Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wrawrona

30-latki w nieformalnych związkach-pasuje Wam to?

Polecane posty

Gość Mertoro
"dadaadudud" - Nie twierdzę, że ludzie nie mogą kochać tej jedynej/jedynego, ale jest to kwestia umiejętności, a nie odpowiedniej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fast and slow
Tak ale nie przed sądem. Poza tym nie odpowidam za długi męża itp Mi się dobrze żyje na tzw "kocią łapę"i nie jestem nic nikomu w stanie obiecać do grobowej deski ,mimo iż kocham mojego obecnego partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
Mertoro--> nie, to właśnie kwestia odpowiedniej osoby, wzajemnego dopasowania się, wzajemnej miłości, starania się, wspierania i bycia przyjaciółmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko zrozumcie, ze w nieormalnych zwiazkach tez moga byc deklaracje i wyeazy uczuc. A moj znajomy zapytany, czemu sie zeni po rocznym zwiazku, odpowiedzial "bo ona tego oczekuje. Zobaczymy, moze bedzie fajnie, zawsze mozna sie rozwiesc"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas ten stan przeszedl do normalnosci Nie mysle co bedziemy dzielili gdy sie rozejdziemy.Teraz jestesmy razem i tylko to sie liczy Czuje sie ponad zona;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mertoro
dadaadudud>>>>>>> Kiedyś również tak myślałem, że najważniejsze jest spotkać właściwą osobę - bardzo się myliłem. Dziś wiem, że mógłbym być z bardzo wieloma kobietami(nie jednocześnie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
Mertoro---> z wieloma tak ale nie z każdą:). Jednak jakieś preferencje masz i nie z każdą byś mógł być.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
Co znaczy ta "właściwa"? Pewnie znalazłbyś kilak takich właściwych i na tym budować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mertoro
dadaadudud>>>>>>>>>Wiele to nie jedna jedyna:) Właściwa - czyli taka którą mógłbym pokochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno. dadaadudud "Dziewczyn można mieć wiele ale tylko tą jedną wybiera się na żonę...to coś wiecej niż być czyjąś dziewczyną. To demonstracja tego, że chce się z ta kobieta spędzić resztę życia." Ja kazdego mojego partnera traktuje wyjatkowo. I wiaze sie z kims, poniewaz zakladam, ze chce spedzic z nim reszte zycia. (Owszem, czasem sie nie udaje, ale i malzenstwa nie zawsze sa trwale.) A nie dla jaj, dla zabawy, dla hecy, bo kolezanki maja a ja nie, bo nie ma z kim pojsc do lozka, bo nie mam gdzie mieszkac, a on ma dom. Jesli ktos tak sie zachowuje, to jego sprawa, no i moze w przypadku tej osoby faktycznie jest duza roznica miedzy stadami niepowaznych kochankow, tymczasowych facetow, sponsorow, fuckingfriendow i mezem. Ja moj nieformalny zwiazek i obietnice skladane bez boga i USC traktuje powaznie. Dlatego prosze, nie zanizajcie wartosci takich zwiazkow. Nie kazdy podchodzi tak lekko, jak Wy, do zwiazku nie zwienczonego pierscionkiem, obraczka i welonem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podpisuje sie pod energiczna:) Dla mnie on jest kims bardzo waznym,jest czescia naszej rodziny,ktora razem zbudowalismy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie byłabym w takim związku
Nie dla kiecki białej, blichtru, żeby nie być starą panną itp. Po prostu małżeństwo uważam za rzecz piękną, w niezwykły sposób cenną i starą jak cywilizacja. Mam nadzieję, że przetrwa, pomimo obśmiewania go i dyskredytowania w dzisiejszych czasach (argumenty "tylko papierka" itp.). A najczęściej najbardziej obśmiewają wieczne konkubiny, bez szans na pytanie: "czy zostaniesz moją żoną?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A najczęściej najbardziej obśmiewają wieczne konkubiny, bez szans na pytanie: "czy zostaniesz moją żoną?" zanize Twoja statystyke-pierscionek dostalam a zareczyny byly prawdziwym zaskoczeniem gdyz nigdy o nich nie rozmawialismy,nie wybieralam pierscionka,nie naciskalam partnera,w ogole o tym nie myslalam I wlasnie bez tego ten dzien byl jak z bajki.Fajna impreza wsrod przyjaciol,znajomych.Takie male grono ludzi-jakies 500 osob;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie byłabym w takim związku
Rozumiem i szanuję. Jeśli to świadomy wybór kobiety. Ale zbyt często jest to konieczność, bo facet ma kobietę w doopie tak naprawdę i lata się nie oświadcza (a potem wystarczy mu miesiąc, by ożenił się z inną, kiedy się naprawdę zakocha). Nie lubię tylko, jak takie osoby wyładowują potem swoje frustracje, próbując ośmieszać małżeństwo lub kobiety, które ośmielają się oczekiwać oświadczyn i nie godzić na wieczną "kocią łapę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie byłabym w takim związku
Brzydula30 , nie mówiłam do nikogo z tego topicu personalnie. Mówiłam ogólnie, z doświadczenia. Także na tym forum. Wejdź na dowolny temat, na którym dziewczyna ośmieli się zapytać: "dlaczego on nie chce się oświadczyć po kilku latach"? Zaraz zlatuje się stado konkubin z gotową szyderą, próbując dziewczynie wmówić, że jest kołtunem na miarę średniowiecza i co to za pomysły ze ślubem jej chodzą po głowie, no głupia, no!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fast and slow
Mój obecny partner na początku chciał brac slub . Teraz uszanował moją decyzję ,że ja tego kategorycznie nie chcę. Nie jestem ani sfrustrowana ,ani przeciwna ogolnie instytucji małżeństwa . Po prostu ja się w niej nie odnajduję ,nie chcę ,nie pragnę tego sformalizować itp itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet nie zaprzatam sobie tym glowy,ze moglby ozenic sie z inna.W ogole,ze bedzie jakas inna Jestem ja i tylko ja;)Jedyna i wyjatkowa:) To sie chyba czuje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj zwiazek jest raczej swiezy i stanowczo za wczesnie tu byloby na zareczyny :D ale rozmawialismy sobie powaznie o waznych kwestiach i doszlismy do porozumienia, ze oboje nie chcemy dzieci oraz sadzimy, ze malzenstwo nie jest do niczego potrzebne (przy czym mojemu partnerowi jest ono obojetne, a ja go nie chce). Co do zareczyn jeszcze, to mialam pewien humorystyczny akcent, bo mama mojego partnera chciala nas zareczac na sile ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, jestem zwolenniczka wyjasniania kluczowych kwestii na poczatku. Jedni chca slubu, inni nie. Jedni pragna dzieci, inni maja do nich awersje. Ale o takich rzeczach powinno sie od poczatku rozmawiac i dojsc do konsensusu lub sie rozstac, bo sa to sprawy zbyt powazne, by "przyschly" same z siebie. Dlatego dziwi mnie, ze ktos po kilku latach zastanawia sie, czemu partner mu sie nie oswiadcza, a nie rozmawiali o tym. Moze chce poczekac, az ustablizuje sie sytuacja finansowa, moze nie kocha, a moze nie chce slubu. Mnie osobiscie wkurza to, ze mniej lub bardziej szczesliwe narzeczone - niektore z bardzo krotkim stazem i niespecjalnie dogadujace sie z partnerem - usiluja mi wmowic, ze jestem nieszczesliwa, a moj partner mnie olewa, zas nasz zwiazek nie jest czyms powaznym, poniewaz nie gotujemy sie do slubu. Tymczasem byla to nasza wspolna i przemyslana decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
Ja nigdy nie mówiłam, że nie chcę ślubu, bo chcę. Mam 35 lat i martwi mnie to, ze on nie wspomina o tych sprawach. Jestem zdania, że jak facet naprawdę kocha i myśli poważnie o kobiecie, to nie sprawia mu problemu poproszenie jej o rękę, ba..sam tego pragnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
Nie wyobrażam zaś sobie sytuacji, ze to ja namolnie proszę o ślub...:( Dziewczyny, trochę fałszujecie sytuację. Ty 30-tko ślubu nie chcesz i o tym gadałaś, a ty Brzydulo jesteś zaręczona, więc...patrzycie na sprawę z innej perspektywy niż ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
fast and slow, ty natomiast byłaś już mężatką i w dodatku obecny partner wyraził chęc małżeństwa..więc też inna sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
Energiczna Trzydziestolatka, jak pisałam...nie chcę dołączyć do grupy kobiet wymuszających małżeństwo, więc nie porozmawiam, on sam wie co czuje... Jego przyjaciele dawno juz założyli rodziny, on sam raz już prosił kogoś o ręke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdfdgdgdfdgdfgddfg
Rodzina nie zawsze oznacza śłub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co tak naprawdę zmienia ślub w życiu dwojga ludzi? oprócz posiadania teściowej i obrączek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie byłabym w takim związku
Masz rację co do sygnalizowania na początku, o co nam w życiu chodzi. Myśmy rozmawiali o poglądach na życie, małżeństwo itp. i od razu było wiadomo, że mamy zbliżone - chcemy małżeństwa. Do końca się w schemat nie wpisujemy, bo raczej nie zdecydujemy się na dzieci. I też pewnie usłyszelibyśmy od niektórych, że jesteśmy niepoważni i po co nam ślub w takim razie, a nawet po co w ogóle żyjemy, zupełnie bez sensu :) Myślę, że większość otoczenia (właściwie 100% ) sądzi, że nie mamy dzieci, bo nie możemy ich mieć, bo przecież to niemożliwe, żeby nie decydować się na to świadomie :). Ja pewnie też teraz uruchomiłam podobny schemat: nie wychodzi za mąż, bo facet jej się nie oświadcza. Tyle, że praktyka mnie tego nauczyła (tak samo jak jednak większość bezdzietnych nie ma dzieci, bo nie może). Co oczywiście nie oznacza, że zawsze tak jest. Jeśli chodzi o ustalanie tych poglądów, to też trzeba sprawę bardzo głęboko przemyśleć. Też znałam takie "nowoczesne" panie, co odrzucały pragnienie ślubu od ukochanego faceta, bo były takie mądre. Teraz są przed 40-tką i czują się z ręką w nocniku (najbliższy przykład w rodzinie męża). Niby wszystko o.k. - są z tymi facetami, tyle że oni już o ślubie dawno nie mówią (bo jak nie, to nie). A one teraz by chciały. Czemu? Bo może jednak taka natura kobieca, takie uwarunkowania kulturowe, taka potrzeba... Poza tym jaki to ma sens po TYLU latach. Ślub powinno się brać w zakochaniu i uniesieniu :) Zaczynać nim wspólne życie, a nie kończyć. Także z kobietami z zawsze wolnych związków chciałabym rozmawiać tak jak będą ok. 40-tki. Grupa młodsza jest dla mnie mało diagnostyczna dla tej kwestii. Tak samo ze mną dopiero wtedy będzie można porozmawiać, czy decyzja o braku dziecka była słuszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
anomaIia, zacieśnienie więzi, obwieszczenie swej miłosci przed ludżmi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×