Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dziunia34

Czy mąż się nade mną znęca psychicznie?

Polecane posty

Gość dziunia34

Jesteśmy małzeństwem od 9 lat. Początki wydaje mi się były trudne, ale znośne. Byliśmy zakochani w sobie. Tak mi się wydaje. Od kilku lat mieszkamy z teściami. I jest ciężko. Te kilka lat dało mi bardzo popalić. Sama nie wiem, jak na pewne sprawy patrzeć. Wydaje mi się, że do męza dużo czuję emocji. I negatywnych i pozytywnych. Teraz to on dominuje w naszym związku. Decyzje domowe podejmuje raczej on. Co kupić, gdzie itd. Temat zajmowania się dziećmi też spada na mnie. Podobno to babskie sprawy. Nawet jak jestem chora nie ma taryfy ulgowej. Nadmieniam, iż tak jak on pracuję na pełny etat. Razem nie wyjeżdżamy nigdzie. Nawet na zakupy muszę parę dni męża błagać, coby pojechał. Nawet jak płacę za nie. Temat wyjścia gdzies razem nie wchodzi w rachubę. Nie i koniec. Od kilku miesięcy nie rozmawia ze mną. Unika mnie jak ognia. Bo podobno jestem niedobra. Jeśli juz mówi - to jak coś potrzebuje. A tak ogólnie to jeszcze ma żal do siebie, że taką piz..sobie wziął. Obecnie przyjęłam pozycję bierną. PRzez kilka lat próbowałam walczyć o swoje, o dzieci. Bywało różnie.Dla dzieci na chwilkę jest dobry. Ale szybko go ogólnie irytują. Ja też. Przez jakiś czas nie dawał mi pieniążków na życie. Podobno gospodarować nimi nie umiałam. I czasem przyznam, że miał rację. Teraz daje tak z 1/7swoich zarobków. Śmieszne. Bo to kilkaset złotych (300-500). Dodatkowo jeszcze płaci rachunki w wys. ok. 150-200 na m-c. Mamy dwójkę dzieci. O żadnej rozmowie naprawdę nie mam już co marzyć. Tyle razy, ile chciałam z nim porozmawiać - tyle to było ogromne fiasko. Przy innych staram się nie odzywać. Jestem cichą i spokojna kobietą. A mąż jest wygadany. Umie się znależć w towarzystwie. Lubi zabawę. Nudzi się ze mną. I z dziecmi. Czasem pokazuje przy innych, jaki jest dla mnie dobry, a czasem (zależy od towarzystwa) pokazuje mi ogromną pogardę, czy chm. nie wiem jak to nazwać. Np dziecko wychodzi, sukienkę mu wyprasuję i chcę żeby ją włożyło, a tu mąż : halt, pokazówka, przecież to trzeba wyprasować, bo ty nawet k...wa (czy inny epitet) prasować nie umiesz.. Przykładów można by mnozyć. Ogólnie, jak się nie odzywam, nie mam o nic pretensji, nie przymilam się, po prostu - nie ma mnie i dzieci - to jest znośnie. Ale żyję u teściów, w jego środowisku. Teściowie też uważają, że jego synek przy mnie się marnuje.. Nie wiem, może panikuję. Czuje się czasem jak jakiś niewydarzony Zombie... Ale coraz częściej się wewnętrznie buntuję : przecież nie mogę być aż tak zła... przecież nic takiego nie robię.. Mój mąż jest naprawdę wykształconym, oczytanym i bardzo mądrym technicznie człowiekiem. Jest perfekcjonistą. Swoje prace rewelacyjnie wykonuje. Ma czasem dobre odruchy, ale już nie dla mnie. Nie mówię, że jestem w tym związku święta, bo to nie tak... Ja też swego czasu byłam wredna, gdy chciałam parę rzeczy zmienić, ale...brak mi sił. Powiedzcie, czy to już jest znęcanie psychiczne, czy to przejaw wypalenia uczucia. I czy da się ten etap przejść, by było lepiej..?? Naprawdę pogubiłam się w tym wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytaj sobie proszę wątek PSYCHOPATA na kafeterii, moze zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumienie twoje podpowiada
Chm.... wina zawsze leży po dwóch stronach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Nie jestem święta niestety. On tez wiele przeze mnie wycierpaił. Ech... szkoda mi tego związku... Ale co zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość echhhhhhhhhhhhhhhhhh
Życie jest trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale dlaczego....
ale dlaczego chcesz tam nadal mieszkać? ja powoli odkładałabym kasę i jak już uzbierałabym pewną sumę, to wyprowadziła bym się, jak by go nie było oczywiście, bo taki psychol to nie pozwolił by ci odejść, a potem wniosek o alimenty do sądy bym złożyła po co ma cie traktować jak śmiecia cale życie, kiedy możesz spokojnie sobie zyc sama, w jaki celu dajesz się tak poniżac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Ja też nad takim tokiem spraw coraz częściej myslę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Udręczona35
o Ty robisz ? Zero poszanowania Twojej osoby . Ty też masz prawo do Bycia szczęśliwą i Pełnowartościową Osobą której żaden nawet najlepiej wykształcony samiec nie będzie dyktował co ma zrobić , w co się ubrać , jak żyć. Ja żyłam w takim związku 11 lat , wyszłam z niego pokopana z silna depresją , brakiem wiary we własne siły , upokorzona i rozdarta. Dochodzenie do równowagi zajęło mi sporo czasu. Pomyśl o Sobie i o Swoich dzieciach . A na pytanie czy mąż się nad Tobą znęca psychiczne ? Odpowiem Ci TAK !!!! ZNĘCA SIĘ !!!! A najgorsze jest to że być może nie zdaje sobie z tego sprawy. Mam taka nadzieję :(.... Życzę Ci dużo siły i pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Chm. Tak wlasnie mi się zdawało, że mąż jednak pzegina w swoich zachowaniach, ale się troche pogubiłam, żeby pewne sprawy ocenic obiektywnie. Tak łatwo grać ofiarę. A tak trudno zadbać o siebie..Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście czytając Twoje słowa można na nie odpowiedzieć, że mąż znęca sie nad Tobą, że nie ma juz żadnego uczucia między Wami.Ale jak sama piszesz Ty też byłaś wredna i mąż wiele przez Ciebie wycierpiał.Więc tutaj nie da sie odpowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Tylko dlatego, że nie zawsze grałam fer - podświadomie myślę, że ma do tego prawo. Pzykre, ale prawdziwe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co to znaczy ze nie gralas fer? Na chwile obecna wiemy co on tobie zrobil ale co ty zrobilas jemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Gdy sie wprowadziliśmy do tesciów, było jeszcze w miarę ok. Kilka lat żylismy razem. Jakies tam zachowania i kompromisy sobie wypracowalismy. Potem, gdy zamieszkalismy u tesciów okazało się, że zupełnie nie pasuję do tutejszych realiów. Tu kobieta powinna robic swoje i niewiele wymagać. Jesli chodzi o ks\ase - to i tak od poczatku mąż ją trzymał. Pracowałam po kilkanascie godzin. Studiowałam. Bylam w ciąży. I wymagałam od swojego mężczyzny w angażowanie się w nasze zycie. Taka proza... Zakupy, opieka nad dzieckiem starszym, i inne prace. To nie bylo pojete dla teściów i szybko się okazalo, że i dla męża. Awantury wciąż. Niesnaski. Pogrywanie na uczuciach. Brakowało uczuć. Tych prawdziwych. Mąż się odsuwał. Pił. Niewielkie ilości, ale praktycznie codziennie. Irytował się. I wolał bezstresowo spędzić czas beze mnie niż ze mną. Nie było łatwo. Też byłam podrażniona, wciąż słyszałam, ze jestem popierd.. albo inne tematy. denerwowałam się, krzyczałam, walczyłam jak lew, żeby było inaczej. Przegarałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Straszyłam, że odejdę, grałam na uczuciach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co napisalas zupelnie nie wynika to jak ty sie zachowywalas w stosunku do niego . Nadal nie wyjasnilas co oznacza w twoim zwiazku nie bycie przez ciebie fer, co to znaczy ze wiele przez ciebie wycierpial? Piszesz ciagle o nim... nic o sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Powiem wam, że tak szybko można miłość pogrążyć... Tak szybko mozna się razem poszmacić... A czy to warte jest tego?? Z dwa lata zajęło mi wyciszanie emocji, przyglądnięcie się temu związkowi z dystansu. To nie był dobry związek.. Ale nie tylko przeze mnie... teraz jestem dość spokojna, wyciszona, juz nie odpłacam pięknym za nadobne - i jest mi z tym lepiej. Choć czuję się przez męża wykorzystywana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Co ja robiłam źle? Szntarzowałam, grałam na emocjach, chciałam jakoś na niego wpłynąć. Byłam uparta, zawzięta czasem. To nie tak, że wciąż była moja wina, ale brakowało mi kobiecości. Ciepła. Zrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Dno?? Kij ma zawsze dwa końce. Przykro mi, że tak zdeptałam pewne sprawy. Przykro, że mąż wielu rzeczy nie rozumie. Przykro mi, że będąc razem jesteśmy sobie wrogami.. Choć tyle razy przez ostatnie miesiące się poniżałam, aby mu udowodnic, że wcale nie musimy sobie odpłacać pięknym za nadobne.. Mąż raczej nie pogrywał ze mną też fer. Jakies trzy lata temu zrozumiałam, że jak będzie chciał wyjść - to wyjdzie, będzie chciał się napić - to się napije. Nie mam wpływu na jego życie. Nic mi nie da wymaganie. A teraz dawanie - chm.. też zdaje się być grochem o ścianę.. Teraz często czuję się pr\ermanentnie wykorzystywana, krytykowana (czesto mówię mężowi - czy chciałbys , zebym ci tak robiła ??) i ponizana. Gdy słysze zdania: jesteś jedną wielka pomyłką wykrzyczane - jest mi ciężko. Ale wiem, że też kiedyś byłam nie fer. Choć nie mówię, ze mąż był idealny... Po prostu - dwoje młodych, z inymi wyobrażeniami o życiu się spotkało - i.... KICHA. NIE ZROZUMIELI SIĘ. Czemu..?? chm..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mu sie osobiscie nie dziwie. Ani troche. Jesli stac cie bylo na to zeby szantarzowac go swoim odejsciem to powinnas sie byla liczyc z konsekwenacjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Jest mi przykro, ze tak się podziało.. Bo to taka piękna milość była.. Choć... i tu was zdziwię - nigdy nie rozmawialiśmy o swoich emocjach. Naprawdę. Czasem mi tego brakowało, ale... mąż nie umiał tak... Mawiał: Zyj normalnie, a ja: co to znaczy... ech... Dobra, jeśli byłam aż taka zła - to teraz mam karę, tylko czy tak musi być?? Wciąż i wciąż??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Ja też ssię przestaję dziwić..Mu... I to jest przykre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda jest taka, ze nadal wylewasz na niego swoje zale, zamiast odpuscic. Wiec czego od niego oczekujesz?? Ze cie bedzie glaskal po glowie i przytakiwal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Ale...ile dałaby rozmowa...ech, nawet nie wiesz... Ale on nie chce rozmów, nie chce żebym odeszła, nie chce mnie na codzień widzieć, nie chce słyszeć o mnie. Mam być. I nic nie chcieć. Takie mam wrażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Odpuścić... Chce odpuścić... Żal mi i jego i siebie... Przykro mi, że zburzonego domu nie da się odbudować. Szkoda mi, ze tak się męczymy. Przynajmniej ja. Mąż mówi, że żyje. Normalnie. Z daleka. Ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój M też jest perfekcjonistą. Sprzątam, on sprząta po mnie, zawsze mi coś wytknie a jestesmy małżenstwem dopiero 1,5 roku. A niech sprząta jak tak bardzo lubi, podłoga na niego czeka bo stwierdziłam, ze nie będę myła bo on i tak poprawi. Jest wiele takich sytuacji podczas których mogłabym się poczuć poniżona ale nie daję sobie w kasze dmuchac. To zle, że jesteś az tak spokojna - niestety czasem trzeba powalczyc o swoje. My non stop walczymy, tzn ja walczę iiii przynosi to efekty, jest coraz lepiej. Mój M tez nie raz w towarzystwie próbował mnie poniżyc ale jak mu się kilka razy dostało to przestał. Takie rzeczy wynosi się w zdomu - mój teściu jest taki tylko, że teściowa sie z tym pogodziła i nawet się nie broni. Nie pozwól sobie wmówić, ze jesteś zła, niedobra, niedokładna itd! Bo to nie prawda! Ten kto tak mówi, kto lubi poniżać inne osoby tak naprawdę ma kompleksy, z którymi sobie nie radzi i żeby poczuć się silniejszym to dokucza innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A-moze?!
dziunia34 - troche chory zwiazek, przydalaby sie Wam izolacja. Moze bedac osobno, latwiej byloby Wam decyzje czy ten zwiazek ma w ogole sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunia34
Kochana Półtorej roku po slubie miałam ogromne checi walki o nasze dobro. Byłam tak jak ty. Staramy się, robimy swoje. Ale teraz... mieszkając przy teściach i będąc z mężem, który pięć razy mnie sprzeda, jak ja cokolwiek powiem - to się nie da...Uwierz mi.. Nie jest łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, e moze mam idealistyczne jeszcze podejscie do związku ale wiem jedno...jesli postanowiłabys od niego odejść to poradzisz sobie sama - żebys w to nie wątpiła... kobiety są silne, zawsze sobie radzimy w trudnych sytuacjach i jak dochodzi do rozwodu to ktoś nad nami czuwa i pomaga nam w trudnych chwilach. Takze nie bój się tego, ze sobie bez niego nie poradzisz (finansowo) bo sobie poradzisz. Nie mówię tego bo wyczytałam gdzies w książce tylko jestem bdb obserwatorem. Moja mama jest po 2 rozwodach ( drugi był z przyczyn znęcania się psychicznego) i doskonale sobie radzi, czasem jest ciężko ale nie narzeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×