentów ale sprzedawców stały się przeciekające wędliny oraz możliwość krojenia jej na plasterki. Aby nie dopuścić do wylewania się wody z wędlin, coraz bardziej powszechne staje się używanie cienkich folii plastikowych, przypominających naturalny flak. Obecnie dodaje się specjalny rodzaj kleju dzięki czemu specjalnie napompowana szynka jest jak z gumy. Są to związki chemiczne, które są w stanie związać nadwyżkę wody wewnątrz wędliny, dzięki czemuzapewniają jej jędrność. Jeszcze do niedawna producenci nastrzykiwali mięso krochmalem z dodatkiem mąki pszennej ale i mąka stała się kolejną pozycją na liście oszczędności. Sięgnięto więc po bardziej nowoczesne, tańsze i wydajniejsze surowce. Są to białka soi, skrobia, wyciągi z alg morskich i preparaty z roślin tropikalnych. Okazy światowej flory roślinnej tak mocno wiążą wodę wstrzykniętą do mięsa, że w rezultacie są tańsze od surowców stosowanych od dziesięcioleci w polskich masarniach. Do Polski sprowadza się preparaty najtańsze ale niestety są nietrwałe i łatwo podlegają procesowi fermentacji. Chyba nie masz złudzeń drogi czytelniku, że wędlina którą jesz jest wędzona. Naukowcy skomponowali z kilkudziesięciu składników chemicznych aromat przypominający w smaku, kolorze i zapachu dym drzewny. W nowoczesnej lakierni spryskuje się mieszanką wiszące płaty mięsa. Najpierw jednak mięso musi być wykąpane w roztworze zawierającym większość pierwiastków z tablicy Mendelejewa, tak aby warstwa lakieru ładnie przylegała i nadawała mu apetyczny, lśniący wygląd. Ogólnie, proces nastrzykiwania, moczenia i lakierowania jest zdecydowanie szybszy i wydajniejszy niż tradycyjne przygotowanie mięsa do wędzenia. Przynosi to producentom znacznie większe korzyści finansowe. Jako ciekawostkę powiem, że nie ma normy w Polsce, która regulowałaby ilość solanki wędlinach. Ponieważ zyski przewyższają zdecydowanie wielkość kar nałożonych w drastycznych przykładach przez inspekcje handlowe, nie stanowią to dla producentów żadnego zagrożenia. Inspektorzy inspekcji handlowej wielokrotnie alarmowali o niebezpiecznie wysokim stężeniu w mięsie wielofosforanów. Ich nadmiar powoduje u dzieci niedorozwój kości, u starszych ludzi osteoporozę. Bardzo groźnymi są również azotany i azotyny, z których w organizmie tworzą się bardzo agresywne wolne rodniki. W czasie moich wykładów o związkach konserwujących używanych w przemyśle spożywczym, pada nieodmiennie pytanie - to co w końcu można jeść. Ja nieodmiennie odpowiadam, że bardziej cenna jest wiedza o tym czego nie należy jeść. Nie należy więc jeść wysokogatunkowych wędlin, szczególnie o kolorze czerwono-fioletowym, surowego mięsa kupowanego w supermarketach o kolorze różowym, parówek, kurczaków z rożna, pasztetowej. Zakupy należy robić tylko w wybranych sklepach, do których dostarczane są wyroby producentów niewielkich wytwórni, których nie stać jest na zakup drogich zachodnich maszyn. Smacznego. Wiecej: http://www.eioba.pl/a86330/mi_so_w_naszej_diecie#ixzz0vh8FoQ2d mleko: http://www.eioba.pl/a123386/mleko_bia_e_k_amstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WxW
Wy to macie dobrze- macie normalne wagi. Jak ja na swojej staję, to 17171172729393917 wyników widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspaniały artykuł o szkodliwości mięsa, aspartamu i innych rzeczy.a prawda jest taka że nic co kupujemy nie jest zdrowe.pracuję w chemicznej firmie i to w firmie nawozowej.jesli komus wydaje się że wegetarianizm jest zdrowy to jest w błędzie.jest dziś tak samo toksyczny jak dieta mięsna.nie mogę ujawnić jakie ilości chemii wysypuje się na pola ale każdy ma wyobraźnię więc niechaj ona popracuje.nie mamy już dostępu do zdrowej żywności chyba że ktoś ma samowystarczalne gospodarstwo tzn.swoje warzywa i owoce i swoje zwierzęta hodowane na naturalnych składnikach.ile jest takich osób? ja nie znam żadnej.chyba każdy jest świadomy że nie jesteśmy w stanie zdrowo się odżywiać jeśli kupujemy produkty w sklepach.więc co mamy zrobić? przestać jeść? moja córka jest wegetarianą z powodu przekonań. żle się czuje psychicznie jedząc mięso. i to rozumiem. ale czy ona je zdrowo? nie sądzę. zatem wybór jest żaden.no może to zabijanie zwierząt rzeczywiście może odstraszyć ale też trzeba podejść do tego racjonalnie. na pewno się zdarza ale nie sądzę aby były to normalne procedury stosowane wszędzie. a aspartam...na pewno nie jest zdrowy.ja stosuję go czasowo tylko na okres diety.poza tym nie sądzę aby cukier był zdrowszy.najlepiej nie słodzić w ogóle.każdy ma rację kto głosi szkodliwośc jedzenia ale nic nikt nigdy nie mówi co w zamian jedzenia ma do zaoferowania? no dobrze.zrezygnujmy i umierajmy z głodu bo wszystko jest niezdrowe. przemysłu chemicznego się nie zatrzyma już.biznes to biznes.są ludzie którzy na jakieś diecie źle się czują a innym ona nie przeszkadza i smakuje. zostawmy wybów każdemu indywidualnie a nie udaowadniajmy że jedzenie mięsa jest be a jedzenie roślinek super.każdy niech robi swoje i sam wybiera.co kto lubi.każdy się truje jedząc i dziś to już jest fakt.i nie ma znaczenia co je.ucinamy gałąź na której siedzimy już od dawna.przykre ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje Malwa :D, ja nie jestem wegetarianka, jestem na cudownej diecie Dukana, ale lubie wiedziec co wkladam do buzi. Kupuje niby organiczne produkty, ale tak naprawde nie mam pewnosci czy one sa organiczne. Wiele rzeczy kupuje prosto z farmy, to mi daje komfort psychiczny, a te zbedne kilogramy to z pewnoscia zawdzieczamy calej tej chemii jaka jest ladowana do wszystkiego. Przepis na pyszna rybe? ryba, pomidor, cebula mloda, swierze ziola (polecam "silantro"- silnie aromatyczne),zabek czosnku i sok z pol cytryny. Podsmazam cebule na patelni bez tluszczu (mozna dodac odrobinke oleju kokosowego) dodac pomidor pokrojony w kostke + ziola + czosnek. po kilku minutach podlac woda i polozyc na tak przygotowany sos rybe na kilka minut(oczywiscie odrobine posolic) . na koniec polac sokiem z cytryny. Polecam jest naprawde pyszna, a czas przygotowania 10 minut. Pozdrawiam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Czy mialyscie sensacje w nocy? Wczoraj w nocy obudzilam sie ze strasznym bolem brzuch i po kilku wizytach w toalecie wracajac do sypialni zemdlalam. Nadal jestem na diecie , ale przestraszylo mnie to troszeczke. Moze po przeczytaniu tego o przetworstwi miesa tak zareagowal moj zoladek. Dzisiaj zjadlam 3 malinki i odrazu polepszylo sie moje samopoczucie. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziwna reakcja, kamienna.raczej chyba nie związana z dietą a jesli to tak jak piszesz na podłożu psychicznym. trzy maliny to nie zbrodnia ale lepiej unikać.mnie też zdarzyło się kilka przestępstw na diecie ale z diety nie rezygnuję.jeśli to było jednorazowe to możesz się nie przejmować.każdemu zdarza się co jakiś czas zjeść coś czego organizm nie chce przyjąć i wywołuje sensacje:) jeśli to będzie się powtarzać to raczej nie jest dieta dla ciebie:( ja 2 lata temu musiałam przerwać protal bo złapałam wirusa grypy jelitowej i na widok mięsa miałam odruch wiadomojaki.ale tym razem dzielnie się trzymam czego wszystkim dukankom życzę:) ja od jutra warzywa, a w niedzielę mam grila i zrobię sobie pyszne szaszłyki drobiowo warzywne.pewnie można takie też w piekarniku robić.muszę spróbować.z rybami na diecie dukanowej mam problem.nie lubię pieczonych więc delektuję się łososiem wędzonym z jajkami, albo szprotkami a czasem jem makrelę.wędzone ryby może nie są najzdrowsze ale cóż.przecież nawet będąc na diecie nie należy się katować tym czego się nie lubi, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Malwa! Tylko my tutaj zagladamy, ale dobre i to. Ja od jutra zaczynam (PW), brakuje mi warzyw. Uwielbiam ryby i dzieki temu daje jakos rade na tej diecie, bo w przeciwienstwie do Ciebie nie przepadam za miesem w takich ilosciach. Pozdrawiam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziczek okrutniczek
Dołączam się, jestem na diecie w zasadzie 2 dzień, bo robiłam podejścia od 4, ale zawsze coś przeszkodziło... Właściwie mimo grzeszków, to już 3 kg mniej... Ale to były grzeszki, raz zjadłam pączka (koleżanka przyniosła a nie chciałam zdradzać się z dietą), drugiego dnia zjadłam ser pleśniowy z bagietką i czerwone wino (i to na koniec dnia akurat) a 3 dnia wrąbałam kilka liści sałaty (to już taki mniejszy grzeszek... Wczoraj udało się i dziś też mam nadzieję.. chociaż zastanawiam się skoro można mazeinę i otręby, które zawierają węglowodany w ilości giganta, to takie grzeszki widać nie bardzo wpływają na dietkę.. Ach i trzeciego dnia miałam kryzys (nie wiem czy spowodowany dietą czy okresem) ale jadłam jak głupia, pochłonęłam milinony kalorii i wiecie co jest najsłodsze, że następnego dnia było o 0,5 kg w dół :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sialalalala54545
dziewczynki a mozna na dukanie w fazie I pic herbatki np owocowe oczywiscie bez cukru ;] ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja miałam wczoraj mega odstępstwo od diety! wolę nawet nie mysleć co jadłam i piłam. raczej od tego nie przytyję ale sumienie rano mnie bolało:) jeśli chodzi o orzeszki to niestety nie można ich porównać z otębami bo w tej diecie nie chodzi tylko o węglowaodany ale także o tłuszcze. je się produkty z niską zawartością tłuszczu a orzeszki niestety mają go bardzo dłużo.zatem ...rzecz jasna. a herbatki owocowe? uwielbiam je ale na czas diety zrezygnowałam z nich.umilam sobie życie czarną herbatą z plasterkiem cytryny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzie, ze nie tylko ja poszalalam w ten weekend:( ja raczylam sie winami. mam dzisiaj moralniaka, ale zwiedzalismy winiarnie i nie moglam oprzec sie , sumujac to moze wypilam sporawa lampke. jednak mysle, ze warto bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie minął miesiąc diety wczoraj.zostało jeszcze 2 tygodnie.czuję zmianę.zważę się dopiero w niedzielę rano ale myślę że 4 kg w dół to minimalny wynik.gdyby jeszcze udało mi się chudnąć w tym tempie to przeciagnę trochę dietę.tym bardziej że przyzwyczaiłam się już do takiego sposobu odzywiania bez kanapek i ziemniaków do drugiego dania.najbardziej chyba brakuje mi makaronu i ryżu ale tylko wtedy gdy widzę jakiś fajny przepis:)najważniejsze dla mnie że chudnę pomimo tego że nie bywam głodna.to ogromna zaleta tej diety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początkująca dukanoprotalka
naczytałam sie troche o tej diecie nie wiem chce ja zaczac a troche sie boje... nie wiem jak czesto mozna jesc na diecie .. ogólnie to do tej pory duzo nie jadłam ale zawsze musiałybyc warzywa do tego miesko jakies zawsze chleb razowy owoc. mam 168wzrostu waże obecnie 59 kg jestem przed okresem. marze by wazyc 54-55 kg. nie wiem czy ta dieta mi pomoze.. nie wiem jak czesto jadac, o któej mozna jesc ostatni posiłek tak zeby nie przytyc. Spać chodze tak miedzy 22-23 w weekendy pozniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak możesz się odchudzać ważąc 59 kg przy wzroście 168 cm???nie masz nadwagi! dla mnie to bez sensu ale...możesz jeść kiedy chcesz o której chcesz i ile chcesz jednak tylko wybrane produkty w każdej fazie.w fazie białkowej tylko chude mięso najlepiej wołowe albo drobiowe (bez skóry)- pieczone bez tłuszczu, smażone na teflonie lub gotowane, chude mleko (0-0,5%), jajka, przetwory mleczne 0%,chudy biały ser, ryby i owoce morza,zero tłuszczu a węglowodany tylko w formie otrębów owsianych w ilości 2-3 łyżki dziennie a gdy masz fazę naprzemienną dokładasz warzywa ale nie wszystkie (najlepiej poczytać na jakieś stronie o protalu).ale zanim zaczniesz radzę wyrzucić z głowy to czego do tej pory się nauczyłaś o ograniczaniu kalorii, o jedzeniu tylko do 18 i inne tego typu rzeczy.ja osobiście odradzam w twoim przypadku dietę przy tym wzroście i aktualnej wadze a polecam ćwiczenia.utrzymaj tę wagę do 70 roku życia, rodząc dzieci i przechodząc menopauzę a będziesz zadowolona z siebie:)poza tym żadna dieta nie odchudzi ci tylko samych ud albo bioder.chudnąc stracisz też biust i zapadną ci się policzki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kobietki. Ja na Dukanie jestem od poniedziałku. (9.08.2010) . Póki co jest mi już troche ciężko bo te jogurciki już mi brzydną trochę... Jestem wegetarianką i zapychałam się głównie warzywkami, ale pociesza mnie to że w II fazie można jeść warzywka, chociaż naczytałam się o tym multum i nadal nie rozumiem. 5 dni protein 5 dni warzyw. CZYLI. Skończę 18.08 Fazę I. Potem przechodzę na II fazę i kolejne 5 dni tak jak w fazie I? potem 5 dni z warzywkami? Kto mi to wyjaśni ? A najgorsze jest to że nie mam wagi i póki co pieniążków by ją zakupić Wesele 28.08 i muszę schudnąć! Piszcie tutaj kobietki, bądźmy podporą dla siebie. Pozdrawiam . !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stepertwisterserew4534
Ja waze tez 59 przy 168 i tez chce zrzucic pare kg. Dziewczyny ide na zakupy. Co kupowalyscie na 1 faze?? Bo ja mam zamiar kupic serki wiejskie twaróg taki wiekszy chudy jogurty naturalne jajka mleko słodzik jakas rybe wedzona filety z kurczaka serki homogenizowane otreby a mozna platki owsiane jesc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5/5 to faza naprzemienna.i rzeczywiście 5 dni to same białka a potem 5 dni białka plus warzywa i znowu 5 dni same biała i tak aż do wymarzonego celu:)a potem faza utrwalania 10 dni na każdy zgubiony kilogram.doczytaj tylko których warzyw nie można jeść bo nie wszystkie są dozwolone.na pewno nie wolno ziemniaków.wydaje mi się że protal nie będzie dobrą dietą dla wegetarian bo soja chyba odpada ze względu na zbyt dużą zawartość węglowodanów.naprawdę warto poczytać bo możesz sobie krzywdę zrobić.chude mięso w tej diecie jest podstawą i najlepszym źródłem białka.może dla wegetarianki lepsza będzie dieta rozłączna gdzie produkty podzielone są na grupy.wiem że ludzie na tej diecie ładnie chudną bo zasady spalania pokarmów są podobne a o to chodzi m.in. w odchudzaniu. nie zastępuj otrąb płatkami owsianymi. to nie to samo! a gdy będziesz kupować serki wiejskie to te light. są takie 3% tłuszczu choć najlepsze byłyby 0%.jak mam ochotę na coś słodkiego to do takiego serka wlewam łyżkę słodzika w płynie , dosypuję cynamon, mieszam i mniam mniam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malwa dzięki. Czyli w środę skończę I fazę, od czwartku zaczynam znów 5 dni na samych białkach tak jak w I fazie, kolejne 5 dni białka + warzywka, tak ? A ja wcinam jogurt z danone. Naturalny z ziarnami zboz, jest przepyszny jak dla mnie. Polecam. Jeszcze odnośnie owocowych jogurtów - np. jogobella light np brzoskwiniowa. Czy można sobie na nią pozwolić w I fazie? Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie można jeść owoców i jogurtów z owocami też nie.można jeść jogurty o smaku owocowym a i to raczej rzadko. i jogurtów z ziarnami zbóż też nie. zboża to węgowodany.niestety będą hamować efekty diety.jedyne dozwolone węgowodany to 2-3 łyżki otrębów owsianych.można je dodć do jogurtu naturalnego 0% i dosłodzić słodzikiem jeśli ktoś chce na słodko, w książce Dukana jest dokładna lista produktów które można jeść.czego nie ma na liście tego się nie je.na tym polega ta dieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×