Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lonia2504

Nienawidze swojej pracy ratunkuuuu jak namowic chlopaka zeby mnie zabral?

Polecane posty

Gość lonia2504

Masakra sprawa wygląda tak że moj chlopak czesto na pare dni wyjezdza za granice, ma tam takie swoje male biznesiki i z tego są jakies pieniążki. Ja poki co znalazlam prace na miejscu - biurowa fucha, nienajgorsze pieniądze wiec pomyslalam ze niech tak na razie bedzie. Do czasu az nie przekonalam sie co to za kanał. Ludzie są fatalni, zapatrzeni tylko w szefa i w swoje obowiązki - jak niewolnicy, szef wymaga Bóg wie czego i najchetniej chcialby zebysmy zyli tylko pracą co mnie wybitnie nie odpowiada. Nie wspominam juz nawet o tym że specyfika pracy totalnie mi nie odpowiada, tym bardziej nie interesuje mnie profil firmy i jakos wybitnie nie rajcuje mnie to czym sie zaklad zajmuje - jednym slowem niewypał kompletny! Próbuje namowic chlopaka zebysmy przeniesli sie za granice oboje, on zna dobrze jezyk, jest obrotny, dalibysmy rade. Ja szybko sie ucze, moglabym nawet sprzatac na poczatek czy zmywac naczynia gdzies cokolwiek az nauczylabym sie jezyka i moglabym robic cos lepszego. On sie nie zgadza Mówi ze mam dobrą prace i nie chce zebym byla jakąś sprzątaczką i ze niewiadomo jakby sie ulozylo a tu mam pewniaka Nie wiem jak mu to dobrze wytlumaczyc, jak go przekonac? Do cholery, naprawde juz wolalabym byc kelnerką czy kim niz wielką "panią z biura " pfff... wielkie mi rzeczy Dodam ze u mnie w miescie nie ma perspektyw na inną pracę - mala miejscowosc, potrzeba znajomosci, kontaktow itp. bezskutecznie szukalam Doradzcie cos, jak na niego wplynąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonia2504
nie wiesz co mowisz 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p p p p p p p p p p p p
powiedz gdzie jest ta praca...chetnie sie przyjme na twoje miejsce...... a bajke jaka mozesz wymyslic....hmmmm....powiedz ze cie chce zwolnic i sama odejdz.....moze wtedy cie wezmie ze soba....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonia2504
no co Wy... nie mam 12 lat zeby takie akcje wymyslac :O nie chce zadnych bajek wymyslac tylko mowic prawde. a niby czemu chcielibyscie byc na moim miejscu? nie no wariaty jakies...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonim123567
co innego wyjazdy za granice na kilka dni ,a co innego tam mieszkać ..wiesz moze sie okazać ze te biznesiki są dobre ,ale jak się mieszka w Polsce ,a robiąc to samo ,ale miaszkając tam ,kompletnie niepłacalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonia2504
jakby spedzal tam wiecej czasu to na pewno wpadloby mu cos dodatkowego. problemem jest raczej moje zajecie i to ze jak to okjreslil wciaz musialby sie o mnie martwic atu to niby nie musi?! trąbie mu ze ejstem nieszczesliwa a on swoje :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonim123567
"ze u mnie w miescie nie ma perspektyw na inną pracę - mala miejscowosc, potrzeba znajomosci, kontaktow itp. bezskutecznie szukalam Doradzcie cos, jak na niego wplynąć?" a myślisz że za granicą to znajomości mieć nie trzeba i tam biorą z ulicy szczególnie polaczków najlepiej nieznających dobrze języka ?? ..tam jest jeszcze lepszy wyścig szczurów i wazeliniarstwo niż by się mogło wydawać. lepiej moze pomyśl nad znalezieniem lepszej pracy w polsce ..no chyba że za granicą masz pewniak robotę to wtedy może faktycznie warto...ale pamiętaj że na obczyźnie dochodzi jeszcze aspekt psychiczny i na początku może wydawać się fajnie ,ale potem już niekoniecznie musi być tak wesoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonia2504
galu anonimie co do aspektu psychicznego to wiekszego hardkoru niz mam teraz nie ejstem w stanie sobie wyobrazic :( pewniaka za granica nie mam ale kolezanka zaoferowala sie ze jest w stanie mi cos zalatwic, mam znajomych a moj chlopak sam czesto jezdzi wiec zna sporo osob, nie byloby tak zle. nie umiem go tylko namowic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może jemu nie odpowiada
mieszkanie za granicą. Co innego pojechać i załatwić interesy a co innego mieszkać tam na stałe. Ja też co jakiś czas, raz na pół roku od 3 lat :-) gderam swojemu mężowi że wolę wyjechać na stałe za granicę, ale on nie chce w ogóle o tym słyszeć. Nie ma co naciskać jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonia2504
tylko ze on ani razu nie powiedzial ze nie chcialby tam mieszkac, wrecz przeciwnie wciaz narzeka na polske, na zarobki na syf na ulicach... Wg nie mozemy tam jechac bo mi bedzie zbyt ciezko i nie ma to sensu :O dla ,mnei ma i to wielki, malymi kroczkami powolutku i z pokorą doszlabym do fajnej pracy i niemalych pieniedzy no i przede wszystkim nie wracalabym do domu taka przybita jak np. dzis :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonim123567
hepszy hardcore ? no np twoim przełożonym będzie pakistaniec co pasł kozy 4 lata temu będzie nietykalny( bo posądzą cię o rasizm) będzie mógł Cie pomolestować ( klepnąć w tyłek bo czemu nie ? ) ,a ty nie będziesz w stanic nic zrobić jedynie odejść z pracy ...ale to czarny scenariusz Skoro jesteś pewna ,że będzie Ci lepiej za granicą no to pozostaje Ci chyba po prostu porozmawiać na poważnie ze swoim facetem.. niech on przedstawi kontrargumenty dlaczego niby nie ? ,a nie tylko " Nie bo nie " i koniec dyskusji..jeżeli będzie dalej się upierał argumentując "nie bo nie " to zastanów się czy to jest facet dla ciebie bo może powody są zupełnie inne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonia2504
gal anonim ale czy Ty czytasz moje posty? on ma argumenty i Wam je powtórzyłam, uwaza ze bedzie mi zbyt ciezko, ze bedzie sie musial o mnie martwic, ze bede musiala ciezko pracowac zanim nie naucze sie jezyka a tu siedze w ciepelku i popijam kawusie. cos w tym jest ale co z tego kiedy jestem nieszczesliwa i przychodze codzien do domu wsciekla jak osa? on uwaza na odwrot i nie wiem jak mu to dobrze wyjasnic zeby do niego dotarlo ze nie przesadzam ale zaczynam juz w to wątpić bo mam wrażenie że wiekszosc z Was tez uwaza ze szukam problemu tam gdzie go niema. tak to jest jak sie czegos nie przezylo, latwo negowac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gall anonim123567
doskonale cię rozumiem bo nie każda ekipa w pracy odpowiada i człowiek męczy się psychicznie. Problem jest złożony bo trzeba tutaj oszacować ewentualne zyski i straty nie tylko materialne...może idźcie na kompromis i np zaryzykujcie pół roku/rok za granicą zobaczcie jak tam jest wtedy zobaczycie co dalej....inna opcja może przeprowadźcie się do innego miasta np bliżej granicy tego państwa ..w ogóle co to za kraj jest ? "tak to jest jak sie czegos nie przezylo, latwo negowac " wiesz nie znam Cię i nie wiem jak to jest u Ciebie ,ale czasem po prostu wyolbrzymiacie i okazuje się że w 90% pracy będzie wam źle ..czasem po prostu trzeba zacisnąć pośladki, wyluzować i robić swoje dalej..to jest moje gdybanie bo nie wiem jaka jesteś w real i jak faktycznie ta praca Cię obciąża psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonia2504
a moze ja po prostu jestem zbyt malo ambitna i nie nadaje sie do takiej pracy? kiedys za czasow szkoly dorabialam jako sprzedawczyni w sklepie odziezowym i uwierzcie ze bylam milon razdy bardziej zadowolona. pieniedzy w prawdzie mniej, godziny pracy zabojcze i uniemozliwiające czas wolny ale przynajmniej nie bylo takiego wyscigu szczurów jak tutaj, a szef nie dzwonil o 22 drugiej i nie pytal np. ile garniturow sprzedalam i jaki mam plan na jutro :O z pewnoscia zdaniem wielu przesadzam ale ja tak nie czuje, zwyczajnie uwazam ze nie nadaje sie do tej pracy, nie jestem w stanie sie jej poswiecic w 100%, nie bawi mnie ona ani nie angazuje... Stąd moja żaróweczka że możeby próbować inaczej. sprobuje z nim jeszcze pogadac na spokojnie ale cudow sie nie spodziewam :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonia2504
podam przyklad z dzisiejszego dnia - jestem chora i czuje sie fatalnie, o zwolnieniu oczywiscie nie mam co myslec bo przeciez trzeba pracowac :O siedze wiec z nosem w komputerze, przekladam papierki i staram sie skupic na swoich zajeciach, kiedy to leci do mnie szef i opierdziela mnie ze nie ma kolezanki z sąsiedniego pokoju bo jest na spotkaniu i powinnam ją zastąpić, no to lece do jej biurka, odbieram telefony, tlumacze jej klientom gdzie sie zapodziala i znowu leci do mnie szef z pretensjami ze na jego biurku nie ma jeszcze raportu (ktorego oczywiscie nie zdazylam dokonczyc bo na jego polecenie musialam zastapic kolezanke). w miedzy czasie milion uciazliwych interesantow i wspolpracownicy chodzący jak nacpani, myslący 24h/dobe o pracy. moze jestem przewrazliwona ale szlag mnie trafia:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×