Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość uciekajacaja

lek przed bliskoscia. jak sobie z tym radzic?

Polecane posty

Gość uciekajacaja

mam typowe objawy dla osob, ktore boja sie zaangazowac, gdyz obawiaja sie odrzucenia, ze nie splenia oczekiwan faceta. i dlatego nie pozwalam sobie nawet na to by jakies realne uczucie zakwitlo, bo se po prostu boje, wiec urywam wszelkie, prowadzace ku blizszemu poznaniu, znajomosci z facetami. co robic? jak sobie pomoc? bo jak na razie, to jeszcze nigdy nie bylam w zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KarmelowyPlaz
yyy ... a Ty w ogole wychodzisz z zalozenia, ze druga istota jest osoba myslaca i rozumiejaca? Przeciez ta druga osoba to nie maszyna, a Ty nie musisz posiadac cech z wyimaginowanej "listy" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
wiem, ze nie musze, ale to nic nie zmienia, mam w glowie lek, ze nie bede wystarczajaco dobra, ze jak on pozna mnie lepiej, to stwierdzi, ze nie jestem warta zachodu i milion temu podobnych. ostatnio zakonczylam kolejnaznajomosc i poczulam taka wielka ulge, ze chcoiaz mialam powazny podwod do urwania tej swiezej znajomosci, bo chyba przed sama soba chcialam myslec, ze to nie przeze mnie zostala zmarnowana szansa na nowa znajomosc, tylko to on spieprzyl, wiec sumienie mam niby czyste, bo to nie ja znow ucieklam. :O to jest problem z samooocena i chce to zmienic. ale teraz wydaje mi sie, ze znow nie jestem atrakcyjna potencjalna dziewczyna, bo mam wlasnie yen problem i ze facet nie bedzie chcial dziewczyny, ktora ma jakis problem ze soba. a z zewnatrz wszysto wyglada super, jestem otwarta w miare itp, tylko uciekam przed facetami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KarmelowyPlaz
Przeciez jest ponad 6mld ludzi na swiecie i kazdy zachowuje sie inaczej, a Ty juz wiesz co facet bedzie myslal? :) Jak wspomnialas - pewnie nieodpowiednio uksztaltowana psychika powoduje Twoje leki. Zawsze mozesz nakierowac ja na dobry tor :) Poza tym nie tworzysz chyba zwiazku ot tak, przez pstrykniecie palcami ... skoro juz ktos sie zaangazuje to niby dlaczego ma sie zwiazek od razu rozpasc? Zacznij myslec optymistycznie ... i to nie jest prosba, tylko nakaz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam to samo!
wogole nie potrafie nawet zacząć, nawet trochę sie otworzyc, zaangazowac. tez czuje ulge gdy koncze snajomosc, nie musze już "stawac na rzesach" koszmar :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
bo czesto jest tak, ze jestemy kims zafascynowani, a pozniej po blizszym poznaniu niekoniecznie juz tenktos nam sie tak podoba. i ja boje sie, ze tak bedzie ze mna. albo chcoiazby na 1, czy 2 randce facet stwierdzi, ze jestem glupia i nudna i nie ma ze mna o czym gadac, boje sie tego, dlatego uciekam:O nie zrozumiesz tego, jelsi tak nie miales, to silnijesze od nas samych. i chcoc jestem osoba optymistyczna, to to jest moj duzy problem, z ktorym jak na rzie nie moge sobie poradzic. w prezszlosci mialam takie przypadki, ze faceci a poczatku byli mna ocarowani, a z czasem rezygnowali. i to chyba mnie zabolalo do tego stopnia, ze mam uraz do dzis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KarmelowyPlaz
Bardzo drastycznie do siebie podchodzisz, przeciez ludzie sa rozni i nie musisz byc w typie kazdego :) A jesli chcesz byc w typie kazdego to zrob tak, zebys byla - to nic trudnego. Sa techniki, dzieki ktorym kazda osoba, z ktora bedziesz miala do czynienia bedzie Toba zafascynowana. Ale czy warto sie bawic w takie cos? A co sie zlego stanie, jak sobie posiedzicie w milczeniu? Spalisz sie ze wstydu? Teraz, to znowu rozkaz, podaj swoj wiek :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
no, bedzie niezreczna cisza. mam 22 lata. latwo Ci tak gadac, ale to co innego, gdy ktos, na kim ci zalezy i kto jest w twoim typie odrzuca cie odrzuca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
mam takiego dola, tzn nie tak strasznego, bo to jeszcze nie koniec swiata:), ale najchetniej zaszylabym sie w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podłośćććććććććć
NIe radź sobie, bo jak juz to pokonaz, to face swiedzi, że mu się znudziło. I jest jeszcze gorzej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KarmelowyPlaz
Qrcze, czy tylko ja potrafie tutaj racjonalnie myslec i kierowac sie rozumem? :P Skoro ktos Cie odrzucil = nie bylas w jego typie, to wolalabys, zeby Cie na sile "wzial"? Wolalabys, zeby udawal uczucie? Jesli Cie nie kochal to chyba dobrze, ze nie jestescie razem? Chcialabys byc z kims, kto Cie nie kocha? Mysle, ze te pytania choc troche pomoga ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
daj spokoj, nie przemawiaja do mnie takie argumenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja myślę, ze to nie o podobanie się chodzi tylko o to, ze Ciebie faceci najnormalniej w świecie stresująi masz problem w podtrzymywaniu relacji. Wg mnie Twój problem to brak otwartości. Bądź taka jaka jesteś, mów co myślisz, pokazuj co Ci sie podoba i grymaś jak czegoś nie lubisz a przy tym wskazuj że jesteś też kompromisowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
pewnie jest troche prawdy w tym co piszesz, limoneka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam to samo... mam dużo kolegów, piszą do mnie nawet okazują to że są mną zainteresowani ale ja sie boje zaangazowac bo obawiam się, że nie bede miala o czym z nimi gadac... to jest straszne i przerasta mnie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiecie, ja mam trochę odmienny problem tylko w przypadku nielicznych facetów łapię stres i myślę o czym tu z nimi rozmawiać,jak sie zachować, albo jak już sie spotkamy i pogadamy chwilę to potem sobie wyrzucam, ze mogłam cos np inaczej powiedzieć....:O nie wiem dlaczego to wszystkich nie dotyczy tylko naprawdę sporadyczne przypadki:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest problem
wieci co mi się wydaje że jeszcze nie trafiłyście na odpowiedniego faceta bo ja miałam kiedyś podobnie a do tego nie dośc że stresowałam się że nie podpasuje kolesiowi że wkońcu po kilku spotkaniach powie że jestem nie wystarczająca to po prostu nudziły mnie te znajomości te spotkania z tymi facetami bo czułam się skrępowana zestresowana i bez totalnego luzu,ale gdy poznałam jednego kolesia który na prawde mnie oczarował wszystko prysło poczułam się na luzie jak bym go kupe lat znała i wkońcu się otworzyłam i już nie myślałam o tym co on o mnie pomyśli tylko co zrobić by było dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no włśnie - chyba masz rację bo to ma sens ja staralam się to rozgryźć dlaczego przy niektórych czuję sie zestresowana i skrępowana i doszłam do wniosku że oni (ci konkretni faceci) są nie dla mnie poprostu - może do siebie nie pasujemy i stąd to zmieszanie bo przy innych czuję sie wyluzowana, rozmawiam otwarcie, jeszcze ich kokietuję i zartujemy, więc może to zachowanie to jakis wskaźnik doipasowania partnerskiego - moze tym trzeba się sugerować przy wyborze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
ucieklam, w koncu jaki nick, taka i autorka:P ja sie streusje przy facetach, na ktorych mi zalezy, jesli koles mi"wisi", to jestem wyluzowana, otwrta, dowcipkuje i wtedy najczesciej oni maja cos do mnie, aja d nich nie. stresuje sie przy facetach, na ktorych mi zalezy, a wtedy oni nie sa mna zainteresowani:) b niejestem soba, bo nie potrafi normalnie rozmawiac itp itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
a tak poza tym, to juz mi lepiej, wyszlam troche do znajomych, zapomnialam troche, z reszta nie chce pamietac:) bede pracowala nad swoim tokiem myslenia, i uda mi sie, wiem to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi-le
ja tak miałam, poznałam super faceta, zakochaliśmy się w sobie, on mnie kochał tak bardzo.. (naprawdę nie wyobrażam sobie, że mógłby mnie ktoś jeszcze tak pokochać, w pełni, totalnie) a ja im bliżej byliśmy tym coraz bardziej się bałam (chyba tak naprawdę bałam się, że coś we mnie przestanie mu odpowiadać i odejdzie- mam to z dzieciństwa, mój ojciec mnie porzucił, wyjechał, zapomniał o mnie) zostawiłam go... strasznie tego żałuję, do dzisiaj później pojawił się inny, z którym zaczęło się od relacji-sex plus przyjaźń- możecie potępiać ale tak właśnie było no i z góry mu powiedziałam-słuchaj, nic więcej nie będzie bo ja właśnie "TAK" mam wiedział o moich problemach itd i jakoś tak ze mna postępował, że minęło 5 lat i za miesiąc ślub pozbyłam się tej traumy, nie boję się już bliskości, nie wiem co zrobił takiego, ale stopniowo mnie oswoił :) nie załamuj się, wkońcu spotkasz takiego, który sobie z tym poradzi ja spotkałam nadal żałuję, że wtedy odeszłam -mimo miłości do narzeczonego, zostaje jakiś sentyment i żal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
rzeczywiscie, skoro tak Cie kochal... a nie wiedzial o Twoich lekach?tamten? lepiej mowic, ze ma sie taki problem?, czy wypierac to z glowy i udawac, ze wszystko jest ok? mam wrazenie, ze facet nie bedzie chcial takiej laski i, ze to nie wplynie pozytywnie na nasza relacje. wydaje mi sie, ze takie historie z happy endem, gdzie facetowi udaje sie przelamac strach dziewczyny sa dostepne tylko w necie do poczytania, ze nie zdarzaja sie realnie, z enie przydarza sie mi.mam nadzieje, z esie myle, bo milosc, bliskosc, wsparcie,rodzina, to to, czego potrzebuje, ale czego sie boje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alop
Na początku przeanalizuj jakie były twoje kontakty z rodzicami? Jak traktował cię ojciec? Czy musiałaś sprostać jego wymaganiom? Czy miał jakieś wygórowane oczekiwania? Czy w twoim domu była miłość? Jakie stosunki łączą twoich rodziców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
wiem, zeby wyjsc z problemu, trzeba wrocic do jego korzeni, ale z drugiej strony nie mozna tego jakos ominac? na to moze sie skladac tyle czynnikow, ze ciezko mi powiedziec, co akurat moglo wplynac na mnie i na pewno nie byl to tez jeden czynnik. no ale teraz wiem, jai mam problem i chce z nim walczyc i ine wracac do przeszlosci i nie skupiac sie kto po co i dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alop
Nie da się z czymś walczyć nie wracając do przeszłości i nie uświadamiając sobie co wywołało problem :) Dopiero następne kroki to uświadomić sobie, że nie wypełniamy schematów z dzieciństwa/przeszłości. Chcesz rad, ale właściwie nic o sobie nie piszesz, także odpowiedzi, które dostajesz też będą powierzchowne - czyli na nic się nie przydadzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alop
Pozwolę sobie dodać coś jeszcze. Tak samo jak nie chcesz się tutaj otworzyć ( a jesteś anonimowa) tak samo nie otwierasz się w realnym życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekajacaja
mam tu odpowiedziec na te pytania? ciezko mi to opisac, nie dlatego, ze to bolesny dla mnie temat, tylko naprawde nie wiem, czy to akurat rodzina mogla na to wplynac-watpie. wiadomo,nie bylo idealnie, ale to chyba oczywiste. tata byl wobec nas wymagajacy, czego ja nie pamietam, dla mnie to bylo nornalne,zejak cos sie przeskrobalo, byl klaps itp itd., ale teraz gdy jestem juz dorosla, tak slysze od mamy, ze tata za duzo od nas wymagal, byl zbyt kategoryczny, i zbyt nas karcil za frywolne zachowania. nie pamietam tego, nie widzialam. oparcia, jakies ochrony szukalam u mamy i tak jest do dzis. miedzy rodzicami zawsze bylo dobrze, bardzo mi na nich zalezy obojgu i pamietam, ze bylam szczesliwym dzieckiem, ktore jest b. zrzyte z rodzina i tak jest do dzisiaj, a jedyne czego sie balalm, to fakt, ze mogliby wziac rozwod. ale dopiero jakis cza stemu dowiedzialam sie, ze nie dogaduja sie zawsze tak idelanie, jak myslalam, ze sie dogduja. jako dziecko bylam nieswiadoma tak naprawde cih relacji, teraz widze i lepiej poznalam dosc trudny charakter ojca. jest raczej zamkniety, otwiera sie dopiero w domu, dla obcych zawsze mily. ciagle ma wrazneie, ze ludzie go wykorzystuja, ale sam sobie na to pozwala, i zarzuca mamie, ze tworzy w naszych oczach jego krzywy obraz, jakiegos glupka itp, co oczywiscie jest nieprawda. po prostu jest strasznie skupiony na sobie i nie przyjmuje innych pogladow,innego zdania. mam dwoch straszych braci, bardzo dla mnie waznych, kiedys nasze relacje opieraly sie na zasadzie"mlodsza, glupia siostra, chociaz mi zalezalo na ich akceptacji. oni zachowywali sie typowo jak strasi bracia, wysmiewlai, ale kochali i nie pozwolili by mnie nikomu skrzywdzic, ale wtedy tego nie rozumialam, wtedy czulam sie ciagle odrzucana. do dzis ten starszy brat nie rozmawia ze mna normalnie, tylko jak typowy straszy brat i ja jestem w jego towarzystwie skrepowana. z drugim bratem-starszy ode mnie o 4 lta teraz mamy super kontakt, ale to od jakis 3 lat, wczesniej tez byl miedzy nami jakis dziwny wstyd, nie rozmawialismy normalnie, teraz juz ok, nie zwierzamy sie sobie ale jest super;) jestes w stanie cos wyciagnac z tej mojej paplaniny?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×