Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dimitri..

Czesc jestem Dimitri.

Polecane posty

Gość Dimitri..
Wracałem właśnie z Czeskiej Pragi, gdzie spędziłem weekend z kolegami z Europejskiego Towarzystwa Hodowli Żółwi, któremu przewodniczyłem jako członek z ramienia wysunięty na czoło. Droga była nieco wyboista (jak to po naszej stronie granicy), co spowodowało wibracje w moim pęcherzu. Natchniony więc zatrzymałem się w okolicach Wrocławia na poboczu. Oddając się przyjemności wypróżniania zauważyłem nieopodal sporą grupę ludzi umacniających workami z piaskiem wały przeciwpowodziowe. Od razu rzucił mi się w oczy jeden z robotników, który był jak tytan, jak przodownik pracy (tyle że bez szarfy 200% normy). Ambicja, przykładność, precyzja, szybkość i ogromna siła z jaką kładł te ciężkie worki z piaskiem zrobiły na mnie wrażenie. Spojrzawszy chybcikiem na zegarek na mym nadgarstku, błyskawicznie oceniając, że mam czas na nieco dłuższy postój postanowiłem udać się w kierunku owych robotników, aby z bliższej odległości przypatrzeć się temu wzorowemu robotnikowi. Przystanąłem między drzewami w odległości ok. 50 metrów od dzielnych robotników. Wyciągnąłem papierosa, odpaliłem i zaciągając się błękitno szarym dymkiem obserwowałem z podziwem. Wtem ów tytan pracy, wyraźnie już spocony rozerwał mokrą koszulkę i udał się na krótki odpoczynek. Los zrządził, iż poszedł moim kierunku. Kiedy był już 3 może 4 metry ode mnie zauważył mnie i zagaił: - kopsnij szluga na wara Zmieszany i zdezorientowany nie wiedziałem co odpowiedzieć, tym bardziej że nie zrozumiałem dialektu. - kopsnij faje! Powtórzył tytan pracy marszcząc przy tym lekko brwi. Drogą szybkiej dedukcji zrozumiałem, iż chodzi mu o papierosa. Sięgnąłem więc do kieszeni i w połowie pełną paczkę skierowałem w jego stronę. - wezmę dwa, drugi dla kumpla, taaak? Zapytał pewnym głosem, jednocześnie podnosząc siłą mięśni to lewą, a to prawą pierś. - spoko. Odparłem bez żalu. - Mario jestem. Wypalił nagle ów tytan pracy. ? Robimy wały! - Widzę. Odparłem odpalając Mario papierosa. - zapewnie ciężka praca, trzeba się natargać. Rzuciłem od niechcenia. - bułka z masłem, sama przyjemność! I jak rozwija mięśnie! ? odparł prezentując swoje bicepsy, zagryzając jednocześnie dolną wargę. W pełnym słońcu, wilgotne od potu i nabrzmiałe wyglądały niczym kamienie w górskim potoku. Pomyślałem, że pewnie nie marnuje takiego potencjału pracując tylko fizycznie. Zapytałem więc - poza targaniem worków z piaskiem robisz coś jeszcze? Mario, podnosząc nieco głowę odparł - no a ni?! W kamieniołomie niedaleko se robie, a w soboty na farmie se dorabiam. Odparł, po czym spojrzał na mnie i zbadał swoimi blado niebieskimi oczyma moją posturę i wypalił - a komórę ma? Z drwiącym uśmieszkiem zapytał. Zrozumiałem, że sytuacja robi się niejasna odparłem - nie, zapomniałem z samochodu zabrać. Odparłem pokojowo, aby nie prowokować sytuacji. Pech chciał, że w tym samym momencie zadzwonił mi telefon! Mario dostał lekko zamglonych oczu, po czym wolno wycedził przez zęby: - dawaj słuchawkę, albo urwę ci głowę? Nie wiedziałem co zrobić, rozumiem, że zgarnął dwie fajki, ale tak po prostu oddać moją Nokię 5110 nie bardzo mi się uśmiechało. Odparłem więc: - kolego zrelaksuj się, nie idź w żywioł i myśl co robisz. Powiedziałem spokojnie, tłumiąc w sobie nadciągające nerwy. - dawaaaaj słuchaaaaawkę. Powtórzył Mario, napinając jednocześnie górę mięśni. Chcąc uniknąć straty materialnej wziąłem telefon i wyciągnąłem w jego kierunku. W momencie gdy Mario chwycił za niego założyłem mu dźwignię na ramię, po czym dałem mu klapsa na twarz z otwartej dłoni. Mario wyraźnie zdziwiony, ale zarazem w nerwach wyrwał się, stanął pod drzewem i zaczął mówić coś o tańcach, śpiewaniu i spakowaniu mnie do skrzynki po pomidorach. Nie bardzo wiedząc o co mu chodzi odparłem: - chłopcze odpuść sobie i wracaj do pracy. Mario chyba nie miał ochoty na dalsze wykonywanie swoich obowiązków, przez co stracił w moich oczach jako przodownik pracy. Stanął na nogach, zamarkował gardę i jak cepem po chwili zaczął rękami wymachiwać idąc w moim kierunku. Sytuacja stała się nieprzyjemna, więc zrobiłem krok w bok, po czym Mario skosił zamiast mnie rosnącą obok sosnę. Posypało się igliwie na jego głowę, i chyba w przypływie adrenaliny zaczął wołać w stronę przewróconej sosny: - taki twardy byłeś!? To cię w pył obróciłem cwaniaku! Zdziwił się jednak, kiedy zakaszlałem z lekka stojąc za nim. Mario nie odpuścił! Przybrał pozę niczym do skoku z pomostu nad jeziorem i ruszył w moim kierunku. W momencie gdy mnie mijał, dałem mu klapsa w kark, czym wyraźnie go zmęczyłem. Mario jednak ambicje miał wielkie, więc upatrzył sobie moją nogę, chcąc chwycić za nią ponownie go skarciłem, tym bardziej że chciał mi zabrać spodenki! Dostał otwartą dłonią na sklepienie swojej czaszki, ale ustal na nogach? spojrzał na mnie mętnym wzrokiem i wyraźnie zasapany zapytał: - ki ki kim tyyy je jesteś? - hodowcą żółwi. Odparłem patrząc mu w oczy. - teraz cie zgnietę, tylko się nie ruszaj! Rzucił tekstem, po czym ruszył mniej więcej w moim kierunku. Nie wiedziałem co z biedakiem począć, więc podstawiłem mu tylko nogę, co dla Mario skończyło się upadkiem na plecy w rosnące obok pokrzywy. Leżał niczym żółw, więc odezwał się we mnie instynkt hodowcy. Podszedłem więc i starałem się podnieść Mario, ten jednak zaczął mnie klepać w ramię? sam już nie wiem, czy mu się to podobało, może zapragnął korzystać z naturalnych zdobyczy leczniczych reumatyzmu w postaci pokrzywy? mniejsza z tym. Zdziwiłem się jednak, kiedy widziałem dziś Mario w TV! Ta sama pozycja żółwia, podobne ruchy i? aż się łezka w oku kręci z sentymentu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dimitri..
Mialy byc smieszne rzeczy a nie zalosne, nie dawac wiecej Pudzian Band.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×