Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

maritaaaa

jak żyć w takim domu? :(

Polecane posty

kochani wysiadam psychicznie. mam 23 lata, żyje w domu, w którym ojciec pije a matka się poddaje. utrzymuje go, daje mu jeść, fajki, opłaca go. a on? pije, narobił masę długów, znęca się psychicznie. aż dziwne, bo dawno już na nas ręki nie podniósł. nie potrafię jej naprostować na 'trzeźwe' myślenie, żeby odcięła od niego pępowinę. czeka tylko co przyniesie los 'kiedyś będzie dobrze, trzeba się pogodzić z tym co się ma i być cierpliwym'. a ja? wysiadam. na samo wspomnienie tego, jak wygląda moje życie mam ochotę się zapłakać. nie mam mozliwości wyprowadzki. muszę tkwić w tym bagnie. a mamusia ma jeszcze do mnie pretensje, że mam takiego chłopaka a nie innego. (tu też na razie brak perspektyw wspólnego mieszkania). jestem dda i mam wystarczająco pokrzywioną psychikę, ciężko mi budować nasz związek, często mam wątpliwości. ona jest współuzależniona. od ojca. ode mnie. mam dość. serdecznie dość takiego życia. nie potrafię już nawet cieszyć się i mieć dobry humor bez powodu co najmniej od 8 lat. i myślę czy nie nałykać się tabletek. wtedy może dostrzeże, że to, że ona wytrzymuje takie życie, jest z nim pogodzona, niekoniecznie ja muszę wytrzymać. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inictive
mam to samo,lat 18 matka pije odkąd pamiętam..ojciec wojskowy znęca sie psychicznie na szczescie teraz pracuje w niemczech ,ale co 3tyg. zjezdza sie do domu..w wakacje jest z "rodzinką" wtedy ja sobie planuje jakies wakacje i wypieprzam z tego domu jak najdalej.. jestem dzieckiem DDA i nie umiem sobie nawet poradzic z chłopakami...własnie dzisiaj zrozumialam,ze nie jestem w stanie zbudować normalnego związku ..dałam się komus z siebie zrobić idiotke :O nie daruje sobie tego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powinnas jak najszybciej wyprowadzic sie od rodzicow ,wiem ze to moze byc trudne ale pomysl ze jest jakis sposob moze twoj chlopak jakos ci pomoze ,mysle ze jesli mu powiesz o tym on zrozumie ze m. in przez tza sytuacje nie do konca uklada sie dobrze miedzy wami Poza tym sprawdzisz czy mozesz na niego liczyc Walcz o siebie i swoje zycie ,im dluzej bedziesz tkwila w tej sytuacji bedzie tylko gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do związku... ja się zmusiłam. stwierdziłam że musze się otworzyć bo inaczej do końca życia będę sama przez to co mam w domu. do 21 r.ż. nie miałam nikogo. byłam ostrożna. nadal jestem. nie ufam do końca. mam kochajacego faceta a zostawiłam sobie jeszcze troche tej 'skorupki', żeby do końca nie czuć się zranioną jeśli nam nie wyjdzie. nie mówię że jest łatwo. nie jest. jest cholernie trudno czasami. czasem zastanawiam się czy go kocham. ale walczę. co będzie to będzie... za syndromem dda ciągnie sie wiele wątpliwości co do zwiazku. i choćby facet był idealny zawsze coś potrafimy znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybyśmy tylko oboje mieli gdzie... niestety ograniczają mnie mozliwości finansowe. (wiem, to są tez moje ograniczenia które siedzą mi w głowie, ale kilka lat wstecz nie wyobrażałam sobie że mogłabym zostawić mamę samą z ojcem. dziś, gdybym tylko miała gdzie i pieniądze na wynajem, nie ma mnie w tym chorym domu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maritaa rozumiem cie doskon ale mam tak samo nie potrafie do konca zaufac facetowi ale wiem ze wszystko jest w glowie i nasze mysli materializuja sie Jesli bedziesz przekonana ze twoj facet nie jest idealny to nawet jesli bedzie idealny zzmieni sie bo ty w to bedziesz wierzyc uwierz mi trzeba myslec pozytywnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieznany
no coz dziewczyny, najwazniejsze to nie dac sie wciagac w takie bagno inwestujcie w siebie i nie poddawajcie sie, robcie wszystko zeby predzej lub pozniej (najlepiej - predzej) sie z tamtad wyrwac nie ogladajcie sie na matke, kazdy musi zawalczyc o siebie a wtedy probowac pomoc komus bliskiemu zawalczyc dopiero i to nie poswiecajac swoje plany dla tego kogos, bo to droga do nikad nawet jesli teraz nie macie mozliwosci, to robcie wszystko zeby odciac sie od tego chorego ukladu, w koncu sie uda, a wtedy bedziecie miec wystarczajaco problemow ze swoim zyciem, zeby sie jeszcze o kogos martwic ale nie bojcie sie, madry czlowiek zrozumie zachowanie dda, tylko musicie unikac powielania schematow z domu rodzinnego powiedziec prosto, wykonac trudno, ale warto probowac i sie starac, a najlepiej poszukac pomocy, psycholog pomoze pamietajcie ze to jest czesta sytuacja i prawie polowa ludzi ma stycznosc z takim srodowiskiem, ni ema sie czego wstydzic, a dobrze poznac mechanizmy ktore kieruja dda, bo uswiadomienie ich sobie pomaga z nimi walczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mialam,a w zasadzie nadal mam podobnie jak wy. mam 25lat. moj ojciec pil jeszcze jak nie bylo mnie tu. gdy bylam mala bylo nawet nawet,bylam coreczka tatusia,wmawial mi ze on jest idealny tylko on mnie kocha a matka i brat to nie rodzina. gdy mialam 14lat zaczelo sie wyzywanie,klutnie,bicie,uczenie 'kultury' przy wszystkich,mieszanie z blotem wszystkiego co robilam..w wieku 15lat poznalam mojego obecnego meza,nic mu nie mowilam ze on pije,co raz pytal tylko czemu mam sina szyje,otarcie,siniaki.nie przyprowadzalam go do nas,wstydzilam sie i balam ze zostawi,lecz po 3latach sam do mnie przyszedl i poznal moja rodzine..walajace sie po podlodze butelki,zaplakana matke,psa uciekajacego do mojego pokoju i jego,ledwo siedzacego na fotelu..nie mogl wytrzymac ze mnie wyzywa i gdy ojciec mnie uderzyl,oddal mu.od tego momentu co raz lecialy wyzwiska i grozby do mojego chlopaka.gdy skonczylam 18lat wyprowadzilam sie,zareczylismy sie,wzielam slub na ktorym uslyszalam od tatusia ze jestem dzi*wka ze powinnam zdychac itp. nie pierwszy raz chcialam zeby umarl,zeby cierpial tak jak my,chcialabym widziec jak umiera,bylabym najszczesliwsza osoba na swiecie.teraz jestem w 8miesiacu ciazy i wiem ze moj syn nigdy nie zobaczy dziadka.nie pozwole by i jemu zniszczyl zycie..nigdy wzielam alkocholu do ust,nawet na weselu. nigdy nie napilam sie piwa.. wieczorami wraca do mnie dzwiek tlukacych sie butelek po wodce i krzyku ojca... zrobil ze mnie potwora... umialabym bez wachania zabic...ale tylko jednego czlowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam cichą nadzieję, że kiedyś sobie poukładamy życie... ale ikładac trzeba zacząć od głowy i naszych chorych myśli... a to jest trudne. kto wie czy mój chłopak nie jest tym z którym chciałabym spędzić reszte dni... ja tego nie wiem, czasem mam ochotę posłać do w pole, tylko dlatego ze w jakimś sensie 'wymarzyłam' sobie tego idealnego. który byłby po prostu przeciwieństwem mojego starego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo jak autorka
a raczej podobnie. Ojciec pije, znęca się psychicznie, wyzywa. Matka tyra na całą rodzinę. mnie i rodzeństwa na razie nie stać na wyprowadzkę. Ojciec wyzywa wszystkich od śmieci, zer, dziwek, itp., mówi bardzo przykre rzeczy, jest złośliwy, nie da się z nim wytrzymać. Grozi, że jak matka się z nim rozwiedzie, pozabija nas wszystkich:O Miło, że macie facetów. To na pewno pomaga. Ja jestem sama od zawsze (mimo, że mam 24 lata), patrząc na mojego ojca obawiam się, że już zostanę sama. Kiedyś bardzo się stresowałam. Udawałam, że nie mam żadnych problemów, jako nastolatka sama piłam alkohol np. zamiast chodzić do szkoły, zawsze dużo o tym gadałam i próbowałam oddalić od siebie problemy i "odpowiedzialność" za to, że mój ojciec taki jest. Stresowałam się tak bardzo, że dostałam wrzodów, przestałam miewać okres i miałam dużo problemów ze zdrowiem. W ogóle nie umiem utrzymywać bliskich relacji z ludźmi, bo nie umiem im ufać, nie umiem okazywać uczuć i jestem "zepsuta".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licencjatka_ona
Marita, a moze daloby rade zamieszkać u kogoś z rodziny? ciotka, babcia, kuzynka? wiem, że to żadna frajda, ale chyba lepsza sytuacja niz ta w ktorej jesteś obecnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo jak autorka
I to dziwne, co piszecie o ideałach. Ja bardzo rzadko mam komuś coś do zarzucenia, lubię ludzi, ale nie umiem im ufać. Tzn. wydaje mi się, że nie jestem warta zainteresowania i miłości. Skoro nie interesuje się mną nawet rodzina, dlaczego mieliby obcy ludzie? Boję się tego, że ktoś zauważy moje słabe strony, dlatego unikam ludzi. Zaufanie komuś zajmuje mi sporo czasu, ale bardzo się przywiązuję do ludzi i jak kogoś polubię, lubię go już zawsze, niezależnie od tego, co robi i co się dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy jest wart miłości i zainteresowania, a rodzina ... no cóż może boi się ojca.Niektórzy wolą nic nie widzieć i nic nie słyszeć żeby nie usłyszeć słów "że to nie twoja sprawa"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję wam bardzo takiego
życia , jesteście dda już na starcie obciążone - taki los zgotowali wam ci którzy powinni byc dla was oparciem i miłością i nie mówię tu tylko o osobach pijących ale współmałżonkach - mamie , tacie. Za skazywanie własnych dzieci na wychowywanie się w rodzinie patologicznej - czytaj z pijącym alkoholikiem powinny byc kary i to nie małe , ale często jest tak że rozwód nie wchodziw grę bo co ludzię powiedzą , bo nie mam się gdzie podziac , bo jak to dzieci bez tatusia wrrrrrrrrr Zawsze będę obwiniac oboje rodziców - i tego co pije i tego który pozwala swoim dzieciom w takim domu życ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×