babcia mojego chłopaka

mam od pewnego czasu pewien problem. od ponad roku mieszkam z chłopakiem i jego rodzicami. między jego rodzicami a nami wszystko w jak najlepszym porządku. mam pewien konflikt z jego babcia. Babcia mieszka ok 10 km od naszego miejsca zamieszkania, ma ok 60 lat i jest czynna zawodowo. ONA codziennie przyjezdza do nas do domu malo tego zaprasza swoje siostry mieszkajace 2 domy dalej. ciagle sie rządzi, ma dorobione klucze z reszta tak samo jak jej mąż. czy piątek czy niedziela czy 7 rano czy 23 ona wpada wchodzi bez pukania. zostalismy z chlopakiem na miesiac sami bo jego rodzice wyjechali dali nam wolna reke. wszystko fajnie tylko ONA ciagle nas sprawdzala, wywalala to co ja ugotoalam bo RZEKOMO MÓJ CHŁOPAK LUBI INACZEJ UGOTOWANE ;/ itd. ale to nic ostatnio uslyszalam jak mowi do swojej siostry ze na moj widok chce jej sie rzygac. powiedzialam to chlopakowi on postanowil z nia porozmawiac. oczywiscie babcia wszystkiego sie wyparła i stwierdziła ze sieje FERMENT w rodzinie i byłoby lepiej gdyby mnie nie było. mój chłopak początkowo sie zdenerwowal ale teraz pomimo że babcia traktuje mnie jeszcze gorzej w ogole nie reaguje. twierdzi ze ma to "w dupie". puszczają mi już nerwy. rozmawiałam z mamą mojego chłopaka, powiedziała mi że ona miała z nią jeszcze gorzej (to jej teściowa) i do tej pory nie ma za ciekawie. codziennie nowa dawka wrażeń od babci z piekła rodem... co ja mam zrobić?