Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no po prostu suuuperrrrr

Nigdy nie byłam prawdziwie zakochana a mam

Polecane posty

Gość no po prostu suuuperrrrr

juz 27 lat! Zawsze bylam tzw. grzeczna dziewczynka i jestem do tej pory, czekalam na tego jedynego, on nigdy sie nie pojawil, oczywiscie byly przelotne zwiazki, znajomosci, ale nigdy ta prawdziwa milosc. No i super teraz na dobitke poznalam zonatego faceta, trzeba przyznac ze mam pecha w zyciu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orchidea78
Od 98' mam "nowe życie", całkiem inne, ale chciałabym się wypowiedzieć na ten temat. W tym życiu, po raz pierwszy ktoś otoczył mnie taką opieką, wyznania o miłości, które odrzucałam, nie wierząc w nie. Było to ,tylko zauroczenie z jego strony, które lekceważyłam. I tak to już jest, że docenia się to, co się straci. Wiem, że nic by z tego nie było. dzieląca nas różnica wieku, różne przyzwyczajenia, okazałyby się murem, oddzielającym nas od siebie. Jest mi, jednak smutno... Przywiązałam się do niego, chciałam pokochać. I byłam gotowa zaangażować się-odebrano mi,jednak, tę możliwość-nie chciał mnie skrzywdzić. Może i dobrze, bo cierpiałabym bardziej... Tylko ,dlaczego pełne zrozumienie i akceptację, znalazłam, dopiero w mężczyźnie, który mógłby być moim ojcem "w podeszłym wieku"? Odtrącił mnie "dla mojego dobra"-szanuję, rozumiem, ale tęsknię za mądrym człowiekiem. Tak po prostu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ega2777
no jakbym czytala o sobie. ale juz sie do tego przyzwyczajam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orchidea78
Czy "miłość zwycięża wszystko"? Naiwnie wierzyłam, że tak, lecz,chuba, jednak nie. Obawa,że się drugą osobę skrzywdzi, powoduje iż "ów starszy jegomość",się wycofuje. On zna życie, uważa, że dobrze czyni. Wychodzi na to, że mam zrozumieć, zaakceptować. Ale dał mi nadzieję, nieświadom, chyba, że jego słowa potraktuję tak serio Czyli jestem "głupią gęsią", przed którą uchylono "drzwi do krainy miłości", by raptownie je zatrzasnąć przed samym nosem. Miło jednak wspominam to , bo chociaż nie dane mi było "w pełni pokochać", to jednak wiem, że potrafię obdarzyć kogoś miłością. Przykre tylko, że nic z tego zauroczenia ,nie wyszło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×