Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość conAmmore

dziewczyny boicie sie rakak piersi?

Polecane posty

nie jestes zaosna ja tez miałam rok temu w w wakcje faze mierzenia kilka razy dzinnie juz 2 termometry rozbiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
często miewam tez mysli samobójcze i w ogóle kipsko sie psychicznie czuje o 2 lipca znów zaczyma wizyty u psychologa , w zeszłe lato juz chodziłam jakis czas ale nic mi to nie dało nawet sie pogorszyło jest gorzej i gorzej moja temp to 36,9 stopni obecnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
od 22:50 do 22:57 wynik: 36,1 stopni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
mieścisz się w normie;) ja mam 2 termometry, taki rtęciowy i elektroniczny, dzisiaj nawet wsadziłam jeden pod jedną pachę a drugi pod drugą:D już sama z siebie się nabijam, poważnie nie napisałaś skąd jesteś:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
conAmmore - a Ty skąd jesteś? :) Miałam 4 kursy chemioterapii (co 3 tygodnie), potem operacje i potem jeszcze 2 kursy chemii - całość trwała więc jakieś 5 - 6 miesiący. Ale ponieważ mój rak był hormonozależny, więc równolegle byłam jeszcze na hormonoterapii - tzn. raz w miesiacu miałam zastrzyk podskórny (w brzuch), który stopował pracę jajników, czyli nie miałam w ogóle miesiaczki - i takie zastrzyki brałam przez 2 lata. W międzyczasie (ale to już na własne zyczenie) wzięłam też udział w badaniach klinicznych nad nowym lekiem na raka piersi i brałam przez rok tabletki - ale w badania kliniczne polegają właśnei na tym, ze 50% pacjentów dostaje faktycznie lek, a 50% - placebo. Tyle, ze ani pacjent, ani jego lekarz prowadzący nie wie, co się dostaje - więc nie wiem, czy zarłam faktcznie lek, czy placebo - nie wiem, czy kiedykolwiek się dowiem. CHociaż przyznam sie, ze zachowałam sobie 3 tabletki na wypadek gdyby mi kiedyś odbiło i chciałabym jakos sprawdzić co to jest. Mam je schowane w szufladzie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
słuchaj micela zmierz jutro rano, tak powiedzmy między 7 a 9. czytałam, ze rano temp. u człowieka jest najniższa i zobaczymy co Ci wyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem z Krakowa jutro mam egzamin wiec rano pewnie nie będe miec czasu mam tez taka jadze że szukam na wszelki wypadem metod bezbolesnego samobójstwa aby w razie czego od razu załatwić sprawę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
jestem z Wrocka:) nie rozumiem po co stosują placebo, tu nie chodzi o wpływ psychiki na leczenie bo o tym, ze pozytywne nastawienie jest kluczowe wszyscy chyba wiedzą;) ale powiedz tak szczerze, te pół roku miałaś wycięte z życiorysu czy naprawdę da rade zyć w miarę normalnie... aha, a drugą pierś uratowałaś? jak często masz teraz usg tej piersi, pewnie dosyć często?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Micela - głupot nie gadaj. Pozbawienie się życia to rzecz, której nie można cofnąć. A co, jeśli Ci sie nie spodoba po "drugiej stronie" :-) I tak kiedyś tam trafisz (jak my wszyscy) - po co wiec ponaglać los?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
micela ale na jaki wszelki wypadek, nie rozumiem? i co Ty z tym samobójstwem? Kochana zmierzenie tempki to 5 min, na pewno znajdziesz czas;) nie jesteś ciekawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oki spróbuje zmierzyc po prostu juz nieraz mierzylam rano itez miałam ok 37 z tym samobójstwem chodzi o to ze jak juz sie dowiem ze mam raka to chce sobie odebrac zycie . bo nie chce przechodzic tego leczenia, kolejnych badan potem strachu czy umre czy nie ile jeszcze mi zostalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
powiem Ci szczerze, ze choć Agawa jest przykładem że można z tego paskudztwa wyjść to ja z moją słabą psychiką pewnie tez bym nie wytrzymała:( a teraz pytanie retoryczno-filozoficzne: jak myslicie dlaczego to ludzi spotyka?:( często niewinne dzieci...to jest niepojęte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
co rozumiesz pod magicznym pojęciem karma?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
conAmmore - nie, nic nie miałam wyciete z życiorysu - prowadziłam normalne zycie - pracowałam, chodziłam po górach, jeździłam na rowerze, cwiczyłam joge i smiać mi sie chciało jak ktoś ze zbolała miną chciał mnie pocieszac, a mnie pocieszać nie trzeba było. Wem, ze to dziwnie brzmi, ale naprawdę "dobrze" wspominam ten czas - nic mi nie dolegało (oprócz 2 - 3 cieżkich dni zaraz po chemioterapiach), miałam super cerę, z uwagi na wprowadzenei zdrowej diety schudłam 10 kg (a miałam wcześniej lekką nadwage), a na dodatek wiedzac, ze lada chwilę wytna mi cycka, zaczęłam nosić duże dekolty i czułam sie sexy. Drugą pierś mam, a zamiast tej pierwszej mam wszyty sztuczny silikonowy cycek - jest twardy, inny, ale na pierwszy rzut oka nie widac różnicy, więc jest w miare ok. Micela - ale po co zaraz samobójstwo???? Jak ja bym tak myslala, to juz nie powinno mnie byc na swiecie - a ja właśnie po raku: dostałam podwyzkę, skończyłam urządzać mieszkanie i wyszłam za mąż. A i jeszcze po cichu marzy mi sie dziecko, choć mi już bliżej do 40-tki niz 30-tki :-) Rak to nie od razu wyrok śmierci. Poznałam kiedyś babke, która miała guza mózgu, była juz zupełnie sparalizowana i lekarze z Poznania (bo tu mieszka) odmówili juz operacji dając jej tylko kilka tygodni życia. ALe rodzna sie uparła i znalazła w Lublinie neurologa, który zgodził sie podjać ryzyka i wyciął guza. Po operacji kobieta musiała od nowa uczyć się mówić, chodzić, chwytać itp. zupełnie jak małe dziecko - ale sie nauczyła wszystkiego z powrotem i żyje!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
no wiesz, trudne pytanie, nie wiem...ale pewnie miałabym takie myśli. chyba w 1 chwili każdy ma bo to szok i załamka. ale może nabrałabym sił do walki? nie wiem... pwoeidz o co chodzi z tą karma:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karma to jest cos takiego że masz jakby zapłacic za winy z poprzedniego zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
podziwiam Agawa za wolę walki i optymizm. jesteś wielka!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
micela ale jeśli o poprzednim życiu mowa to trzeba wierzyć w reinkarnację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego to ludzi spotyka? W czasie choroby czytałam mnóstwo ksiazek na temat raka i zdrowego stylu życia i przychylam sie do teorii, że wina leży po stronie "scheminizowania" zycia, postępu cywilizacji. Otóż, dowiedziono, że komórki nowotworowe to w uproszczeniu usterka podcza tworzenia sie nowych komórek. To tak jak na taśmie produkcyjnej - lecą sobie jakieś produkty, ale od czasu do czasu trafi sie jakiś wadliwy - i dlatego przy maszynie stoi sobie pani i jak zauwazy ten wadliwy, to go zabiera z taśmy produkcyjnej i wyrzuca i dalej sobei leci tasma z dobrymi produktami. Tak samo jest w oiganizmie - komórki nowotworowe to takie małe usterki, które tworzą sie w organizmie każdego człowieka i jest to zupełnie normalne. I prawidłowo funkcjonujacy organizm potrafi wyłapać te usterki i je naprawic (tak, jak ta pani, która stoi przy maszynie) - i to jest właśnie ten system samoleczenia i odpornosci. Ale w pewnym momencie ta pani moze poczuć się źle i nie zauważy, albo nie zdazy ściagnąc wadliwego produktu z taśmy, a potem kolejnego i kolejnego i kolejnego ..... i gdzieś tam na końcu taśmy te wadliwe produkty rosną w stos - i tak powstaje guz. I dlatego musimy dbac, aby ta pani przy taśmie, czyli ten nasz system samolecznia nigdy nas nie zawiódł. A my mu co? A my mu wrzucamy - stres, brak snu, konserwanty, glutaminiany, wdychamy spaliny, trucizny, środki chemiczne - i ta nasza "wewnętrzna pani" opada z sił i nie zauwaza na czas wadliwych produktów i ich nie wyłapie ......... A dlaczego choruja małe dziecie? No cóż - wcześniej zyły w brzuchu swojej mamy - czy ona prowadziła zdwowe życie? POnoc tylko 5 % przypadków raka to sorawy rzeczywiście stricte genetyczne - nie mające nic wspólnego z życiem zewnętrznym, poza organizmem. Reszta - to w większosci nasza wina, wina uprzemysłowienia. Coż - taka jest cena korzystania z komórek, mikrofalówek, bezprzewodowych urzadzeń, jedzenia pomidorów z hiszpanii zimą i proszków, które usuwaja plamy bez namaczania ..... Coś za coś.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
racja Agawa racja, a najgorsze, ze sami tego chcieliśmy...sami doprowadziliśmy do tego rozrostu cywilizacji bo chcieliśmy sobie ułatwić życie...no i mamy łatwiejsze, ale czy lepsze? ja np. nie jem mięsa, głównie z przyczyn ideologicznych, ale przy okazji nie faszeruję się tymi wszystkimi probiotykami i hormonami. co do glutaminianów i innych takich "cudów" to staram sie nie jeść rzeczy z torebek typu zupki chińskie, vegety, kostki rosołowe, pomysły na obiad itd. a Ty teraz jesz inaczej niż przed chorobą? zrewolucjonizowałaś swoją kuchnię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
dziewczynki widze że uciekłyście spać;) ja tez już idę bo mi sie oczy kleją. mam nadzieję, ze zobaczymy się tu jutro. Agawa jeśli jeszcze jesteś to napisz w okolicach której zamierzasz jutro odwiedzić kafeterię;) dobranoc !:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
conAmmore, wczoraj poszłam spać, mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz. Tacie zdiagnozowano raka jelita grubego i odbytnicy trzy lata temu, gdy miał 53 lata. Zgłosił się do proktologa z powodu krwawienia przy wypróżnianiu. Diagnoza bardzo szybka i szokująca dla nas - rodzice Taty nie chorowali na raka, nie palił (w młodości, ale ponad 20 lat temu rzucił), w miarę możliwości zdrowo się odżywiał, kochał sport. Jak widać styl życia to nie wszystko, miał pecha. Szybko nastąpiła operacja, potem chemia (bo nie udało się wyciąć całego guza), z przerwą na radioterapię. Tata zniósł to wszystko rewelacyjnie, nawet włosy mu nie wypadły (tylko bardziej posiwiał). Zaczął medytować, jeszcze lepiej się odżywiać (np. bardzo ograniczył spożycie mięsa, produktów wysoko przetworzonych). Wydawało się, że wszystko jest OK, w badaniach kontrolnych wyszło, że rak jelita zniknął całkowicie po chemii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Rok temu, dwa lata po diagnozie, na kontrolnym RTG klatki wyszły cienie w płucach. Tomografia potwierdziła, że to niestety guzy przerzutowe. Znowu operacja (oszczędzająca - wycięto tylko malutki kawałek płuca) i chemia, bo komórki były rozsiane dookoła guza. Zostało drugie płuco z guzkiem, które postanowili zoperować po zakończeniu chemii. Tak się stało, Tata znów chemię zniósł dobrze, zaczął się bardzo skrupulatnie stosować do rad zawartych w książce "Antyrak". Dwa tygodnie temu miał podobną oszczędzającą operację na drugim płucu. Tydzień po niej jeździł już na rowerze, gotował (uwielbia to). Wczoraj otrzymał wyniki histopatologii - jeden guzek przerzutowy usunięty całkowicie, drugi okazał się w ogóle nie mieć cech nowotworu:-) Tata czuje się dobrze, szybko dochodzi do siebie po operacji, prowadzi aktywne życie, a od października (jest wykładowcą) planuje wrócić do pracy:-) Wiem, że z tą chorobą nigdy nie wiadomo do końca, zawsze trzeba już być czujnym, ciągle sprawdzać, czy nie ma kolejnych zmian... Ale jak widać super ważne jest pozytywne nastawienie. Tata się nie załamał, nie zaczął biadolić nad sobą, rozmyślać o śmierci. Postanowił po prostu się wyleczyć, jak z innej choroby i na tym skoncentrował siły. Myślę, że pomogło mu tez to, że rodzina, choć mocno go wspierała i dodawała otuchy, tez nie biadoliła, nie zachowywała się, jakby już nie żył. Przeciwnie, cały czas robiliśmy i robimy wspólne plany, spotykamy się, żartujemy... Mam wielką nadzieję i modlę się, aby to był już koniec przygody z rakiem. Nielicznym udaje się pokonać przerzuty... Ale mój Tato zawsze miał farta:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie zmierzyłam temperaturę pomiar trwał 8 min mam 37 stopni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oprócz tego mam często takie uczucie gorąca nie przyjemne , non stop mi gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
witam Was dziewczyny ja mierzyłam o 9 i miałam 36,4 a teraz jak mierzyłam to wyszło 36,7. micela ja bym na Twoim miejscu zrobiła sobie morfologie z rozmazem, OB i CPR.Koszt wszystkiego prywatnie to ok.30zł, ale masz wyniki w ten sam dzień. bo faktycznie to dość wysoko jak na rano gryczka tata też dzielny facet, podziwiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość conAmmore
gryczka jeszcze Ty nie napisałaś skąd jesteś;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×