Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Paramaribo

życie jak film dopiszcie scenariusz do mojego życia

Polecane posty

Gość Paramaribo

mam 35 lat pracuję wyższe wykształcenie jestem samodzielna 2 lata temu rozstałam się z milością mojego .zycia w wielkim gniewie, złości i nienawiści, nie mamy już kontaktu ze sobą ale ja nadal go kocham i dałabym wszystko żeby pewne słowa i czyny nie padły ale niestety nie da się czasu cofnąc jestem sama, samotna, nie pogodziłam się ze stratą, próbowałam samobójstwa, nikogo nie poznaję noweg z nikim nie jestemn w stanie się związać w dobrym filmie taka jak ja tragiczna bohaterka albo odzyskuje swojego ukochanego albo umiera u mnie żadne z tych scenariuszy nie są dobre.... może wymyslicie dla mnie jakiś happy end lub nie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chce ci mowic, zebys o nim zapomniala, bo sama staram sie o jednym zapomniec od 6 lat, ale doradze jedno: rzucic sie w wir zycia. wyjechac na wakacje. moze za granice. poznac inne osoby. zaczac sie uczyc innego jezyka. otoczyc sie czyms innym. jezeli to prawdziwa milosc, to jakos znajdzie swoja droge z powrotem. chociazbys byla na koncu swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość surinamo
jesli chcesz czuc sie szczesliwa, jesli chcesz zeby zalezalo ci na sobie i jesli nie chcesz spieprzyc swego zycia i mlodosci i tej szansy na ulozenie sobie zycia jaka masz- zagryz zeby i idz do przodu. bardziej praktycznie- dokladnie jak wyzej- szukaj sobie zajec,pracy, wlaz na sile . sport, malowanie , cokolwiek. glownie ludzie.jak z tym slabo- praca, wrazenia. musisz wypelnic (nawet na sile) luke jaka jest w tobie po tym przezyciu. luke w emocjach. powinnas stworzyc sobie (z wydarzen, emocji, innych doznan) MUR, ktory bedzie odgradzal cie od zatapiania sie w tamtych emocjach (taplania sie w nich do utraty tchu. nie mozesz przezywac tego co bylo a co nie jest w nieskonczonosc bo to ci szkodzi) to jest kal alkoholik i alkohol- nie mozesz nabrac dystansu do niego jesli bedziesz go ciagle popijac). powinnas zrozumiec te prawidlowosc. to samo nie przyjdzie- wymaga dyscypliny pewnej, nie pozwalania sobie na zbyt dlugie "taplanie " sie. jak to byla milosc- znajdzie ce sama/ a jak nie.... powiem tak u mnie kiedys- wielka milosc. byla. ale sie rozstac musielismy. ja cierpialalm z 7 lat. potem po 15 latach sie spotkalismy. fajnie bylo ale juz mielismy soje zycia. okazalo sie ze kiedy ja nie pzwolilam sobie (nie umialam) spojrzec na innego to on owszem. ma nieslubne dziecko. nie ozenil sie z ta kobieta ale to mi wtedy pokazalo (dodakowo) ze nie ma co az tak rozpaczac i wyczarowywac sobie wizji jaki ktos jest. zreszta niewazne to jest. wazne ze to co ci powiedzilam wczesniej- skuteczne i prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość surinamo
aha- i zycie to jednak nie film. film obejrzysz, poplaczesz, przezyjesz i za chwile idziesz na nastepny. zycie jest tu i teraz. to nie jest zaden film. a jeslli jest to jesli uwazasz ze rezyserem jest przeznaczenie (nie kazdy w to wierzy, ale zalozmy ze ty tak?) to ty jestes najwazniejszym asystentem w tej konfiguracji. PRAWA REKA. i prwda jest taka ze od ciebie baardzo duzo zalezy. masz sile wplywac na rezysera i stawiac swoje wymog. Ale zechcij. Moze jestes w depresji? Moze w tej takiej przenosnej (wiadomo, podlamanie) a moze i w tej doslownej? Potrzebna ci pomoc? Jak myslisz? chetnie z Toba porozmawiam albo poslucham jesli chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paramaribo
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za wpisy...nieco mnie zatkało że ktoś sie tak przejął... bardzo wielkie dzieki, może za mało o sobie napisałam, ale chciałam,żeby ktoś "pokazał mi moje życie" jakie mogło by być.... tak zrobiłam jak radziła surinamo, rzuciłam sięw wir...zaszalałam zrobiłam studia podyplomowe :-) okrągły rok miałam zajęcie a ile się dowiedziałam i nauczyłam to moje :-) to był dobry krok z mojej ztrony w stronbę zapomnienia...tylko że za 3 tygodnie odbieram dyplom...mam drugi fakultet...co za radość....ale pamiętam nadal o Nim...w sumei to nawet żałuję że nie moge mu tego powiedzieć że skończyłam 2-gie studia i że nie świętujemy tego razem...porażka.. inna sprawa...nabyłam psa..śmieszne nie? ale tak go kocham :-) mojego jamniczka, pomógł mi bardzo! więc myslę Surinamo że coś tam po mału jedbnak robię, dla siebie tylko co będzie dalej.....? próboiwałam się zkimś umawiać ale to same porażki, cały czas mam w głowie tamten związek i tego nie potrafię się pozbyć, wiem że on już był i się skończył i ja jestem w inym miejscu ale jak tylko zaczynam się zkimś spotykać od razu porównanie i nieststy porównanie nie wypada dobrze.... ja już nikogo takiego nie spotkam po prostum ja juz sobie poradziłam ze stratą, ja zajełam sobie czas, ja umiem żyć sama... tylko co będzie dalej..... o tym ma być mój film...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość surinamo
Paramribo. Sluchaj . Sluchasz?? Moze to brzmi banalnie ale to co pisze to wnioski nie tyle wyciagniete z moich przezyc co wyplakane,wycierpiane, bolem okupione no strata jakichs 10-13 lat zycia. A mam teraz 40. Mialam pewna sklonnosc do takich zadurzen i juz nie chce rozwazac czy to ja sama przyciagalam takie uczucia czy taki los- to juz nie ma znaczenia. Dwa razy cos takiego mi sie zdarzylo. Dwar razy wielka milosc i dwa razy niemozliwosc spelnienia. Nie chodzilo o kochanki ani nic z tych rzeczy. Tak wane sily wyzsze. Jednemu dalam z 7 lat, drugiemu 5-6. Wiem ze mozna zyc nadzieja, wiem ze mozna cos tam wymodlic.ale najwazniejsze czego sie dowiedzialam to to ze - nie wszystko w zyciu zalezy od nas. i milosc czasem pozostaje niespelniona. Mimo ze byla i gdyby "los" zechcial inczej moglob byc wielkie spelnienie. - niewarto (ale tego nie widzialam wtedy, ja nie umialam po prostu inaczej wtedy) niewarto w imie nawet wielkie milosci, a najczesciej naszej wielkiej tesknoty za miloscia (a tamto uczucie bylo i zaspokajalo nam te tesknote) Niewarto poswiecac swojego zycia . To jest cos najcenniejszego. Bol, o ile nas nie zabije,bedzie mniejszy, stepieje. Sztuka aby nie zabralo nam to zbyt wiele czasu (a to przezywanie bolu jest bardzo zaborcze. Wiesz, niewarto w tym przezwaniu bolu za dlugo trwac ). Ja zaluje ze nie bylam na tyle madra zeby sobie wczesniej powiedziec hola,stop. Moze nie bedziesz taka szczesliwa jak z nr 1 czy 2 ale czas na zmiany- daj sobie szanse. Wiem jaka byla przyczyna- dosc niska samoocena (bez konkretnego powodu ale niestety zaszczepiona przez zabieganych i nicierpliwych rodzicow), duza wrazliwosc. Wiesz ja tez nie wiedzialam zego chce, takie zyciw wydawalo mi sie mdle bez tych uczuc, bez ich intensywnosci. I tylko ten mezczyzna, zaden inny, Jakby urok ktos rzucil (na nich tez zreszta wiec sila byla tego przeogromna). Poszukaj pomocy psychologa jesli masz sile. Bo to co masz to stanktory trzeba przepracowac. sama bedziesz sie obijac od sciany do sciany. A tak mozesz szybciej UWIERZYC i POCZUC ze chcesz byc kochana i kochac i ze ten jeden mezczyzna nie jest twoja jedyna szansa na milosc. Naprawede tak jest. Nie uwolnisz sie sama tak szybko. Jestes teraz niewolnikiem, Niby dzialasz, zyjesz, masz takie osiagniecia a martwisz sie ze on o tym nie wie. Powiemci jedno- jesli jemu byzalezalo a nie wyjechal na wojne czy nie lezy chory bez pamieci i pograzony w amnezji to znalazl by droge do ciebie. Jest duze prawdopodobienstwo ze cierpisz tylko ty. A on tego cierpienia nie nie potrzebuje i ma je gdzies. Jesli jestes wrazliwa ( a jestes niestety) to bedac w takim stanie w jakim jestes dzialasz przeciwko sobie, na swoja szkode. I moze nawet to akceptujesz. Ale mozesz mi wierzyc- nie warto. szkoda. Potrzebujesz pomocy. serio. to co masz nalezy przeprcoac z kims (kolezanka? psycholog? psychiatra? ) to jest mozliwe. I jak wykonasz te prace to swiat nie bedzie szary i jalowy. Bedzie radosny a ty lzejsza Nie zapomnisz o nim ale ta pamiec nie bedzie ci kula u nogi. Nie bedzie cie petac. bedzie madroscia. postaraj sie mi uwierzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paramabiro
Surinamo czytam Cie i...jesteś mi bardzo bliska, widać że przeżyłaś nie mało i nie gadasz od rzeczy Po tym co napisałaś o sobie zastanwiam się w jakim punkcie życia Ty jesteś? Wszytsko co piszesz ja wiem i to jest prawda niepodważalna Ja to wszystko wiem co nie znaczy że nie biorę sobie do serca Twoich słów znów mam wrażenie że za mało napisałam o sobie ale nie da się...w jednym poście i wcale nie wiadomo czy nalezy pisać Mam życie w swoich rękach i tylko w swoich i ode mnie zalezy jak je przezyję to fakt psycholog....za mną 1 rok terapii czy mi pomógł....tylko tyle że miałam z kim pogadać w rozwiązaniu problemów nie pomógł sama się wziełam za to już się nie udam na terapię bo wiem że ludzie, przyjaciele, towarzystwo lepiej mi robią niz płatny psycholog ale z drugiej strony sądze że nadal mam jakiś problem do ktorego nie za bardzo umiem się przyznać w każdym razie...sama nie wiem co napisać teraz.. nawet jak by się zjawił książę na białym koniu lub cokolwiek innego nie uwierzę już nikomu, ufam tylko sobie...a to też nie do końca Surinamo dzieki :-) że jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Surinamo
Ale nie masz za co dziekowac. Widzisz, czasem moze pomoc czyjes male slowo. Moze zachecic do reflekscji, moze zdjac z nas odium "wyjatkowosci naszego nieszczescia tudziez sytuacji" Oczywiscie kazdy przypadek jest wyjatkowy ale warto zauwazyc ze tak zupelnie wyjatkowe to to nie jest. Wazne co my zrobimy. Juz ci odpowiadam w jakim momencie jestem- planujemy slub z moim narzeczonym. Moze nie jest taki jak tamci ale ja go kocham i on kocha mnie. I mam wielka ochote przezyc to czego sie balam Z nim .I widze teraz ze niepotrzebnie stracilam tyle czasu. Bylo sobie dac szanse wczesniej (dopiero teraz to niestety widze) Widze takie przyczyny mojej reakcji dawniejszej: 1.bardzo duza wrazliwosc, syndrom dziecka cichego spokojnego tylko po to aby ZASLUZYC na milosc rodzicow (kiedys nie wiedzialam ze to to) 2 wielka potrzeba milosci i gotowosc zaplacenia kazdej ceny 3. wyobrazenie ze to jedna wyjatkowa milosc i ze juz nikt mnie nie pokocha ani ja nikogo (no z takim nastawieniem to zeczywiscie- jakby stanal ksiaze na bialym koniu obok to tez bym go albo pogonila albo nie spostrzegla nawet bo ja wolalam - czulam tak- przezywac i przezywac, winic los, zyc wspomnieniami 4. strach przed nawiaaniem relacji takiej gdzie wszystko przebiega jakos tak normalnie, bez dramatow i przeszkod losowych- doslownie jakbym miala przekonanie ze o milosc trzeba walczy bo inaczej to nie milosc. 5 niedostrzeganie dlugo ze ja sie myle. ze spokojna milosc , bliskosc na co dzien - ze to jest milsoc. Nie umialam tego dostrzec, nie dawalam sobie szansy na wyjscie z tej mgly (teraz widze ze to byla mgla a nie zycie ) 6, byc moze ukryty gdzies gleboko lek przed zyciem , podejmowaniem decyzji, 7 niskie poczucie wlasnej wartosci (tez gleboko ukryte i takie do ktorego sam przed soba sie niechetnie przyznajemy) I tak... Teraz widze ze placilam dlugo za cos za co juz dawno powinnam byla przestac placic. szkoda mi tych lat. Tamtych pamietam, przezycia tez. Ale juz mnie one nie petaja, nie sa kula u nogi. Bo zycie jest realne. Trzeba zyc tak na ile mozna w danej chwili ale dc sobie szanse a nie taplac sie latami w g.... (sorry) Jak ci terapia nie pomaga to gadaj ze znajmymi.Patrz jak postepuja. Znajdz sobie kogos kogo podziwiasz (z twojego otoczenia tez) i popatrz ze ten ktos podejmuje decyzj. Ze powiedzenie ze za wszystko trzeba placic (ja np paroma ldnymi latami zycia) jest prawdziwe. Czasem placimy a decyzje a czasem placimy za brak podjecia decyzji (a to tez decyzja) Jak masz sile to jej nie odpuszczaj. Nie zyj iluzja, wyobraeniem co by moglo byc. Bo tracisz czas. Z mojego punktu widzenia- bardzo niewarto. Ake wlidze to dopiero teraz. No, jescze moze sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Surinamo
Napialam tyle do Ciebie a poszlo w kosmos czemus. Jak sie nie pojawi to napisze potem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Surinamo
No i jeszcze jedno. Taki byl u mnie schemat- tak bardzo chcialam aby te 2 miloscie sie spelnily (oczywiscie kazda w swoim czasie) ze uwazalam ze jesli bee chciala zapomniec, bee chciala sie zakochac to tak jakbym grzebala tamta milosc. Mysle ze tak po jakims czasie to bardziej mozna sie zakochac w swojej milosci do kogos i w jego do nas. I ze to nie ma nic wspolnego z miloscia i bliskoscia. Poza tym taka rzecz- prawda jest (ja tak uwazam bazujac na swoich przezyciach) ze jak juz nic nie pomaga (ani nasza rozpacz, ani modliwty ani klotnie z Bogiem ani cierpienie ani placz, ani ciagle walenie glowa w mur) to najlepsze co mozna zrobic to odpuscic. znalezc sile w sobie zeby odpuscic. Przyjac do wiadomosci (trudne to) ze nie na wszystko masz wplyw. Nie martw sie - jak ma cos byc z tego mimo wszystkich przeciwnosci to bedzie- ale nie mozesz byc niewolnikiem tej mysli.Jesli mimo wszytskiego nie wychodzi to jesli ma przyjsc- samo przyjdzie (mowie o tej utraconej milosci ktora chwilowo istnieje tylkow sumie,duz doza prawdopodobienstwa, w tobie tylko z taka intensywnoscia. I niszy cie od srodka.nie dawaj sie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Surinamo
Dopoki nie pozwolisz sobie to bedzie trudno i ciezko poznac Ci kogos (bo w sumie nie masz w sobie tej gotowosci, ciekawosci, checi darowania siebie.Moze niby masz (swiadomosc ma) ale podswiadomosc mowi co innego. to rzutuje. tak czy siak to wracamy do pkt wyjscia- milsoc jest mozliwa (patrz ja!) ale u mnie bylo ciezko dopoki jako tako sie nie uporalam ze soba. Potem lekka kwarantanna a potem juz naprawde inaczej. Skoro u mnie to jest mozliwe to niby czemu u Ciebie ma nie byc? Glowa do gory. Zycie jednak jest nie az takie zle. Potrafi byc fajne. Ale niektorym na tacy sie nie podaje (ja) Wymagalo ode mnie wysilku ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Surinamo
Parbo, moze napisz cos o sobie wiecej, jak znajdziesz czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paramaribo
Surinamo przeczytałam na razie jestem w szoku ech ta wrażliwośc....Ty pisałaś o sobie czy o mnie?? skąd mnie znasz do cholery! zaraz napisze więcej jak pozbieram myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paramaribo
ok już się pozbierałam Surinamo heheh Twój Nick jak kraj w Ameryce Południowej jak mój Nick Stolica tego Kraju Kocham AP nie ważne to co napisałaś w poście 03-06-2010 o 21.05 ja to moge napisać o sobie , dokładnie to samo..prawie ja nie byłam cichyn dzieckiem, ja darłam morde o miłośc cały czas...w koińcu przestałam to robić..żadnych efektów nie było.. ale nawyk pozostał, prosiłam sie o miłośc jak nikt, dostałam kopa w dupe jak zawsze jak w dzieciństwie...taki nawyk? masz rację cały czas myślę tak że jak się w coś zaangażuje to tak jak bym zdradzała tamtą miłośc dla mnie najważniejszą, ja obiecałam i ja się tego trzymam, to nie ja zmieniłam zdanie, ja obiecałam że Na Zawsze,,,i tego się faktycznie trzymam, nie wiem jak z siebie zdjąć tamta obietnicę, minęło już tyle czasu..i druga strona jej nie przestrzega napewno choć ja częściowo juz odpuszczam, naprawdę, bo chcę i wierzę że nie będe sama do końca życia z tym uczuciem którego juz nie ma od dawna.. Jesteś przykładem Surinamo że mozna i że warto...zapomieć? ale widac mnie to może zając więcej czasu...straconego czasu, wiem z tyloma sprawami musze sie uporać sama... próbuję cały czas i może to potrwa ale Ktos taki jak TY dodaje sił, naprawdę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Surinamo
Paramaribo, jak leci? Upal u nas straszny.Zazdroszcze tym co moga byc na plazy.Nad oceanem najlepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×